Co się dzieje?

P.M.

Neurotyczka
Dołączył
30 Sierpień 2009
Posty
718
Punkty reakcji
30
Witam wszystkich Życzliwych,

Jak w temacie zauważyliście, straciłam sens bycia. Trzyma się to mnie od paru miesięcy. Chwile radości pojawiają się bardzo rzadko, na nic nie mam ochoty, kilka niepowodzeń w życiu. Odejście ze studii, brak normalnej rodziny, tęsknota za dawnymi czasami, beztroskimi, sprawiają, że chodzę przygnębiona. Pojawiają się myśli samobójcze, bardzo częste. Proszę o wyrozumiałość, nie łatwo było mi o tym napisać, miejcie to na względzie. Przyjaciele, jeśli mogę ich tak nazwać, nie pomagają, bliscy mi ludzie, którzy mnie otaczają, chwilami mnie pogrążają jeszcze bardziej. Co w tej sprawie powinnam zrobić? Jakie Waszym zdaniem, należy podjąć kroki, by było DOBRZE?


Dziękuję, za wszelkie odpowiedzi,
 

Wiluu

skoorviel
Dołączył
5 Styczeń 2009
Posty
1 318
Punkty reakcji
27
Wiek
34
Co zrobic? Olej znajomych, idź pobiega, napij sie zimnego piwa i przestan myslec o przeszlosci - przejdzie Ci ; )
 

P.M.

Neurotyczka
Dołączył
30 Sierpień 2009
Posty
718
Punkty reakcji
30
Spróbować mogę,

Dziękuję
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
P.M
a może psycholog? Jakies nowe zajęcie? Praca?
 

P.M.

Neurotyczka
Dołączył
30 Sierpień 2009
Posty
718
Punkty reakcji
30
Będę się teraz starać o staż, więc może coś z tego wyjdzie. O psychologu myślałam, lecz łatwo jest powiedzieć, że się go odwiedzi, ale trudniej do niego pójść i porozmawiać. Nie jest mi łatwo rozmawiać z ludźmi, obcymi. Łatwiej jest pisać.
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
Rozumiem. Sama niedawno miałam straszne przejścia, myśli i zamiary. Nawet zadzwoniłam do psychologa i umówiłam się na rozmowę. Nie poszłam :bag:
W życiu człowieka są takie momenty, ze nawet najmniejszy problem tak strasznie przytłacza, ze wydaje nam się murem nie do przebicia. Bardzo łatwo popaść w depresję...a wyjść z niej - wręcz przeciwnie.
 

P.M.

Neurotyczka
Dołączył
30 Sierpień 2009
Posty
718
Punkty reakcji
30
Widzisz, i skąd ten stan się bierze? Wiem, że masz synka, wiem, że masz męża a mimo tego coś jednak jest nie tak w Twoim życiu. Przepraszam, że o tym piszę, ale widzę jakie to wszystko jest niesprawiedliwe i ciężkie. Może moja sytuacja nie jest niewiadomo jak bardzo tragiczna, ale jednak coś jest nie tak, co sprawia że się smucę. Wiem, też że jeśli nie podejmę żadnych działań, to samo to nie minie. Mam nadzieję, że w Twoim życiu już się unormowało co nieco. Łatwo jest się od wszystkiego odciąć, najtrudniej jest z tym walczyć.
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
U mnie się unormowało, bo otworzyłam działalność i mam sporo zajęć teraz, bo odważyłam się dodatkowo wrócić jeszcze do moich dwóch "starych", dorywczych prac. I wszystko udało mi się pogodzić z wychowywaniem synka, z domem, ze wszystkim.
Kiedy się siedzi w domu z dzieckiem, popada się w rutynę dobijającą do tego stopnia, że nawet nie ma się ochoty odsłonić rolet czy otworzyć okna. Nie ma się ochoty zrobić czegokolwiek z sobą, umalować się, ładnie ubrać, wyjść do ludzi, czy nawet jechać na głupie zakupy. Kiedy człowiek zostaje sam ze swoimi myślami, a do tego tkwi w całej tej monotonii - zamyka się w sobie i pozwala, by smutek osiągał jeszcze większe rozmiary. Im więcej zajęć - tym mniej dopuszczania do siebie negatywnych mysli.
Pierwszym krokiem u mnie był fryzjer. Tak, głupi fryzjer, ale kobiety już tak mają. Obcięłam moje długie za tyłek, czarne włosy i zrobiłam się na rudo. A potem wzięłam się w garść i zajęłam tysiącem spraw.
To naprawdę pomaga.
 

Doroti

Zwykła Wariatka
Dołączył
12 Lipiec 2006
Posty
3 079
Punkty reakcji
18
Wiek
31
Miasto
czy to ważne ?
Czasem w życiu bywa ciężko.
Dzieje się coś co odbiera nam do niego chęci.

Ukochany facet odchodzi, przyjaciele zawodzą, w pracy/ szkole się nie wiedzie...
dokładnie wiem jak to jest.
ale co z tego ?

Ja też do niedawna przejmowałam się wszystkim i wszystkimi, ale koniec z tym.
Koniec z moim dobrym, zbyt wrażliwym ja.
W życiu trzeba czasem postawić na siebie, stać się egoistą i poprostu mieć wszystkich w głębokim poważaniu.
Ktoś kogo znasz od 10 lat przestał się z Tobą spotykać ? Niech idzie do diabła !
nalezy wtedy wyjść z domu i poszukać sobie nowych znajomych.

Obojętność to klucz do sukcesu.

Trzeba zająć sie sobą, znalezć sobie jakieś hobby, isć do fryzjera, kosmetyczki, na siłownie, kupić kilka nowych ciuchów, iść do baru...
Sprawy czasem same się za nas załatwią i nawet nie będziemy wiedzieli kiedy.

Najważniejsze to poporstu korzystać z życia dopók jest sie młodym. Nie obwiniać się o nic, nie wspominać przeszłości , odciąć się od wszystkiego co toksyczne.
I iść naprzód.

Życzę Ci siły i determinacji :*
i mam nadzieję, że wkrótce poczujesz się lepiej.
Pozdrawiam :):*
 

marta..

(...)
Dołączył
9 Listopad 2009
Posty
843
Punkty reakcji
71
Miasto
Home is where the heart is.
P.M z tym psychologiem to chyba niestety najlepsze, choć najtrudniejsze wyjście. Bo długo to trwa i o samobójstwie myślisz. Wiem po wielu przypadkach, że to pomaga naprawdę. Ja już w nic innego nie wierzę. Jasne, ze czasem takie załamania, depresje przechodzą, ale częściej nie. Więc jak jesteś w stanie to idz, nic Ci nie zaszkodzi. Zwłaszcza, jeżeli nie wie się do końca, dlaczego jest nam zle. Też tak mam i to najgorsze, bo nie wiadomo z czym tu walczyć tak naprawdę, łatwiej z czymś konkretnym, a nie z własną psychiką.

Jednak wiem, że są osoby, które choćby się waliło i paliło nie pojdą do psychologa, sama do nich należę niestety. Więc rozumiem, że możesz się nie przełamać. Dlatego zajęcie się czymś to drugie wyjście. Nie zadręczaj się myślami, nie skupiaj tak bardzo na tym co Cię boli, jednocześnie zajmując się czymś, staraj się zmieniać to co możesz w swoim życiu, żeby przy każdym problemie, nie wracało wszystko do punktu wyjścia. Bo taka jest prawda, że jeśli nic nie zmienisz, to nic Ci nie da chwilowe oderwanie.

Jedyne pocieszenie można uzyskać od drugiego człowieka, jeśli tego nie ma, to trzeba szukać kogoś z zewnątrz. My ludzie potrzebujemy ludzi, najbardziej. Myślę, ze może właśnie tu tkwi problem? Dlatego dobrze, ze będziesz mogła pracować, tam poznasz nowych może bliższych. :)

Jesteś wartościową osobą, która często tu pomaga swoimi postami, mam nadzieję, że będzie dobrze ze wszystkim, że znajdzie się ktoś bliski Tobie lub że się przełamiesz i znajdziesz w sobie siłę. Trzymaj się cieplo. :)
 

P.M.

Neurotyczka
Dołączył
30 Sierpień 2009
Posty
718
Punkty reakcji
30
Dziękuję bardzo za życzliwe odpowiedzi i chęci niesienia pomocy, w słowach :)


Calliope Gratuluję tego, że przestałaś się zadręczać i chować i wzięłaś się za swoją osobę. Zaczęłaś od zmiany wizerunku zewnętrznego. Kolor rudy, bardzo odważny i ładny. Sama po cichu marzę o takim kolorze, ale nie zdobędę się na niego. Zapuszczam włoski. Mam jakieś postanowienie bynajmniej. Cieszy mnie fakt, że zrobiło się cieplej w Twoim życiu. Praca wyjdzie Ci na dobre, będziesz teraz troszkę zabieganą mamą, ale to dobrze. Przynajmniej robisz teraz coś i dla siebie :) Choć myślałam, że wychowywanie dzieciątka, poświęcanie mu całego swojego czasu jest przyjemne, jednak nie zdaję sobie sprawy, jak to naprawdę może wyglądać... Dziękuję Ci za dobre słowa :*

Doroti jesteś Kochaną Kobietką i już drugi raz niesiesz mi pomoc. Bardzo jestem Ci wdzięczna i dziękuję! :* Jesteś Skarbem dla swoich Przyjaciół :) Ja właśnie za bardzo biorę wszystko do siebie. Bardzo przeżywam, każdą krytykę, każde niepowodzenie, każde niemiłe słowo, kierowane do mojej osoby. Ale cóż, dzieckiem nie jestem już, wkroczyłam w dorosłe życie i muszę to zaakceptować. Z wychodzeniem gdziekolwiek mogą być problemy, mieszkam w małej mieścinie, wiosce dokładniej, więc nie mam możliwości wychodzenia w ciekawsze miejsca niż las, np. Ale mam teraz czas, na przemyślenie wszystkiego i jakieś postanowienia. Może mi się uda. Trzymaj kciuki :)

Marto czuję się, jakbyśmy przeżywały ten sam 'koszmar'. Udzielałam Ci rad, a sama nie potrafię sprawić by moje problemy jakoś znikły. Ponoć ludzie z zewnątrz czasem bardziej pomogą niż Ci najbliźsi, bo wysłuchają, poradzą coś, lecz łatwiej jest się otworzyć zza szybki, niż prosto w oczy. Zasłużyłam sobie nawet na komplement z Twojej strony, dziękuję Ci za niego :) Każdy z nas cierpi bo, wierzy że przyjdzie ktoś, kto ukoi nasz strach. Dziękuję za wiadomość. Miło mi jest, że znalazł się ktoś życzliwy. :*

Pozdrawiam serdecznie
 

marta..

(...)
Dołączył
9 Listopad 2009
Posty
843
Punkty reakcji
71
Miasto
Home is where the heart is.
Wiem, ze łatwiej zza szyby, ale nie ten sam efekt niestety. Dlatego musisz się otworzyć na ludzi. Tu można sobie tylko popisać, żyć z ludźmi należy tam. Wierzyć trzeba zawsze.
P.M jak w małym mieście mieszkasz to wychodź chociażby do tego lasu, tylko nie sama. Rób cokolwiek, co sprawia Ci chociaż odrobinę radości. :)
A jak sobie nie będziesz dawała rady to niech Cię ktoś za rękę zaciągnie do tego psychologa.
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Witam wszystkich Życzliwych,

Jak w temacie zauważyliście, straciłam sens bycia. Trzyma się to mnie od paru miesięcy. Chwile radości pojawiają się bardzo rzadko, na nic nie mam ochoty, kilka niepowodzeń w życiu. Odejście ze studii, brak normalnej rodziny, tęsknota za dawnymi czasami, beztroskimi, sprawiają, że chodzę przygnębiona. Pojawiają się myśli samobójcze, bardzo częste. Proszę o wyrozumiałość, nie łatwo było mi o tym napisać, miejcie to na względzie. Przyjaciele, jeśli mogę ich tak nazwać, nie pomagają, bliscy mi ludzie, którzy mnie otaczają, chwilami mnie pogrążają jeszcze bardziej. Co w tej sprawie powinnam zrobić? Jakie Waszym zdaniem, należy podjąć kroki, by było DOBRZE?


Dziękuję, za wszelkie odpowiedzi,
Hmm ja raczej twardo stapam po ziemi, wiec skoncentruje sie na bardziej lopatologicznym podejsciu ;)

Strzelam, ze masz pewnie jakies 19-22 lat. Wchodzic w doroslosc nie jest latwo. Ja to myslalem, ze wszyscy czekaja na mnie z otwartymi ramionami, mimo ze tak naprawde, nic nie umialem :) Coz za bolesna lekcja to byla ;) Jakos tak mlodego 19-latka, wiedzacego ze jest inteligentny, sexowny (a co :D) nikt nie chcial przyjac do pracy. Nic zreszta dziwnego bo wiekszosc z nich miala ukryte przeslanie: "przyjme 20-latka, z 5-letnim doswiadczeniem w branzy" ;) To byl taki czas, ze zaczalem troche watpic w siebie - otoczenie wywieralo presje, a mi zadne ogloszenie sie nie podobalo. Nawet na rozmowy za czesto nie chodzilem.

Pewnie spora czesc przezyla to samo - odrzucic idealy z mlodosci i zaczac smutna, "szara" prace. Nie jest latwo. Ja zreszta tego nie zrobilem. Dopisalo mi troche czescia no i dzisiaj moge powiedziec, ze jestem zadowolony z tego co robie. Wszedlem w doroslosc umiarkowanie bezbolesnie. Doroslosc w stosunku do beztroski, dziecinstwa tez ma swoje zalety. Nikt mnie nie zmusza do nauki, od rodzicow nie dostaje kieszonkowego (to raczej ja moglbym juz im dawac ;) ), za to moge isc sobie kupic to co mi sie podoba, jak chce to wychodze do klubu sie napic, czy poszalec sobie z jakimis dziewczynami. Robie to co mi sie podoba, jestem kowalem swojego losu. Staram sie nie dawac zyciu okazji, aby byc popychadlem ;) Czy chcialbym byc ponownie np. w czasach Liceum ? Zapewne tak, choc tak szczerze mowiac to wolalbym miec 19-20 lat i pieniadze takie jak teraz, no ale tak sie nie da wiec nie placze za tym. Albo rybki albo akwarium ;)

Przyjaciol moge na palcach jednej reki policzyc (a w zasadzie to na dwoch palcach ;) ), ale moze to i dobrze. Nie mialbym czasu dla wszystkich, tak naprawde. Bliscy ? No coz, w ostatnich latach to bardziej chcialem sie wyrwac od nich bo sie dusilem, ale nie zaprzecze - dobrze jest ich miec.

Nie lam sie, nigdy nie wiadomo kiedy szczescie sie do Ciebie usmiechnie. Tak naprawde niewiele trzeba, aby wrocic na wlasciwe tory. Ja przede wszystkim staram sie nie popadac w monotonie - to mnie niszczy. Znajdz sobie jakies hobby. To zawsze okazja do poznania nowych ludzi, poszerzenia horyzontow. Mnie od dziecka przesladowalo jedno zainteresowanie, ktore permanentnie ignorowalem :) W koncu sie poddalem, wydalem troche pieniedzy, aby je zrealizowac, ale dalo mi sporo szczescia :)

Co robic aby bylo DOBRZE ? Dobrze to pojecie wzgledne. Dla zurka "dobrze" znaczy, ze o 6 rano sobie walnie winko ;) Rob to co Ci sprawa przyjemnosc. Co mi sprawia przyjemnosc ? Duuzo rzeczy :) :) Moje hobby mi sprawia przyjemnosc, lubie sie zmeczyc fizycznie (choc np. znoszenie lodowki nie sprawi mi przyjemnosci :D), lubie jak mam troche czasu dla siebie, lubie pieniadze bo to oznacza, ze moge realizowac rozne swoje mniejsze i wieksze wariactwa. Swoja prace lubie, ale i tak traktuje ja tylko jako cos co mnie przybliza do przyjemnosci. W ostatnich latach w ogole moje postrzeganie swiata z ultra racjonalnego, zmienilo sie na optymistyczne. Dlaczego ? Czy ja wiem - moze dlatego, ze mam swiadomosc tego, ze jakos jednak radze sobie. Raz lepiej raz gorzej, ale sie nie poddaje bo to nie jest zadne wyjscie. Poddaja sie tylko slabi, a ze od malego ganialem za pilka i sie wychowalem w duchu (sportowej) rywalizacji to predzej padne trupem niz sie poddam :p

ps. Moze czas rowniez na zmiane wygladu ? Dla kobiet to na pewno wazne. Dla mnie niekonieczniecznie, zreszta zawsze bylem zadowolony ze swojego wygladu - akceptuje siebie, lubie swoje cialo :p No ale nie jestem takim perfekcjonista jak kobiety - nie musze wygladac jak bogini ;) (co najwyzej jak mlody Bog :D :D ;) )
 

P.M.

Neurotyczka
Dołączył
30 Sierpień 2009
Posty
718
Punkty reakcji
30
Marto do lasu już się boję chodzić, bynajmniej sama od pewnego czasu, a i teraz zbyt mroźnie żeby go odwiedzać, chociażby z kimś. Raczej nikt mnie za rękę nie poprowadzi, ale zobaczymy co przyniesie czas. Będę próbować, starać się coś zmienić, coś polepszyć, znajdę w sobie siłę, plus Wasze słowa dopingu :)

Greeg dziękuję, za długą i wyczerpującą wypowiedź. Bardzo miło, że ktoś się zainteresował, a nawet opisał po trochu swoje życie :) Każdy nie ma lekko, zdaję sobie z tego sprawę, lecz każdy radzi sobie z tym inaczej. Niektórzy lepiej, niektórzy gorzej, to oczywiste. Tobie na początku było ciężko, lecz się nie poddawałeś i o proszę jak teraz fajnie Ci się układa. Jesteś niezależny. Ja mogę o tym na razie pomarzyć. Za 2 miesiące skończę 20 lat. Czas leci nieubłaganie, nic na to nie poradzę, niestety. Ale, spróbuję zaakceptować, to, że czasu nie cofnę i muszę iść dalej, takie jest życie. Co do wyglądu, to mam zamiar wybrać się do fryzjera i zrobić pare zakupków, coś zmienić, cokolwiek, na dobry początek. Zazdroszczę, że w pewnym sensie masz już poukładane swoje życie, ja dopiero zaczynam i czuję, że łatwo nie będzie mi...

Pozdrawiam
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Tak wizyta u psychologa jest trudna wiem o sobie. Czulam, ze powinnam pojsc, wyzalic sie nawet 3 lata temu, a bylam jakis czas temu dopiero i bardzo ale to bardzo chcialam powiedziec wszystko co wazne, ale powiedzialam niewiele, poniewaz mialam blokade psychiczna - chcialam a nie moglam. Teraz tez mam zamiar isc ale troche to odkladam , mimo ze nie powinnam, czuje, ze naprawde potrzebuje takiego 'wyzalenia sie' ale to wstydliwa sprawa. Po prostu tez czasem miewam takie stany depresyjne dlatego czuje, ze powinnam i nie tylko dlatego.

Wiesz mimo ze mam chlopaka, ktorego kocham nad zycie, to miewam takie stany smutku, ale mysle, ze to nie depresja jednak bo szybko mija dosc. Wtedy nic mi sie nie chce, nawet zyc sie nie chce. Ciezko mi powiedziec jaka na to recepta. Niektorzy mowia hobby, ale powiem Ci szczerze, ze mnie praktycznie nic nie interesuje, a nawet jakbym czyms sie zajela, to i tak myslami bylabym przy smutnych rzeczach. Tak juz mam.

Ale tak jak pisala Calliope moze fryzjer to dobry pomysl, jakas zmiana image. Poczujesz sie wtedy moze pewniejsza siebie

A czasami uwierz mi, ze nawet inni maja gorzej. Frustruje mnie to tez, ze ja (mam 18 lat) moj chlopak 22, prawie 23 lata nie mozemy znalezc pracy i nigdy jeszcze zadnej nie mielismy.. to smutne, ale nie nalezy sie poddawac, Ty tez sie nie poddawaj .
 
N

Nieprzenikniona

Guest
Cóż Ci mogę poradzić. Domyślam się, że Twój stan jest spowodowany zakończeniem związku. Pisałaś o tym w poprzednim temacie parę miesięcy temu. Ja również przeszłam przez straszny dół, ale było to jak byłam jeszcze w podstawówce. To co się wtedy ze mną działo - cięłam się- zostawiło ślady na mojej psychice. Długo nie mogłam nikomu zaufać, czułam się pusta w środku długo po tych zdarzeniach. Aż w końcu w moim życiu pojawił się pewien dobry duszek, który wskazał mi odpowiednią drogę. Jestem z tym duszkiem półtorej roku. Otworzył mnie na innych, stałam się pewna siebie. Można powiedzieć, że zniszczył skorupkę, którą się otoczyłam. Było ciężko, długo starał się o moje pełne zaufanie, ale w końcu się udało. Wszystko mogę mu powiedzieć i wiem, że nikomu nie powie. Wiele miesięcy zwlekałam ze zwierzeniami dotyczącymi moich słabości, chodzi mi tu o samookaleczanie. Poczułam ogromną ulgę. Teraz mogę powiedzieć, że jestem innym człowiekiem, chociaż nieraz zdarzają się dni, kiedy nie chcę z nikim rozmawiać, ale najczęściej jest to spowodowane zmęczeniem. Musisz uwierzyć w siebie, chyba, że chcesz czekać, aż kompletnie się załamiesz. Życie niesie wiele dobrych perspektyw, jeśli zmieni się nieco sposób myślenia. Nie trać czasu na umartwienia, bo życie ma się jedno i trzeba korzystać z niego, póki jest się młodym i pięknym. Sądzę, że Ty, podobnie jak ja, powinnaś się komuś zwierzyć, komuś, komu ufasz. Nie tłamś w sobie emocji, bo w końcu coś sobie zrobisz. Życzę powodzenia.
 

P.M.

Neurotyczka
Dołączył
30 Sierpień 2009
Posty
718
Punkty reakcji
30
Może to też wina pogody. Zima jest teraz bardzo przygnębiająca, a nie mogę się doczekać gorącego lata, wtedy też jest inaczej. Prawda? Co do pracy Monique19 to zdaję sobie sprawę z tego, jak jest trudno ją znaleźć w dzisiejszych czasach. Aż wszystkie wnętrzności podchodzą do gardła, kiedy się o tym myśli. Trzeba mieć głupią nadzieję. Jedni się topią w pieniądzach i mają wygodnickie życie, a inni z trudem wiążą koniec z końcem i nie śpią po nocach. To niesprawiedliwe, ale co zrobić.

Nieprzenikniona, masz bardzo przykre przeżycia. Jednak ustabilizowało się co nie co teraz i bardzo dobrze. Kaleczenie się jest bardzo smutne i dziwnie się robi na samą myśl. Ja na swoim koncie mam również wiele cięć i śladów po tym i wiem, że to nie pomaga, może pomaga, ale tylko na chwilę a co potem? Wielu rzeczy żałuję, fatalnie czuję się ze swoją przeszłością, myślę, że to też jest powód, mojego stanu i to co się dzieje w teraźniejszości oczywiście. Pragnę żeby było tak, jak nigdy nie będzie. Tak bardzo tego pragnę, że się pognębiam. Głupie złudzenia. Czas mi leci, a ja stoję w miejscu. Co do Miłości, to okropnie się cierpi z jej powodu...
 

niesia87

Anioł ;)
Dołączył
26 Sierpień 2009
Posty
942
Punkty reakcji
21
Wiek
37
Miasto
Łódź
Ja też obie wmawiam, że za mało słońca i dlatego chodzę przygnębiona :)

Wiele osób nie miało lekkiego życia, ale prędzej czy później udało im się z tego otrząsnąć :)

Dobrym pomysłem jest to żebyś poszła na ten staż, nowi ludzie, wyjdziesz z domu, będziesz musiała się skupić na pracy, a nie ciągle myślała o problemach...

Psycholog to tez może być rozwiązanie, ale łatwo mówić osobie która nie ma odwagi do niego iść :)

Wiele zależy też od Twojej psychiki, dużo przeszłaś, ale w końcu po burzy przychodzi słońce i jakoś zaczyna się układać. W sumie też wiem, że tekst "Zobaczysz wszystko będzie dobrze" nic na daną chwilę nie pomoże, i jest wręcz denerwujący, bo nigdy nie wiadomo co to będzie, ale jest jeszcze nadzieja, która pozwala nam wierzyć w to, że do nas też uśmiechnie się los.

Bądź twarda Maleńka :*
 

P.M.

Neurotyczka
Dołączył
30 Sierpień 2009
Posty
718
Punkty reakcji
30
Kochana niesia;> :)

Tylko, że ja we wszystkim widzę problem. Coś ktoś powie, nie tak i ja już mam od razu łzy w oczach, od razu łapię dołek, to głupie, ale tak się dzieje. Smuci mnie wszystko, dosłownie. Jest dobrze, na chwilę, na krótką chwilę. Nic mi się nie podoba w tym życiu. Jutro na dodatek niedziela, nudna niedziela.... Póki co, żalę się tylko na forum. Z nikim na żywo nie rozmawiałam o tym, że jest źle. Staram się Kochana, naprawdę. Jest ciężko.

Dziękuję za wsparcie <przytul>
 

marta..

(...)
Dołączył
9 Listopad 2009
Posty
843
Punkty reakcji
71
Miasto
Home is where the heart is.
Staraj się nie brać do siebie tego co mówią ludzie, zwłaszcza w złej intencji. Też tak mam, że się od razu przejmuję, ale staram sobie wtedy wytłumaczyć czemu tak robią, często ludzie wyładowują tak swój zły humor, sami mają problemy, tylko zamiast dusić je w sobie pokazują to na zewnątrz i dobrze, a, że w zły sposób, może nie umieją inaczej… Najczęściej jednak takie zachowania kogoś nie są skierowane osobiście do Ciebie. A jeśli przykrość robią Ci bliscy, to wiesz przecież, że w głębi serca Cię kochają. :)
 
Do góry