Bóg istnieje i jest naszym stwórcą - uaktualnienie

Aniol Wszechswiata

Nowicjusz
Dołączył
20 Czerwiec 2010
Posty
19
Punkty reakcji
0
Chociaż nie odpowiedziałeś na to pytanie, wydaje mi się, że już Cię oświeciło.

Zgadzam się z Tobą co do tego, że piekłem jest nieświadomość i cierpienie.

Pytałam o największego Twojego przewodnika duchowego, choć oczywiste dla mnie jest,

że uczymy się wszyscy od siebie nawzajem.
 

YetiFromMoon

Bywalec
Dołączył
6 Lipiec 2009
Posty
662
Punkty reakcji
34
Wiek
50
Miasto
Warszawa
Chociaż nie odpowiedziałeś na to pytanie, wydaje mi się, że już Cię oświeciło.
Zgadzam się z Tobą co do tego, że piekłem jest nieświadomość i cierpienie.
Pytałam o największego Twojego przewodnika duchowego, choć oczywiste dla mnie jest,
że uczymy się wszyscy od siebie nawzajem.

Witaj,

nie jestem oświecony. Miałem co prawda różne doświadczenia medytacyjne ale były to przejściowe stany a nie oświecenie w rozumieniu nauk Buddy. Nie ulega jednak wątpliwości iż te doświadczenia medytacyjne zmieniły moje życie. Pare z nich nawet bardzo. Jednakże to były tylko przejściowe wglądy. Nie były to wglądy niedualne. Zgodnie z naukami szkoły theravady jakie dokładniej zgłębiłem ostatnimi laty istnieje pewna typowa scieżka rozwoju wglądu medytacyjnego vipasassany. Tych typowych stopni jest osiem aczkolwiek tempo ich osiągania jak i intensywność zależą od osoby. Ktoś może przeskoczyć wszytkie w chwile a ktoś inny w lata. Ja raczej do tych drugich należe.

W każdym bądź razie mój cel to zostanie arahatem do 40tki. Mam jeszcze więc 4 lata. Da się zrobić :)

YFM
 

Aniol Wszechswiata

Nowicjusz
Dołączył
20 Czerwiec 2010
Posty
19
Punkty reakcji
0
W każdym bądź razie mój cel to zostanie arahatem do 40tki. Mam jeszcze więc 4 lata. Da się zrobić :)


Czytam Twoje wypowiedzi i wydaje mi się, że jeśli jeszcze nie osiągnąłeś oświecenia, to jesteś bardzo blisko.

Z pewnością Ci się uda przez 4 lata :)

Mógłbyś napisać, jak/po czym poznać czy ktoś jest już oświecony?
 
B

Bad Boy

Guest
Kto jest/był Twoim największym przewodnikiem duchowym? Bo moim OSHO.
To wiele tłumaczy. Osho to tylko nędzna płoteczka, która przybyła w latach 70/80 z Indii wraz z innymi samozwańczymi mistrzami.

Alez prosze bardzo. Zgadzanie sie ze mna nie jest wymagane :)
Nie krępuj się Yeti, parę takich naiwnych dziołch naciągniesz i będziesz mógł się pławić w luksusach jak osho :D

Moj przewodnik? Mysle iz najwiecej mimo wszystko czerpie od Buddy. Ze wspolczesnych mistrzow duzo mi dal Soen Sa Nim i Krishnamurti. Do tego mnostwo innych osob. W tym i BadBoy. Od niego ucze sie aktualnie najwiecej. O sobie :)
Tylko wstrzymaj się z tworzeniem ołtarzyków na moją cześć, nie lubię zapachu kadzidełek :lol:

Istnieje. Np.BAD Boy;)
Uciekasz skarbie, czyżby zawalił się twój utopijny świat?


nie jestem oświecony. Miałem co prawda różne doświadczenia medytacyjne ale były to przejściowe stany a nie oświecenie w rozumieniu nauk Buddy. Nie ulega jednak wątpliwości iż te doświadczenia medytacyjne zmieniły moje życie. Pare z nich nawet bardzo. Jednakże to były tylko przejściowe wglądy. Nie były to wglądy niedualne. Zgodnie z naukami szkoły theravady jakie dokładniej zgłębiłem ostatnimi laty istnieje pewna typowa scieżka rozwoju wglądu medytacyjnego vipasassany. Tych typowych stopni jest osiem aczkolwiek tempo ich osiągania jak i intensywność zależą od osoby. Ktoś może przeskoczyć wszytkie w chwile a ktoś inny w lata. Ja raczej do tych drugich należe.
Widzisz Yeti, tylko praktyk i nic. Tracisz czas.

W każdym bądź razie mój cel to zostanie arahatem do 40tki. Mam jeszcze więc 4 lata. Da się zrobić :)
Taa, a moje to zostać różowym słoniem ze złotymi skrzydłami w ciągu dwóch lat. Da się zrobić :D


Przestań żyć czyimiś wyobrażeniami (swoimi zresztą też)!
Dążąc do jakiegośtam arahahahsratatara osiągniesz tylko wyobrażenie tego stanu.
 

Łukasz_Grochowski

Nowicjusz
Dołączył
15 Czerwiec 2010
Posty
21
Punkty reakcji
2
"Podobno w Piekle ruchają i kopią po mordzie a istoty są piękne i jest też jakieś środowisko"

Z tym ruchaniem i kopaniem po mordzie w piekle to to poprostu wywołuje strach który jest zasadny przez amoralność a mord wcale nie mają; aczkolwiek nikt nie jest takim prymitywem żeby się ciągle napierdalać.
 

YetiFromMoon

Bywalec
Dołączył
6 Lipiec 2009
Posty
662
Punkty reakcji
34
Wiek
50
Miasto
Warszawa
Nie krępuj się Yeti, parę takich naiwnych dziołch naciągniesz i będziesz mógł się pławić w luksusach jak osho :D

Hm. Kolejna cegielka do obrazu BadBoya... ciagle "zarty" dotyczace "wyrywania panienek". Ciekawe, ciakawe. Zawsze powtarzalem iz dogmatyczne chrzescijanstwo jest bardzo nacechowane wypieraniem i projekcjami :)

Jestes ze Ślaska? Kiedys znalem pewnego chlopaka z Jastrzębia. Nalezal do tego zboru chrzescijan co ja sie przyplatalem. Byl podobnie dogmatyczny jak Ty. A w szczegolach bila z niego agresja... wyladowywujaca sie np. w bazgraniu po stole w knajpie. A tak studiowal Bible, tak jej bronil. Taki byl zawzwiety. Ciekawe doswiadczenie.

YFM
 

BLyy

Bywalec
Dołączył
18 Styczeń 2010
Posty
392
Punkty reakcji
32
Jestes ze Ślaska? Kiedys znalem pewnego chlopaka z Jastrzębia. Nalezal do tego zboru chrzescijan co ja sie przyplatalem. Byl podobnie dogmatyczny jak Ty. A w szczegolach bila z niego agresja... wyladowywujaca sie np. w bazgraniu po stole w knajpie. A tak studiowal Bible, tak jej bronil. Taki byl zawzwiety. Ciekawe doswiadczenie.
Mam nadzieje, że to nie jest jakiś podtekst antyśląski :papa:
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
Użytkownik Brave dnia 23 czerwiec 2010 - 09:40 napisał
byłby niesprawiedliwy, gyby miał automatycznie wybaczać wszystko

Sprawiedliwosc / niesprawiedlowosc - to tylko karma dla ludzkich umyslow nieznajacych nieograniczonej milosci.
Prawda objawia sie nam na tyle ile mozemy ja pojac. Jedni moja pojac tylko rytual i nagrody. Inni moga pojac tylko zasady i prawo. Inni moga pojac tylko cuda. Inni moga pojac tylko filozofie. Inni moga pojac tylko dogmaty. Na szczescie sa tacy co pojmuja milosc. Ciagle szukam takich ludzi bo napelniaja mnie nadzieja.
To nie Bog wybacza. Nie Bog karze. Bog daje potencjal do poznania milosci w roznorodnosci. W glebi duszy kazdy sam na siebie kary zsyla. Nie ma milosci blizniego bez wybaczenia sobie. Staniecie przed Bogiem jest szansa na pogodzenie sie z soba a to jest punkt wyjscia do milosci wobec bliznich.
Tak schodzac glebiej, wybaczanie, karanie, sprawidliwosc, zasady, prawa to tylko projekcje naszych malych umyslow. Prawda (czyli po waszemu Bog) nie jest ograniczona tymi pojeciami. Kto ja choc raz dotknie ten juz wie. Kto ja raz dotknie nie widzi sensu w jakimkolwiek innym podejsciu wobec istot w samsarze jak wspolczucie. Prawda (Bog) jest wspolczuciem.
My nie rozumiemy wspolczucia. My szukamy zasad bo dla pojeciowego postrzegania swiata tylko zasady sa prawdziwe. Poprzez poszukiwania kreujemy te zasady a nastepnie siebie i bliznich nimi wiazemy. Potem mowimy iz to Bog nakazal. A Bog patrzy i placze.
Apriorycznie zakładasz, że Bóg osobowy nie istnieje, to twoje przekonanie, dla chrześcijanina to element sine qua non wiary, nie pomysłu, który może się zmienić, stąd następcze wnioski obok istoty tematu, ja zakładając iż Bóg jako nieskończone dobro (dla wierzących => można zajrzeć Ahura Mazda w Zaratusztrianiźmie) nie może być jednocześnie niesprawiedliwy, skoro istnieje dobro i zło, to nie mogą skutkować tym samym, było by to niesprawiedliwe i nielogiczne, przy wcześniejszych założeniach, Bóg może być współczuciem, lecz czasami może być okrutnikiem (vide Stary Testament)
Współczucie może ale nie musi być składnikiem tego co rozumiemy jako dobro, czasami może skutkować złem, stąd tak jak wyżej i tak ogólniej, inna baza wyjściowa daje inne wnioski…
Znowu na zakończenie jeżeli zakłada się instrumentalne podejście Boga do nas, to twe końcowe wnioski mogą być uzasadnione


Ty i ja posługujemy się fantazjami tudziez wyobrażeniami.

Różni nas jednak zasadniczą sprawa - ja używam głównie swoich wyobrażeń i wiem ostatecznie iż to tylko wyobrażenia.

Natomiast Ty, nie dość iż używasz wyobrażeń innych ludzi to jeszcze uważasz to za dosłowne prawdę.

Co ciekawe, mimo to, na głębszym poziomie psychiki i tak korzystasz ze swoich wyobrażeń gdyż nikt inny tylko Ty sam wybierasz które poglądy są prawda a które nie. To Ty musisz wybrać Biblię. Tym samym na pierwotnym poziomie się nie różnimy - obaj kierujemy się wyobrażeniami własnymi. Jednakze ja jestem tego świadom a Ty nie.

Więc kto tu błądzi?
kto błądzi? Wszyscy błądzimy i ty i ja i BadBoy
Taka jest ludzka natura, to immanentne i niezmienne tkwiące w nas głęboko…





Użytkownik Aniol Wszechswiata dnia 25 czerwiec 2010 - 11:42 napisał
Moim zdaniem miłość Boga jest tak wielka, że nawet Hitler poszedł do nieba.
W pełni zgadzam się z tym, co napisał YFM:)


No widzisz - to chyba nie do konca tak Wiec ja sie nie do konca zgadzam z Toba

Jest subtelna sprawa ktora nalezy wlasciwie zrozumiec. Ja nie do konca potrafie ja wyjasnic jasno ale sproboje.

Istota czujaca tak jak ja postrzegamy nie istnieje. To bezjazniowa, tymczasowa, zmienna kreacja Jednego Umyslu. Jeden Umysl tworzy nieskonczenie wiele tych kreacji. Przejawia sie w tych kreacjach. Te kreacje wystepuja w grupach ktore sa powiazane wspolnym przejawieniem konkretnych praw nimi kierujacych. Te kreacje funkcjonuja wiec w rytm tych praw z tym iz prawa te sa rowniez kreacja.

Przenoszac to na nasza plaszyczyzne: nasza rzeczywistosc jest jedna z nieskonczenie wielu rzeczywistosci. Czujace istoty realizuja swoja karme zgodnie z obowiazujacymi w tej akurat rzeczywistosci prawami dychowymi, psychologicznymi,fizycznymi itp. Kazda czujaca istota jest przejawieniem sie Jednego Umyslu. Tak jak za kazda kreacja stoi Jeden Umysl tak i stoi za kazda czujaca istota. To co wchodzi na sciezke duchowa to nie jest czujaca istota. To Jeden Umysl stara sie sam odnalesc. Oswiecenie to Jeden Umysl w czujacej istocie ktory nie szuka Jednego Umyslu bo juz wie iz sam nim jest. Wszystko nim jest. Poszukiwania ta iluzja.

Wszystko co sie mowi na temat prawdziwego rozwoju duchowego to sposob nauczania a nie stwierdzanie faktow. Oznacza to iz kazde slowo na temat rozwoju ma nas kopnac wyzej - samo slowo jest tylko iluzja.

Mowienie wiec o nieskonczonej milosci Boga jest tylko nauczaniem. Mowienie o piekle rowniez . I o niebie. Kazdy idzie za tym co jest w stanie pojac poprzez swoja karme. Kierunek nauczania jest dosyc klarowny: do Jednego Umyslu. Jeden Umysl to integracja, jednosc, wspolistnienie. Mowienie wiec o tych kategoriach mowiac prosto przybliza Jeden Umysl do uprzytomnienia sobie ze kolejne rzeczy sa iluzja a natura jest wlasnie Jeden Umysl.

Powiedzenie wiec iz Hitler podzie do Nieba bo Bog go kocha jest powiedzeniem iz w istocie Jeden Umysl przejawiajacy sie w postaci Hitlera w istocie jest nierozny od Jednego Umyslu. Czyli jest w "niebie" i z "Bogiem". To jest jednak sfera niezjawiskowa, nie do ujecia w slowach.

Sfera przejawiona zas to sfera iluzji. W niej nie widzimy Jednego Umyslu - widzimy Hitlera. I to co sie z kreacjami skladajacymi sie na Hitlera stanie zalezy od praw duchowych (karmicznych) tej rzeczywistosci. Czyli prawdopodobnie bedzie cierpial dalej bo jego zycie bylo wszak cierpieniem. Bodhisattwowie i Buddowie czynia nieustajace wysilki by wyzwolic Hitlera z cierpenia. Kiedys to sie stanie. Czyli ujmujac to prosto i niesubtelnie: kreacja Jednego Umyslu o nazwie Hitler cierpi. Jeden Umysl przejawiajacy sie jako Hitler jest w niebie.

Pelny rozwoj duchowy to dwie sprawy:
1) Droga rozpoznawania wlasnej natury czyli ostatecznie uswiadomienie sobie iz cala ta droga jest iluzja gdyz Jeden Umysl jest zawsze Jednym Umyslem.
2) Droga rozwoju kreacji na jakie sie skladamy. Czyli nieustanne dosknalnie kreacji tak by zblizyly sie do doskonalosci Jednego Umyslu. Dlatego istniejemy my, istnieje cierpienie, radosc, Buddowie i Bodhisattwowie. I Hitler.

Mozna rzecz iz (1) to zejscie Boga do czlowieka (wcielenie) a (2) to wejscie czlowieka do Boga (praktyka dharmy). Polaczenie obu jest oswieceniem.

Reasumujac: zbior kreacji znany jako Hitler pewnie dalej cierpi jednakze wiemy iz te kreacje, kazda z osobna jak i zbior, sa nierozne od Jednego Umyslu. Od Boga / Buddy / Pustki - jak zwal, tak zwal.
nie znajduję żadnego uzasadnienia, dla tego aby coś takiego jak oświecenie mogło kiedykolwiek dotyczyć jakiegokolwiek człowieka, w historii wielu już było którzy przypisywali sobie cechy sugerujące, że osiągnęli absolut, lecz realnie nic potwierdzającego, że tak w istocie było nie ma, mogę przywołać chociażby Hitlera, który sam siebie za takowego uważał (ba i za takiego uważały go miliony) a kim był? Pomyleńcem i jednym z największych zbrodniarzy w dziejach świata
Nie wiem czy Hitler cierpi, powinien, może będzie cierpiał…
Sprawiedliwe jest to aby za swe czyny odpokutował, jeszcze jedno twe wywody o Bodhisattwowach i Buddach czyniących nieustające wysiłki bywyzwolić Hitlera z cierpienia, uważam za czystej wody zewnętrzną absorpcję i aprioryzm w jednym
Ale pójdę sobie dalej, nie ukrywam, że chyba do końca życia an Buddyzm będę patrzył przez pryzmat przeczytanej w dzieciństwie książki Wu Czeng En’a – Małpi Bunt i Droga na zachód, stąd i moje pojmowanie wielu pojęć, będzie zawsze w mniejszym lub większym stopniu z tejże perspektywy (btw każdemu polecam, świetna książka – polskie tłumaczenie z lat 70tych świetne) – to może trochę ci przybliży Yeti moje spojrzenie na tematykę, owszem czytałem później mnóstwo, lecz tego wymazać się nie da….



Więc jak to w końcu jest? Istnieje zło czy nie?
Istnieje. Np.BAD Boy;)
Jakoś uzasadnisz? Czy kpisz rytualnie z inaczej myślącego?



Łukasz_Grochowsk
"Podobno w Piekle ruchają i kopią po mordzie a istoty są piękne i jest też jakieś środowisko"

Z tym ruchaniem i kopaniem po mordzie w piekle to to poprostu wywołuje strach który jest zasadny przez amoralność a mord wcale nie mają; aczkolwiek nikt nie jest takim prymitywem żeby się ciągle napierdalać.

Czy ten prymitywizm przekazu miał coś uzasadniać? Coś za sobą nieść?
Proszę o wytłumaczenie
 

Aniol Wszechswiata

Nowicjusz
Dołączył
20 Czerwiec 2010
Posty
19
Punkty reakcji
0
To wiele tłumaczy. Osho to tylko nędzna płoteczka, która przybyła w latach 70/80 z Indii wraz z innymi samozwańczymi mistrzami.

Nie krępuj się Yeti, parę takich naiwnych dziołch naciągniesz i będziesz mógł się pławić w luksusach jak osho :D

Tylko wstrzymaj się z tworzeniem ołtarzyków na moją cześć, nie lubię zapachu kadzidełek :lol:

Uciekasz skarbie, czyżby zawalił się twój utopijny świat?


Widzisz Yeti, tylko praktyk i nic. Tracisz czas.

Taa, a moje to zostać różowym słoniem ze złotymi skrzydłami w ciągu dwóch lat. Da się zrobić :D


Przestań żyć czyimiś wyobrażeniami (swoimi zresztą też)!
Dążąc do jakiegośtam arahahahsratatara osiągniesz tylko wyobrażenie tego stanu.

Tutaj widać jak inaczej myślacy Bad Boy kpi sobie ze wszystkich, więc nie zarzucaj mi Brave, że to ja kpię.

Bad Boy nazwał tu Osho "nędzną płoteczką". Ciekawe jaka byłaby reakcja, gdybym nazwała tak Jezusa czy papieża.
Ja nie obrażam katolickich przewodników duchowych.

Mnie nazwał "naiwną dziołchą", zazdroszcząc YFM mojego uznania.

Siebie porównał do jakiegoś bożka, którego YFM miałby czcić.

Kpi z sensu życia YFM, który chce osiągnąć oświecenie.

A więc proszę mi nie zarzucać, że ja tu z kogoś kpię.

A co do mojego "utopijnego świata" (kolejny osąd Bad Boy'a), to nie runął.

Moim zdaniem zło nie istnieje, co uzasadniłam we wcześniejszych postach i nie będę się powtarzała.

Może ktoś chciałby mnie przekonać, że jest inaczej?

Czym według was jest zło?
 

YetiFromMoon

Bywalec
Dołączył
6 Lipiec 2009
Posty
662
Punkty reakcji
34
Wiek
50
Miasto
Warszawa
Apriorycznie zakładasz, że Bóg osobowy nie istnieje, to twoje przekonanie, dla chrześcijanina to element sine qua non wiary, nie pomysłu, który może się zmienić, stąd następcze wnioski obok istoty tematu, ja zakładając iż Bóg jako nieskończone dobro (dla wierzących => można zajrzeć Ahura Mazda w Zaratusztrianiźmie) nie może być jednocześnie niesprawiedliwy, skoro istnieje dobro i zło, to nie mogą skutkować tym samym, było by to niesprawiedliwe i nielogiczne, przy wcześniejszych założeniach, Bóg może być współczuciem, lecz czasami może być okrutnikiem (vide Stary Testament)
Współczucie może ale nie musi być składnikiem tego co rozumiemy jako dobro, czasami może skutkować złem, stąd tak jak wyżej i tak ogólniej, inna baza wyjściowa daje inne wnioski…
Znowu na zakończenie jeżeli zakłada się instrumentalne podejście Boga do nas, to twe końcowe wnioski mogą być uzasadnione

Blad - nie zakladam. Jahwe moze byc sobie osoba. Nic to nie zmienia. Osoby sa jednakze przejawieniem sie pierwotnej rzeczywistosci. Jednym z wielu. Rowniez chrzescijanski Bog. Mozliwe iz jest np. tozsamy z Brahma buddystow. Obaj uwazaja sie za najwyzszych bogow i stworcow. Pierwotna natura rzeczywistosci nie jest osobowa, nie jest nieosobowa, nie jest taka i taka, nie jest ani taka, ani taka. Wszystko co o niej powiem to juz przejawienie sie tej pierwotnej natury a nie ona sama. Utozsamianie chrzescijanskiego Boga (Absolutu) z ta natura jest juz przejawieniem sie tej pierwotnej natury.

Brave napisał:
nie znajduję żadnego uzasadnienia, dla tego aby coś takiego jak oświecenie mogło kiedykolwiek dotyczyć jakiegokolwiek człowieka, w historii wielu już było którzy przypisywali sobie cechy sugerujące, że osiągnęli absolut,

To zalezy co rozumiesz przez oswiecenie. Oswiecenie nie jest pozyskaniem wiedzy w intelektualnym rozumieniu. Oswiecony nie ma magicznych mocy. Oswiecony nie zna przyszlosci ani nie ma nagle wiekszej wiedzy o fizycznych prawach wszechswiata. Oswiecony nie zaglada rowniez Bogu do garnka ani diablu do łózka.

Oswiecenie w rozumieniu zen, a to jest mi najblizsze, nic nie znaczy. Kompletnie absolutnie nic. Nic sie nie zmienia. Jest wlasnie to co jest. Nic mniej, nic wiecej. Ale tego nie sposob pojac rozumem.

W tym rozumieniu jest troche oswieconych na swiecie z perspektywy nieoswieconych. Z perspektywy oswieconych nie ma ani jednego nieoswieconego.

Pozdr.
YFM
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
Aniołku, BadBoy zbiera na warn, za swą postawę - konfrontacyjną, chcesz się włączyć do klubu?

Blad - nie zakladam. Jahwe moze byc sobie osoba. Nic to nie zmienia. Osoby sa jednakze przejawieniem sie pierwotnej rzeczywistosci. Jednym z wielu. Rowniez chrzescijanski Bog. Mozliwe iz jest np. tozsamy z Brahma buddystow. Obaj uwazaja sie za najwyzszych bogow i stworcow. Pierwotna natura rzeczywistosci nie jest osobowa, nie jest nieosobowa, nie jest taka i taka, nie jest ani taka, ani taka. Wszystko co o niej powiem to juz przejawienie sie tej pierwotnej natury a nie ona sama. Utozsamianie chrzescijanskiego Boga (Absolutu) z ta natura jest juz przejawieniem sie tej pierwotnej natury.
ok więc nieporozumienie, ew niezrozumienie z mej strony, lub nadinterpretacja,

2 drugim przypadku też nieporozumienie? chyba już mniej..., myśle że piszemy tutaj jednak o tym samym, a jedynie inaczej ubieramy toto w słowa
 
B

Bad Boy

Guest
Bad Boy nazwał tu Osho "nędzną płoteczką". Ciekawe jaka byłaby reakcja, gdybym nazwała tak Jezusa czy papieża.
Ja nie obrażam katolickich przewodników duchowych.
Najprawdopodobniej nie znasz osho, tylko jego dzieła.

Mnie nazwał "naiwną dziołchą", zazdroszcząc YFM mojego uznania.
To tylko moja subiektywna ocena.
Z góry dla mnie podejrzane są osoby wychwalające osho'łoma.

Siebie porównał do jakiegoś bożka, którego YFM miałby czcić.
To był żart naburmuszona panienko.

Kpi z sensu życia YFM, który chce osiągnąć oświecenie.
Yeti się nie skarży :D

A więc proszę mi nie zarzucać, że ja tu z kogoś kpię.
A co do mojego "utopijnego świata" (kolejny osąd Bad Boy'a), to nie runął.
Moim zdaniem zło nie istnieje, co uzasadniłam we wcześniejszych postach i nie będę się powtarzała.
Może ktoś chciałby mnie przekonać, że jest inaczej?
Nic nie uzasadniłaś. Przedstawiłaś tylko naiwne rozumowanie.
Zatem jeszcze raz: zabijasz człowieka, za to, że powiedział 'osho jest gÓpi', czy postąpiłaś dobrze czy źle?

Z chęcią bym cię przekonał, zabawilibyśmy się we Fritzl'a, ciekawe po ilu latach zmieniłabyś zdanie :p


Czym według was jest zło?
Rozmyślne działanie na szkodę drugiego człowieka.

Aniołku, BadBoy zbiera na warn, za swą postawę - konfrontacyjną, chcesz się włączyć do klubu?
Ała, tylko nie warn, proszę ja ciebie ;)
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
BadBoy niestety czasami piszesz konfrontacyjnie i zbierasz punkty
inna rzecz, że ja "wyrywny" w przyznawaniu warnów nie jestem
 

Aniol Wszechswiata

Nowicjusz
Dołączył
20 Czerwiec 2010
Posty
19
Punkty reakcji
0
Zatem jeszcze raz: zabijasz człowieka, za to, że powiedział 'osho jest gÓpi', czy postąpiłaś dobrze czy źle?

Rozmyślne działanie na szkodę drugiego człowieka.

Nie zabiłabym człowieka za to, że powiedział o kimś, że jest głupi. To głupi powód - jak każdy. Nie zabijam nawet zwierząt (moja dieta jest wegetariańska).

Piąte - NIE ZABIJAJ i nie zabijam. Wszyscy mięsożerni katolicy są według mnie obłudni.

Bad Boy sugerujesz, że największym złem, jakie można wyrządzić drugiemu człowiekowi jest zabicie go?

Według mnie zło i dobro nie istnieją, bo to pojęcia względne. Co dla mnie będzie dobre, dla Ciebie może być złe.

Np. aborcja czy eutanazja - jestem za. Czy aborcja jest dobra czy zła? A eutanazja?

Nie można powiedzieć czy są one dobre czy złe jako że nie chcę generalizować, należałoby rozpatrzyć każdy przypadek indywidualnie

i wtedy okazałoby się, że w jednym przypadku aborcja/eutanazja była dobra a w innym niedobra.

Ja bym aborcji/eutanazji/zabijania nie rozpatrywała w kategoriach dobro/zło - są to wg mnie tylko słowa, tylko teoretyczne pojęcia.

W praktyce można mówić raczej czy coś jest słuszne w danym przypadku czy nie. A to każdy ocenia przez pryzmat swojej moralności/sumienia.

Dlatego staram się nie oceniać, co jest dobre a co złe. Wydaje mi się, że Jezus uczył nie oceniać - przykład - prostytutka (kto jest bez grzechu, niech rzuci kamieniem).
 

przecajo

ja tetryk
Dołączył
22 Kwiecień 2009
Posty
3 329
Punkty reakcji
91
Wiek
64
Miasto
wielkamałopolska
Nie zabiłabym człowieka za to, że powiedział o kimś, że jest głupi. To głupi powód - jak każdy. Nie zabijam nawet zwierząt (moja dieta jest wegetariańska).
Piąte - NIE ZABIJAJ i nie zabijam. Wszyscy mięsożerni katolicy są według mnie obłudni.


Np. aborcja czy eutanazja - jestem za. Czy aborcja jest dobra czy zła? A eutanazja?

Więc zdecyduj, zabijać czy nie zabijać? pomijając cele konsumpcyjne.
 
B

Bad Boy

Guest
Nie zabiłabym człowieka za to, że powiedział o kimś, że jest głupi. To głupi powód - jak każdy. Nie zabijam nawet zwierząt (moja dieta jest wegetariańska).
To była sytuacja teoretyczna.

Piąte - NIE ZABIJAJ i nie zabijam. Wszyscy mięsożerni katolicy są według mnie obłudni.
Bóg stworzył zwierzęta dla ludzi. Nie ma tutaj obłudy. Obłudą jest patrzyć wilkiem na tych co jedzą mięso, a samemu biedne roślinki zabijać ;)

Bad Boy sugerujesz, że największym złem, jakie można wyrządzić drugiemu człowiekowi jest zabicie go?
Nie, ale ten przykład jest na tyle wyraźny abyś załapała o co chodzi.

Według mnie zło i dobro nie istnieją, bo to pojęcia względne. Co dla mnie będzie dobre, dla Ciebie może być złe.
Błąd logiczny. To, że jest coś względne nie znaczy, że nie istnieje. Przykład: strumień wody - ktoś zanurzy rękę i powie 'zimna', inny 'ciepła'. Czy to znaczy, że nie ma ani ciepła ani zimna? Mimo iż są to pojęcia względne to istnieją jako te charakteryzujące nasze odczucia.

Ktoś utworzy skalę zależności zimna i ciepła od temperatury, włoży termometr i na podstawie obiektywnego wyniku może powiedzieć z całą pewnością, czy jest to woda ciepła czy zimna, pomijając własne odczucia.

Istotą, która utworzyła skalę i która ma próbnik za pomocą którego sprawdza czy dana osoba jest dobra czy zła, jest sam Bóg. Skala do sprawdzania czy dane zjawisko jest dobre czy złe jest wbudowana w każdego człowieka.

Np. aborcja czy eutanazja - jestem za. Czy aborcja jest dobra czy zła? A eutanazja?
Aborcja jest zła, bo odbierasz drugiemu istnieniu szansę na życie. Eutanazja i aborcja jest zła, bo zmusza innych ludzi aby zabijali ludzi. To tak jakbym teraz uznał, że jesteś niepotrzebna na tym świecie i bym cię zabił.

Nie można powiedzieć czy są one dobre czy złe jako że nie chcę generalizować, należałoby rozpatrzyć każdy przypadek indywidualnie

i wtedy okazałoby się, że w jednym przypadku aborcja/eutanazja była dobra a w innym niedobra.
Dobra może być tylko dla przesiąkniętych materializmem i egoizmem ludzi o wypaczonej moralności.

Ja bym aborcji/eutanazji/zabijania nie rozpatrywała w kategoriach dobro/zło - są to wg mnie tylko słowa, tylko teoretyczne pojęcia.

W praktyce można mówić raczej czy coś jest słuszne w danym przypadku czy nie. A to każdy ocenia przez pryzmat swojej moralności/sumienia.
W taki sposób wypaczasz swoją moralność, stajesz się zimna, bezwzględna, bezuczuciowa i egoistyczna.

Dlatego staram się nie oceniać, co jest dobre a co złe. Wydaje mi się, że Jezus uczył nie oceniać - przykład - prostytutka (kto jest bez grzechu, niech rzuci kamieniem).
Nie oceniał człowieka, człowieka nie należy oceniać, ponieważ nie znamy jego motywów.
Natomiast samo zjawisko czy czyn można śmiało oceniać, dzięki temu znamy granicę własnej czy czyjejś moralności.
Wyrzekając się oceny czynów czy zjawisk otępiasz swoją moralność, która w końcu będzie tak wypaczona, że nie będziesz zdolna do miłości i współczucia.
 

Aniol Wszechswiata

Nowicjusz
Dołączył
20 Czerwiec 2010
Posty
19
Punkty reakcji
0
Więc zdecyduj, zabijać czy nie zabijać? pomijając cele konsumpcyjne.

Jestem za daniem drugiemu człowiekowi wyboru. To nie znaczy, że popełniłabym aborcję.

Mówię, że jestem za aborcją i mam na myśli to, że powinna być taka możliwość dla tych, którzy mają taką wolę.

Tak samo jest z eutanazją. Jeśli ktoś chce, powinien mieć do tego prawo. Kiedy mówię, że jestem za eutanazją, to nie znaczy, że skorzystałabym z tego prawa.

To jest kwestią indywidualnego wyboru/moralności/sumienia.
 
Do góry