Czlowiek lubi byc doceniany, lubi widziec progres, lubi osiagac cele. Na tej bazie powstalo wiele roznych metodologii, z ktorych czesto korzystaja roznorakie firmy (np. branza informatyczna) po to, aby wlasnie pracownicy byli zmotywowani, nie byli znudzeni itd. itp.
Taki przyklad - chcemy zbudowac dom - zakladamy, ze mniej wiecej zajmie nam to dwa lata. Mamy wiec hmm rozpoczecie projektu i jego zakonczenie oznaczajace osiagniecie sukcesu. No i zaczynamy. Cegla do cegly i jakos praca idzie. Tyle, ze po paru miesiacach zaglebiamy sie w caly proces tworzenia tego domu - predzej czy pozniej uwiklamy sie w jakies detale i stracimy z "oczu" glowny cel, albo bedzie nam sie on wydawal tak odlegly, ze z czasem zaczniemy sie zastanawiac czy w ogole poruszamy sie naprzod.
A teraz wyobrazmy sobie sytuacje, ze caly proces budowania domu przeanalizujemy na kartce papieru (lub na monitorze
) i jedno wielkie zadanie pt. budowa domu podzielimy na 100-200, 500 zadan, ktore beda sie skladaly z jakichs pomniejszych zadan. W ten sposob nawet w 9-10 miesiacu prac, czlowiek wstaje, patrzy na rozpiske i ma do wykonania nowe zadanie, wykona je powiedzmy z ciagu 6 godzin, znow spojrzy na rozpiske i wezmie sie za kolejne zadanie. Gdy w myslach zapyta sam siebie: jak ida prace, co dzis zrobilem, bedzie mogl spokojnie stwierdzic, ze kurcze jakos tam ide do przodu, zrobilem zadanie 98 i zaczalem 99. Jeszcze 15 zadan i wyjde z piwnicy na parter
Mowiac krotko - czlowiek bedzie mial caly czas przed soba jakis cel, ktory sie zmienia (bo ciagle konczy i zaczyna kolejne zadanie), ma swiadomosc progresu.
Oczywiscie, latwo powiedziec, ze w przypadku domu wszystko widac czarno na bialym. Jak zrobie drzwi w piwnicy no to od razu widac, ze zrobione, nie potrzeba do tego rozpiski
Zgoda - gorzej jesli projekt jest bardziej abstrakcyjny (tak jak chociazby projekty informatyczne) i czesto ciezko stwierdzic czy sie w ogole czlowiek porusza do przodu.
------
Jak bym mial swoimi slowami sie zmotywowac to postawilbym na hmm:
1. wizualizacja celu. jesli chce np. zaczac tworzyc muzyke to wizualizacja celu bedzie hmm cos przyjemnego. np. laski klejace sie do mnie bo wydalem wlasnie jakas tam piosenke, albo seksownie tanczace w rytm moich produkcji
Czyli mowiac krotko - takie wmawianie sobie, ze jak cos zrobie to czeka mnie dobra nagroda
2. cele czastkowe - jesli glowny cel zajmuje sporo czasu, to nie ma bata, musze swoj mozg jakos "oszukac" i wymysle mu cele czastkowe, ktore tego go podjaraja- chocby troche
3. rywalizacja - genialny czynnik, uwielbiam go, ale niestety wiekszosc moich obecnych celow jest pozbawiona tego elementu
tzn. jak sie czlowiek uprze to zawsze znajdzie gdzies rywala, ale to juz akurat mnie tak nie przekonuje hehe. Rywal musi byc sam z siebie - nie lubie go tworzyc.
4. swiadomosc kosztow. fajnie sie wydaje cudze pieniadze, ale swoje juz niekoniecznie. jesli zapisuje sie np. na kurs to place z gory. Dlaczego ? nawet jak mam dolek (ktory zawsze przychodzi) to wiem, ze juz zaplacilem, wydalem pieniadze - wiem ile kosztuje mnie wysilku zarabianie ich, wiec niejako nie pojscie na kolejna lekcje kursu bedzie wyrzucaniem pieniedzy w bloto.
5. hmmm uproszczenie zadania. czasem jak czlowiek zobaczy co ma zrobic (np. w pracy) to lapie sie za glowe
jedna z metodologii zaleca, aby w takim przypadku pojsc po najmniejszej linii oporu i stworzyc absolutne "drewno", byleby zadzialalo, byleby realizowalo jakis fragment funkcjonalnosci. Taki przyklad z autopsji - jesli mam np. zrobic duzy serwis internetowy (co tam - taki np. onet) w technologii J2EE, w ktorej bede musial uzyc technologii Struts, Swing, EJB3, JPA, Hibernate, Webservices, JSP, ajax, serwer aplikacji JBoss, Maven, baza danych DB2 to ja juz lapie sie za glowe bo wiem, ze samo "postawienie" (czyli zanim w ogole napisze chocby jedna linie "czystego" kodu) srodowiska z tym miliardem technologii zajmie mi tydzien - od razu czlowiek ma dosyc. Natomiast jesli ja sobie wezme 2-3 technologie, zrobie takie drewienko, ktore "zadziala" to potem znacznie latwiej powiedziec sobie: "no dobra k.... , teraz musze jeszcze reszte technologii dop.... i bedzie ok".
Oczywiscie nie wszedzie da rade tak dzialac - zamiast willi nie zbuduje np. obok szopy
U mnie chyba najwieksza role odgrywa swiadomosc nagrody - czyli jesli zrobie X to dostane Y (przynajmniej jesli chodzi o cele, ktore sam sobie stawiam). W sumie jakos nie mam z tym problemow - zawsze jakos sam bylem w stanie utrzymac nad soba bat i sie mobilizowac do roznych zadan. np. w przypadku magisterki motywacja bylo to, ze i tak od tego nie uciekne, im szybciej zrobie, tym szybciej bede mial to za soba.