A może lepiej od małego uczyć dziecko, że nie zawsze to co modne jest najbardziej wartościowe? Oprócz tego na pewno znajdzie się w rodzinie ktoś, kto będzie na topie i kupi właśnie to co jest modne. Ja nie zamierzam iść za wszystkimi i kupuję książki bo one zawsze "wyjdą dziecku na zdrowie". :tongue:Gadułko, nie mam zamiaru kształtować cudzych dzieci. Gdyby mnie w tym kierunku coś gnało, zostałabym nauczycielką. Poza tym, kupowanie podarunków zgodnie z panującą modą, może dziecku ułatwić życie- ma to co koledzy, bądź przedmioty pożądane przez innych. A książki? Nie sadzę, by akurat w grupie syna, czy jego klasie znalazły się wyselekcjonowane dzieci 2 procent czytających.
Myślę, że myśli tu zawarte są bardzo mądre. Szkoda tylko, że ci, którzy kupią kolorową tandetę swoim dzieciom, nawet nie przeczytają tego postu, bo będzie za długi i po prostu niezrozumiały ... :/Tak, chcieliśmy. I dostawaliśmy. Prawdziwe książki, z tekstem, a nie : jedna linijka tekstu i dziesięć obrazków. Za "moich" czasów książki nie śpiewały, nie tańczyły i miały szatę graficzną niekiedy bardzo ubogą - a niekiedy wykonaną przez dobrych ilustratorów i te "niedosłowne" obrazki dawały też nieco miejsca do popisu dla wyobraźni. Ale najważniejszy był tekst. [...]
Dzieci nie są tak głupie i infantylne, jak nam się wydaje. Wiele z nich z własnej woli chce poznawać świat, uczyć się czegoś i robią to chętnie i zupełnie spontanicznie. Tak, klocki są super ale nie tylko klocki.
Mag... nigdy nie liczyłam na to, że kogoś zmienię. Jak ktoś nie czyta i woli seriale brazylijskie, to nie da się tego zmienić. W sumie tu dzielimy się odczuciami i wspieramy. Wymieniamy nasze doświadczenia. No to dziewczynki, ja Wam daję moją zdobycz: netowa księgarnia wydawnictwa Nasza Księgarnia ma teraz trójpak z Chotomska Brzechwą i dziećmi z Bullerbyn. Powinien on kosztować 150 zł plus koszt przesyłki. Kosztuje 99. To może być porządny prezent książkowy na trzy razy. Na gwiazdkę, zajączka i dzień dziecka np....Myślę, że myśli tu zawarte są bardzo mądre. Szkoda tylko, że ci, którzy kupią kolorową tandetę swoim dzieciom, nawet nie przeczytają tego postu, bo będzie za długi i po prostu niezrozumiały ... :/
Dzięki za tego posta Ja mam dokładnie takie samo zdanie. Należałam i należę nadal do moli książkowych i każda książka była i jest dla mnie " wypasionym" i ulubionym prezentem.Tak, chcieliśmy. I dostawaliśmy. Prawdziwe książki, z tekstem, a nie : jedna linijka tekstu i dziesięć obrazków. Za "moich" czasów książki nie śpiewały, nie tańczyły i miały szatę graficzną niekiedy bardzo ubogą - a niekiedy wykonaną przez dobrych ilustratorów i te "niedosłowne" obrazki dawały też nieco miejsca do popisu dla wyobraźni. Ale najważniejszy był tekst. Teraz pewnie zdiagnozowano by mnie jako nieszczęsne dziecko z hiperleksją, diagnozowano by mnie w kierunku spektrum autyzmu i kazano bawić się z dziećmi dzieląc się z nimi klockami, ale na szczęście w swoich czasach uchodziłam za normalną.
Ok. Nie wszystkie dzieci lubią czytać, ale niektóre lubią. Niektóre czytają bardzo sprawnie, a dla innych porządna książka to nobilitacja, zaproszenie do świata "dorosłych" rozrywek - i starają się jak najszybciej nauczyć się, jak z tej książki korzystać samodzielnie.
Dzieci nie są tak głupie i infantylne, jak nam się wydaje. Wiele z nich z własnej woli chce poznawać świat, uczyć się czegoś i robią to chętnie i zupełnie spontanicznie. Tak, klocki są super ale nie tylko klocki.