Tak to jest jak się dzieci biorą za substancje o których nie mają zielonego pojęcia. Nie ma złych substancji, są ludzie, którzy nie potrafią się z nimi odpowiednio obchodzić. Usłyszą, że "jest faza" i wystarczy. Potem pojawiają się takie posty jak ten powyżej (z resztą czego innego spodziewać się po osobie, która liczy na halucynacje po kawie). DXM jest dosyć specyficzną substancją. Z całą pewnością nie jest to środek rekreacyjny, jest bardziej osobisty, intymny. Jak słyszę o dzieciakach, które w piątkowe wieczory idąc ze znajomymi na dwór, wrzucają po 30 tabsów to nie wiem, czy się śmiać czy płakać. Acodin może zrobić sieczkę z mózgu, w nieodpowiednich rękach może być zaje*iście niebezpieczny. To nie jest piwo. Wniosek z tego taki, że jak chcecie bawić się w ćpanie, a zwłaszcza w psychodeliki, czy dysocjanty, poczytajcie o tym wcześniej coś więcej niż wypowiedzi typu "wziąłem 30 tabsów i była mega bania, lepiej niż browar" i przygotujcie się, a unikniecie kompromitacji, którą popełniła koleżanka wyżej. Poza tym przeczekajcie okres pierwszych włosów pod pachami, bo narobicie sobie bajzlu pod kopułą. A najlepiej w ogóle nie ćpajcie.