Tak, wiem, "zbędna", "jałowa", "pusta", "bezsensowna"... to najczęściej taka - prawdą poprzeplatana. Tu nad Wisełką "przyznanie prawdy komukolwiek, a w tym przede wszystkim i racji" to jakby coś w deseń podpisania się pod czyimś, ..., w naszej kulturze to wręcz niemożliwe, albowiem w Polsce istnieje tylko jedno mentalne "ja", najczęściej prywatne, czyli tylko jedno - te nasze - nigdy czyjeś - a dyskutować najczęściej przestajemy ze stwierdzeniem "już mi się nie chce" gdy prawda za mocno zaboli i ... skończą się "jokery" w rękawie.
O co chodzi w powyższym? Doskonale sobie sprawę Siennno oboje zdajemy, iż prawie wcale się nie mylę, prawda?
Warszawa, niestety, każdy kto pomieszkał tam choćby lat kilka i poznał lokalną klientelę - ma o niej prawie identyczne zdanie.
Pedałkowatość, lalusiowatość, niemoc (bo gdy warszawiakowi nakazujesz coś zrobić, musi minąć tydzień zanim wszystkie instrukcje z google przekopie i coś wyprodukuje), cwaniactwo, prostactwo, kłamstwo, obłuda, rasizm, wyzysk i tony innych.
Nawet, sposoby randkowania są całkiem, całkiem inne aniżeli ma to miejsce w innych rejonach kraju. Dlaczego? Bo większość rodowitych stoliczniaków - powiedzmy to wprost - ma ludzi za rzeczy. Gdy rzecz się nudzi, można ją bezpardonowo w kibel wyrzucić.
Właśnie w tym mieście rodzi się najwięcej hejtu, agresji i arogancji i aby to dostrzec - wystarczy dosłownie na chwilę tu przybyć.
Maszyny, a nie ludzie. Maszyny wyprane z jakichkolwiek uczuć.
Porównałem sobie kiedyś Warszawkę do Amsterdamu, Rzymu i Stambułu. Celowo na szalę nie kładłem innych "spędów" jak Berlin czy Londyn z Paryżem na czele - bo wyszłoby to samo. Warszawka nijak ma się do tych trzech pierwszych. Charakteryzuje się przede wszystkim kompletnym brakiem dystansu do wszystkiego wokół. Fochy, jakie w Warszawce łapie klientela z byle powodu kwalifikują się do leczenia na oddziałach zamkniętych. Gdy poprzeplatasz to wszystko jeszcze choćby "odwiecznie zadartymi nochalami na wysokości pałacu kultury" z kompletnym brakiem poczucia humoru - wychodzi to, co w Warszawce istnieje, takie społeczne dno.
Gdyby nie słoiki, czyli przyjezdni z Polski ... Warszawa już dawno przestałaby istnieć. To właśnie przyjezdni pomagają Warszawiakom nie zapomnieć co to honor, godność, powaga, szacunek, kultura, humor i masa innych. Dla mnie to miasto frajerów - jedyne miasto w Polsce w którym bez powodu sąsiad nie odpowie Tobie "dzień dobry", jedyne miasto w Polsce w którym szefom nie przechodzi przez gardło "dzień dobry", "do widzenia", "dziękuję", "miłego dnia" a teraz, gdy rynek pracy przejęło pokemonowe pokolenie (przedział ludzi między 20 a 30 rokiem życia) większość starszych (nawet i 40+) dała sobie już na luz bo z rynku pracy zrobił się jeden, wielki obóz pracy. Zero zasad, skrupułów, sumienia, reżim po całości a najlepsze w tym jest to, że jadą po Baćce a sami są 100x gorsi.
A spróbuj im prawdę w ślipia załadować to ruskie łagry przy tym co Ci zgotują będą jak raj w niebie.
Ty popatrz na ryneczek lokalny, to zrozumiesz o jakie rasie mowa jest.
Potrafią latami zatrudniać na lewo co chwilę nowych, tak w nieskończoność. W stopkach w OLX mają po setki tysięcy odwiedzin do ogłoszenia. Przychodzi pacjent do roboty - słyszy że dwa dni bezpłatne a potem 30zł/h tyle że nie wie, że gdy od..ye..bie te dwa dni za friko to na jego miejsce są już kolejni naiwniacy - także za friko. Pan się niestety nie nadaje, pozdrawiamy. I co? I warszawski KAS z warszawskim US na czele nie potrafią tego ruszyć? Pewnie że nie. Warszawski sposób na życie to "nic od siebie, wszystko do siebie". Zapierdalaczom w gastronoimii po 100zł premii na Święta dają - rozumiesz ? Na 4 paczki dobrych fajek.
Ja u siebie w swoim zakładzie na Święta B.N. za nadprodukcję ładowałem swoim paniom po równowartość 5000zł w koperty. A czemu tak? Bo na ich pracy zarobiłem 100x tyle - - - tyle, że ja jestem ruska onuca, inna rasa, agent, sprzedawczyk, pajac, palant.
Czemu ja - potrafię za każdą nadgodzinę pracy człowieka w tygodniu - wypłacić +50% do stawki a na nockach +100%?
Czemu u mnie w zakładzie mam 3 zmiany (6-14, 14-22, 22-6) ? Bom człowiek a nie ku...wa??
O ludzkich standardach, dobrych standardach przy których obie ze stron są bardzo zadowolone Wraszawka bladego pojęcia nie ma, bo to miasto demonów. Kanciarze, oszuści i wyzyskiwacze odwiecznie szpanujący i cwaniakujący, "królowie życia" hahah.
Popatrz, na ich prostackie, wiochmeńskie i tanie zachowanie, gdy przyjadą wydawać poleasingowy hajs gdzieś nad morze. Syf, jaki po sobie zostawiają trzeba sprzątać miesącami. Warszawiak nie pójdzie do kibla się zesrać, wytrzepie z kichy nawet na plaży i zakopie. Warszawiak śmieci, butelek i innych do hasioka nie poniesie, zakopie byle w piasku. Zero szacunku do byle czego.
A jedzą się, gryzą, leją, hahaha, nie ma takich drugich w UE, nie ma. Kochają się gdy idą chlać a gdy wracają to się nap...dalają.
Popatrz na zachowanie i styl bycia "niniusiek" Warszawskich, reszta kraju ma wieczną polewajkę z pseudo damuleczek, co potrafią lewym łapskiem iPhone'a 14PRO trzymać a prawą jak nie złotą CREDIT-CARD to jakiegoś ku...sa w celu podzięki za ... CREDIT-CARD.
Popatrz na dzieciaczki, jakie warszawiaczki produkują. Całkiem inny świat, dzikie małpki z klatek wypuszczone lub bez powodu z wiecznym żalo/fochem w podłogę zapatrzone. Z dzieciakami warszawiaków praktycznie każde inne dziecko nie chce się bawić. Powód?
Te warszawskie wszystko "do siebie", nic "od siebie" a gdy inne dziecko krzyknie "pożycz lalkę, pożycz samochodzik" to słyszy: "niech Ci tata kupi". Mentalność warszawska to poziom dna z mułem na czele. Tyle wyją że niemiec zły, że niemiecka gospodara wykorzystała polskę, że za wojnę wiszą, że rasiści i popatrz K**wa mać - na warszawskich ulicach co trzeci to nowy (niemiecki) BMW, AUDI, MERCEDES a z niemieckich Lidlów tonami towar ciągną - jakby alternatyw nie było.