NoCompromise
Nowicjusz
No Panowie i Panie...
Jakoś niedawno po prostu zbytnio poniosły mnie emocje i wygarnąłem rodzicom co nieco. Obraziliśmy się na siebie na około 4-5 dni. Ale ostatnio przegadaliśmy, wyjaśniliśmy sobie wszystko - powoli wszystko wraca do normy, jest jeszcze małe napięcie ale dlatego, że obie strony nie wiedzą jak zainteresować rozmówcę
Bo nie spinam się tak to, mało rozmawiamy o nauce, jak sam powiem to wtedy gadamy - jak nie to już mniej. I dobrze, teraz jest chociaż mniej denerwowania się.
Też czasem zbieram pochwały za oceny, staramy się gadać normalnie. No to teraz zostaje mi myśleć, że będzie tak już do końca, bez zbędnego denerwowania się...
A sam też staram się brać do nauki i poprawiać, nie jest łatwo ale jakoś idzie. Jednak klasa ciągle mi się nie podoba - nie wyzywają, ale nie gadają ze mną, śmieją się czasami do siebie niektóre osoby (np. gdy dosiadam się do jednej osoby, zaraz inne się odwracają i śmieją z tej osoby, do której się dosiadłem... aż mam czasami ochotę wstać i uszkodzić taką osobę...). No także generalnie ze sprawą rodziców zobaczymy jak to będzie, a ze szkołą to po prostu żyję tym, że jeszcze rok i sajonara - zwinę się na studia (jak się dostanę) i wtedy zacznę mam nadzieję prawdziwe życie studenckie - imprezki, spotkania, nauka, kursy, podróże - ogólnie rozwijanie się...
Dzięki wszystkim, którzy w tym temacie się udzielali, pomagali. Szczególnie dziękuję tym, których posty skłoniły mnie do przemyślenia sprawy. Oczywiście temat zostaje, możecie sobie tutaj pisać czy dodawać nowe wpisy z podobnymi problemami jakie ja miałem, chętnie poczytam.
Jakoś niedawno po prostu zbytnio poniosły mnie emocje i wygarnąłem rodzicom co nieco. Obraziliśmy się na siebie na około 4-5 dni. Ale ostatnio przegadaliśmy, wyjaśniliśmy sobie wszystko - powoli wszystko wraca do normy, jest jeszcze małe napięcie ale dlatego, że obie strony nie wiedzą jak zainteresować rozmówcę
Bo nie spinam się tak to, mało rozmawiamy o nauce, jak sam powiem to wtedy gadamy - jak nie to już mniej. I dobrze, teraz jest chociaż mniej denerwowania się.
Też czasem zbieram pochwały za oceny, staramy się gadać normalnie. No to teraz zostaje mi myśleć, że będzie tak już do końca, bez zbędnego denerwowania się...
A sam też staram się brać do nauki i poprawiać, nie jest łatwo ale jakoś idzie. Jednak klasa ciągle mi się nie podoba - nie wyzywają, ale nie gadają ze mną, śmieją się czasami do siebie niektóre osoby (np. gdy dosiadam się do jednej osoby, zaraz inne się odwracają i śmieją z tej osoby, do której się dosiadłem... aż mam czasami ochotę wstać i uszkodzić taką osobę...). No także generalnie ze sprawą rodziców zobaczymy jak to będzie, a ze szkołą to po prostu żyję tym, że jeszcze rok i sajonara - zwinę się na studia (jak się dostanę) i wtedy zacznę mam nadzieję prawdziwe życie studenckie - imprezki, spotkania, nauka, kursy, podróże - ogólnie rozwijanie się...
Dzięki wszystkim, którzy w tym temacie się udzielali, pomagali. Szczególnie dziękuję tym, których posty skłoniły mnie do przemyślenia sprawy. Oczywiście temat zostaje, możecie sobie tutaj pisać czy dodawać nowe wpisy z podobnymi problemami jakie ja miałem, chętnie poczytam.
Pozdrawiam,
NoCompromise! ^^