Być tą trzecią..

maliwa

Nowicjusz
Dołączył
20 Sierpień 2010
Posty
3
Punkty reakcji
0
Witam,

Co sądzicie o zdradzie i o tych kobietach, z którymi mężczyźni zdradzają swoje partnerki? Dla mnie nie jest to kwestia jednoznacznie czarno-biała - z wielu względów, między innymi z tego, że miałam okazję poznać przez pewien portal mężczyznę - przystojnego, sympatycznego, wykształconego... Cała masa zalet. W dodatku bardzo zainteresowanego. I, jakżeby inaczej, żonatego.

Ja nie mam wielkich oporów jeśli chodzi o angażowanie się w tego typu znajomość, ciekawa jestem jednak, jak postrzegają to inni ludzie. Ponawiam zatem pytanie: co sądzicie na ten temat?
 
A

Aulelia

Guest
Co sądzicie o zdradzie

To tylko źle świadczy o tych osobach, które zdradzają - nie mają żadnych zasad moralnych, są egoistami i nie nadają się do prawdziwego związku.

i o tych kobietach, z którymi mężczyźni zdradzają swoje partnerki?

Naiwne szmaty, które nie zdają sobie sprawy, że jeśli się zaangażują w taką chorą relację, to za jakiś czas same będą "tymi porzuconymi, zdradzonymi". 

co sądzicie na ten temat?
Powinnaś mu postawić warunek: Ty albo ona, nie ma co się bawić w jakieś gierki i maskarady, bo będziecie cierpieć wszyscy trzej. 
 

Troll

obcesowy
Dołączył
10 Luty 2007
Posty
9 932
Punkty reakcji
158
Miasto
upper silesia
Facet ma zone w domu ktora sprzata, gotuje i pierze. Nigdy jej nie zostawi.

A na boku bzyka sobie kochanki, sytacja prosta i klarowna oraz stara jak swiat.

Zdrada w tych czasach jest norma.
 

katja22

...
Dołączył
29 Październik 2008
Posty
2 434
Punkty reakcji
68
Miasto
far far away... Jurassic Park
Witam,

Co sądzicie o zdradzie i o tych kobietach, z którymi mężczyźni zdradzają swoje partnerki? Dla mnie nie jest to kwestia jednoznacznie czarno-biała - z wielu względów, między innymi z tego, że miałam okazję poznać przez pewien portal mężczyznę - przystojnego, sympatycznego, wykształconego... Cała masa zalet. W dodatku bardzo zainteresowanego. I, jakżeby inaczej, żonatego.

Ja nie mam wielkich oporów jeśli chodzi o angażowanie się w tego typu znajomość, ciekawa jestem jednak, jak postrzegają to inni ludzie. Ponawiam zatem pytanie: co sądzicie na ten temat?
Z tego co piszesz można wywnioskować, że wiedziałaś jak się sprawy mają zanim "w to weszłaś", a zatem twoja sytuacja jest dla mnie jednoznacznie czarna-biała. Co sądzę o takich kobietach... Aulelia już to trafnie określiła. Moje zdanie jest podobne. Nie mam szacunku do takich osób.
 

mateuszwaracki

Nowicjusz
Dołączył
22 Sierpień 2010
Posty
22
Punkty reakcji
1
Wiek
33
Miasto
Sulęcin, Wrocław
Co sądzicie o zdradzie i o tych kobietach, z którymi mężczyźni zdradzają swoje partnerki?
O zdradzie - to świństwo.
O tych, którzy zdradzają - to świnie.
O tych, z którymi się zdradza:
a) jeżeli nie wiedzą, że są kochankami - ok.
b) jeżeli wiedzą - cyniczne, egoistyczne, niemoralne albo naiwne i głupie osoby.

W temacie osób, z którymi się zdradza jedyny światłocień, który można dostrzec to to, czy te osoby wiedzą, jakie pełnią funkcję. Potem to tylko kwestia tego, czy są na tyle naiwne i głupie, aby wierzyć, że ktoś dla nich zostawi obecną partnerkę i będzie im wierny, co jest tak nieprawdopodobne, iż niemal niemożliwe, czy też są na tyle cyniczne i chamskie, aby świadomie ładować się w życie innych ludzi i przyzwalać na ranienie tej zdradzanej osoby.

Dla mnie nie jest to kwestia jednoznacznie czarno-biała - z wielu względów, między innymi z tego, że miałam okazję poznać przez pewien portal mężczyznę - przystojnego, sympatycznego, wykształconego... Cała masa zalet. W dodatku bardzo zainteresowanego.
Co z tego, że był świetny i zainteresowany to skoro to zwykła świnia? To nie ma znaczenia jak wspaniały wydaje się być zdradzający. Zdrada to zdrada, zdradzanie to zdradzanie a pozwalanie na zdradzanie to pozwalanie na zdradzanie w każdym wypadku.

I, jakżeby inaczej, żonatego.
I w tej sytuacji miałaś trzy wyjścia, dwa białe i jedno czarne (jednolicie) - białe to zaangażowanie się, gdy on zostawi żonę (zakładając, że mówił, iż jej nie kocha), albo kopnięcie go w cztery litery, czarne to zaangażowanie się w bliższe relacje z mężatym facetem.

P.S. Świetnie ujął to Troll. Jeżeli ładujesz się w taki związek licząc, że on zostawi żonę to jesteś przesadną optymistką.

Ja nie mam wielkich oporów jeśli chodzi o angażowanie się w tego typu znajomość
Cóż, każdy ma swoją moralność. Życzę Ci, abyś znalazła się po drugiej stronie barykady i poznała kiedyś jak to jest być zdradzaną przez kogoś, kogo się kocha. To powinno Cię sporo nauczyć. Jak dodasz to tego stare dobre powiedzenie - "nie rób drugiemu, co Tobie niemiłe", to powinnaś nabrać oporów.

Jednak nie będę Cię tu ganił. Podejrzewam, że jesteś po prostu mało dojrzała w tej kwestii i musisz trochę jeszcze sama przejść, aby zrozumieć, iż świadomie bycie kochanką to takie same świństwo jak zdradzanie kogoś.
 

Julka89

Bywalec
Dołączył
14 Luty 2010
Posty
2 342
Punkty reakcji
79
Miasto
mój kawałek podłogi
Witam,

Co sądzicie o zdradzie

sytuacja patologiczna, świadczy o braku zaangażowania w związku, oszukiwanie siebie

i o tych kobietach, z którymi mężczyźni zdradzają swoje partnerki?

Wywłoka z burdelu, która sępiła się na cudzego męża. Cała jej wartość jest zawarta w jej dvpie. :]

ciekawa jestem jednak, jak postrzegają to inni ludzie. Ponawiam zatem pytanie: co sądzicie na ten temat?

Co sadzę?
Egoizm ludzki, toksyczna relacja, która najbardziej rani żonę. Jak kocha się to nie robi się nic co może ranić drugą osobę.

A najśmieszniejsze jest to, że i ta 'kochanka' możliwe, że będzie chciała kiedyś mieć męża (w końcu młodość nie jest wieczna i dupa zużywa się :D ) wtedy i ona pozna smak bycia zdradzonej.

P.S. Mam nadzieje, że żona tamtego owego przystojnego pana dowie się jaki jest jej mąż.


Jednak nie będę Cię tu ganił. Podejrzewam, że jesteś po prostu mało dojrzała w tej kwestii i musisz trochę jeszcze sama przejść, aby zrozumieć, iż świadomie bycie kochanką to takie same świństwo jak zdradzanie kogoś.
:mruga:
Nie wierze w to co czytam.

Jak jest się mało dojrzałym to nie tworzy się JAKICHKOLWIEK RELACJI!
Bezkarne wpieprzanie się w czyjeś życie nie można tak tłumaczyć. Taka osoba powinna być społecznie potępiona i trafić do burdelu, gdzie jej miejsce.
 

mateuszwaracki

Nowicjusz
Dołączył
22 Sierpień 2010
Posty
22
Punkty reakcji
1
Wiek
33
Miasto
Sulęcin, Wrocław
Jak jest się mało dojrzałym to nie tworzy się JAKICHKOLWIEK RELACJI!
Bezkarne wpieprzanie się w czyjeś życie nie można tak tłumaczyć. Taka osoba powinna być społecznie potępiona i trafić do burdelu, gdzie jej miejsce.

Czytaj dokładnie. Samo wpieprzanie się jak najbardziej potępiam, jednak unikam potępiania (jednoznacznego) autorki tematu. Zakładam, iż w jej wypadku problem polega na tym, że jest nastolatką, która nieszczególnie myśli o skutkach i konsekwencjach swoich działań w skali ogólnej, a co dopiero w tak nieobiektywnym i zniewalającym umysł sektorze jak uczucia.

Człowiek dorosły i dojrzały w sytuacji, w której mógłby być kochankiem/ą, gdyby był dostatecznie porządny, zwróciłby przede wszystkim uwagę na to, że ten związek nie ma sensu, to nie fair, a ponadto na to, jak sam by się czuł będąc na miejscu tej zdradzanej osoby. Innymi słowy, dojrzały człowiek spojrzałby na sprawę szeroko, a nie jedynie przez pryzmat własnej przyjemności, co jest o wiele częściej spotykane u osób niedojrzałych (moim skromnym zdaniem).

I dlatego twierdzę, iż jeśli autorka sama zostanie kiedyś zdradzona - czego jej życzę mimo, iż wcale nie jestem osobą regularnie złorzeczącą innym, to dowie się, jakim świństwem jest zdrada i nauczy się trzymać od tego w jakiejkolwiek formie z daleka. Doświadczenie życiowe zmienia poglądy.

P.S. Człowiek niedojrzały tworzy relacje, aczkolwiek rozumie i ustala ich zasady inaczej niż człowiek dojrzały. A czy powinien? To kwestia sporna.
P.S.2. Nie byłbym skłonny do tak prędkiego piętnowania ludzi. Jeżeli złe zachowanie to kwestia braku dojrzałości, to dlaczego mam kogoś wieczyście potępiać i posyłać do burdelu, gdzie jego miejsce? Nie lepiej poczekać, co z tej osoby wyrośnie?

i P.S. 4 - Sama powiedz, Julko89, czy nie przypomina Ci wypowiedź autorki tematu wypowiedzi zauroczonej do niepamięci nastolatki, która szuka na forum akceptacji tego, żeby być kochanką? Bo mi to tak wygląda.
 
K

krzysztofandraszak

Guest
Nic tylko poprzeć piszących wcześniej. Bycie "tą trzecią" to zła rzecz.
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
Bycie "tą trzecią"? Raczej "tą drugą", chyba że facet już ma jedną żonę i jedną kochankę, a Ty masz być kolejną :D Cóż. Mało ambitne i świadczące niestety źle o Tobie, autorko. Postaw się na miejscu jego żony. Chciałabyś być kiedyś zdradzona? Kto Ci obiecał,że sie nie zakochasz i nie bedziesz cierpiała, bo i Ciebie delikwent zdradzi? Historia lubi się powtarzać, a jej chichot jest ostry, jak sztylet. Rozbijanie związku to żadna chluba i zaleta. To wada. To swiadczy o braku jakichkolwiek zasad.
 
K

krzysztofandraszak

Guest
Historia lubi się powtarzać, a jej chichot jest ostry, jak sztylet.
A ja bym dodał, że prędzej czy później wszyscy ponosimy konsekwencje własnych czynów. A jeżeli ktoś wierzy w kosmiczne fatum, to umoralniając dodam, że wszystko złe, co robimy, w końcu obróci sie przeciwko nam.

I mało ambitne?! Calliope, wybacz, ale to w ogóle ambitne nie jest (w tym znaczeniu owego słowa).
 

Rosalie

stara wiedźma
Dołączył
23 Luty 2009
Posty
6 045
Punkty reakcji
425
Miasto
.
Chodziło mi o to,że jeżeli delikwent zdradza swoją żonę, to kochankę w końcu tez zdradzi i co za tym idzie - zrani, jeśli ta się zaangażuje. 

I mało ambitne?! Calliope, wybacz, ale to w ogóle ambitne nie jest

Wiem. To była ironia.
 

maliwa

Nowicjusz
Dołączył
20 Sierpień 2010
Posty
3
Punkty reakcji
0
No proszę, nie spodziewałam się tylu wypowiedzi w tak krótkim czasie... Zatem, po kolei:

Katja, ja jeszcze w nic nie weszłam. Co nie znaczy, że nie chcę. Zastanawiam się ciągle, czy aby na pewno jest to dobrym pomysłem. Szkoda mi rezygnować z tego konkretnego faceta, z drugiej strony jednak wiem, że nie będę w porządku w stosunku o jego kobiety. On w końcu jednak ją zdradzi, prędzej czy później, ze mną albo z inną.

Troll, Mateuszwaracki nie liczę, że zostawi żonę dla mnie. Jeśli tego nie zrobił do tej pory, to wątpię, by znajomość ze mną miała być jakaś spektakularna w skutkach.

Pozwolę sobie jeszcze na stwierdzenie, że nie jestem "nastolatką, która nieszczególnie myśli o skutkach i konsekwencjach swoich działań w skali ogólnej, a co dopiero w tak nieobiektywnym i zniewalającym umysł sektorze jak uczucia". Nie jestem "zauroczona do niepamięci", staram się rozważyć wszystkie za i przeciw na tyle racjonalnie, na ile jestem w stanie. Co się zaś tyczy mojej moralności, poddawanej tu w wątpliwość, to chyba należy się z mojej strony pewne wyjaśnienie. Otóż, rola kochanki nie jest dla mnie jednoznacznie czarna z tego prostego względu, iż sama wzięłam się z takiego związku. Moja Rodzicielka miała romans z Protoplastą, w owym czasie już żonatym i dzieciatym. Co działo się dalej nie jest częścią tego tematu, więc nie będę się wgłębiać.

Tak czy owak wybaczcie wszyscy, ale dla mnie "ta trzecia" w związku nie jest jednoznacznie "szmatą". Myślę raczej, że gdyby mężczyzna, o którym mowa, czuł się w związku szczęśliwy i spełniony, to nie szukałby nikogo na boku.
 
K

krzysztofandraszak

Guest
Na poczatek brawo za polemikę.

No proszę, nie spodziewałam się tylu wypowiedzi w tak krótkim czasie... Zatem, po kolei:
No wiesz, to bardzo drażliwy temat jest...

ja jeszcze w nic nie weszłam.
I bardzo dobrze. Zwracam część honoru.

Co nie znaczy, że nie chcę. Zastanawiam się ciągle, czy aby na pewno jest to dobrym pomysłem.
A jak Ty sobie wyobrażasz swoją relację z nim?
Jak dla mnie logiczne jest, że celem relacji damsko-męskich mogą być zasadniczo 2 rzeczy:
a) Dobra zabawa (w tym seks, chwalenie się, zwykłe miłe spędzanie czasu etc.)
b) Stworzenie poważnego związku z powaznym zamiarem bycia razem i braniem pod uwagę związania swojego życia z tą osobą.

Określ swój cel - jeżeli to dobra zabawa, to zastanów się, czy warto dla tego rozbijać czyjeś małżeństwo, czy też raczej brać udział w jego rozbijaniu. Jeżeli chcesz stworzyć poważny związek to pomyśl, czy osoba, która zdradza swoją obecną żonę (!!), nawet nie dziewczynę, jest odpowiednim partnerem do takiej relacji. Już nawet pomijając to, czy zostawiłby żonę czy nie.

Kolejna rzecz, dla większości facetów kochanka jest potrzebna z reguły praktycznie jedynie do seksu. Jeżeli ktoś nie czuje się z kimś szczęśliwy, to się z tą osobą rozstaje i szuka kogoś nowego. Chcesz ryzykować, że Twój "przyszły kochanek" jest akurat jednym na tysiąc, który ma czyste intencje? Jak dla mnie -> nie warto.

Szkoda mi rezygnować z tego konkretnego faceta, z drugiej strony jednak wiem, że nie będę w porządku w stosunku o jego kobiety. On w końcu jednak ją zdradzi, prędzej czy później, ze mną albo z inną.
Ja też potrafię tak relatywizować.

Na tej samej zasadzie można powiedzieć, że np. pobijesz koleżankę, która jest niemiła dla innych, bo w końcu ktoś i tak jej przyłoży, albo obrabujesz sklep z niedostateczną ochroną, bo w końcu i tak ktoś go obrabuje. Czy wreszcie - można zabić dowolnego człowieka, bo i tak w końcu kiedyś umrze, "prędzej czy później", tak czy inaczej. Twój argument jest równie bezsensowny jak te podane w tym momencie.

Takie stwierdzenia to niedolne i śmieszne próby usprawiedliwienia swojego działania. Nie liczy się to, co ktoś komuś ostatecznie złego zrobi, ale to czy Ty weźmiesz w tym udział. A dlaczego? Bo moralnośc określa się na podstawie dokonywanych wyborów, a jedyny wybór jaki masz w tej sytuacji to to, czy wejdziesz w tą relację czy nie. Na to czy on ją zdradzi nie masz wpływu.

nie liczę, że zostawi żonę dla mnie. Jeśli tego nie zrobił do tej pory, to wątpię, by znajomość ze mną miała być jakaś spektakularna w skutkach.
To na co Ty liczysz? Jeżeli nie zostawi dla Ciebie żony to nie będzie brał Cię na powaznie, więc suma sumarum w końcu mu się znudzisz i znajdzie sobie inną kochankę.


Pozwolę sobie jeszcze na stwierdzenie, że nie jestem "nastolatką, która nieszczególnie myśli o skutkach i konsekwencjach swoich działań w skali ogólnej, a co dopiero w tak nieobiektywnym i zniewalającym umysł sektorze jak uczucia".
Dobra, to jesteś egoistką. Lepiej?

Nie jestem "zauroczona do niepamięci", staram się rozważyć wszystkie za i przeciw na tyle racjonalnie, na ile jestem w stanie.
I niech zgadnę - więcej wychodzi Ci tych argumentów "za"?

Wiesz, argumenty same w sobie nie są jak pieniądze - ich się nie liczy, nie podsumowuje. Są po prostu pewne argumenty, które są nadrzędne. Takim argumentem dla porządnego człowieka chcącego się związać z innym człowiekiem jest chociażby "on jest żonaty!".

Otóż, rola kochanki nie jest dla mnie jednoznacznie czarna z tego prostego względu, iż sama wzięłam się z takiego związku. Moja Rodzicielka miała romans z Protoplastą, w owym czasie już żonatym i dzieciatym.

I niech zgadnę - jestes bardzo szczęśliwa, że wzięłaś się praktycznie z przypadku, Twoja mama jest bardzo szczęsliwa, że facet, z którym Cię miała was zostawił (errata - o ile tak sie stało), i w ogóle wszyscy są bardzo szczęśliwi, że tak się stało...

Primo - jeżeli Twoja matka wiedziała, że jest tylko kochanką, tak - jest albo była niemoralna. Basta. Możesz jej bronić, ile chcesz, rozumiem - to Twoja matka, ale prawdy to nie zmieni.
Jeżeli Twoja matka nie wiedziała i też została przez tego osła oszukana to współczucie dla was obu.

"ta trzecia" w związku nie jest jednoznacznie "szmatą".
Jakieś argumenty? Powiedzmy, że masz jeden naciągany - że wzięłaś się z takiej relacji. Coś więcej?

Myślę raczej, że gdyby mężczyzna, o którym mowa, czuł się w związku szczęśliwy i spełniony, to nie szukałby nikogo na boku.
Znowu - gdyby takie dziewczyny jak Ty nie ganiały za żonatymi facetami, oni nie mieliby z kim zdradzać żon, wskutek swojego nieszczęścia w związku by je zostawiali i układali sobie życie na nowo. Twój argument w tym wypadku to fikcja.
 
K

krzysztofandraszak

Guest
kochanki jak sama nazwa wskazuje sa od rypania tylko, to chyba oczywiste ?
Znowu - zamiast "rypania" mogłes użyć łagodniejszego języka...
W zasadzie mogę się zgodzić -> przypadki, w których kochanka "służy" do czegoś innego niż seks są tak nieliczne, że można założyć, iż masz racje.
 

katja22

...
Dołączył
29 Październik 2008
Posty
2 434
Punkty reakcji
68
Miasto
far far away... Jurassic Park
Katja, ja jeszcze w nic nie weszłam. Co nie znaczy, że nie chcę.
To, że jeszcze nie weszłaś Cię niestety nie usprawiedliwia, bo jak sama przyznałaś nie masz żadnych oporów, a nawet tego chcesz.

Zastanawiam się ciągle, czy aby na pewno jest to dobrym pomysłem.
Nie, nie jest to dobrym pomysłem, a wręcz fatalnym, ale i tak zrobisz jak zechcesz...

Szkoda mi rezygnować z tego konkretnego faceta, z drugiej strony jednak wiem, że nie będę w porządku w stosunku o jego kobiety. On w końcu jednak ją zdradzi, prędzej czy później, ze mną albo z inną.
A czego Ci szkoda? Tchórza i śmiecia, który nie umie załatwiać swoich problemów jak należy? To, że zdradzi prędzej czy później jak piszesz to żadne wytłumaczenie, bo w końcu nie musi tego robić z Tobą. Tylko od Ciebie zależy czy wejdziesz w taką relację i pomożesz mu zniszczyć swoje małżeństwo i czyjeś życie (mowa oczywiście o jego rodzinie).

Co się zaś tyczy mojej moralności, poddawanej tu w wątpliwość, to chyba należy się z mojej strony pewne wyjaśnienie. Otóż, rola kochanki nie jest dla mnie jednoznacznie czarna z tego prostego względu, iż sama wzięłam się z takiego związku. Moja Rodzicielka miała romans z Protoplastą, w owym czasie już żonatym i dzieciatym. Co działo się dalej nie jest częścią tego tematu, więc nie będę się wgłębiać.
Nam się zwierzać nie musisz, ale zastanów się sama czy Ty i Twoja matka byłyście szczęśliwe? Miałaś ojca? Pomyśl też o tamtej rodzinie. Nie wiem czy Twoja matka miała świadomość tego, że weszła w czyjeś życie z butami, ale Ty masz... I masz też wybór.

Tak czy owak wybaczcie wszyscy, ale dla mnie "ta trzecia" w związku nie jest jednoznacznie "szmatą". Myślę raczej, że gdyby mężczyzna, o którym mowa, czuł się w związku szczęśliwy i spełniony, to nie szukałby nikogo na boku.
Jednoznacznie mogę Ci powiedzieć tylko tyle, że jeśli taka kobieta wie jak się sprawy mają i w to wchodzi to nią jest.
 

Julka89

Bywalec
Dołączył
14 Luty 2010
Posty
2 342
Punkty reakcji
79
Miasto
mój kawałek podłogi
Jeszcze rozważa za i przeciw :D
Czeka, ,aż jej ktoś będzie bił oklaski, że chce być kochanką. Proszę Cie bardzo :klaszcz:
Dobre mi sobie. Ja myślę, że już postanowiłaś. W końcu masz dobre wytłumaczenie i tak tamten zdradzi żonkę. Dlaczego nie z Tobą? Jak możesz tracić tak okazję....

mateuszwaracki, to nie jest nastolatka. :loldev:
Nawet jak nią była to mimo tych 'nastu' lat nic ją nie usprawiedliwiłoby. Moralności uczy się od maleńkość, a nie od jakiejś granicy... bo to nastolatka. Dziecko bardzo dobrze rozumie. Myślisz, że głaszcząc ją po głowie zmieniłbyś coś? Wzrosłaby na rozpuszczalne dziewczę myśląc, że wszystko jej wolno, bo jej egoistyczne pragnienie każą jej zazdrościć 'kogoś lub czegoś' innemu człowiekowi. Nawet więcej powiem, dąży po trupach do celu...
I później dziwią się, że nastolatkowie to tacy i nie tacy.... :lol2: jak im na to pozwalamy to mamy
 

Midus

Nowicjusz
Dołączył
23 Październik 2007
Posty
418
Punkty reakcji
22
Witam,

Co sądzicie o zdradzie i o tych kobietach, z którymi mężczyźni zdradzają swoje partnerki? Dla mnie nie jest to kwestia jednoznacznie czarno-biała - z wielu względów, między innymi z tego, że miałam okazję poznać przez pewien portal mężczyznę - przystojnego, sympatycznego, wykształconego... Cała masa zalet. W dodatku bardzo zainteresowanego. I, jakżeby inaczej, żonatego.

Ja nie mam wielkich oporów jeśli chodzi o angażowanie się w tego typu znajomość, ciekawa jestem jednak, jak postrzegają to inni ludzie. Ponawiam zatem pytanie: co sądzicie na ten temat?

Bierz go i nie patrz czy to zle czy nie.


:mruga:
Nie wierze w to co czytam.

Jak jest się mało dojrzałym to nie tworzy się JAKICHKOLWIEK RELACJI!

Czyli jakies 70-90% osob przed 30 nie powinna w ogole wchodzic w jakikolwiek zwiazek ; p


Bezkarne wpieprzanie się w czyjeś życie nie można tak tłumaczyć.

To jest takze jej zycie i moze z nim robic co tylko zechce.


Taka osoba powinna być społecznie potępiona i trafić do burdelu, gdzie jej miejsce.

Right, a wraz z nia wszystkie 20+ letnie dziewice zamknac w klasztorach, tam gdzie ich miejsce :)


Znowu - zamiast "rypania" mogłes użyć łagodniejszego języka...

Taa... a jeszcze pół roku temu robił wojny na forum jacy to wszyscy sa prymitywni i zje.bani bo urzywaja "niewłasciwego" jezyka wsrod kobiet, takze tu na forum.

Jak widac z dna mozna zejsc jeszcze nizej :eek:k:
 
A

Aulelia

Guest
W pewien sposób "podziwiam" - w negatywnym sensie - takie kobiety, które decydują się budować coś z kimś, kto ma względem drugiej osoby jakieś zobowiązania. To jest takie... nienormalne. Powiedzmy dochodzi do spotkania. Kobieta - kochanka się angażuje w związek z facetem żonatym. Nawet jeśli zdejmie obrączkę, to nie zmienia to faktu, że ma kobietę. Ale wracając, dochodzi do spotkania, spędzają ze sobą noc. Kochanka nie widzi jednak swojego rumaka nad ranem, zamiast niego jest krótka wiadomość: "Idę zobaczyć się z dzieciakami / Obiecałem synkowi, że odprowadzę go do przedszkola". Kochanka zawsze będzie na dalszym planie. Staram się spojrzeć z jej perspektywy i nie krytykować zbytnio. Co ona ma z tej relacji? Dobry seks? Kasę? Jeśli to jest zwykły sponsoring to nie mam pytań, ale w przypadku gdy rzeczywiście dojdzie do zaangażowania emocjonalnego z jej strony, to jej sytuacja jest z góry przegrana. Ludzie nie szanują takich kobiet, bo odbierają je jako przyczynę rozwalenia porządnego małżeństwa. 
 

gizi0

Nowicjusz
Dołączył
16 Wrzesień 2009
Posty
25
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Miasto
TRN / BDG / G-D
a ja ci powiem tak.
mam kolegę, znam się z nim kilka lat. oboje mamy partnerów. i była taka sytuacja, że mało się nie pocałowaliśmy, ale się cofnęłam...
potem coś mi to wypominał...
nie zrobiłam tego nie ze względu na mojego chłopaka, bo go nie kocham i chcę z nim zerwać tylko boję się to zrobić, bo wiem, że on to bardzo przeżyje, i staram się to zrobić tak delikatnie jak tylko potrafię
ale cofnęłam się od tego długo pożądanego pocałunku z powodu kolegi. nie chciałam stawiać go w takiej sytuacji, że mając dziewczynę, z którą tak długo stara się związać całą przyszłość mimo kłótni i wielu rozstań, miałby coś robić ze mną. nie chciałam go tak. po prostu. a sama też nie chciałabym być ani przez chwilę dla niego "tą drugą"
odrzuciłam go... i nagle nie ma między nami tego co było...

bez względu na to co ludzie piszą, to twoja sprawa co zrobisz. i twoja sprawa jakie masz sumienie.

ja czasami się zastanawiam co mam zrobić. bo tak mi źle, i tak niedobrze. i chętnie bym chciała z nim być...
ale to tylko zalążek, nie pełen związek. a ja nie chciałabym, żeby mężczyzna, którego kocham, raz całował dziewczynę której mówi że ją kocha, i przed którą mnie ukrywa, a chwilę potem za jej plecami miałby całować się ze mną...
było by mi źle...
 
Do góry