z biegiem czasu można przywyknąć do samotności nie wiem jak mam to nazwać, nie dzielę się moimi problemami jak kiedyś, niby poco mam to robić, przecież i tak nikogo to nie obchodzi, takie tłumienie w sobie myśli nie jest wcale straszne, ale to jest tylko moje zdanie jak już pisałem każdy jest inny.
Zgoda można przywyknąć do samotności. Nie twierdzę również że tłumienie wszystkiego w sobie jest trudne (chociaż faktycznie każdy człowiek jest inny
). Chodzi po prostu o to że ja nie lubię kiedy jakiś problem przytłacza mnie do tego stopnia że wszystkiego mi się odechciewa, albo warczę na każdego kto się zbliży i nie tak odezwie. Oczywiście można to w sobie stłumić, ale po co? Po co kumulować w sobie to wszystko? Prędzej czy później pojawi się ta jedna przysłowiowa kropla która przeleje czarę goryczy i człowiek po prostu eksploduje wywalając z siebie wszystko co zdusił naraz. Ale jak już wspominałem, i jak wspominał cytowany wyżej kolega, każdy człowiek jest inny więc może niektórzy naprawdę potrafią zdusić dokumentnie to co ich gnębi.
Tak z 5,6 lal temu dość często przesiadywałem na czatach natomiast teraz jakoś nie potrafię znaleźć wspólnego języka, dużo łatwiej jest mi nawiązać kontakt w realu niż jak kolega napisał siedzieć przed monitorem i czekać na kolejną wiadomość.
Tak też pamiętam noce zrywane na rozmowach z Bóg jeden raczy wiedzieć kim
. A teraz jakoś czar prysł. Nie potrafię już wylewać z siebie tych wszystkich głupot które wylewałem kiedyś i gadać o niczym. Chyba po prostu wyrosłem z tego
.
Jak najbardziej myślę ,że można poznać przyjaciela przez internet.
Ale chyba to zależy od przypadku bo takie szukanie przyjaciela na siłę w internecie właśnie może skutkować pustymi nic nieznaczącymi słowami.
Zgadzam się przyjaciel to nie jest coś co można znaleźć na siłę i mieć dla zasady, tylko dlatego że kolega ma. To tak jakby mieć dziewczynę tylko po to żeby móc się z nią czasami pokazać na mieście i między kolegami. Więź między ludźmi, zwłaszcza przyjaciółmi, musi być naturalna. Albo jest, albo jej nie ma. Na siłę można się z kimś zakolegować ale to nie czyni go jeszcze osobą której jesteśmy skłonni powierzyć nasze sekrety, albo osoby na której bez wątpienia będziemy mogli polegać. I nie tyczy się to tylko internetowych przyjaźni ale również tych realnych.
a mnie coraz bardziej zastanwaia co kobieta ma na mysli piszac "przyjaciel"
No jak to co w słowo "przyjaciel" jest dla kobiety skrótem myślowym
. Przyjaciel = wszystko jest fajnie, ty jesteś fajny, super się gada i w ogóle, ale sory nic z tego nie będzie, nie ma chemii. Oczywiście mowa tutaj o przyjaźni Damsko-Męskiej co do której racji bytu zdania są podzielone i tak naprawdę nie wiadomo jak to z nią jest. Istnieje czy nie istnieje?