Ograniczono becikowe. Nie dostają go Bogaci bo stać ich na dzieci. Biednych nie płacą podatków i becikowe zwiększa koszty funkcjonowania domów dziecka. Armia zawodowa jest tańsza i skuteczna. Armia poborowa spore koszty i mniejsza skuteczność.
Jaki „interes Polski” chce bronić Donald Tusk dowodzą twarde fakty:
- za gaz dostarczany z Rosji zapłacimy znacznie więcej, niż inni odbiorcy (330 USD 1000m/3) ze świadomością, że cena ta będzie wzrastać,
- stawki za tranzyt gazu, jakie Gazprom ma płacić Polsce są niższe nawet od stawek, jakie Rosjanie płacą Białorusi. Od marca br. za tranzyt 1 tys. m sześc. gazu na odległość 100 km Gazprom płaci Polsce równowartość 1,74 dol.(Białorusi – 1,88, Ukrainie – 2,74)
- zrezygnowaliśmy z roli decydenta i wpływów w zarządzie i radzie nadzorczej spółki tranzytowej EuRoPol Gaz poprzez niekorzystne zapisy w jej statucie, wykluczenie spółki Gas Trading i zaniżenie dochodów spółki z tranzytu i rocznego zysku do 21 mln zł rocznie,
- zrezygnowaliśmy z zasądzonych (przez rosyjski sąd) 25 mln dolarów od Gazpromu za tranzyt w 2006 roku oraz należności za kolejne trzy lata w wysokości ok. 180 mln dolarów,
- zobowiązaliśmy się do odbioru 10,25 mld m sześć. gazu w 2011r., co stanowi blisko 2,8 mld m3 więcej niż odbieramy teraz w ramach kontraktu jamalskiego i 11 mld m sześc. w latach 2012-2037,
- za nadwyżki gazu zapłacimy, niezależnie od tego czy zostaną wykorzystane,
- nadzór nad polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego powierzyliśmy firmie zależnej od Gazpromu, (to zagrożenie było jednym z powodów reakcji KE)
- przyznaliśmy Gazpromowi monopol na tranzyt gazu przez leżący na terenie Polski rurociąg do roku 2045,
- godząc się na utrzymanie indeksacji ceny gazu do cen ropy do 2037 r. skazaliśmy się na wysokie ceny tego paliwa przez cały okres umowy,
- podpisując kontrakt na 27 lat godzimy się na dyktat cenowy Gazpromu i przyznajemy Rosji monopol na dostawy gazu,
- rezygnujemy z poszukiwań i eksploatacji własnych źródeł energii (gaz łupkowy) oraz z polityki dywersyfikacji dostaw.Rząd PO nie interesuje się losem Polaków Niemczech. Polacy do dziś nie mają statutu mniejszości narodowej. Łamią umowę z Polską. obydwa kraje uznają Polaków i Niemców za mniejszości i pomagają rozwoju kultury .Sądy przyznają Niemcom prawo do dzieci i nie pozwalają im mówić po Polsku i pilnują tego urzędnicy. Nie interesują się rodakami na Wschodzie. Rząd PIS ułatwił Polaka powrót ojczyzny dzięki karcie Polaka . Posłowie PIS wymyślili ustawę która ułatwia powrót Polaków.
Sukces Obywatelskiego Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Powrót do Ojczyzny", który dąży do przyspieszenia powrotów Polaków ze Wschodu. Udało się zebrać ponad 100 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy repatriacyjnej. Teraz wszystko zależy od posłów.
Projekt obywatelskiej ustawy został przygotowany przez Wspólnotę Polską przy udziale Związku Repatriantów RP. Jego gorącym zwolennikiem był prezes Wspólnoty Polskiej Maciej Płażyński, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku. Zbieraniem podpisów zajmował się potem jego syn - Jakub Płażyński.
Nawet 200 tysięcy podpisów
- Udało się zebrać ponad 100 tys. podpisów, ile dokładnie nie wiemy, bo cały czas trwa liczenie, spływają kolejne podpisy. Przypuszczamy, że ich liczba sięgnie do końca tygodnia 200 tys. - powiedział dziennikarzom w środę Andrzej Grzeszczuk ze Wspólnoty Polskiej.
Według Grzeszczuka w gromadzeniu podpisów pomagały liczne społeczne organizacje m.in. Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej i Związek Harcerstwa Polskiego, Związek Repatriantów RP, Związek Sybiraków i stowarzyszenia kresowe.
Dodał także, że zaangażowane były także osoby prywatne, które drukowały formularze ze strony internetowej lub wycinały je z gazet i powielały, dystrybuując wśród znajomych. Podpisy docierają do siedziby Wspólnoty w paczkach lub pojedynczo, listownie.
Grzeszczuk poinformował, że Wspólnota otrzymuje sygnały, że zbieranie podpisów nie zostanie jeszcze zakończone. - Akcja społeczna, która się wytworzyła, będzie kontynuowana w formie nacisków na parlament, żeby na poważnie zajął się sprawą - powiedział.
Historyczna powinność
Celem projektu jest przyśpieszenie repatriacji Polaków ze Wschodu, którzy znaleźli się tam głownie z powodu stalinowskich wywózek z kresów. W bazie danych osób ubiegających się o repatriację RODAK zarejestrowanych jest 2,5 tys. osób, które mimo obietnicy otrzymania wizy, nie mogą osiedlić się w Polsce. Wszystko z powodu niewyznaczenie dla nich lokali mieszkalnych.
Zgodnie z dotychczasową ustawą repatriacyjną z 2001 roku za zapewnienie repatriantom mieszkań odpowiedzialne są gminy.
Powrót wnuków
Projekt przewiduje, że organem odpowiedzialnym za repatriację ma być Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które miałoby dbać o lokale mieszkalne na okres nie krótszy niż 24 miesiące od momentu otrzymania przyrzeczenia wizy repatriacyjnej.
Projekt określa, że za osobę pochodzenia polskiego może być uznawana osoba, której co najmniej jedno z rodziców lub dziadków lub dwoje pradziadków posiadało obywatelstwo polskie.
„Odblokować korek”
- Nie zaburzamy dotychczasowego sposobu rekrutacji czy weryfikacji. Chcemy odblokować korek, który powstał w wyniku nałożenia ciężaru finansowania repatriacji na samorządy - wyjaśniał w środę Grzeszczuk. - Warszawę stać na to, by przyjąć dziesięć rodzin, ale biedniejsze gminy np. z Ziem Zachodnich czy Północnych (...) nie mają na to środków - wskazał.
Dlatego - jak wyjaśniał - to na państwie, konkretnie na MSWiA, ma spoczywać obowiązek finansowania repatriacji. - Kwota kilkudziesięciu milionów rocznie, w skali budżetu państwa absolutnie znikoma, w ciągu kilku lat pozwoli sprawę repatriacji zamknąć - ocenił.
Pytany ile osób mogłoby skorzystać na nowych zapisach ustawy podał, że zgodnie z szacunkami przedstawicieli Związku Repatriantów RP jest to 15 - 20 tys., zamieszkałych m.in. w Kazachstanie.
Pomoc i praca
Projekt „Wspólnoty Polskiej” zawiera też regulacje dotyczące zasad aktywizacji zawodowej repatriantów i udzielania im pomocy przez starostów m.in. przez utworzenie stanowiska pracy, przeszkolenie repatrianta oraz zwrot części kosztów na podnoszenie kwalifikacji.
Przewidziano świadczenia dla repatrianta (1175 zł miesięcznie) na pokrycie kosztów utrzymania w ciągu trzech pierwszych lat po przybyciu do Polski.
By na bieżąco kontrolować wyniki działań ma zostać powołana Rada ds. Repatriacji, której celem będzie m.in. monitorowanie realizacji ustawy oraz współpraca z instytucjami krajowymi i zagranicznymi w sprawach związanych z repatriacją. W skład Rady ma wchodzić sześć osób powoływanych przez premiera na pięcioletnią kadencja. Niestety ustawa została odrzucona bo rzekomo kosztuje drogo. Gdyby powrócili do przyczynili by się do zmniejszenie niskiego przyrostu naturalnego. To że Tusk nie interesuje się losem Polaków Niemczech nie dziwi. Widać to jego książce o Gdańsku. Która ma charakter proniemiecki i wśród zdjęć nie ma poczty której bronili się Polacy.
Komisja Przyjazne Państwo jest dobrym pomysłem . Niestety nic nie zrobiła. Komisja uznała że najdziwniejszym pomysłem jest to że nie można postawić domu na własnej działce i trzeba mieć specjalne pozwolenie na postawienie domu. Właściciel ciężarówki nie może prowadzić własnego samochodu i musi zrobić nowe prawo jazdy. Tylko tyle zrobiła. Palikot nadawał się na szefa komisji . Polmosu zrobił znaną MARKĘ. Zamiast pracować zajmował się piciem na ulicy i znieważaniem Prezydenta.
Jaki „interes Polski” chce bronić Donald Tusk dowodzą twarde fakty:
- za gaz dostarczany z Rosji zapłacimy znacznie więcej, niż inni odbiorcy (330 USD 1000m/3) ze świadomością, że cena ta będzie wzrastać,
- stawki za tranzyt gazu, jakie Gazprom ma płacić Polsce są niższe nawet od stawek, jakie Rosjanie płacą Białorusi. Od marca br. za tranzyt 1 tys. m sześc. gazu na odległość 100 km Gazprom płaci Polsce równowartość 1,74 dol.(Białorusi – 1,88, Ukrainie – 2,74)
- zrezygnowaliśmy z roli decydenta i wpływów w zarządzie i radzie nadzorczej spółki tranzytowej EuRoPol Gaz poprzez niekorzystne zapisy w jej statucie, wykluczenie spółki Gas Trading i zaniżenie dochodów spółki z tranzytu i rocznego zysku do 21 mln zł rocznie,
- zrezygnowaliśmy z zasądzonych (przez rosyjski sąd) 25 mln dolarów od Gazpromu za tranzyt w 2006 roku oraz należności za kolejne trzy lata w wysokości ok. 180 mln dolarów,
- zobowiązaliśmy się do odbioru 10,25 mld m sześć. gazu w 2011r., co stanowi blisko 2,8 mld m3 więcej niż odbieramy teraz w ramach kontraktu jamalskiego i 11 mld m sześc. w latach 2012-2037,
- za nadwyżki gazu zapłacimy, niezależnie od tego czy zostaną wykorzystane,
- nadzór nad polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego powierzyliśmy firmie zależnej od Gazpromu, (to zagrożenie było jednym z powodów reakcji KE)
- przyznaliśmy Gazpromowi monopol na tranzyt gazu przez leżący na terenie Polski rurociąg do roku 2045,
- godząc się na utrzymanie indeksacji ceny gazu do cen ropy do 2037 r. skazaliśmy się na wysokie ceny tego paliwa przez cały okres umowy,
- podpisując kontrakt na 27 lat godzimy się na dyktat cenowy Gazpromu i przyznajemy Rosji monopol na dostawy gazu,
- rezygnujemy z poszukiwań i eksploatacji własnych źródeł energii (gaz łupkowy) oraz z polityki dywersyfikacji dostaw.Rząd PO nie interesuje się losem Polaków Niemczech. Polacy do dziś nie mają statutu mniejszości narodowej. Łamią umowę z Polską. obydwa kraje uznają Polaków i Niemców za mniejszości i pomagają rozwoju kultury .Sądy przyznają Niemcom prawo do dzieci i nie pozwalają im mówić po Polsku i pilnują tego urzędnicy. Nie interesują się rodakami na Wschodzie. Rząd PIS ułatwił Polaka powrót ojczyzny dzięki karcie Polaka . Posłowie PIS wymyślili ustawę która ułatwia powrót Polaków.
Sukces Obywatelskiego Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Powrót do Ojczyzny", który dąży do przyspieszenia powrotów Polaków ze Wschodu. Udało się zebrać ponad 100 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy repatriacyjnej. Teraz wszystko zależy od posłów.
Projekt obywatelskiej ustawy został przygotowany przez Wspólnotę Polską przy udziale Związku Repatriantów RP. Jego gorącym zwolennikiem był prezes Wspólnoty Polskiej Maciej Płażyński, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku. Zbieraniem podpisów zajmował się potem jego syn - Jakub Płażyński.
Nawet 200 tysięcy podpisów
- Udało się zebrać ponad 100 tys. podpisów, ile dokładnie nie wiemy, bo cały czas trwa liczenie, spływają kolejne podpisy. Przypuszczamy, że ich liczba sięgnie do końca tygodnia 200 tys. - powiedział dziennikarzom w środę Andrzej Grzeszczuk ze Wspólnoty Polskiej.
Według Grzeszczuka w gromadzeniu podpisów pomagały liczne społeczne organizacje m.in. Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej i Związek Harcerstwa Polskiego, Związek Repatriantów RP, Związek Sybiraków i stowarzyszenia kresowe.
Dodał także, że zaangażowane były także osoby prywatne, które drukowały formularze ze strony internetowej lub wycinały je z gazet i powielały, dystrybuując wśród znajomych. Podpisy docierają do siedziby Wspólnoty w paczkach lub pojedynczo, listownie.
Grzeszczuk poinformował, że Wspólnota otrzymuje sygnały, że zbieranie podpisów nie zostanie jeszcze zakończone. - Akcja społeczna, która się wytworzyła, będzie kontynuowana w formie nacisków na parlament, żeby na poważnie zajął się sprawą - powiedział.
Historyczna powinność
Celem projektu jest przyśpieszenie repatriacji Polaków ze Wschodu, którzy znaleźli się tam głownie z powodu stalinowskich wywózek z kresów. W bazie danych osób ubiegających się o repatriację RODAK zarejestrowanych jest 2,5 tys. osób, które mimo obietnicy otrzymania wizy, nie mogą osiedlić się w Polsce. Wszystko z powodu niewyznaczenie dla nich lokali mieszkalnych.
Zgodnie z dotychczasową ustawą repatriacyjną z 2001 roku za zapewnienie repatriantom mieszkań odpowiedzialne są gminy.
Powrót wnuków
Projekt przewiduje, że organem odpowiedzialnym za repatriację ma być Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które miałoby dbać o lokale mieszkalne na okres nie krótszy niż 24 miesiące od momentu otrzymania przyrzeczenia wizy repatriacyjnej.
Projekt określa, że za osobę pochodzenia polskiego może być uznawana osoba, której co najmniej jedno z rodziców lub dziadków lub dwoje pradziadków posiadało obywatelstwo polskie.
„Odblokować korek”
- Nie zaburzamy dotychczasowego sposobu rekrutacji czy weryfikacji. Chcemy odblokować korek, który powstał w wyniku nałożenia ciężaru finansowania repatriacji na samorządy - wyjaśniał w środę Grzeszczuk. - Warszawę stać na to, by przyjąć dziesięć rodzin, ale biedniejsze gminy np. z Ziem Zachodnich czy Północnych (...) nie mają na to środków - wskazał.
Dlatego - jak wyjaśniał - to na państwie, konkretnie na MSWiA, ma spoczywać obowiązek finansowania repatriacji. - Kwota kilkudziesięciu milionów rocznie, w skali budżetu państwa absolutnie znikoma, w ciągu kilku lat pozwoli sprawę repatriacji zamknąć - ocenił.
Pytany ile osób mogłoby skorzystać na nowych zapisach ustawy podał, że zgodnie z szacunkami przedstawicieli Związku Repatriantów RP jest to 15 - 20 tys., zamieszkałych m.in. w Kazachstanie.
Pomoc i praca
Projekt „Wspólnoty Polskiej” zawiera też regulacje dotyczące zasad aktywizacji zawodowej repatriantów i udzielania im pomocy przez starostów m.in. przez utworzenie stanowiska pracy, przeszkolenie repatrianta oraz zwrot części kosztów na podnoszenie kwalifikacji.
Przewidziano świadczenia dla repatrianta (1175 zł miesięcznie) na pokrycie kosztów utrzymania w ciągu trzech pierwszych lat po przybyciu do Polski.
By na bieżąco kontrolować wyniki działań ma zostać powołana Rada ds. Repatriacji, której celem będzie m.in. monitorowanie realizacji ustawy oraz współpraca z instytucjami krajowymi i zagranicznymi w sprawach związanych z repatriacją. W skład Rady ma wchodzić sześć osób powoływanych przez premiera na pięcioletnią kadencja. Niestety ustawa została odrzucona bo rzekomo kosztuje drogo. Gdyby powrócili do przyczynili by się do zmniejszenie niskiego przyrostu naturalnego. To że Tusk nie interesuje się losem Polaków Niemczech nie dziwi. Widać to jego książce o Gdańsku. Która ma charakter proniemiecki i wśród zdjęć nie ma poczty której bronili się Polacy.
.Władze Warszawy postanowiły zbudować muzeum sztuki nowoczesnej nie wiadomo po co. Do tego muzeum miasto musi dopłacać i odwiedzających jest nie wielu np sztuką jest :cenzura: artysty puszkach tylko człowiek chory mógł na to wpaść i nic dziwnego że ludzie nie chcą takich rzeczy oglądać. Kupcy według umowy z władzami miasta mieli dostać nowe miejsce do handlowania. Nie dostali go. Zamiast tego dostali pałką i gazem. Stracili towar i za nim go odzyskali to ponieśli straty część towaru zdążyło się zepsuć. Pierwsze - skoro o prawie mowa - to jakim prawem komornik zjawił się w KDT z dwustuosobową ekipą ochroniarzy. Kto ich wynajął, kto im zapłacił i z jakich pieniędzy?
Nie podejrzewam, żeby komornik zrobił to prywatnie, sięgając do własnego portfela. Ale jako funkcjonariusz publiczny zrobić tego nie miał prawa - ustawa stanowi jasno, że w wypadku utrudnień komornik może wezwać w sukurs policję, i nikogo innego, niż policja. Nie miało też prawa zrobić tego miasto.
„Nie spodziewaliśmy się takiego potraktowania. Czekaliśmy z dokumentacją, z którą chcieliśmy zapoznać komornika. Nie o około 11:00, ale kilka minut po 08:00 zaczęto nas w szale gazować, bić pałami. Gazowano ludzi w zamkniętym pomieszczeniu. Jak trafiłam do karetki, już tam leżał chłopak, bo tak go przeciągnęli po bruku. Kiedy opatrywali mu rany w karetce byłam ja, on i jeszcze dwie osoby poparzone gazem. Tam przecież szło na ostro. Pucha gazu za puchą. To była ósma z minutami” (Aleksandra Byszak z KDT).
Inny z kupców opowiada :
„Niedaleko stał kordon policji. Dopiero jak ochroniarze odpuścili, bo wiedzieli, że tym wejściem nie wejdą, to policjanci zwracali im uwagę, że przesadzają, ale nie mieli pozwolenia, żeby nam wcześniej pomóc. Rozmawialiśmy potem z rzecznikiem policji, który nam powiedział, że policja była tu po to, żeby ochraniać firmę ochraniarską !”. (kupiec z KDT).
„Jak wpadli do hali to było pałowanie. Oni byli jak ZOMO. Szli i bili każdego. Ciężko to w tej chwili opowiedzieć, ale były sceny, że potrafili kobietę złapać za kark, nie dopatrzyłam czy młodą czy starszą, bo wszędzie był dym gazu, ale walnęli ją głową o ścianę. Dopóki nie weszła większość policji na halę, to była tragedia. Jeden nasz kolega dopiero wczoraj został wypuszczony z komendy i jest cały fioletowy. Zrobił obdukcję. Jest cały fioletowy, ma wybite cztery czy pięć zębów. Został wciągnięty przez grupę ochroniarzy do pomieszczenia, gdzie wcześniej, na co dzień urzędowała ochrona hali, zamknęli drzwi i zaczęli go tam kopać i maltretować” (Aleksandra Byszak z KDT).
(powyższe cytaty za : „Najwyższy Czas”, nr 31-32, s. XI ).
Bardziej szczegółowy opis wydarzeń przedstawia „Gazeta Polska” z 29 lipca w artykule zatytułowanym „Wojna w środku Warszawy” ( s.16-17 ). Z opisu zdarzeń przedstawionego przez autora tekstu Jana Lurbeckiego dowiadujemy się o brutalności ochroniarzy oraz policjantów, którzy nie mają litości nawet dla kobiet i dzieci. Bezkarna pełna brutalności akcja prywatnej firmy ochroniarskiej oraz początkowa bierność i późniejsza brutalna pacyfikacja kupców przez policję spotyka się z reakcją zgromadzonych tłumów Warszawiaków, wśród których znaleźli się również kibice. Policja straciła panowanie nad sytuacją, zablokowana zostaje ulica Marszałkowska, a do akcji wkraczają wozy bojowe policji. Tak to wyglądało w wielkim skrócie.
Zajmijmy się jednak samą firmą ochroniarską „Zubrzycki”. Jak informowały relacjonujące wydarzenia z KDT media, firma ta została wynajęta przez komornika, co jest nieprawdą :
„umowa na ochronę terenu hali (w dniach 20-29 lipca) zawarta została przez agencję nie z komornikiem, lecz właśnie z miastem. Numer zamówienia, którego wartość opiewa na 167 tys. zł, to Zp/LL/341/II-154/09. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, iż ofertę firmy „Zubrzycki” wybrano bez przetargu – i to mimo niezbyt ciekawej przeszłości Sylwestra Zubrzyckiego, właściciela spółki”.
Wszyscy więc, którzy zapewniali, iż to komornik wynajął firmę ochroniarską mijali się z prawdą. Jeśli rzeczywiście byłoby prawdą, że to komornik wynajął firmę ochroniarską do przeprowadzenia egzekucji komorniczej stanowiłoby to złamanie artykułu 765 ustawy z dnia 17 listopada 1964 roku Kodeks postępowania cywilnego, który stanowi :
„Art. 765. § 1. (621) W razie oporu komornik może wezwać pomocy organów Policji. Jeżeli opór stawia osoba wojskowa, należy wezwać pomocy właściwego organu wojskowego, chyba że zwłoka grozi udaremnieniem egzekucji, a na miejscu nie ma organu wojskowego.
§ 2. (622) Sposób udzielania pomocy komornikowi przy wykonywaniu czynności egzekucyjnych, przypadki, w których należy udzielić komornikowi pomocy, sposób postępowania, tryb występowania o udzielenie pomocy, sposób jej realizacji, a także sposób dokumentowania wykonywanych czynności i rozliczania ich kosztów, określa, w drodze rozporządzenia:
1) minister właściwy do spraw wewnętrznych w porozumieniu z Ministrem Sprawiedliwości - w przypadku udzielania pomocy przez Policję lub Straż Graniczną,
2) (623) Minister Obrony Narodowej w porozumieniu z Ministrem Sprawiedliwości - w przypadku udzielania pomocy przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, Służbę Wywiadu Wojskowego, Żandarmerię Wojskową lub wojskowe organy porządkowe,
3) (624) Prezes Rady Ministrów w przypadku udzielania pomocy przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego lub Agencję Wywiadu,
§ 3. (625) W rozporządzeniu, o którym mowa w § 2, należy uwzględnić gwarancję bezpieczeństwa komornika i uczestników postępowania, poszanowania godności osób biorących udział w czynnościach egzekucyjnych, odpowiednie terminy wyznaczania czynności i występowania o udzielenie pomocy, objęcie dokumentacją przebiegu czynności i udziału w nich funkcjonariuszy udzielających pomocy oraz wskazanie organów, na których rachunek przekazywane są należności zaliczane do kosztów egzekucji”.
Powstaje więc podstawowe pytanie dlaczego szturm na KDT przypuściła firma ochroniarska na oczach biernie przyglądających się policjantów oraz strażników miejskich ? Dlaczego firma ta została wynajęta przez Urząd Miasta za tak duże pieniądze bez przetargu ? Na te pytania odpowiedzi powinna udzielić pani prezydent Gronkiewicz Waltz, która bezczelnie przedstawiała broniących swoich miejsc pracy kupców z KDT jako terrorystów, i chwaląc służby porządkowe, które rzekomo egzekwowały prawo.
Dziennikarze „Najwyższego Czasu” i „Gazety Polskiej” przedstawiają wiele ciekawych informacji na temat firmy „Zubrzycki” oraz jej właściciela, Sylwestra Zubrzyckiego : „znana jest głównie w Warszawie z brutalnego rozwiązywania kibicowskich zadym na stadionie Legii Warszawa. Jak ustalił „Dziennik” Agencja Ochrony „Zubrzycki” swoje kontakty zawdzięcza dobrym układom w warszawskim ratuszu i w PZPN. To właśnie ochrona warszawskiej imprezy sylwestrowej w 1995 roku była pierwszym dużym kontraktem Zubrzyckiego. Według dziennika : <<czarne chmury nad agencją zebrały się w 2007 roku, kiedy Zubrzyckiego zatrzymało CBA. Był zamieszany w głośną aferę Centralnego Ośrodka Sportowego, w której aresztowano też ministra sportu Tomasza Lipca. Zubrzyckiego oskarżono o ustawianie przetargu na ochronę COS i wręczenie łapówki o wysokości 300 tys. zł. Afera Hazardowa zamiast ukarać i wyrzucić ich partii pozwolił by policja oficjalnie powodów by sprawdzić czy maszyny są legalne. Zabrali Salonów Gie i Barów maszyny do gier i przez to stracili pieniądze bo musieli zamknąć swoje salony a bary straciły też sporo pieniędzy. Maszyny mieli legalne. Ten sposób premier zniechęca do prowadzenia działalności gospodarczej i przyczynia się do bezrobocia.obiecał że sprzedawanie bimbru i nalewek będzie legalne. Państwo zyskało by pieniądze . Nalewki te mają nagrody Europejskie i nie można ich sprzedawać.Innych krajach bimber i nalewki są legalne i każdy chłop może je sprzedawać i płaci uczciwie podatki. Podatek katastralny. Czyli od wartości nieruchomości. Ma wynosić jeden procent. Wydaje się mało ale społeczeństwo jest biedne. Stracą emeryci ich domy mają sporą wartość np Wyjdzie im 800 zł miesięcznie podatku dla nich jest to sporo. Nie opłaca się kupować i remontować starych domów bo wzrośnie podatek. Wzrosną ceny mieszkań bo dojdzie podatek.