Ból - Sens zrozumienia

Throe

Nowicjusz
Dołączył
24 Marzec 2009
Posty
64
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Polska
Ostatnio rozmyślam dużo nad tym uczuciem towarzyszącym przed śmiercią, z powodu stracenia 3 bliskich osób w przeciągu 9 miesięcy zabitych przez raka.

Myślałem nad tym, żeby zacząć współpracować z bólem, spróbować opanować te uczucie bólu, przestać się go bać, bo samej śmierci się nie boje, tylko tego bólu. Nie ukrywam, że bardzo bym chciał porozmawiać z masochistami, osobami które potrafią opanować ból, i mało tego - czerpać jeszcze z tego przyjemność.

Chciałbym poznać wasze opinie, co uważacie o bólu, czy znacie sposoby, żeby nad nim zapanować?
 

Safari

Nowicjusz
Dołączył
10 Październik 2008
Posty
776
Punkty reakcji
1
Nie da się bólu opanować , jest to normalna reakcja na bodźce z zewnątrz zagrażające naszemu zdrowiu , życiu . Gdyby nie było bólu to ludzie by się wykończyli , przypuśćmy polewasz się wrzątkiem , automatyczna reakcja jest taka że odsuwasz rękę . Do bólu można się w pewnym stopniu . Poprzez rzucanie się na podłogę , na początku odczuwasz ból ale kości są tak skonstruowane że po wyczaskaniu stają się grubsze i później już nic nie czujesz , możemy popatrzeć na ludzi rozwalających cegły itp ich to nie boli ponieważ są wyćwiczeni w tym co robią , osoba z zewnątrz zrobiła by sobie tym krzywdę . Wszystko zależy od psychiki człowieka , masochiści ??? uważam że zdrowy umysłowo człowiek bez żadnych zaburzeń emocjonalnych , depresji nie jet w stanie wyrządzić poważnego bólu . Są ludzie którzy przekładają ból psychiczny na bol fizyczny , to jest zwykły objaw słabości , skutek nieporadzenia sobie z własnym życiem , problemami , myślą że właśnie poprzez cięcie się są w stanie jakoś poradzić z problemem . Jednym słowem nie da się tego zrobić , człowiek jest w stanie na prawdę dużo zrobić ale mimo to zawsze ten ból będzie odczuwał .
 

mikaelo

Nowicjusz
Dołączył
19 Marzec 2009
Posty
50
Punkty reakcji
0
Wiek
38
Miasto
Wszechświat
Ból możesz pokochać w myśl zasady "jeśli nie możesz zniszczyć wroga to go pokochaj" :) Przynajmniej ten fizyczny. Z psychicznym jest tak, że można niejako zabić w sobie emocje lecz to może szybko Cię zdradzić.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Safari - ból nie bul, takie byki rażą w oczy.
Nie można uciekać, to najgorsze rozwiązanie. Omijając problemy, asekurując się jedynie, owy ból będzie wydawał się coraz straszniejszy i nie do wytrzymania. Jeśli jest więc natarczywy to spróbuj na jakiś czas przyzwyczaić się do niego, dopuścić do siebie. Ale na pewno nie na tyle, aby zawładnął myślami, dołował. Chodzi o wytworzenie sobie psychicznej obrony na zasadzie, co Cię nie zabije to wzmocni. Działa to jak medyczna szczepionka. Najpierw aplikuje się organizmowi bakterie choroby w bezpiecznej ilości. Kiedy już poradził sobie z nimi, zacznie produkować surowice niezbędne do przyszłej ochrony. Tak samo tutaj, dopuść ból do świadomości. Pogódź się, że ten Ci towarzyszy, a zaczniesz po pewnym czasie się na niego zobojętniać. Pierwszy krok może przyjść z trudem, bo zdaje się być wkładaniem ręki do ognia. Ale nim nie jest, to dobry sposób na wypracowanie sobie komfortu psychicznego. Dlatego zamiast tłamsić w sobie wewnętrzne walki, lepiej szczerze przyznać przed samym sobą jak się w istocie czuje.
 

Safari

Nowicjusz
Dołączył
10 Październik 2008
Posty
776
Punkty reakcji
1
sory za błędy ale trochę ze mnie analfabeta , pracuje nad tym
 

Throe

Nowicjusz
Dołączył
24 Marzec 2009
Posty
64
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Polska
Dziękuje za odpowiedzi :)

Właśnie czytałem, jakiś artykuł, że niektórzy ludzie żeby zlikwidować ból, wchodzą w trans.

Biologiczny sens bólu znam, jednak nie rozumiem bólu towarzyszącemu przy chorobie raka np.

To znaczy ja uważnie obserwowałem te osoby. Chodzi o to, że w przypadkach takich jak poparzenie, skaleczenie, itp ból się pojawia, i bardzo słusznie, informuje nas o tym że jest dla nas zagrożenie i tak dalej, i to jest pozytywne, bo ból daje nam szanse wybrnięcia z tego złego stanu.

Natomiast nie rozumiem Bólu w czasie agonii. Po co jest ból, co on chce nam przekazać, skoro człowiek za chwilę i tak umrze? Przecież Ból wtedy nie pomoże, tylko dodatkowo dobija takiego człowieka, który już nie może się ruszać. I dlaczego taki ból jest mocniejszy, i trwa na całym ciele kilka/kilkanaście godzin?

Przecież i tak nic nie poradzi, Agonia to stan z którego się przechodzi na drugi świat. Babcia była np w Agonii 30 godzin prawie, dziadek akurat szybko, kilka minut. Trzecia osoba to nie wiem.

Ból i tak nic nie zdziała, i powinien uszanować to że ktoś odchodzi, ale nie, mimo to dobija takiego człowieka psychicznie.

O sens takiego bólu mi właśnie chodzi, długiego, i takiego, na który osoba nic nie może zrobić bo jest "przykuta do łóżka i nie może np mówić".

Dlatego też ludzie wydaje mi się że też nie mogli zrozumieć tak "mocnego" bólu. Dlatego też zaczęli produkcje morfiny, heroiny, itp.
 

Kasia_na

tajemnica
Dołączył
25 Wrzesień 2005
Posty
1 609
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Miasto
Z Dalekiego Wschodu
Ból nie jest karą, którą ponosimy w dniu śmierci.
Ból, który odczuwamy przy śmierci jest związany ze specyfiką choroby, którą mamy. Nie każdy umiera w bólu.
Ból sam w sobie uwrażliwia. Może dlatego ważne jest byśmy go czasem doznawali. Wiadomym jest, że kiedy jest go za dużo, możemy nie wytrzymać.
Uważam, że tak bardzo wpłyneła na Twój sposób myślenia choroba Twoich bliskich-rak. Oni tak umarli, ale nie każda śmierć tak wygląda. Widziałam śmierć osób, które umarły bez bólu, cichutko, we śnie...
 

Maver

Głęboko wierzący ateista
Dołączył
24 Listopad 2006
Posty
1 579
Punkty reakcji
3
Wiek
39
Miasto
Szczecin
Tu mogę dołożyć swoje buddyjskie trzy grosze. Buddyzm ma wiele doświadczenia w kwestii panowania nad bólem. Tak jak powiedział Caleb przede wszystkim trzeba ból do siebie dopuścić i pozwolić aby był. Nie odwracać od niego myśli i nie uciekać od niego, lecz skupić się na nim i spróbować zbadać jego naturę. Głównie należy sobie zadać pytanie gdzie jest ból, jak wygląda, jaki ma kształt, kolor, itd. czyli generalnie spróbować nadać mu jakąś rzeczywistą postać. Wtedy przekonamy się, że - mimo pozorów - ból jest nierzeczywisty, a wrażenie jego rzeczywistości bierze się z tego, że nigdy mu się bliżej nie przyglądamy.

Podobnie jak chmury. Stojąc na ziemi ma się wrażenie, że są trwałe i solidne, ale nic takiego jak chmura ostatecznie nie istnieje, i można się o tym przekonać przelatując przez nią. Więc co istnieje? Istnieje złudzenie - złudzenie chmury i złudzenie bólu i generalnie tylko to.
 

Throe

Nowicjusz
Dołączył
24 Marzec 2009
Posty
64
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Polska
Tu mogę dołożyć swoje buddyjskie trzy grosze. Buddyzm ma wiele doświadczenia w kwestii panowania nad bólem. Tak jak powiedział Caleb przede wszystkim trzeba ból do siebie dopuścić i pozwolić aby był. Nie odwracać od niego myśli i nie uciekać od niego, lecz skupić się na nim i spróbować zbadać jego naturę. Głównie należy sobie zadać pytanie gdzie jest ból, jak wygląda, jaki ma kształt, kolor, itd. czyli generalnie spróbować nadać mu jakąś rzeczywistą postać. Wtedy przekonamy się, że - mimo pozorów - ból jest nierzeczywisty, a wrażenie jego rzeczywistości bierze się z tego, że nigdy mu się bliżej nie przyglądamy.

Podobnie jak chmury. Stojąc na ziemi ma się wrażenie, że są trwałe i solidne, ale nic takiego jak chmura ostatecznie nie istnieje, i można się o tym przekonać przelatując przez nią. Więc co istnieje? Istnieje złudzenie - złudzenie chmury i złudzenie bólu i generalnie tylko to.

Ładnie powiedziane :)

Ja próbuje zrozumieć ból właśnie w ten sposób, bo wiem że można go w 100% opanować, nie wolno panikować :)

Co do śmierci w śnie... no istnieje coś takiego racja :)
Chodzi po prostu o to że w mojej rodzinie dużo osób umiera na raka. To dziedziczone jest u nas w rodzinie.
Po części umiem wejść w trans - stan uśpienia organizmu, tak zwany paraliż senny. Całe ciało sparaliżowane.
Jedynie jednego bólu najgorszego nie mogę opanować, właśnie ten ból z powodu braku oddechu, nie mogę dłużej wytrzymać. Obecnie wytrzymuje 2 minuty i 30 sekund bez oddechu, czasem się udaje 40 sekund.
 

Throe

Nowicjusz
Dołączył
24 Marzec 2009
Posty
64
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Polska
Throe czy Ty na coś chorujesz?

Nie :D

Po prostu interesuje się parapsychologią, i staram się do 100% opanować swoje ciało, a oddech przy 2 minutach i 40 sekundach zatrzymuje nie przez ból (choć wcześniej to przez ból z powrotem oddychałem np po upływie 1:40 sekund) tylko organizm sam mi nie pozwala dłużej nie oddychać :p
 

armusienka

Love
Dołączył
28 Październik 2008
Posty
4 511
Punkty reakcji
3
Miasto
XVI wiek ;)
Tak naprawde kochamy bol..
jest on czescia nas..
uciekamy przed nim a tak naprawde nim zyjemy
proste przyklady tego : ojciec pracuje na rodzine by utrzymac dom a nie by poglebiac swoja wiedze
 

Dont

Nowicjusz
Dołączył
20 Wrzesień 2008
Posty
118
Punkty reakcji
0
Wiek
33
Miasto
Kielce
''Jeżeli chcesz Mnie naśladować, to weź swój krzyż na każdy dzień''.
W moim mniemaniu w życiu trzeba cierpieć, nie oddawać się jedynie przyjemnościom. To oczywiste, że nie lubimy cierpieć. Ból kojarzy nam się z czymś nieprzyjemnym. Gdyby w naszym życiu nie było bólu - świat byłby rajem.
Kiedy czujemy ból, duchowy ból?
Gdy ktoś nas zawiedzie, ktoś od nas odejdzie, stracimy pracę, stracimy nadzieję... Można wymieniać w nieskończoność. Jednakże gdy czujemy ten ból wiemy, że mamy kogoś, kto przytuli, powie, że wszystko się ułoży. Taką osobą może być matka, ojciec, przyjaciel, siostra, kuzynka, córka...
 

Maver

Głęboko wierzący ateista
Dołączył
24 Listopad 2006
Posty
1 579
Punkty reakcji
3
Wiek
39
Miasto
Szczecin
W moim mniemaniu w życiu trzeba cierpieć, nie oddawać się jedynie przyjemnościom.

Nie zgadzam się. Co to znaczy, że trzeba cierpieć? To znaczy, że nie da się uniknąć cierpienia, czy chodzi ci o to, że powinno się cierpieć? Naprawdę sądzisz, że cierpienie jest konieczne do życia, bądź do dobrego życia lub właściwego życia? Życie przeżyte bez cierpienia jest życiem straconym?
 

Atryda

Nowicjusz
Dołączył
10 Lipiec 2008
Posty
328
Punkty reakcji
1
Nie zgadzam się. Co to znaczy, że trzeba cierpieć? To znaczy, że nie da się uniknąć cierpienia, czy chodzi ci o to, że powinno się cierpieć? Naprawdę sądzisz, że cierpienie jest konieczne do życia, bądź do dobrego życia lub właściwego życia? Życie przeżyte bez cierpienia jest życiem straconym?
Też tak uważam. Duża część cierpienia w naszym życiu jest niepotrzebna i niczemu tak naprawdę nie służy. Jest wynikiem naszej ignorancji, lenistwa, niepotrzebnego zamartwiania się itp. W końcu cierpienie tak naprawdę rodzi się w umyśle. Możemy się mu poddać lub z nim walczyć (ale tu efekt będzie jeszcze gorszy). Możemy też (o czym wspominał Caleb) podejść do cierpienia z odpowiednim dystansem, po prostu je obserwować.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Pewna część smutku w naszym życiu jest nieodzowna. Ale sam ten fakt, nie jest sprzężony z tym, że musimy cierpieć. Powiem tak: ciężkie chwile powinny być po to, abyśmy się z nich uczyli i na przyszłość omijali sytuacje je powodujące.
 

1699850

Chadzam sam, bez stada. Tak lubie, to mi odpowiada
Dołączył
8 Listopad 2006
Posty
6 585
Punkty reakcji
107
Wiek
37
Miasto
54.5°, 17.7°
Caleb napisał:
Pewna część smutku w naszym życiu jest nieodzowna. Ale sam ten fakt, nie jest sprzężony z tym, że musimy cierpieć. Powiem tak: ciężkie chwile powinny być po to, abyśmy się z nich uczyli i na przyszłość omijali sytuacje je powodujące.
Zgadzam się,

Zadam nawet pytanie - czy gdyby nie cierpienie, to człowiek miał by motywacje do rozwoju umysłowego i doskonalenia różnych umiejętności i ogólnie wszelkiego działania? (nie mówiąc już o tym, że byśmy się popalili i potruli)

Maver kiedyś w jakimś temacie zadawał pytanie - jeśli istnieje wszechmogacy Bog, to dlaczego nie stworzyl lepszego swiata, bez cierpienia (cytuje z pamieci, na 100% przekrecilem)

Moim zdaniem - nie jest możliwe istnienie lepszego świata. Lub inaczej - etap z cierpieniem jest konieczny.

Nawet teoretycznie bezsensowny ból przy umieraniu, o którym założyciel tematu wspomina, spełnia jakąś funkcję (choćby potęguje konieczny strach przed śmiercią).

To wszystko oczywiście przy założeniu istnienia jakiegoś Boga.
 

Sin

Zbanowany
Dołączył
21 Styczeń 2007
Posty
267
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Cierpeinie pozwala nam dostrzec wazne elemnty w naszym zyciu.
Gdy ja to pojełem niekotre rzeczy stały sie dla mnie jasniejsze i zaczełem doceniac cos co przed tem bylo dla mnie conajmniej obojetne.
 

Ae_Aurigae

Nowicjusz
Dołączył
8 Kwiecień 2009
Posty
48
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Another World
Gdybym nie przeżyła całego bólu jakiego doświadczyłam w ciągu mojego życia. Byłabym kimś innym zapewne. A tego bym nie chciała. Ponieważ taka jaka teraz jestem musiałabym być i koniec. Inaczej nie spełniło by się to co się musiało stać i się stało. Ja to tak potrafię zrozumieć. Nie sprzeciwiam się Woli Bożej.
 
Do góry