greys_kelly
Nowicjusz
Byłam z takim chłopakiem około mięsiąca, zerwałam z nim w sumie nie podając mu żadnego konkretnego powodu, powiedziałam że nie chce z nim być, ponieważ nie pasujemy do siebie. Zerwałam dlatego że uważam że nasz związek nie miał przyszłości, jesteśmy wogóle inni, tyle rzeczy mnie w nim wkurzało, on palił, pił, przeklinał, nie uczył się, miał problemy z prawem, a ja wzorowa uczennica, na okrągło się na mnie obrażał za byle dziadostwo. W końcu wyobraziłam sobie naszego wspólnego Sylwestra, że on się upije, będzię się do mnie tulił i obrazi się na mnie, bo będę na niego krzyczeć że pije, no i zerwałam. Wszyscy mi mówili że to nie ma sensu, ale tak bardzo chciałam mieć chłopaka, że praktycznie nic od niego nie wymagałam, a on ode mnie dużo. Dodam, że mojej mamie nie podobał się nasz związek, co prawda go nigdy nie widziała, bo on się bał do mnie przyjść jak moi rodzice byli w domu, ale wiedziała, że to nie jest chłopak dla mnie. Wogóle tak od razu to nie chciałam z nim zerwać, ale każdy mi tak radził i tak zrobiłam... No i gdy z nim zerwałam(przez telefon, wiem że nie powinnam, ale w twarz bym chyba nie umiała) poczułam ulgę, ale on potem pisał, że się nim tylko bawilam i od razu miałam zamiar z nim zerwać, poczułam się jak szmata... Minęło troche czasu, niewidziam go, nadal czułam się źle, ale jakoś mnie przyjaciele pocieszli i jakoś dalej żyłam... No i w Sylwestra go zobaczyłam, wziął mnie na bok i pyta dlaczego z nim zerwałam, ja powtórzyłam, że nie pasujemy do siebie i powiedziałam, że musze iść do domu bo jest późno i powiedziałam, że może kiedy indziej pogadamy, a on na to:"może"... Czuję się beznadziejnie. Uważacie, że dobrze zrobiam, czy źle? Czy ja go kocham, czy poprostu czuję się źle bo zerwałam i już jestem sama...
trochę dziwne to, bo tak to jest jak nie wie się co się czuje...
za każdy post bardzo dziękuje...
trochę dziwne to, bo tak to jest jak nie wie się co się czuje...
za każdy post bardzo dziękuje...