Nie no, 160 to nie prędkość. Moja średnia nocą 175-185. Do 200 jeszcze jako tako ale nudy. Spać się chce. Cicho i nudno
By nie przysnąć a jadąc 1000km prosto można ... bo nuda wykańcza to wciskam. Pow. 200km/h już leci się lepiej bo coś zaczyna się dziać. Nigdy z z prędkością 220-230 nie miałem problemów - ostatnio jednak - naoglądałem się w necie pościgów, ruskich wypadków, wystrzałów opon przy 190km/h, utraty panowania przy 180 i uźwa noga na gazie mi dygocze pow. 200! Tak sama z siebie. Te 140-160-180 w porywach to nie, wszystko ok ale przy 220 to już lipa jest taka że szok. Ostatnim razem pogoniłem Porschaka (napisałem pogoniłem bo poszedł do przodu jak oparzony
i przy 240 się zaczęło. Starość czy co?
Prócz nogi na gazie która sobie latała pod wpływem nerww to jeszcze jakieś mięśniaki w okoliach łokcia prawego. No szlak mnie trafia dosłownie.
Piszę o tym bo to sało się nagle. Jakiś kwartał temu gdy noca brałem 4 Tiry na raz na Siódemce krajowej. Pierwszy raz w życiu o mało w porty nie narobiłem przy 180-ciu. Co się dzieje? Pora chyba jakieś badania zrobić, co?
Smigam zawodowo lat "całe życie". Wszystkie prawka + kariera dość dobra. Dwa dzwony były za młodziaka (na dachu) i nauczyłem się od wtedy kupować zimówki i jeździć czymś co nie ma 20lat i nie jest ponitowane z części. Fura dobra , sprawna, wszystko cacy, laczki przystosowane , szerokie, ładne.
Nie wiem co się stało dlatego chciałem poradzić się starszych furmanów. Najgorsze jest to że ta noga zaczyna latać. Nerwy jakie....
Ale przez co?
Moim wybrańcem na przyszły rok jest b.szybkie bawarskie wozidło lecz zacząłem zastanawiać się czy za rok będę w stanie czymś takim jeździć gdy już się dzieją takie cyrki...