To jest trochę tak, że ciało mężczyzny zamieszkuje jeden mężczyzna, a ciało kobiety zamieszkuje co najmniej kilka kobiet. Tym samym odgadnięcie, z którą w danej chwili mamy do czynienia i jakie są jej potrzeby bywa niezmiernie trudne
Fajna jest książka: "Płeć mózgu", a przynajmniej pierwsze 30 stron, które przeczytałem. Jest tam fajnie, bo naukowo, wyjaśnione dlaczego mężczyźni są z marsa, a kobiety z wenus. Przedstawiono tam wyniki badań wielu naukowców, bardzo często też kobiet no i często było tak, że naukowiec poświęcał pół życia, aby coś dowieść (np. to że różnice między mężczyznami, a kobietami wynikają w dużej mierze z wpływów kulturowych, oczekiwań społecznych itd. ), a musiał się poddać.
Po prostu jesteśmy kompletnie inni, inne mamy predyspozycje - wyglądamy prawie tak samo, a tak naprawdę bardzo się różnimy. Organy odpowiadające za "czucie świata" mamy po prostu inne. Najbardziej czuły na dotyk facet jest i tak zdecydowanie mniej czulszy od najmniej czułej na dotyk kobiety. Nawet konstrukcja oka jest inna - kobieta ma na krawędziach więcej pręcików i dzięki czemu do jej oczu dociera zwyczajnie więcej obrazu. Dla odmiany mężczyźni widzą bardziej punktowo, ale lepiej "łapią" perspektywę, odległość, lepiej wizualizują sobie trójwymiarowe obiekty, mają lepszą koordynację "oko - ręka". Po prostu mężczyźni mają lepsze te cechy, które były im potrzebne do tego, aby pójść na polowanie, zabić zwierza i wrócić stamtąd żywym. Nie zapominajmy, że to są setki, tysiące lat ewolucji, przy których obecne równouprawnienie, rozwój technologiczny i cały obecny świat (czyli jakieś ostatnie hmm 50-60 lat (?)) to malutkie pierdnięcie.
Kobieta z kolei ma lepsze te cechy, które są odpowiedzialne za odbieranie sygnałów (pewnie w związku z byciem matką i ogólnym budowaniem domowego ogniska) - kobieta więcej potrafi wyczytać z rozmowy - jej słuch lepiej wychwytuje zmiany "tonu" głosu co bardzo często kończy się sformułowaniem: "nie mówi do mnie tym tonem", gdy facetowi się wydaje, że tak naprawde jego głos jest taki jaki byl. Ma lepszy węch. Dziewczynki od najmłodszych lat mają lepsze zdolności jeśli chodzi o aparat mowy - jąkanie i inne wady wymowy u dzieci to prawie zawsze przypadłość chłopców. Można się śmiać lub nie, ale to ... nie bez przyczyny tak jest. Facetowi na polowaniu, do tego, aby coś zabić w grupie, wystarczyly pewnie krótkie komunikaty typu: "braaać go"
i jakieś tam odgłosy bitewne. Z kolei u kobiety nie bez przyczyny (nie wiem jakiej) się to rozwinęło lepiej i teraz pewnie dlatego musi "nadawac" non stop, dzielić się emocjami
, gdy facetowi do szczęścia wystarczy piwo + mecz i np. krótki komunikat do kumpla siedzącego obok: A: "ładnie podał.". B: "nooo".
Czasem trochę mnie dziwi ... brak kobiecej tolerancji. Ok, facetom może łatwiej o tolerancję bo np. gołym okiem widać, że kobieta nie wniesie szafy na czwarte piętro (więc nie oczekują od niej tego), no ale mimo wszystko kobiety mogłyby coś o sobie poczytać - tym bardziej, że często same dla siebie są enigmą. Wtedy wiedziałyby, że zmysły męskie w porównaniu do kobiecych są dosłownie przytępione, i jest to poparte naukowymi wnioskami, i oczekiwanie, że się czegoś domyślą jest trochę jak oczekiwanie, że pies zacznie mówić ludzkim głosem
Ok, koloryzuję i to mocno, ale to jest coś w ten deseń. I to dlatego np. 3/4 facetów w ogóle nie dostrzega misternej gry kobiet polegającej na gestach, niby przypadkowych dotykach, które wg nich są jasnym sygnałem zainteresowania, a bywają kompletnie ignorowane przez facetów, którzy w takiej sytuacji najczęściej mają wrażenie, że albo mu się wydawało, albo przypadek - przecież codziennie dziesiątki ludzi dotyka go, rozmawia, śmieje się itd.
Poza tym, czasy też się zmieniają. Feminizm także odcisnął piętno na facetach. Skoro jest równouprawnienie to coraz więcej facetów się zastanawia dlaczego to oni mają być wiecznie motorem napędowym i domyślać się co tam kobieta wbiła sobie do główki. Nie są przecież uniżonymi sługami, tylko równorzędnymi partnerami. Czasem mają dość szopki i oczekują od kobiety, że przynajmniej raz na jakiś czas będzie ona w stanie wyartykułować swoje potrzeby, żądania itd. I tak potem powstaje cywilizacja singli i singielek. Singielka nie powie czego chce (tak jakby wypowiedzenie pragnień, automatycznie sprawiało je ... nieaktualnymi
) bo przecież facet powinien się domyśleć, a facet już ma serdecznie dosyć domyślania się, czyli czegoś do czego natura nie wystarczająco dobrze go wyposażyła.