To troche długa i zakręcona historia... Wszystko zaczeło się od imprezy na której poznałam Michała Wpadł mi w oko, gadaliśmy troche, wymieniliśmy się numerami tel. Znajomość zaczeła sie rozwijać, pisaliśmy ze sobą codziennie, spotkaliśmy się pare razy.. Doszło do etapu, że mówił już do mnie "kochanie", "kotku", "skarbie"itp. On chciał żeby z tego było coś więcej ale ja... hmm chyba nie byłam na to gotowa. To działo się dla mnie zbyt szybko. Niby wszystko było fajnie ale wciąż mi czegoś brakowało.. nie iskrzyło między nami. Sprawa przybrała inny obrót gdy urządziliśmy sobie wypad w trójke (ja, Michał i moja przyjaciółka Magda). Nic nie wskazywało, że to tyle zmieni w moim życiu. Można powiedzieć, że to ja ich zapoznałam. Pare dni pozniej Magda wyjawiła mi że Michał wciaz do niej pisze, nawet przyjechał do niej i powiedział że ma nadzieje że ta znajość rozwinie się o wiele bardziej. Kto by pomyślał że tak szybko się pocieszy. To troche głupia sytuacja, nie wiem co mam o tym wszystkim myslec. Niby nie wkrecilam się w sprawe z Michałem tak bardzo ale jednak uczestniczył on w jakims etapie mojego życia. Wiem, że Magdzie na nim zalezy ale mi jest tak trudno gdy widze ich razem...tylko dlaczego? co mam robić?