Polinnn_szzz
Nowicjusz
jestem z moim chłopakiem już długi czas.. planujemy ślub.. jednak mi cały czas nie daje spać pewna sprawa.. otóż.. zanim, co podkreślam, zamin się poznaliśmy mój chłopak miał "przygodę" ze swoją koleżanką z klasy... z Tego co mi później powiedział to był w niej zakochany bezwzajemności... i teraz się zaczyana mój problem.. owa dziewczyna ani nie ładna, ani nie mądra (obiektywnie rzecz biorąc) ale ma to coś w sobie co tak działa na facetów, że żaden jej się nie oprze... mój chłopak nic do niej nie czuje.. kocha mnie nad życie.. jednak moja fobia na punkcie zadrości powoduje to, że ciągle wracam do tego tematu.. jak ostatnia idiotka.. robiąc jemu wyrzuty...
wiem, że to bez sensu...
jednak po konsultacji z wieloma osobami..a konkretnie kobietami.. to większość ma fobie na temat byłych swoich facetów.. takie skompliwoane niestety jesteśmy..
sama nie wiem co o tym myśleć.. nie toleruje jednorazowych numerków, seksu bez miłości.. bo dla mnie to coś wyjątkowego..
nie chcę do tego wracać ale jestem taka, że zawsze mówie to co mi na duszy leży.. i tak dochodzi do kłótni..
i najgorsze jest, że ona widzi się z nim w sumie cżęściej niż ja.. bo my na weekendy i święta.. a ona w tygodniu.. i niby nie komunikuje się on z nią jednak moja podświadomość działa.. bo co jak... i co by było gdyby..
może to wszytko poplątane, może bez najmniejszego sensu.. jednak dla mnie ważne.. ufam mu ale wim jakie potrafią być kobiety i o to się najgorzej obawiam...
proszę o komentrze.. może własne doświadczenia... czy jesteście w podobnych sytuacjach.. czy potraficie być zazdrośni aż tak.. i jak sobie radzicie..
wiem, że to bez sensu...
jednak po konsultacji z wieloma osobami..a konkretnie kobietami.. to większość ma fobie na temat byłych swoich facetów.. takie skompliwoane niestety jesteśmy..
sama nie wiem co o tym myśleć.. nie toleruje jednorazowych numerków, seksu bez miłości.. bo dla mnie to coś wyjątkowego..
nie chcę do tego wracać ale jestem taka, że zawsze mówie to co mi na duszy leży.. i tak dochodzi do kłótni..
i najgorsze jest, że ona widzi się z nim w sumie cżęściej niż ja.. bo my na weekendy i święta.. a ona w tygodniu.. i niby nie komunikuje się on z nią jednak moja podświadomość działa.. bo co jak... i co by było gdyby..
może to wszytko poplątane, może bez najmniejszego sensu.. jednak dla mnie ważne.. ufam mu ale wim jakie potrafią być kobiety i o to się najgorzej obawiam...
proszę o komentrze.. może własne doświadczenia... czy jesteście w podobnych sytuacjach.. czy potraficie być zazdrośni aż tak.. i jak sobie radzicie..