Co daje mi 10 przykazań?
Ciężko jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć. Z jednej strony wiem, że powinienem ich przestrzegać i to nie tylko ze względu na to, że jestem Katolikiem, ale również dlatego, że są one ponadczasowe i powinny być wyznacznikiem życia każdego człowieka, nieważne jakiej wiary. Wtedy świat byłby o wiele lepszy, a nawet doskonały. Ale...
Wiadomo, że człowiek błądzi, grzeszy i robi rzeczy, z których potem musi się spowiadać. Przykazania są jakby odpowiedzią na pytanie, jak należy żyć, aby żyć dobrze (i w konsekwencji osiągnąć życie wieczne). Dla mnie one są taką odskocznią, chwilą refleksji w pędzie życia, w ciągłych grzechach. Chodzi przecież o to, by mieć świadomość swojej grzeszności i niedoskonałości, oraz by dążyć do poprawy. Oczywistym jest również to, że owa doskonałość i bezgrzeszność jest niemożliwa do zrealizowania dla człowieka, gdyż tylko Bóg jest taki.
Jednocześnie mam świadomość, iż pomimo wielkich chęci, nigdy nie będę w stanie wypełnić wszystkich przykazań, jednak Bóg chyba tego od człowieka nie wymaga, gdyż wie, że ten jest słaby. Wymaga jednak starania się i zaangażowania w zmienianie samego siebie i o to chyba w tym wszystkim chodzi.