nie wierzę bo, nie ma dowodów na istnienie czegoś co chce abyśmy wierzyli. Moja babcia bardzo wierząca nie prowadziła mnie do kościoła i nie nabyłem wirusa .
Pokaż załącznik: 32633
Podpis pod obrazkiem, to akurat przejaw czyjejś umysłowej indolencji. Panowie w laboratoriach nie zajmują się kwestią metafizycznego pochodzenia świata. Kwestie wiary zostawiają w domu i bardzo często są wierzący, ale o tym jest długa dyskusja, w religia, a nauka.
Co do ateizmu jak choroby psychicznej, to ja bym z tym pojęciem nie przesadzał. Cóż wojujący ateiści, bo autor miał takich na myśli, traktują racjonalizm jak religie. To po prostu bardzo wierzący ludzie, a zdarza się że i fanatycy. Symptomem jest właśnie stosowanie dogmatów, które nauce są obce jak i magicznie traktowanie "kapłanów nauki" naukowców.
Kiedyś już o tym sporo pisałem, ale wklejony obrazek i tekst z cytatami dobrze moje słowa ilustruje.
Trzeba jednak przypomnieć o wielu ateistach czy agnostykach, którzy po prostu zatracili umiejętność wiary, co w dzisiejszym racjonalnym świecie nie jest trudne.Takich którzy nie szukają substytutu dla utraconego Boga, więc argument Gewaraza mnie nie przekonuje.