Wklejam coś co wydaje mi się ciekawe w odróżnieniu od wpisów "ruskich onuc" czy też wklejanych przez nich obrazków.
Od nich chyba do śmierci sensownego wpisu się nie doczekamy.
Prowadzący Marcin Meller: Kiedy chcę nabrać wiary w los Ukraińców na wojnie, słucham Jarosława Wolskiego a kiedy chcę poskromić mój optymizm, czytam Marcina Wyrwała. Zacznijmy od wariantu pesymistycznego.
Marcin Wyrwał: Od momentu rosyjskiej napaści straciłem dużo mojej wiary w Europę Zachodnią; ten Zachód szybko po prostu odpuści.
Jaka może być sytuacja Ukrainy - kraju, który w 2014 stracił 7% swojego terytorium a dziś nie ma już ponad 20% swojego terytorium? Na całe szczęście, tempo pozyskiwania ukraińskiego terytorium przez Rosjan zmalało, ale ten proces postępuje. Danych za lipiec brak, lecz w czerwcu Ukraińcy stracili 1500 km2 (jakby trzy Warszawy).
Kilka dni temu opublikowałem w Onecie rozmowę z Antonem Geraszczenko (doradcą ministra spraw wewnętrznych). Zaprezentował on oczywiście oficjalną linię rządu ("rosyjscy faszyści źli – ukarzemy ich!"). Ale jednocześnie przemycił kilka informacji niepokojących:
1 Wojna potrwa długo ("zwyciężymy – ale może nie w tym roku"); wyzwalanie terytoriów to będzie "bardzo krwawa historia".
2 Tam, gdzie Rosjanie wchodzą, dodatkowo umacniają swe linie, betonują wszystko – pojawiają się bunkry i stanowiska karabinów maszynowych i dział.
3 To jest wojna absolutnie asymetryczna ("Rosja ma więcej sprzętu, więcej amunicji").
4 To prawda, że HIMARS-y niszczą teraz rosyjskie magazyny. Lecz zanim cała otwarta wojna się zaczęła, w niewyjaśnionych okolicznościach szereg magazynów ukraińskich wyleciało w powietrze (prawdopodobnie 210 tys. ton amunicji zostało wtedy zniszczone).
Jarosław Wolski: Cel Putina i kremlowskiej wierchuszki był jasny: zajęcie całej Ukrainy, wcielenie wschodu Ukrainy do Rosji, zostawienie podległego sobie quasi-państwa ze stolicą w Kijowie . . . albo nawet i to nie. Rosjanie uwierzyli, że Ukraina się łatwo rozpadnie.
Ukraina obroniła niezależność. Pierwszy cel wojny okazał się być niewykonalny dla Rosjan.
Pomoc z Zachodu popłynęła szerokim strumieniem (choć oczywiście jest zróżnicowana, jedne kraje pomagają bardziej, drugie mniej).
Jeśli chodzi o sytuację na froncie, to widzimy stagnację. Rosjanie nie są w stanie kontynuować dużych operacji zaczepnych. Ba, Ukraińcy pewne niewielkie tereny w tym miesiącu odbili.
Na początku wojny trwała operacja na odcinku Sum i Charkowa, która przebiegła korzystnie dla Ukraińców. Bilans strat wynosił 5:1 (na każdych pięciu poległych Rosjan, ginął jeden Ukrainiec).
Operacja na łuku Dońca Siewierskiego była rosyjską próbą "zmielenia przeciwnika". Mieściła się w tym gotowość poniesienia dużych strat własnych, ale przy założeniu, że przeciwnik poniesie straty jeszcze większe. Gdyby taki typ walk trwał dłużej, to armia ukraińska rzeczywiście by się wykrwawiła i nie byłaby już w stanie uzupełnić strat. Gdyby Ukraina zaangażowała się jeszcze w kilka takich kampanii jak na łuku Dońca Siewierskiego – zgodziłbym się z Marcinem.
Ukraińcy mają obecnie sprzętu wręcz w nadmiarze (np. czołgi podarowane z Polski pozwoliły uzupełnić wszystkie dotąd poniesione straty w broni pancernej).
Problemem dla Ukraińców są stany osobowe, szkolenie żołnierzy, odtwarzanie gotowości oddziałów. Proces szkolenia nie wygląda tak, jak powinien, zaś Ukrainie kończą się powoli weterani, którzy - mając doświadczenie - byli bardzo wartościowymi żołnierzami.
Ale Ukraińcy, wspomagani przez NATO, nie są głupi. Uderzenie na rosyjskie składy, na sieci łączności i stanowiska dowodzenia - to wszystko były próby NATO-wskiego prowadzenia wojny (choć Ukraina ma promil tych możliwości, którymi dysponuje NATO). Cóż to znaczy? Otóż można zwalczać pojedyncze czołgi, haubice, samoloty – ale to jest kosztowne. Ale można też zrobić coś innego – pozbawić czołgi i samoloty paliwa, odciąć haubice od dostaw amunicji. I to właśnie w tej chwili próbują robić Ukraińcy. Rosjanie stracili już ok. 1/3 składów amunicji szczebla brygady, co przekłada się na spadek wartości bojowej jednostek o ok. 60% – 70% (sic, 30% składów przekłada się na 60% możliwości na polu walki!). Oczywiście Rosjanie się w końcu pozbierają, rozproszą składy, zaczną je lepiej chronić. Ale zmiana reguł gry daje Ukraińcom czas. Widać zatem, że Ukraińcy uciekają od tej wojny materiałowej, która mogłaby w perspektywie czasu potwornie wykrwawić armię ukraińską.
To, co widzieliśmy na kierunku chersońskim było prawdopodobnie operacją mylącą. Ukraińcy od dwóch miesięcy krzyczeli, że tam właśnie przeprowadzą ofensywę oraz poczynili przygotowania, które wyglądały jak przygotowania do ofensywy (niszczenie sztabów, lotnisk etc.). To wymusiło na Rosjanach skierowanie całej armii rezerwowej (pięć w miarę świeżych brygad), która pierwotnie miała uderzyć w Donbasie - w rejon Chersonia, by dysponować tam jakimś odwodem.
Słowem: Ukraińcy potrafią modyfikować swą obronę i starają się nie walczyć tak, jakby im to chcieli narzucić Rosjanie.
Pozostaję nadal ostrożnym optymistą. Natomiast przyznaję, że cały plan wisi na dostawach z Zachodu. Jeśli tych dostaw nagle zabraknie, obrona Ukrainy zakończy się w ciągu najdalej pół roku.
[na podst. Drugie śniadanie mistrzów, TVN24, sobota 13.08.2022, godz. 12:29-12:39; streszczenie moje, bez dosłownego cytowania]
Streszczenie jest nie tyle moje ile nowego nieznanego mi forumowicza z historycy.org
W sumie to jednak nie zgodzę się z teorią Wolskiego.
Gdyby Rosjanie chcieli zająć całą Ukrainę to by użyli większych sił.
Ich wiara w szybki sukces wydaje mi się w tym przypadku niepoważna.
Niepoważna skoro ci mieli się spodziewać rosyjskiej agresji.
A co gdyby Rosjanom udało się uzyskać element zaskoczenia?
Załączone obrazki
1. Piorun egzemplarz z wystawy przed Muzeum Piłsudskiego w niedzielę w Sulejówku
2. Piorun rzekomo wersja ćwiczebna teren Muzeum Historii Skierniewic poniedziałek