Wiadomo że to coś, co stworzyło materię,
niby skąd? skoro nie było niczego to gdzie był bóg? To, że czegoś nie rozumiemy nie znaczy, że musimy w to miejsce wkładać boga. Kiedyś nie znano przyczyn wybuchu wulkanów i w tym miejscu również pojawiał się bóg... Teraz już znamy owe przyczyny, więc czego to nas nauczyło?
To, że fizycy wskazują na to, że tam pojawia się bóg znaczy tylko tyle, że nie maja jeszcze dostatecznej wiedzy o era Plancka a właściwie o tym co było przed nią. Poza tym Teoria wielkiego wybuchu to tylko jedna z teorii powstania wszechświata.
Pan nils pisze w kółko jedno zdanie a jego dowód na istnienie boga to czysta spekulacja (więc nie jest żadnym dowodem). Istotą wiary jest niewiedza - jak pisał Marcel "nie wiem tego, w co wierze".
Kolejnym jego problemem jest przypisywanie fizyce prawa do monopolu na prawdę. Powołuje się na fizykę a sam widocznie nie zna dostatecznie jej podstawowych praw kiedy pyta o dzieło bez twórcy (radzę zajrzeć do pierwszej zasady dynamiki Newtona tam znajdziesz odpowiedź). Jego logika według mnie jest błędna bo z rozumowania, że każde dzieło ma twórce wynika że i Bóg ma twórce a owym twórcą jest człowiek.