Boicie się śmierci???

Verdi

Nowicjusz
Dołączył
3 Luty 2007
Posty
70
Punkty reakcji
0
Śmierć... teraz się jej boje.
Spory kawał temu czasu kiedy żyłem na świecie "sam" (miałem/mam rodzinę) to nie bałem się jej, było mi to wszystko obojętne. Teraz kiedy mam dziewczynę, boje się śmierci, by nie odejść z tego świata, by nie zostawić Jej samej... Nie ja lecz Ona...

Wiem także iż myślenie o śmierci, przyciąga ją.
Dawniej moim ulubionym hasełkiem było: W oczy śmierci spojrzeć chcę, uśmiechnąć się i powiedzieć: nie...
 

Sandrusia_91

Nowicjusz
Dołączył
19 Wrzesień 2006
Posty
2 499
Punkty reakcji
0
Ja się boję. To jest straszne..nigdy nie wiesz kiedy dopadnie cię śmierć !
 

Milka's

Nowicjusz
Dołączył
30 Styczeń 2006
Posty
2 513
Punkty reakcji
0
Swojej śmierci, samej śmierci się nie boję. Boję się śmierci najbliższych i tego co następuje po śmierci.
 

neira

Nowicjusz
Dołączył
25 Luty 2007
Posty
92
Punkty reakcji
0
Miasto
nevermind
a się boje śmierci
bo jeśli nie jej to czego?
prawie każde niebezpieczeństwo jest z nią związane...
 

Pacyfik67

Nowicjusz
Dołączył
4 Marzec 2007
Posty
46
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Szczecin
Zgadzam się z "Milka's" Swojej śmierci się nie boję może jedynie bólu przedśmiertnego. Największym cierpieniem byłaby dla mnie śmierć najbliższej rodziny nawet jeśli nie układa mi się z nimi najlepiej.
 

Lady_Nikt

w rzeczy samej.
Dołączył
13 Luty 2007
Posty
2 298
Punkty reakcji
0
Wiek
18
Miasto
Warszawa
Ja właściwie śmierci się nie boje...
Tylko przerażenie mnie ogrania gdy pomyśle co by było gdybym się obudziła w grobie.
 
Dołączył
26 Październik 2006
Posty
3 149
Punkty reakcji
10
Wiek
31
Miasto
Kaer Morhen
hmm.. nie boje się. ale po prostu nie chce umierać :p moje życie jest piękne nawet jak jestem smutna, a moje odejście wywołałoby łzy u bardzo wielu osób...
 

mała*czarna

Nowicjusz
Dołączył
28 Luty 2006
Posty
5 681
Punkty reakcji
6
Nie boje sie śmierci...boje sie chwili przed śmiercią ,taka chwila w której wiem,że już za momencik mnie tu nie będzie ta świadomość i bezradność ,samotność.
Jeśli ktoś kolwiek skumał czacze z mojej wypowiedzi to fajnie...
 

lukasz z torunia

Nowicjusz
Dołączył
28 Marzec 2007
Posty
4
Punkty reakcji
0
Miasto
Toruń city
witam
Skoro smierc jest nieunikniona chyba najlepiej probowac sie z nia pogodzic, nie traktowac jej jako wroga,
tak juz zbudowany jest wszechswiat ze wszystko odbywa sie w cyklu narodzin i umierania i my jestesmy czescia tego mechanizmu, i raczej nic na to nie poradzimy, wiec po co walczyc miotac sie skoro kostucha i tak dopanie nas wszystkich:) osobiscie mam przeczucie ze to tylko stan przejsciowy , ze nic nie ginie w naturze i ze cos musi byc po smierci ,ze nie jest to tylko nicosc i pustka zupelna, obawiam sie jednakze ze nasza jazn, poczucie wlasnego ja w momencie smierci rzeczywiscie znika , wiec w ludzkim egoistycznym znaczeniu smierc moze oznaczac rzeczywiscie koniec
najbardziej w tym wszytkim boimy sie chyba cierpienia , samotnosci umierania , strachu przed nieznanym ( tym co bedzie po smierci), bolu jaki swym odejsciem zadamy bliskim Najwazniejsze zeby ten strach nas nie sparalizowal, zeby nie odebral nam mozliwowsci cieszenia sie zyciem ,a w tym moze nam pomoc czesciowe chociaz pogodzenie sie z tym ze tak to juz wszystko jest zbudowane, proba nabrania pewnego dystansu do samych siebie , bo to wlasnie zbytnie przywiazanie do naszego wlasnego ego jest czesto przyczyna cierpien i strachu
jest taka fajna chinska przypowiesc o tym ze smierc jest nieodlaczna czescia natury i ze warto sie z nia probowac pogodzic ( prosze nie myslec ze jestem czlonkiem jakiejs groznej chinskiej sekty:) , po prostu uwazam ze to madra przypowiastka) :

" Gdy mistrzowi Czuang umarła żona, mistrz Huei odwiedził go, by mu wyrazić współczucie. Mistrz Czuang właśnie siedział z szeroko rozkraczonymi nogami, bębnił w misę i śpiewał.
Mistrz Huei rzekł:
- Skoro twoja żona mieszkała z tobą, zestarzała się wychowując twoje dzieci i umarła, to nie płakać po jej śmierci i tak byłoby dosyć, by wykazać swą dla niej obojętność. Lecz w takiej chwili bębnić w misę i śpiewać- czyż to nie za dużo?
Mistrz Czuang odpowiedział:
- Nie jest tak. Zaraz po jej śmiercu jakżebym i ja mógł nie zaznać żalu? Lecz gdy zastanowiłem się nad jej początkiem, doszedłem do tego, że ona pierwotnie nie miała życia. I nie tylko nie miała życia, lecz nie miała ciała. I nie tylko nie miala ciała, lecz nie miała i tchnienia. Potem nastąpiło zmieszanie gdzieś w niepojętym tworzywie; coś się zmieniło i powstało tchnienie, dalej nastąpiła zmiana w tcheniu i powstało ciało, wreszcie nastąpiła zmiana w ciele i powstało życie. A teraz znów zaszłą zmiana i oto umarła. Jest to podobne do biegu czterech pór roku. od wiosny do jesieni i od zimy do lata. Przecież ona teraz śpi spokojnie w wielkim domu, a ja gdybym łkał i opłakiwał ją , dałbym dowód ze nie pojąlem przeznaczenia. Dlatego przestałem płakać"

to na tyle wynurzen:) pozdrawiam wszystkich
 

Kasia_na

tajemnica
Dołączył
25 Wrzesień 2005
Posty
1 609
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Miasto
Z Dalekiego Wschodu
Ja bardzo często(prawie codziennie) myślę o śmierci moich bliskich.Rzadziej o swojej.Kiedy myślę o pewnych osobach to uświadamiam sobie jacy są ważni i nie chce aby odeszli.Staram się im mówić że ich kocham,lubię,podziwiam i szanuje.
A czasem jest tak że myśląc o śmierci bliskich wiem że nie chodzi o uświadomienie sobie jacy są ważni.Nie wiem czemu tak myślę bo przeciez nikomu śmierci nie życzę.
Czasem tak bardzo myslę o śmierci bliskich iż potem wydaje mi sie że jestem w żałobie.Jestem bardzo przygnębiona,nic nie mówię,czasem ubieram się na czarno...
Wydaje mi się że stram się pogodzić z faktem że i tak wszyscy umrzemy bo taka jest kolej rzeczy.
 

Qatsi

Nowicjusz
Dołączył
27 Marzec 2007
Posty
15
Punkty reakcji
0
Wiek
42
Miasto
Toruń
Jojo Lukassindo druhu od kielicha i nie tylko!
Czytam Wasze wypowiedzi i zauważam, że większość osób nie dopuszcza do siebie tej przerażającej ewentualności trafienia do tzw. piekła. Myśle sobie, że skoro piekło jest już na ziemii (wojny, mordy, tortury, prześladowania), to dlaczego nie ma go być po śmierci, jeśli nasza jaźń będzie trwać? Bo jeśli Allah byłby Bogiem, to większość z nas idzie pod nóż, jeśli Jahwe, też wielu pójdzie, jeśli Buddyzm jest właściwą drogą, to wielu trafi do najgorszego z piekieł. Tym optymistycznym akcentem kończę.
Aha Lukas wpadnij dziś na mecz:)
 

ddevil

pożeracz drożdżówek
Dołączył
23 Październik 2006
Posty
618
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Miasto
nie chcesz wiedzieć
mojej smierci sie nie boje - pod warunkiem ze bedzie szybka, niespodziewana i bezbolesna.
boje sie natomiast smierci moich bliskich i przyjaciol.
 
Do góry