Pamiętam na jaki temat toczy sie dyskusja:
"Wiele ostatnio się słyszy na temat zabijania i okaleczania zwierząt. Co na ten temat sądzą użytkownicy Forumowiska? Czy faktycznie zwierzęta są aż tak źle traktowane? A może szum wokół tego jest przesadzony?
Jedni twierdzą, że o prawa zwierząt należy lepiej dbać, inni, że niedługo dojdzie do sytuacji, gdzie za zabicie zwierzęta będzie się odpowiadało karą dożywocia, a za gwałt na kobiecie - karą trzech lat w zawiasach."
Co do Twojego przekonania, że się mijamy - to jest opinia nie mająca związku z wypowiadaniem się na temat wątku bądź nie, każdy ma prawo do własnego zdania, tyle. Czy nie pisałem w poprzednim poście o karach za zabicie zwierzęcia? Czy wg Ciebie to nie jest na temat? Ciekawe.
Co do Twojego oczekiwania aby prawo było przestrzegane, oczywiście zgoda, choć to akurat nie jest na temat, bo temat brzmi: wielkość kary jako adekwatność do czynu - mówiąc skrótem.
Informowanie "właściwych organów" o widzianych przestępstwach, czynach karalnych, itd, czyli przykłady, które przytoczyłeś oraz dbanie o świadomość ludzi - jakoś nie widzę tych wątków w temacie autora wątku ale rozumiem, że to poboczność nawiązująca do tematu, OK, w takim razie nie zarzucaj mi również wypowiadania sie nie na temat, proszę.
O prawa zwierząt należy dbać, są od tego np. odpowiednie organizacje społeczne, pozarządowe, wolontariaty, zrzeszenia itd, borykające sie przy okazji z takimi samymi problemami marginalizacji choćby w mediach i niedofinansowania jak w całym współczesnym świecie. Natomiast "znieczulica", temat który teraz poruszasz to kwestia edukacji społecznej - temat wykraczający daleko poza ten wątek, przypominam, autor zadał proste pytanie: czy zwierzęta sa źle traktowane, jaka jest skala zjawiska oraz ew. adekwatność kar.
Na marginesie, przykłady, które podałeś w ostatnim poście to dowód wprost na olbrzymie uproszczenie, którym sie posługujesz. Jeśli zachodzi sytuacja, że to dopiero uczynny sąsiad sygnalizuje komuś problem (często oczywiście słusznie) to dowód na brak prawidłowego działania wlaśnie mechanizmów edukacyjnych, społecznych, nie diagnozujących problemów na czas. Jeśli np. przemocy w rodzinie nie zauważy szkoła, ośrodek pomocy społecznej, najbliższa rodzina ukrywająca problem a dopiero sąsiad, to czy należy opierać się w ukazywaniu problemów na uczynnych sąsiadach czy też ich odpowiednim diagnozowaniu i zapobieganiu za pomocą innych mechanizmów? Retoryczne pytanie. Do traktowania zwierząt odnosisie to w takim samym stopniu. Torem uczynnych sąsiadów poszła Szwajcaria tworząc najbardziej donosicielskie państwo Europy, w ktorym podstawowym zachowaniem społecznym jest umiejętność donoszenia na wszystko i wszystkich. Szwajcaria ma jednocześnie jeden z najwyższych odsetek samobójstw wśrod młodych ludzi oraz nadal akceptowaną społecznie dyskryminacje zawodową kobiet. Zwierząt i dzieci jest tam niewiele, bo za posiadanie zwierząt są bardzo wysokie podatki oraz ekstremalne kary za ich "niewłaściwe zachowanie" a na ubranka dla dzieci zaporowe podatki, przez co wychowywanie dzieci jest ekstremalnie drogie. Społeczeństwo ludzi niezdolnych do pomagania bliźnim za to wyjątkowo sprawne w dziedzinie donoszenia na nich. Mój ostatni długi akapit "nie na temat" jest odpowiedzią na Twój, również nie na temat.
Wracając na koniec do pytania autora postu: moim zdaniem rzeczywistość kreują w znacznej mierze media, tworząc odpowiednie ciśnienie społeczne do wymierzenia kary, mówiąc innymi słowy: bestialstwo wobec zwierząt pokazane w TV jest bardziej bestialskie niż nie pokazane, a szum w kwestii odpowiedniego ukarania również większy. Stąd bardzo ciekawy jest fragment ostatniego zdania: "...niedługo dojdzie do sytuacji, gdzie za zabicie zwierzęta będzie się odpowiadało karą dożywocia, a za gwałt na kobiecie - karą trzech lat w zawiasach." Tak, jeśli będziemy poddawać się manipulacji mediów, mających swoje partykularne interesy w pokazywaniu pewnych obszarów życia, to tak własnie będzie. Dlatego nie uważam, aby jakość życia naszych domowych zwierzaków jakoś ostatnio sie radykalnie pogorszyła. Wyciąganie takich przypadków jak ten w przeważającej mierze nie służy wyciągającemu załatwieniu sprawy czy pokazaniu problemu a raczej zwiększeniu ogladalności, czytelnictwa itd. Oczywiście nie mam na mysli "wolnego internetu
" tylko media masowe. Zapraszam do oceny otaczającej nas rzeczywistości na podstawie lektury dowolnego numeru tabloidu. Ze zjawiskiem jakoby zwiększających się przejawów agresji wobec zwiedząt jest podobnie jak z kreacją "rzeczywistych problemów i wydarzeń" serwowanych nam przez szmatławce oraz "interwencyjne' programy w TV