Uważam, że film jest świetny. Spodziewałem się po nim dobrej zabawy, rewelacyjnych efektów i oderwania od szarości za oknem na czas projekcji. Dokładnie to dostałem.
Efekty - miażdżą. 3D w połączeniu ze świetnym dźwiękiem zrobiły na mnie spore wrażenie.
Cudów po fabule się nie spodziewałem i takowych nie ma. Pomijając efekty - jest to film jakich wiele. Pewnie nawet od części dużo słabszy.
Nie doszukiwałem się w nim żadnego przekazu, żadnej ideologii i ludzi, którzy to robią żeby go skrytykować uważam za niepoważnych.
Toż jak się film nie podoba wystarczy powiedzieć dlaczego, a nie dorabiać mu jeszcze drugie dno, którego nie ma i dla wszystkich jest to oczywiste.
Czytałem o naiwności tego filmu, o tym, że jest to kolejna historia pokroju Pocahontas itp.
A czego się spodziewaliście? Nowej wizji świata, która przewróci wasz światopogląd do góry nogami?
Jeśli chodzi o unikalność "Avatara" jest on taki tylko pod względem wspomnianych efektów. Oglądając miałem wrażenie, że oglądam western tyle, że ubrany nieco inaczej.
A, że tematyką Indian Ameryki Północnej interesuję się nieco - skojarzenia nasuwały się same i uważam, że reżyser czerpał z tego pełnymi garściami. Choćby fakt modlitwy stanowiącej podziękowanie i przeprosiny za zabicie zwierzęcia, zdobywanie "rumaka", inicjacja. Oczywiście podobne zachowania miały z pewnością miejsce w wielu kulturach, akurat mnie się skojarzyło tak a nie inaczej.
Podsumowując - film bez drugiego dna, więc od razu sobie może darować ten, kto oczekuje szoku fabularnego i treściowego.
Po obejrzeniu każdy wyrobi sobie własne zdanie na temat produkcji.