Chory albo naprawde zniszczony ?

milion321

Nowicjusz
Dołączył
5 Październik 2010
Posty
1
Punkty reakcji
0
Z góry sory za błedy. Podobno mam dysortografie nie wiem nigdy nie byłem u lekarza ale pisownia mówi sama zasiebie wiec przepraszam z góry za błedy tych których to rusza :D

Pytanie jest proste - Dziewczyna ze mną zerwała było to jakiś rok albo 2 temu nie wiem od tego czasu świat i wszystko staneło w miejscu nie ma w nim sensu radości ani chęci.
Co do naszego zwiazku zawsze miałem pytanie czy ona jest tak samo zaangażowana czy nie i odp. zawsze nasówała sie jedna - nie . Tak że gdy zaproponowała rostanie na jakiś czas,
pomyślalem, świetnie teraz sie przekonamy. Niestety znalazła sobie kogoś innego i to szbko jakiś miesiąc po. Starałem sie być przyjacielem przyjąć wszystko ze spokojem wkonocu
"serce nie sługa" nie można winić nikogo za to co czuje lub czegoś nie czuje. Problem w tym że bez niej nie mam potrzeby oddychac - nie to że bym sie chciał zabić- poprostu nie ma powodu
by się cieszyć. Ona była wszystkim co mnie denerwowało i wszyskim co mi radość dawało. Minoł rok albo 2 nie wiem nie licze czasu stanoł w miejsu. Zawsze starałem się być twardy i radzić sobie
ze wszystkim a tu prosze z tym nie daje rady. Doszło do tego, że poprosiłem ją by mi kategorycznie powiedziała że to już koniec ze ja to nie byłem to, może to by mnie wyleczylo pozwoliło mi iść
dalej ale ona zmieniła temat. A ja myśle o niej dzień w dzień i nie kłamie dosłownie dzień w dzień od ponad 8 lat z czego chyba 2 to juz po zerwaniu. Zaczynam sie martwić czy to nie jakaś
obsesja wkoncu ku... człowiek nie może aż tak bardzo kochać ale nie wiem jak się z tego wyrwać. Probowałem innych związków ale nie potrafie nikogo brać na serio bo cały czas myśle o niej (i to chyba lekko nie fair wkonczu fakt sex jest fajny a ja lubie sex ale nie można tak wiecznie z laskami pogrywać albo sie angażujesz albo nie a ja nie potrafie).
I nie chodzi o to ze ona jest piekna i doskonała ( wręcz przeciwnie ma swoje wady fizyczne i psychiczne) ale to własnie jej wady dawały mi siłe i chęci by walczyć dalej by było dobrze( gdy ona czegoś nie potrafila zrobic albo sie czymś denerwowała ja stawałem na głowie by przestała).
Wiec jak już mowiłem pytanie jest proste - Czy to jest prawdziwa miłość którą warto chodź raz przeżyć chodzby sie spażyć (takich poparzeń nie życze nikomu), czy może poprostu cierpie na
psychoze maniakalną albo inny rodzaj choroby psychicznej??
 

kocham_piwo

Nowicjusz
Dołączył
22 Kwiecień 2010
Posty
198
Punkty reakcji
2
Witaj. Stary, to nie ten dział... szczerze wątpię, żeby tu Ci ktoś odpowiedział, napisz lepiej w którymś z działów kategorii Styl życia.
 

nieprzyzwyczajona

Nowicjusz
Dołączył
9 Wrzesień 2010
Posty
2
Punkty reakcji
0
Wiek
56
Z góry sory za błedy. Podobno mam dysortografie nie wiem nigdy nie byłem u lekarza ale pisownia mówi sama zasiebie wiec przepraszam z góry za błedy tych których to rusza :D

Pytanie jest proste - Dziewczyna ze mną zerwała było to jakiś rok albo 2 temu nie wiem od tego czasu świat i wszystko staneło w miejscu nie ma w nim sensu radości ani chęci.
Co do naszego zwiazku zawsze miałem pytanie czy ona jest tak samo zaangażowana czy nie i odp. zawsze nasówała sie jedna - nie . Tak że gdy zaproponowała rostanie na jakiś czas,
pomyślalem, świetnie teraz sie przekonamy. Niestety znalazła sobie kogoś innego i to szbko jakiś miesiąc po. Starałem sie być przyjacielem przyjąć wszystko ze spokojem wkonocu
"serce nie sługa" nie można winić nikogo za to co czuje lub czegoś nie czuje. Problem w tym że bez niej nie mam potrzeby oddychac - nie to że bym sie chciał zabić- poprostu nie ma powodu
by się cieszyć. Ona była wszystkim co mnie denerwowało i wszyskim co mi radość dawało. Minoł rok albo 2 nie wiem nie licze czasu stanoł w miejsu. Zawsze starałem się być twardy i radzić sobie
ze wszystkim a tu prosze z tym nie daje rady. Doszło do tego, że poprosiłem ją by mi kategorycznie powiedziała że to już koniec ze ja to nie byłem to, może to by mnie wyleczylo pozwoliło mi iść
dalej ale ona zmieniła temat. A ja myśle o niej dzień w dzień i nie kłamie dosłownie dzień w dzień od ponad 8 lat z czego chyba 2 to juz po zerwaniu. Zaczynam sie martwić czy to nie jakaś
obsesja wkoncu ku... człowiek nie może aż tak bardzo kochać ale nie wiem jak się z tego wyrwać. Probowałem innych związków ale nie potrafie nikogo brać na serio bo cały czas myśle o niej (i to chyba lekko nie fair wkonczu fakt sex jest fajny a ja lubie sex ale nie można tak wiecznie z laskami pogrywać albo sie angażujesz albo nie a ja nie potrafie).
I nie chodzi o to ze ona jest piekna i doskonała ( wręcz przeciwnie ma swoje wady fizyczne i psychiczne) ale to własnie jej wady dawały mi siłe i chęci by walczyć dalej by było dobrze( gdy ona czegoś nie potrafila zrobic albo sie czymś denerwowała ja stawałem na głowie by przestała).
Wiec jak już mowiłem pytanie jest proste - Czy to jest prawdziwa miłość którą warto chodź raz przeżyć chodzby sie spażyć (takich poparzeń nie życze nikomu), czy może poprostu cierpie na
psychoze maniakalną albo inny rodzaj choroby psychicznej??
ja sprubuje ci odpowiedziec:
przezywasz to, co kazdy choc raz w zyciu przezyl.milosc to piekne uczucie ... ale bolesne. jak stare powiedzenie möwi "najwiekszy w tym ambaras ,zeby dwoje chcialo na raz".
Tak,jestes chory -ale na ta chorobe nie ma lekarstwa i bedzie ci towarzyszyc cale zycie.
Jedno ci musze powiedziec-nie da sie nic na sile.im wiecej bedziesz nalegal tym wieksze zniechecenie bedziesz wzbudzal ,czego tez napewno nie chcesz.
Zastanawiales sie nad tymi dziewczynami ,ktöre w miedzyczasie miales? myslisz ,ze ktöras z nich nie zakochala sie w tobie? ale jej tez nic nie pomoze-bo nie masz zadnych uczuc do niej.
Niema dymu bez ognia-cos bylo miedzy wami, co bylo tez powodem do zerwania.moze poprostu stwierdzila ze nie pasujesz w jakims stopniu do je wyobrazen ---- powodöw jest wiele,i z tym sie zgadzam ,ze chcialoby sie zrozumiec -DLACZEGO?
odpowiedzi najprawdopodobniej nigdy nie dostaniesz, ale serce nie sluga!!!
mi pomagalo :natretne mysli o tej osobie poprostu lekcjowazyc ( spröbowac) ,nie poröwnywac innych z ta osoba!!! , szukac nowych kontaktöw (niekoniecznie tylko dla sexu!!!),starac sie z ta osoba nie spotykac -widywac-o niej rozmawiac/sluchac. a jesli do tego dojdzie ,badz mily ale nie natretny i powstrzymuj twoje uczucia.
najpierw ,jesli ci na tym zalezy zeby wiedziala -powiedz lub napisz jej list o tym co czujesz i myslisz.ale tylko ten jeden raz !!!
jesli nie bedzie zadnej reakcji musisz sie starac zyc bez niej.
A zycie jest piekne!!! tyle wspanialych ludzi jeszcze poznasz i napewno ,napewno poznasz dziewczyne ,ktöra ci uczucia odwzajemni-- czego ci naprawde zycze!!!
 

smutnyfacet

Nowicjusz
Dołączył
17 Październik 2010
Posty
33
Punkty reakcji
0
A ja mam wrażenie że cierpię na jakiś rodzaj depresji maniakalno - obsesyjnej. Kocham i tyle taka choroba śmiertelna.. można z nią w sumie żyć baardzo długo, i w miarę normalnie, aż w końcu przyjdzie śmierć.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Oj tak.. milosc moze byc jak choroba, nie potrafisz zapomniec o tej osobie, Twoje mysli kraza wokol niej tylko. Nic nie pomaga, wszystko traci sens. Pozostaje tylko trzymac kciuki bys tego wyszedl. Jednakze wiem, ze to nie jest proste. Daj sobie jeszcze czas. Wiem, ze niektorzy ludzie kochaja juz te jedna osobe do konca zycia, to zalezy od charakeru, istnieja tacy, ale moze Ty po prostu potrzebujesz wiecej czau?
Mam nadzieje, ze dasz sobie rade, nie pzostaje nic innego. Szkoda, zebys zmarnowal sobie zycie, bo na pewno jestes mlody. Ale rozumiem, ze uczucie jest tak silne, ze ciezko zapomniec, a wrecz graniczy z cudem.
 

michal89krk

Nowicjusz
Dołączył
4 Marzec 2010
Posty
458
Punkty reakcji
24
Wiek
34
Współczuję i muszę dorzucić tutaj swoje 3 grosze...
Nie możesz tak żyć. Musisz coś wybrać - albo pielęgnujesz to uczucie i cierpisz, albo robisz wszystko aby zapomnieć o niej. W każdym bądź razie nie możesz być jej przyjacielem - bo tak najbardziej skrzywdzisz samego siebie.
Jeżeli będziesz się z nią widywał (nieważne czy to będzie spojrzenie na nią przechodząc ulicą, czy też jakaś rozmowa), sprawisz że to uczucie nie będzie gasło. Owszem mówi się że prawdziwa miłość nie umiera - nie wiem czy to prawda, lecz jestem przekonany że można sprawić że uczucie stanie się wystarczająco blade, aby już nie cierpieć.

Taka krótka metafora: wyobraź sobie że twoje życie jest liniowe w czasie, tak jak mapa na której jest zaznaczona tylko jedna ścieżka. Nanieś na nią wiele punktów i obszarów, które odpowiadają ważnym wydarzeniom z twojego życia. Wśród nich umieść swoją sympatię, jako alegorię tej miłości. Jeżeli będziesz pielęgnował uczucie sprawisz, że ono będzie cały czas kroczyć obok Ciebie twoją ścieżką. I tu się zgodzę: taka miłość nie będzie rdzewieć. Jeżeli będziesz starał się zapomnieć o tej miłości (to trudne, lecz istotnym będzie to, abyś zerwał wszelkie kontakty ze swoją ex-dziewczyną), ten punkcik będący alegorią miłości nadal będzie podążał za Tobą na twojej ścieżce życia, lecz z upływam czasu będzie on podążał za Tobą coraz wolniej. Z upływem czasu gdy się obejrzysz wstecz, ten punkcik będzie stawał się coraz mniejszy, aż skurczy się do rozmiarów takiego małego, zamazanego punkcika. Nie zapomnisz o miłości, ale przyjdzie taki moment, że zaczniesz się zastanawiać czy nadal ją kochasz, aż wreszcie sobie uświadomisz, że to uczucie jest tak jakby bezsensu - bo ty i ona już nie jesteście tymi samymi ludźmi, którzy się kiedyś poznali i obdarzyli tym wielkim uczuciem.
Jak długo będzie to trwać? - nie wiem. To wszystko zależy od Ciebie.
Czy potem będziesz zdolny kogoś na nowo pokochać? - nie wiem. Ja nadal nie jestem...

Kocham i tyle taka choroba śmiertelna.. można z nią w sumie żyć baardzo długo, i w miarę normalnie, aż w końcu przyjdzie śmierć.
To nie tak. Chyba to nie tak...
 
Do góry