Czy Wierzycie W Boga I Co Z Tym Maja Wspolnego Ksieza I Reszta...?

szczęśliwa

Nowicjusz
Dołączył
27 Październik 2005
Posty
31
Punkty reakcji
0
Zastanawiam sie jak jest z wiarą innych bo ja osobiscie wierze w Boga !!! Ale nie zgadzam sie z niektorymi wymyslami ludzi ktorzy sie zajmuja kosciolem!!! Ja chodze sie do kosciola modlic a nie dawac kase na nowe samochody dla ksiezy!!A wy cio ludzie sadzicie??????????
 

Michałek

Nowicjusz
Dołączył
2 Wrzesień 2005
Posty
158
Punkty reakcji
0
Wiek
35
Miasto
Śląsk
Ja wierze w Boga ,kocham Go całym sercem!! chce mu oddawac czesc w tawi sposób jak mu sie to podoba dlatego nie nalezr do Kościoła Katolickiego!! :D
 

Psychedelic

Nowicjusz
Dołączył
12 Lipiec 2005
Posty
445
Punkty reakcji
0
Osobiście nie wierzę w boga i daleko mi do jakiejkolwiek religii czczącej jakieś wyimaginowane bóstwo.
A jeśli okazało by się, że biblijny bóg isnieje, to znienawidził bym go z całego serca.
 

jelonek

how can I ever change things that I feel?
Dołączył
12 Październik 2005
Posty
1 501
Punkty reakcji
2
Wiek
34
Miasto
Kraków
Ja wierze w Boga albo raczej w "sile ktora wszystko zapoczatkowala" ;) Ale do kosciola nie naleze, bo uwazam, ze kazdy sie moze rozwijac duchowo na wlasny sposob i modlic tak, jak lubi.
 

gosciu

Nowicjusz
Dołączył
12 Październik 2005
Posty
51
Punkty reakcji
0
Miasto
nie powiem ;-)
dla mnie BÓG - czyli byt o wyzszej inteligencji, któremu przypisujemy nadzwyczajne moce jako wizerunek z teorii Dänikena nie istnieje.

Oczywiscie, ze swiat mogl powstac z czegos co nazwiemy praprzyczyna - i owa praprzyczyne nazwiemy bogiem.

Ale ta praprzyczyna kiedys byla, cos zapoczatkowala a teraz jest 5 tysiecy lat świetlnych z tąd i nawet tu nie zagląda. A religie: co to za różnica, skoro jest ich 5.000 i każda ma jedyne właściwe bóstwo, a wszyscy inni są niewierni i zginą w jakiś wymyślonych czeluściach. Jeśli każdy z tych 5.000 wyznawców kazdej religii potrafi podać pomocną dłoń obcemu to to działa i świadczy o ludzkich wartościach - w przeciwnym razie to bajka i 5.000 książek, które spisał ktoś aby dla kapłanów istniał lud, który będzie płacił na wygodne życie zarządzających.

~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~

Jutro będzie zaćmienie słońca na zawsze i módlcie się, żeby QUEZOLTALCH wybaczył Wam wszystkie grzechy. Tutaj prosze przynieść pieniążki, zwierzęta, darey Ziemii i ofiare i może my (kapłani) wziesiemy modlitwy do wielkiego i miłującego QUEZOLTALCH aby okazał swoje miłosierdzie i ocalił swój lud.

~~ to wyżej to bajka, czy może 5001 religia ?? ~~


a czy moge napisać, że w osobistym widzeniu QUEZOLTALCH obiecal mnie i mojemu ludowi (znaczy synom) w posiadanie pół Afryki, od Hiszpani aż po Turcje południową Europę i jeszcze wyspy Bahama.

a reszta to niewierni i mają się przesiedlić np. do Azji?


~~ a więc to powyżej, kursywa - to bełkot? ~~

to teraz kto odpowie, że nie ma na świecie ani jednej religii, która właśnie takie ma założenia?

no a jeśli jedna ma a drugie nie - to co czyni jedną religie lepszą od drugiej?

no bo chyba islamista z bomba w metrze (jesli był prawdziwy) jest prawdziwym wyznawcą jednej z religii?
i to pozwala stwierdzić obiektywnie, ze jakaś jest lepsza.

---------
wracajac zatem do pytania, religia = system filozoficzny i pewne wartości które akceptujesz i obierasz jako swoje. Ich sie powinienes trzymać i jesteś odpowiedzialny za ich realizacje przede wszystkim przed sobą.

Co ma do tego kosciół (budynek i skupisko ludzi o prawie takich samych zasadach postępowania), księża (ktoś kto twierdzi, że jest autorytetem i daje świadectwo realizacji swoich przekonań) to osobista sprawa każdego.

Oczywiście, że [ci co wychowują] powinni pokazać te wartości które są naprawdę dobre, umożliwić porównanie z innymi wartościami (żeby można było wybrać, czy podobają się te czy nie podobają się),
dać podbudowe do własnych przemyśleń by wytrwać w swoich przekonaniach i być ogólnie rozumianym dobrym człowiekiem.

Jasne, że miło by było gdyby wykazali się tolerancją jeśli Twój system filozoficzny i wartośvci nieco różni się od podstaw i nie rzucali 'kłód pod nogi' tylko dlatego, że jesteś trochę inny.

Osobną sprawą oczywiście jest zakłamanie, gdzie ktoś mówi, abyś żył prosto a sam zbierał na nowy samochód; czy też ktoś kto pienie uczestniczy w nabożeństwach, a wydusi z Ciebie ostatnie siły za minimalną pensje w fabryce. Przykłady możemy pooglądać sobie wszędzie. I możemy sobie gdybać, czy kogoś wodzi Szatan na pokuszenie [bo rzeczą ludzką jest błądzić], czy jego wiara jest na pokaz.
 

Severusa

Krwiożercza macica
Dołączył
19 Październik 2005
Posty
3 054
Punkty reakcji
2
Miasto
Skądinąd
Ja w Boga wierzę ale bez prezsady, Chdzenie co niedziele do kościółka modlitwa rano i wieczorem... :/ wielkie dzienki ale nie... Na reli mam poje****** ksiedza który nam dyktóje TAKIE notatki że szok... Np że wiara w innych bogów to sekty (tak tak sekty) i ze najpierw była wiara katolicka a z nij sie zrobiły inne w co niewieże bo było wczesniej wiele innych (chyba buddyzm) niemówiąc juz o wierzeniach starozytnych greków... Moja ciocia (kol mamy) tez jest wiezonca ale nieprzyjmuje ksiendza po kolendzie bo poco jej to?? Zgadzam się z nia jednak u nas ksiondz musi przyjsc chociz poto zeby mi dac obrazek i sie wpisac do zeszytu.... A wracajonc do notatek ksidza to jest tam tez coś typu 'Jezus to jedyny bóg jest on wspaniały i największy' etc etc... :bag:
 

jelonek

how can I ever change things that I feel?
Dołączył
12 Październik 2005
Posty
1 501
Punkty reakcji
2
Wiek
34
Miasto
Kraków
No dokladnie, a najbardziej miazdzace sa stwierdzenia, ze tylko ta jedna wiara jest dobra, a wszystkie inne sa zle...:/ Moje rozmowy z zagorzalymi katolikami zazwyczaj wygladaja w ten sposob, ze ja chce udowodnic, ze Biblia nie jest do konca wiarygodna, a katolik, aby mi udowodnic swoje racje, podaje CYTAT Z BIBLII ktory mowi, ze Biblia jest wiarygodna :|...A wojny na tle religijnym...Dlaczego ludzie nie potrafia zaakceptowac, ze kazdy jest indywidualnoscia i moze wierzyc, kochac i uwazac co innego?
 

spioh

Nowicjusz
Dołączył
1 Czerwiec 2005
Posty
442
Punkty reakcji
0
"szczęśliwa" napisał:
Zastanawiam sie jak jest z wiarą innych bo ja osobiscie wierze w Boga !!! Ale nie zgadzam sie z niektorymi wymyslami ludzi ktorzy sie zajmuja kosciolem!!! Ja chodze sie do kosciola modlic a nie dawac kase na nowe samochody dla ksiezy!!A wy cio ludzie sadzicie??????????
witaj.
z moją wiarą bywało różnie. tzn. zawsze jakoś przeczuwałam istnienie Boga, ale z Kościołem bywało różnie. kiedyś też zastanawiałam się jak to jest z wiarą innych - czy inni nie widzą tych niedociągnięć w Kościele, czy im to nie przeszkadza. i w swoich poszukiwaniach trafilam i na świadków jehowy, i na protestantów różnych odłamów. dzięki nim zaczęłam więcej jeszcze dociekać w wierze, czytać Biblię i nie tylko. i o ironio to właśnie dociekanie zaprowadziło mnie z powrotem do Kościoła Katolickiego, że właśnie w nim jest pełnia prawdy i najwierniej przekazywana wola Boża.
pozdrawiam i życzę dużo entuzjazmu na drodze poszukiwania Boga Żywego w Kościele
 

jelonek

how can I ever change things that I feel?
Dołączył
12 Październik 2005
Posty
1 501
Punkty reakcji
2
Wiek
34
Miasto
Kraków
To moze cos wiecej o Twoim odnalezieniu Boga w kosciele powiesz? ;)
 

spioh

Nowicjusz
Dołączył
1 Czerwiec 2005
Posty
442
Punkty reakcji
0
czytanie Biblii i innych tekstów pozwoliło mi na poukładanie różnych prawd wiary, tego co skąd i dlaczego tak wygląda w każdym z Kościołów.
to był jeden z elementów uznania, że może Bóg jest właśnie w tym Kościele - wszystko zaczęło mi się zgadzać i układać w logiczną całość, która ma swe źródło w czasach Jezusa, w Nim samym i tym co przekazali apostołowie.
drugim elementem była modlitwa. żadna modlitwa nie dawała mi tyle umocnienia na codzień i nie wzbudzała takiego pragnienia Boga jak msza św. (oczywiście przystępując do komunii) i adoracja Jezusa w Najświętszym Sakramencie oraz ku mojemu największemu zaskoczeniu - różaniec.
msza św. - czytane na niej Słowo Boże i komunia św. dawała mi tak mocne poczucie obecności Boga, tak jasno pokazywała mi działanie Boga w mojej codzienności, że potrafilam przez 3 lata w ogólniaku chodzić na nią codzień.
po każdej adoracji co dzień widziałam jak poprawia się wiele sytuacji w moim życiu. ale największym paradoksem dla mnie był różaniec - protestanci dość skutecznie przekonali mnie, że kult Maryi jest totalnym przegięciem i na prawdę dość dlugo, a wówczas na pewno, wydawało mi się, że nie da się logicznie uzasadnić i udowodnić dogmatów Maryjnych, ale przy różnych okazjach jakoś różanieć trafiał w moje ręce i różaniec okazywał się najskuteczniejszą modlitwą prośby i bardzo szybko przynosił namacalne efekty.

nie wiem jelonku czy moja odpowiedź ci wystarczy, ale na razie to tyle.
 

Domin

Nowicjusz
Dołączył
15 Październik 2005
Posty
332
Punkty reakcji
0
Wiek
41
Miasto
Sosnowiec - Dzielnica Cudów:)
Ja chciałbym dodać, że kiedyś nie wierzyłem w Boga chociaż pochodzę z katolickiej rodziny, sądziłem że Go poprostu nie ma bo jak wytłumaczyć fakt , że tak a nie inaczej wygląda moje życie, no ale jednak niedawno zrozumiałem jak bardzo sie myliłem i jak bardzo Go nie doceniałem, nie chcę tu się rozpisywać i rozczulać nad sobą opowiadając o swoim nawróceniu ale faktem jest teraz to, że jednak istnieje Boże Miłosierdzie, nie ma takiego bagna moralnego z którego by nie pomagła Ci sie dźwignąć wiara w niego i w jego miłość, zresztą nasz Ojczulek Jan Paweł II uczył nas ze jest to Bóg bogaty w miłosierdzie więc może jednak warto spojrzeć na swoje życie przez pryzmat Jego męki na krzyżu i odmienić je własnie teraz a nie jutro czy później, wiara pomaga mi przetrwać i teraz wiem, że będę wierzył w Niego już zawsze i nie zwątpie, a jeśli chodzi a kwestię ludzi którzy zamiast się modlić do Boga zajmują się kościołem i dobytkiem księży to są oni poprostu słabi bo kośćiół to nie Bóg a jest im poprostu lepiej w ten sposób usprawiedliwać fakt, że nie chce im się w niedzielę ruszyć tyłków do kościoła. Wszystkim wierzącym i praktukującym katolikom polecam również oprócz różańca Koronke do Bożego Miłosierdzia, którą podyktował św. Faustynie sam Pan Jezus, więc jest to bardzo skuteczna modlitwa, zresztą każdy kto był w Łagiewnikach napewno coś o tym słyszał
 

jelonek

how can I ever change things that I feel?
Dołączył
12 Październik 2005
Posty
1 501
Punkty reakcji
2
Wiek
34
Miasto
Kraków
jeśli chodzi a kwestię ludzi którzy zamiast się modlić do Boga zajmują się kościołem i dobytkiem księży to są oni poprostu słabi bo kośćiół to nie Bóg a jest im poprostu lepiej w ten sposób usprawiedliwać fakt, że nie chce im się w niedzielę ruszyć tyłków do kościoła


Dobrze, nie przecze, ze probuje sobie usprawiedliwic fakt, ze mi sie nie chce chodzic do kosciola, ale czy to na tym ma polegac ze jesli nie chce mi sie isc, to mimo wszystko mam isc? Jesli ktos lubi chodzic do kosciola i modlic sie we wspolnocie, to niech to robi, ja wole sama. Myslisz ze gdybym chodzila do kosciola mimo tego ze mi sie nie chce, to to bylaby prawdziwa modlitwa i Bog by sie cieszyl? Bo ja uwazam, ze tylko jesli sam lubisz to, co robisz, to sie liczy.
 

spioh

Nowicjusz
Dołączył
1 Czerwiec 2005
Posty
442
Punkty reakcji
0
tak jelonku, miłość polega właśnie na tym, że robimy coś niezależnie od tego jaki mamy humor, niezależnie od tego czy nam się chce. myślisz, że jak matka wstaje w nocy do dziecka mimo, że wolałaby pospać, że jest wymęczona i nie ma silły ani ochoty, to dziecko se myśli "łeee... a co to za brak entuzjazmu z jakim do mnie idziesz? to się nie liczy..."? podobnie i w innych sytuacjach, podobnie i z pojściem na mszę, zrobieniem dobrego uczynku na który może nie mamy jakiejś mega ochoty. tym bardziej jest to cenne, bo widać przez to, że to co robimy mimo braku ochoty jest dla nas ważne, a nie, że robimy to tylko dla własnej przyjemności, kiedy nam się zachce.
 

jelonek

how can I ever change things that I feel?
Dołączył
12 Październik 2005
Posty
1 501
Punkty reakcji
2
Wiek
34
Miasto
Kraków
Ale wiara to nie to samo co milosc matki do dziecka. Modlitwa to nie to samo co wyrzeczenie. Tu chodzi o duchowy rozwoj a jak mozemy rozwijac sie duchowo nie majac na to ochoty? Jak mamy sie czegos nauczyc, odrzucajac ta nauke i podchodzac do niej sceptycznie?
 

spioh

Nowicjusz
Dołączył
1 Czerwiec 2005
Posty
442
Punkty reakcji
0
wiara jest/ma być relacją miłości. a modlitwa nie zawsze jest przyjemnością. i właśnie nieraz modlitwa w trudzie i poczuciu opuszczenia jest formą bardzo owocnego rozwoju duchowego. święci to zjawisko nazywali doświadczeniem "nocy ciemnej" i uważali za bardzo trudnej z jednej strony a z drugiej za bardzo owocne i potrzebne w drodze do Boga, która często ich prowadziła na szczyty mistycyzmu.
 

jelonek

how can I ever change things that I feel?
Dołączył
12 Październik 2005
Posty
1 501
Punkty reakcji
2
Wiek
34
Miasto
Kraków
Wiara to co innego niz milosc. Co prawda, obie te cnoty sa spokrewnione jesli chodzi o Boga. Ale badz co badz czlowiek sie modli zwykle po to, zeby mu ulzylo- jak sama piszesz, w trudzie i samotnosci. Ale nie tylko. Modlitwa ma nas rozwijac, ma nam pomagac czuc, pomagac rozumiec, pomagac widziec sercem...Ale modlitwa, ktora nie jest przyjemna, nie pomaga. Zeby mozna bylo "wczuc sie", trzeba chciec- przede wszystkim.
 

KateW

Nowicjusz
Dołączył
10 Maj 2005
Posty
118
Punkty reakcji
0
Wiek
39
Miasto
Rzeszów
spioh właśnie próbuję przeczytać "Drogę na Górę Karmel" :)

jelonku modlitwa ma nas rozwijać... A nic nie rozwija bardziej, niż zaparcie sie samego siebie... Nic nie zbliza bardziej do Boga... Więcej - bez tego, by sie zaprzeć samego siebie nie mozna pójść za Jezusem... Modlitwa nie zawsze jest łatwa i przyjemna... Bywa taka - ale nie zawsze jest...

PS: Na przykładzie mnie i spioh widać bardzo dobrze, ze podchodząć do czegoś sceptycznie można się duuużo nauczyc - o Bogu też :)
 

Tiomor

Nowicjusz
Dołączył
25 Wrzesień 2005
Posty
8
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Ostrow Maz.
@KateW: skocz z bloku a badziesz jeszcze blizej Boga niz przez modlitwe;)

A co do religi... rodzice we mnie to wpajali ale jakos im sie nei udalo;/ czyli w skorcie jestem rasowy ateista.

Hm, a Biblia? Stary testament to stek bzdur... dla przykladu potop byl ale nie zalal calej ziemi tylko obszczary wokoj morza czarnego, a jakis nawiedzony prolog napisal ze to kara boska.
 

jelonek

how can I ever change things that I feel?
Dołączył
12 Październik 2005
Posty
1 501
Punkty reakcji
2
Wiek
34
Miasto
Kraków
Chcecie powiedziec ze przez robienie tego na co nie mamy ochote jestesmy blizej Boga? Moze cos w tym jest ale ja bym powiedziala, ze to sie ma do dobrych uczynkow, do czegos, czym przysluzymy sie dla kogos innego, a robienie czegos, czego nam sie nie chce, a co nie przysluzy sie dla dobra kogokolwiek, to zwykle bezsensowne meczennictwo...
 

spioh

Nowicjusz
Dołączył
1 Czerwiec 2005
Posty
442
Punkty reakcji
0
KateW, super. a św. Terese z Avila czytałaś? jak nie to też polecam jak już skończysz z św. Janem, bo to fantastyczna szkoła modlitwy i uczenia się rozpoznawania tego, kiedy naprawdę wzrastamy w drodze do Ojca :)

"papa" napisał:
@KateW: skocz z bloku a badziesz jeszcze blizej Boga niz przez modlitwe;)
a skąd ta agresja pokryta ironią? masz jakiś żąl do Boga albo wierzących?
"papa" napisał:
a jakis nawiedzony prolog napisal ze to kara boska
widzisz, może twób problem braku wiary to przede wszystkim problem zrozumienia o co w wierze chodzi? może nie rozumiesz, co oznaczają niektóre pojęcia religijne i błędnie ich używasz, dlatego wiara ci się nie trzyma kupy - podobnie jak tu użyłeś błędnie słowa "prolog". "prolog" to słowo wstępne do czegoś, a tobie najwyraźniej chodziło o proroka - osobę przekazującą innym słowa Boga.

fides querens intelectum - wiara poszukuje zrozumienia. jeśli do wiary nie zaangażujemy rozumu będzie ona fanatyczna lub uschnie bo wyda nam się nonsensowna, niezrozumiała czy nawet sprzeczna z rozumem.

"wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy" (Jan Paweł II, Wstęp do enc. Fides et Ratio)
 
Do góry