"Toksyczny" ojciec - Welcome to hell ®

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
Dobra, z klasą nic nie robię bo niepotrzebne mi jest zamieszanie. A z tatą jak mnie zdenerwuje kiedyś tak naprawdę mocno, to po prostu pogadam z nim na pewne tematy dotyczące nauki i mam nadzieję że to pomoże...

Co do filmów motywacyjnych to właśnie dobry jest ten co podałeś, chodzi mi również o takie "życiowe" filmy, typu np.: Choć goni nas czas, W pogoni za szczęściem, Za wszelką cenę itd. Znasz filmy o podobnej tematyce czy ogólnie w takim gatunku?

A opowiedz coś jeszcze o tym szaleństwie na studiach. Dlaczego wolałbyś poczekać z tym właśnie do studiów? Czy na studiach rzeczywiście mogę odmienić swoje życie o 180 stopni? :)

Wiem, że to nie jest ścieżka każdego ale ja tam byłem spokojnym człowiekiem i ze 3 osoby, z którymi organizowaliśmy spotkania co jakiś czas mi zupełnie wystarczyły.
O co chodzi z tą ścieżką? Że po prostu wszyscy imprezowali a Ty byłeś typem samotnika? I to właśnie ta ścieżka samotnika nie jest dla każdego dobra? Czy co?

Jeśli jednak naprawdę potrzebujesz kursów i innych rzeczy za które trzeba płacić, żeby dostać adrenaliny, może ktoś inny pomoże.
Ale adrenaliny jakiej konkretnie? Po prostu dzięki kursom się rozwinę, myślę że pozyskam wielu znajomych (oby...), nauczę się umiejętności związanych z danym kursem, może zdrowie psychiczne i fizyczne pójdzie w dobrą stronę itp. Jest wiele plusów, a minusem raptem są koszta. A kto inny może mi pomóc, jak napisałeś w pogrubionym tekście?

Z doświadczenia mogę polecić czytanie książek - ale nie do szkoły tylko dla siebie - albo zajęcie się jakąś starą maszyną jeśli masz warunki. Bierzesz jakiś dwusuw z PRL i masz kupę zabawy żeby go rozłożyć i złożyć znów
O książkach takich współczesnych, a nie o lekturach - myślałem kiedyś żeby poczytać je, ale to tylko trochę rozwinie wyobraźnię, zajmie czas... A nie zyskam dzięki nim przecież przyjaciół czy coś.
 
M

MacaN

Guest
ponad połowa materiału nauczanego w szkole nie ma wartości w przyszłości albo w ogóle w rzeczywistości. Bo taka prawda, po co mi jakieś logarytmy z matematyki czy taki przedmiot, jak "Wiedza o kulturze" czy chemia? Nigdy się nie przyda, bo wiem co mnie interesuje i w czym chcę się kształcić...

trzeba było o tym pomyśleć, zanim poszedłeś do LO ja właśnie z tego powodu chodzę do technikum energetycznego i jeżeli dobrze się tutaj zakręcić to masz zapewniona przyszłość ;)

to tak odnośnie twojego wyboru, odnośnie ojca - masz 17 lat, rocznikowo 18 ;) wytłumacz ojcu, że uczysz się dla siebie i twoje oceny są tylko po to, abyś wiedział co potrafisz - bo po to są... Ale musisz też zrozumieć jedna rzecz, a mianowicie to, że właśnie ty uczysz się dla siebie i zganianie na klasę czy ojca to, że masz słabe oceny jest śmieszne. Moim zdaniem jesteś albo za leniwy albo za głupi albo po prostu za niedojrzały na twoją szkołę ;) nie bierz tego do siebie, po prostu taka jest prawda. mi nigdy by nie przyszło do głowy przestać się uczyć ( a raczej opuścić w wiedzy i chęci kształcenia się, bo uczyć się nie uczę - nie muszę po prostu ) , bo koledzy się ze mnie śmieją, czy dlatego że ojciec mnie do nauki zmusza..

także nie przenoś się do innej klasy ( ale tego nie chcesz robić ) ani nie szukaj innych sposobów tylko weź się do roboty i dojrzyj do tego, kim jesteś. bo nikt Cię za rączkę prowadzić nie będzie przez życie i zawsze będziesz miał pod górę, jeśli nie zmienisz podejścia.

A odnośnie społeczeństwa JP i HWDP to jest ono w mniejszości, tylko aby to zauważyć trzeba dobrze popatrzyć ;)


Nie, po prostu mam swoje zdanie na temat polityki i tego co dzieje się z naszym krajem. Ostatnia katastrofa pociągów to doskonale potwierdziła. Jak? A no tak, że Polska zamiast budować lepsze pociągi i szyny kolejowe dbając tym samym o bezpieczeństwo Polaków - to co robi? Bawi się w bezsensowne podpisywanie ACTA, które tylko utrudni nam wszystkim życie. Ale to już jest moje zdanie, każdy to widzi inaczej.

a no i tą wypowiedzą, kolego pokazałeś zero logicznego myślenia... i czego oni was uczą w tym LO ? no ale to inny temat. zapraszam do któregoś tematu związanego z Polityką, jeśli chcesz żebym wytłumaczył o co mi chodzi...
 

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
trzeba było o tym pomyśleć, zanim poszedłeś do LO
No właśnie poszedłem do LO, bo nie chciałem iść na żadnego technika itp. A w LO mam jeszcze teoretycznie 3 lata na zastanowienie się, co chcę w życiu robić - potem wybieram studia i jest ukształtowane wszystko.

Ale musisz też zrozumieć jedna rzecz, a mianowicie to, że właśnie ty uczysz się dla siebie i zganianie na klasę czy ojca to, że masz słabe oceny jest śmieszne
Ale ja na nich nie zganiam. Po prostu mówię, że przez brak znajomych człowiek psuje swoją psychikę, jest osamotniony i praktycznie zwykle zdenerwowany. Ja taki też jestem, dlatego chciałbym mieć normalną klasę. Oczywiście tata jako tako się przyczynił, ale to dlatego, że non stop mówił o nauce, a w końcu zbrzydło mi się słuchania, przestałem się uczyć - ale nie tak sam z siebie, po prostu ciężko było już i nie uczyłem się jak dawniej. Był komputer... A teraz nadal dostaję wiele złych ocen...
Jaka jest na to rada? Po prostu zlać wszystkich i zacząć się uczyć?

albo po prostu za niedojrzały na twoją szkołę
A ja myślałem, że to ja jestem jednym z tych bardziej "normalnych" ludzi z mojego otoczenia. Mylę się czy nie?

i dojrzyj do tego, kim jesteś.
No dobra, ale powiedz mi jak. Co Twoim zdaniem oznacza dojrzenie w mojej sytuacji :)

bo nikt Cię za rączkę prowadzić nie będzie przez życie i zawsze będziesz miał pod górę, jeśli nie zmienisz podejścia.
Podejście mam takie, bo mam złe przekonania. A złe przekonania często wychodzą, bo nie mam z kim pogadać, nie mam znajomych - i widzisz... Zwykle wszystko widzę w czarnych barwach bo nie jestem "przyzwyczajony" do rozmów z ludźmi, mało rozmawiam ze znajomymi z klasy, nigdzie nie wychodzę, kuzynów spotkam raz na jakiś czas... Wszystko jest trudne.

a no i tą wypowiedzą, kolego pokazałeś zero logicznego myślenia... i czego oni was uczą w tym LO ? no ale to inny temat. zapraszam do któregoś tematu związanego z Polityką, jeśli chcesz żebym wytłumaczył o co mi chodzi...
To jest nielogiczne? A co w tym dziwnego? Przecież to sama racja, Polska po prostu robi wiele rzeczy niepotrzebnych, a potrzebne zostawia na inny czas, albo w ogóle ich nie robi. Ale wytłumacz to tutaj jak możesz, pozwalam napisać pewne dygresje.
 
M

MacaN

Guest
No właśnie poszedłem do LO, bo nie chciałem iść na żadnego technika itp. A w LO mam jeszcze teoretycznie 3 lata na zastanowienie się, co chcę w życiu robić - potem wybieram studia i jest ukształtowane wszystko.

jeśli chodzi o sam wybór ( bo czasu nie cofniesz ) to LO jest jednym z najgorszych wyjść... a co, jeśli nadal nie będzie Ci się chciało uczyć i słabo napiszesz maturę ? o tym pomyślałeś ? na jedyne studia na jakie Cię przyjmą ze słabo napisana maturą to na zarządzanie / marketing. a po tym to możesz co najwyżej na kasę do hipermarketu pójść, albo ulice zamiatać ;) po papierze technika, nawet jak słabo zdasz maturę to masz ten papier właśnie a z nim masz prace min. 2 tys. na rękę ( bynajmniej w moim przypadku )

Jaka jest na to rada? Po prostu zlać wszystkich i zacząć się uczyć?

dokładnie tak ;)

A ja myślałem, że to ja jestem jednym z tych bardziej "normalnych" ludzi z mojego otoczenia. Mylę się czy nie?

to zależy z jakiej perspektywy patrzysz. jeśli porównujesz się do łysych pał, których jedynym zajęciem są potyczki z Policją to owszem, jesteś super normalny ale porównaj się może to ludzi nie przejmującymi się innymi i uczącymi się dobrze a na dodatek mających życie towarzyskie postawione na wysokim poziomie. i sam sobie odpowiedz, jak to z twoją normalnością bywa ;) bo to jest kwestia względna i jej rozstrzygnięcie należy do nas samych, nie licząc pewnych przypadków.

No dobra, ale powiedz mi jak. Co Twoim zdaniem oznacza dojrzenie w mojej sytuacji

dojrzenie do twojej sytuacji to po prostu zakasanie rękawów i wzięcie się do pracy, czyli nauki ;)

Podejście mam takie, bo mam złe przekonania. A złe przekonania często wychodzą, bo nie mam z kim pogadać, nie mam znajomych - i widzisz... Zwykle wszystko widzę w czarnych barwach bo nie jestem "przyzwyczajony" do rozmów z ludźmi, mało rozmawiam ze znajomymi z klasy, nigdzie nie wychodzę, kuzynów spotkam raz na jakiś czas... Wszystko jest trudne.

wiec zmień nastawienie. wyjdź do ludzi ale traktuj ich dystansem ( ale tylko wewnętrznie ) ... nie można się przejmować każdym bo by się eksplodowało. umów się ze znajomymi na imprezę, bierz z życia jak najwięcej ale za razem nie trać głowy i pamiętaj o priorytetach.

To jest nielogiczne? A co w tym dziwnego? Przecież to sama racja, Polska po prostu robi wiele rzeczy niepotrzebnych, a potrzebne zostawia na inny czas, albo w ogóle ich nie robi. Ale wytłumacz to tutaj jak możesz, pozwalam napisać pewne dygresje.

widzisz.. nie na wszystko jest kasa i trzeba ustanawiać priorytety. ja np. uważam, że powinniśmy zająć się transportem wodnym ( statki pływające po dużych rzekach i łączące duże miasta. trzeba by udrożnić rzeki ale potem by się opłaciło to. ) ale to inna sprawa. akurat to, że podałeś przykład katastrofy kolejowej było bezmyślne, bo tutaj rząd ani sprzęt nie zawinili. zawinili ludzie... wiesz, że odcinek, na którym doszło do wypadku był najnowocześniejszym w Polsce ?
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
nie znam filmów o jakie Ci chodzi - po prostu kiedyś miałem chęć na coś pozytywnego dla odmiany od horrorów i slasherek, znalazłem to co podałem poprzednio...nie wiem czy coś takiego tez się będzie liczyć ale podobał mi się "How i spent this summer", rosyjski film z 2010, chociaż dosyć ciężki w odbiorze - mówi o obowiązku, jego olewaniu itp.
Odmienić życie możesz o 180 st teoretycznie zawsze ale chodzi o to, że na studiach to przychodzi łatwo, samo. Jesteś w nowym miejscu, z nowymi ludźmi, ze starymi tracisz kontakt, uzyskujesz niezależność, poza tym dorastasz, na wiele rzeczy patrzysz całkiem inaczej.
O co chodzi z tą ścieżką? Że po prostu wszyscy imprezowali a Ty byłeś typem samotnika? I to właśnie ta ścieżka samotnika nie jest dla każdego dobra? Czy co?
nie "wszyscy imprezowali", były po prostu grupki kilkuosobowe, które się trzymały ze sobą a nie z innymi ale lubili się mniej więcej wszyscy. Ja byłem dojeżdżający i z dojeżdżającymi się trzymałem, ludzie z miasta sami - i to działało. Poza tym mieszkałem na odludziu więc w wolnym czasie mogłem co najwyżej pojechać do kumpla 3 km rowerem. A czasu wolnego nie było znów tyle bo pracowałem w gospodarstwie, weekendy itp zajęte zawsze.

kursy - może faktycznie czegoś mogą nauczyć, to zależy już od Ciebie. Możesz spróbować nauki tańca, mnie takie rzeczy nigdy nie pociągały ale jeśli chcesz wejść w jakieś nowe środowisko to faktycznie wspólne zajęcie pomoże.
I chodziło mi o innych wypowiadających się, ja się nie znam ;)

Książki rozwijają po pierwsze Ciebie i nie tylko wyobraźnię, może zainteresowania, samo myślenie, język, wrażliwość... Jeśli jednak aż tak na gwałt potrzebujesz nowy przyjaciół - to musisz się sam zakręcić ;) (znowu-ja się nie znam jak to działa, byłem zawsze zadowolony z moich ludzi)
 

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
jeśli chodzi o sam wybór ( bo czasu nie cofniesz ) to LO jest jednym z najgorszych wyjść...
Ciekawe stwierdzenie... Mam znajomych w technikum i mówią, że to właśnie ich wybór jest najgorszy, bo wg nich technikum jest najgorszym rozwiązaniem - i oczywiście doskonale to rozumiem, bo mnóstwo przedmiotów, egzaminy z przedmiotów zwykłych oraz zawodowych do tego... Ciężko jest, a lekcji jest zwykle codziennie po 8 godzin.
Ale wypowiem się tutaj:

a co, jeśli nadal nie będzie Ci się chciało uczyć i słabo napiszesz maturę ? o tym pomyślałeś ? na jedyne studia na jakie Cię przyjmą ze słabo napisana maturą to na zarządzanie / marketing. a po tym to możesz co najwyżej na kasę do hipermarketu pójść, albo ulice zamiatać
Kolego, jak się nie dostanę na studia dzienne, to istnieją studia zaoczne. Są co prawda płatne i pracodawcy patrzą na nie inaczej, ale wiele osób je chwali, bo między innymi możesz znaleźć sobie pracę podczas tych studiów, bo masz na nią czas i zdobywasz doświadczenie i dodatkowe "wpisy" doświadczenia na CV :) A na studiach dziennych jest sama teoria, zero praktyki i roboty nie znajdziesz w czasie studiów, bo nie masz czasu ze względu na dużą ilość nauki, chyba że ktoś sobie olewa zupełnie - a po studiach świeżaków rzadko przyjmują do roboty.
Poza tym:

po papierze technika, nawet jak słabo zdasz maturę to masz ten papier właśnie a z nim masz prace min. 2 tys. na rękę ( bynajmniej w moim przypadku )
Chyba sobie jaja robisz. 2 tysiące na rękę po zwykłym technikum? Wiesz co Ty piszesz człowieku?
Za taką kasę to musisz mieć skończone studia, wtedy nawet niektóre zawody po technikum sięgają 6-7 tysięcy, ale po studiach! A co pracodawcy po takim papierku, skoro ani studiów byś nie miał, ani doświadczenia w pracy? :)

jeśli porównujesz się do łysych pał, których jedynym zajęciem są potyczki z Policją to owszem, jesteś super normalny
No i właśnie do takich się porównuję. Bo nie wyzywam całej klasy (konkretnie każdego) tylko po prostu używam określenia "klasa", bo jest wielu ludzi których nie lubię. A oni umieją jedynie rozmawiać o tym, co to nie zrobili po alkoholu lub ile nie wypili. Uwierz, daję słowo - że słyszę codziennie rozmowę na temat alkoholu czy tego, co po spożyciu robili. Codziennie!! Nie pogadają o niczym innym.

Ale jeśli chodzi o:
ludzi nie przejmującymi się innymi i uczącymi się dobrze a na dodatek mających życie towarzyskie postawione na wysokim poziomie
No to jestem jak narazie zerem. Muszę się zmienić, ale proponuje mi kdVer dopiero na studiach, przemyślę to. Tzn dopiero wtedy, bo wtedy najlepszy czas na sukcesy, a tutaj nic nie osiągnę zbytnio. Ciężko odbudować własne zdanie wśród wielu ludzi.

umów się ze znajomymi na imprezę, bierz z życia jak najwięcej ale za razem nie trać głowy i pamiętaj o priorytetach.
O priorytetach znaczy o tych rzeczach najważniejszych? A teraz słuchaj - powiedzmy, że umawiam się na imprezę, idę ze znajomymi. Bawimy się świetnie itp. Ale po kilku dniach już sami nie napiszą, nie zaproszą nigdzie itp. Tak już miałem np. z kuzynem, dawno się z nim nie widziałem a jak przyszła impreza i bawiliśmy się nieźle, to i tak nie napisał chociaż jak tam u mnie. Siedzi u siebie i koniec, a to chodzi o to, żeby ludzie też do mnie napisali a nie ja ciągle do nich... Mam znajomego, któego znam już około 5 lat, ale codziennie się nie spotykaliśmy. Jednak bardzo się lubiliśmy, często chodziliśmy po mieście, robiliśmy wiele akcji itp. A teraz poszedł do nowej szkoły i znalazł sobie nowych znajomych, a do mnie nawet raz nie napisał. Tylko złożyłem mu raz życzenia na święta, podziękował i zero kontaktu. Sam nie napiszę, bo wiecie jaka jest motywacja... Niby ludzie mówią, że mogę go zlać, bo życie polega na ciągłych zmianach znajomości, ale wiecie... Podałem przykład, że ludzie do mnie nie piszą, nawet gdy się świetnie bawimy.
Jak zbudować taki respekt np. na studiach? Żeby być takim obrotnym, wszędzie wszystko załatwiać i wszędzie się załapać, mnóstwo znajomości, możliwości itp.? Co zrobić, jak się pokazać? Co byście poradzili? Może jakiś artykuł macie, lub własne słowa/doświadczenia. Dzięki z góry :)

bo tutaj rząd ani sprzęt nie zawinili. zawinili ludzie... wiesz, że odcinek, na którym doszło do wypadku był najnowocześniejszym w Polsce ?
Nie wiedziałem :wink: Zwracam honor.

nie wiem czy coś takiego tez się będzie liczyć ale podobał mi się "How i spent this summer", rosyjski film z 2010, chociaż dosyć ciężki w odbiorze - mówi o obowiązku, jego olewaniu itp.
Podasz mi link? Bo nie mogę go znaleźć :)

Odmienić życie możesz o 180 st teoretycznie zawsze ale chodzi o to, że na studiach to przychodzi łatwo, samo. Jesteś w nowym miejscu, z nowymi ludźmi, ze starymi tracisz kontakt, uzyskujesz niezależność, poza tym dorastasz, na wiele rzeczy patrzysz całkiem inaczej.
Dokładnie tak, ale gorzej jakbym się nie daj Boże nie dostał na studia dzienne... Bo na zaocznych tak znajomości się nie kształtują i w ogóle jest zupełnie inaczej, a wtedy musiałbym znowu kombinować jak poznać ludzi, otworzyć się i może znaleźć w sobie zdolności przywódcze (lidera) o ile takie mam.

nie "wszyscy imprezowali", były po prostu grupki kilkuosobowe, które się trzymały ze sobą a nie z innymi ale lubili się mniej więcej wszyscy
U mnie też są grupki, ale generalnie to chłopacy wyzywają niektóre osoby, a ponad pół klasy imprezuje co weekend, spotykają się - mają po prostu życie towarzyskie na jakimś tam poziomie, a ja - nic, zero, null...

A czasu wolnego nie było znów tyle bo pracowałem w gospodarstwie, weekendy itp zajęte zawsze.
Ty widzisz nie miałeś czasu, a ja mam go naprawdę mnóstwo, tylko nic z nim nie robię. Ale gdyby był to ostatni dzień mojego życia np. to zrobiłbym najwięcej szalonych rzeczy, jakie tylko bym mógł - bo wiem, że nikt następnego dnia by mnie nie oceniał, nie obgadywał itp. Po prostu nie mam takiego dystansu do siebie, czerwienię się, serce wali mi jak oszalałe i nie wiem co powiedzieć, gdy ktoś mi walnie jakiś tekst (nawet jako żart). Ale za to jak przemyślam później sytuację to nagle wpadają do głowy najlepsze riposty i pomysły... Szkoda, że po fakcie.

Jeśli jednak aż tak na gwałt potrzebujesz nowy przyjaciół - to musisz się sam zakręcić
Nie na gwałt, po prostu szukam ludzi, żeby pozytywnie spędzać czas i żebym miał ten czas spędzać naprawdę fajnie i z fajnymi ludźmi. A zakręcić się no jedynie są imprezy, kursy - ewentualnie później studia.

Powiem wam coś - często chodzę w szkole za moimi znajomymi z klasy, po prostu nie mam z kim iść pod klasę itp. to chodzę z nimi po szkole. I czasami to aż mi kopara opada, jak widzę ile oni mają znajomości. Znają tyle ludzi, że nie policzyłbym nawet ich, a moich znajomych można policzyć na palcach u jednej ręki.
Oni chodzą na imprezy, to znają a to tego, a to tamtego - nawet niektórzy znani z widzenia ludzie z gimnazjum, których znałem tylko z widzenia i myślałem że to może fajny koleś - to oni znają bardzo dobrze. Znają każdego, rozumiecie?! Jak to oni robią, czy naprawdę każdy na tym świecie pali, pije jak alkoholik i co tam jeszcze? No skąd indziej mogą się znać? Czasem są kursy, piłka nożna i różne występy czy zawody, ale bez przesady, znają się z połową szkoły...
 
M

MacaN

Guest
Kolego, jak się nie dostanę na studia dzienne, to istnieją studia zaoczne. Są co prawda płatne i pracodawcy patrzą na nie inaczej, ale wiele osób je chwali, bo między innymi możesz znaleźć sobie pracę podczas tych studiów, bo masz na nią czas i zdobywasz doświadczenie i dodatkowe "wpisy" doświadczenia na CV A na studiach dziennych jest sama teoria, zero praktyki i roboty nie znajdziesz - a świeżaków rzadko przyjmują do roboty. Poza tym:

jeżeli po studiach chcesz mieć 2 tysiące to gratuluję Ci wyboru studiów :D ludzie po zawodówce mają tyle a nawet więcej. zależy jaki profil. Studia trzeba umieć wybrać. ja startować chcę do WSOWL więc po ukończeniu miałbym pracę gwarantowana na 100 % albo na WAT a tam to samo ;)

Chyba sobie jaja robisz. 2 tysiące na rękę po zwykłym technikum? Wiesz co Ty piszesz człowieku? Za taką kasę to musisz mieć skończone studia, wtedy nawet niektóre zawody po technikum sięgają 6-7 tysięcy, ale po studiach! A co pracodawcy po takim papierku, skoro ani studiów byś nie miał, ani doświadczenia w pracy?

tak się składa, że po profilu technik elektronik ( a na takim jestem ) płacą właśnie takie pieniądze na dzień dobry. wiem co mówię, w szkole są tablice ogłoszeń z ofertami pracy dla absolwentów tego profilu ( tylko, że trzeba zdać egzamin zawodowy :p a do tego za wiele osób jest za ułomnych po prostu )

O priorytetach znaczy o tych rzeczach najważniejszych? A teraz słuchaj - powiedzmy, że umawiam się na imprezę, idę ze znajomymi. Bawimy się świetnie itp. Ale po kilku dniach już sami nie napiszą, nie zaproszą nigdzie itp. Tak już miałem np. z kuzynem, dawno się z nim nie widziałem a jak przyszła impreza i bawiliśmy się nieźle, to i tak nie napisał chociaż jak tam u mnie. Siedzi u siebie i koniec, a to chodzi o to, żeby ludzie też do mnie napisali a nie ja ciągle do nich... Mam znajomego, któego znam już około 5 lat, ale codziennie się nie spotykaliśmy. Jednak bardzo się lubiliśmy, często chodziliśmy po mieście, robiliśmy wiele akcji itp. A teraz poszedł do nowej szkoły i znalazł sobie nowych znajomych, a do mnie nawet raz nie napisał. Tylko złożyłem mu raz życzenia na święta, podziękował i zero kontaktu. Sam nie napiszę, bo wiecie jaka jest motywacja... Niby ludzie mówią, że mogę go zlać, bo życie polega na ciągłych zmianach znajomości, ale wiecie... Podałem przykład, że ludzie do mnie nie piszą, nawet gdy się świetnie bawimy.

ale czego ty oczekujesz ? na imprezie masz się bawić, ja po imprezie też nie dzwonie do znajomych...
 

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
jeżeli po studiach chcesz mieć 2 tysiące to gratuluję Ci wyboru studiów
No zależy po jakich studiach. Po filologii jako tłumacz np. chciałbym zarabiać większe pieniądze, to chyba oczywiste :)

ludzie po zawodówce mają tyle a nawet więcej
Ale ile się przy tym narobią to wolę sobie nie wyobrażać :)

ale czego ty oczekujesz ? na imprezie masz się bawić, ja po imprezie też nie dzwonie do znajomych...
No wiem, że mam się bawić... Ale chodzi mi o poznawanie ludzi i nawiązywanie znajomości na dłuższy czas. Przykładowo poznaję spoko kumpli, potem się zdzwaniamy na kolejną imprezę, dobrze się bawimy. Robimy to, tamto i widzisz - wtedy możesz mieć dobrych kumpli i wielu znajomych z imprezy. Ale ja tak nie próbowałem, tylko mówię po prostu.
 
M

MacaN

Guest
No wiem, że mam się bawić... Ale chodzi mi o poznawanie ludzi i nawiązywanie znajomości na dłuższy czas. Przykładowo poznaję spoko kumpli, potem się zdzwaniamy na kolejną imprezę, dobrze się bawimy. Robimy to, tamto i widzisz - wtedy możesz mieć dobrych kumpli i wielu znajomych z imprezy. Ale ja tak nie próbowałem, tylko mówię po prostu.

na dłuższy czas to po imprezie można znajomość z dziewczyną zawiązać ;) z kumplami to można sie kumplować i podać łapę w szkole, czasem zamienić ze 2 słowa, ewentualnie jak jest okazja to umówić się na imprezę następną.


Ale ile się przy tym narobią to wolę sobie nie wyobrażać

elektryk przychodzi, podłącza parę kabelków na słupie i kasuje za to 300 złotych. robota trwa 30 min.

No zależy po jakich studiach. Po filologii jako tłumacz np. chciałbym zarabiać większe pieniądze, to chyba oczywiste

jako tłumacz tak. gorzej, jak coś Ci odbije i zaczniesz uczyć w szkole
 

amanda02

Nowicjusz
Dołączył
10 Styczeń 2010
Posty
352
Punkty reakcji
8
Miasto
łódzkie
Żeby być tłumaczem nie trzeba mieć studiów filologicznych tylko ten papier, że umiesz na poziomie C2 dany język.
I powiem wam panowie, że mi też pokręciliście w głowie, bo ja stoję przed wyborem szkoły;D
Chciałabym iść na medycynę, ale jak słabo matura pójdzie to wtedy juz nie wiem.
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
oj coś kręcisz, tak samo "tłumaczem" można nazwać każdego, komu ktoś zleci tłumaczenie. ale tłumacz przysięgły czyli uznany przez prawo to trudniejsza rzeccz
 

NoCompromise

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2011
Posty
116
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Obrzeża =)
No pewnie że trudniejsza. Bardziej odpowiedzialna, bo ponosisz konsekwencje, gdy źle coś przetłumaczysz, np. wyrok czy akt jakiś. Tutaj ciężka robota, ale nie jest to mission impossible, wystarczy samozaparcia i możnaby się postarać.

Żeby być tłumaczem nie trzeba mieć studiów filologicznych tylko ten papier, że umiesz na poziomie C2 dany język.
No właśnie to jest jakiś certyfikat, ale nie wiem dokładnie. Ile tego się tam uczy itp. to nie mam pojęcia, nigdy nie byłem :)

I powiem wam panowie, że mi też pokręciliście w głowie, bo ja stoję przed wyborem szkoły;D Chciałabym iść na medycynę, ale jak słabo matura pójdzie to wtedy juz nie wiem.
Biologię i chemię to musisz umieć perfekt, bo to są główne przedmioty na maturę, żeby iść na medycynę. A to bardzo trudny kierunek, tak samo jak prawo.

elektryk przychodzi, podłącza parę kabelków na słupie i kasuje za to 300 złotych. robota trwa 30 min.
No dobra, ale jest jakieś ryzyko, że np. kopnie prąd przy tych wysokich słupach czy trakcji kolejowej. A wtedy to nie zabawa, bo życie ma się jedno. Chyba że mówisz o zwykłym podłączaniu kabelków w domu, gdzie na wszystkim się znasz, to co innego.

jako tłumacz tak. gorzej, jak coś Ci odbije i zaczniesz uczyć w szkole
W szkole nie chciałbym uczyć, ale tłumacz jest dobrą robotą. Sam nie wiem ilu ich jest, jedni mówią że jest zbyt dużo tłumaczy i nie ma roboty nigdzie, a drudzy że tłumacze są ciągle potrzebni bo stale ich mało.
 
M

MacaN

Guest
I powiem wam panowie, że mi też pokręciliście w głowie, bo ja stoję przed wyborem szkoły;D Chciałabym iść na medycynę, ale jak słabo matura pójdzie to wtedy juz nie wiem

na medycynę to faktycznie LO na Biol-Chem, bo w technikum masz 2 lata biologi ;) ale dobrze się nad tym wyborem zastanów, ja miałem w gimnazjum z biologii same 6 z chemii 5 a w technikum, mimo że okrojony materiał jest to jak zacząłem genetykę przerabiać to 2 i 3 się zaczęło ;)

No dobra, ale jest jakieś ryzyko, że np. kopnie prąd przy tych wysokich słupach czy trakcji kolejowej. A wtedy to nie zabawa, bo życie ma się jedno. Chyba że mówisz o zwykłym podłączaniu kabelków w domu, gdzie na wszystkim się znasz, to co innego.

mówię właśnie o elektrykach podłączających słupy przy domach, itd ;)
 

danonki22

Nowicjusz
Dołączył
31 Maj 2010
Posty
76
Punkty reakcji
0
NOCOMPROMISE-
Dawno na te forum nie wchodziłem , ale akurat ja mam problemy w gimnazjum , ze swoim wygladem , ze wszystkim....
Mój ojciec ma wylane w moją naukę nigdy się nie interesował ,czasem coś powiedział jak go matka zmusiła. Jestem tera w 3 gim. I naprawdę tego gościa nie rozumiem . Matka coś tam powie ucz się itp ale i tak jej nie słucham. Mam wylane szczerze powiem ale mysle ze jestem zdolny i mam srednia 3 coś w 3 gim teraz. Oczywiscie ojciec nigdy mnie nie pochwalil , nigdy nic nie kazal , zreszta sam uslyszalem jak rozmawial z matka "jak sie nie chce uczyc to niech sie nie uczy". fajnie... a i oczywiscie ja mam 5 z angielskiego to uslyszalem " a pewnie wiesz jak to jest dali za 1 zdanie ocene"... ta fajnie -.- nic o mnie nie wie , nie spedza ze mna czasu , nie gada ze mna .
A i moj dzien to wyglada 7-14 nudna szkola , w ktorej spie , nie mam sily , padam. a potem tv/ps3/PC i tak ciagle w kolko. nie wychodze nigdzie bo gdzie? koledzy z klasy maja wlasne zajecia , nie bede nikogo przymuszal zeby sie spotkac. mam pryszcze no ale kogo to obchodzi , bo rodzicow nie.. nie beda wieli wnukow od mojej strony. nie umiem gadac z ludzmi , boje sie ludzi , a co dopiero miec kolezanke bo zadnej nie mam. A klasa gimnazjum taka ze patologia. ciagle jakas ofera . gimnazjum sie rozpada. w 3 klasach na 1 polrocze nikt nie byl wzorowy. no ale coz..... ;s jestem nikim.
a i mysle zeby isc do elektronika...
 
M

MacaN

Guest
Mój ojciec ma wylane w moją naukę nigdy się nie interesował ,czasem coś powiedział jak go matka zmusiła. Jestem tera w 3 gim. I naprawdę tego gościa nie rozumiem . Matka coś tam powie ucz się itp ale i tak jej nie słucham. Mam wylane szczerze powiem ale mysle ze jestem zdolny i mam srednia 3 coś w 3 gim teraz. Oczywiscie ojciec nigdy mnie nie pochwalil , nigdy nic nie kazal , zreszta sam uslyszalem jak rozmawial z matka "jak sie nie chce uczyc to niech sie nie uczy". fajnie... a i oczywiscie ja mam 5 z angielskiego to uslyszalem " a pewnie wiesz jak to jest dali za 1 zdanie ocene"... ta fajnie -.- nic o mnie nie wie , nie spedza ze mna czasu , nie gada ze mna .

no i co ? mój ojciec też ma gdzieś to, jak się uczę ;) powiedział mi, zresztą bardzo mądrze, że do mnie na wywiadówki chodzić nie będzie bo uczę się dla siebie. Za dobre oceny więc nagradzany nie jestem.. za złe karany też nie ale zawsze jakiś komentarz padnie bo ocena 3 i niżej to słaba ocena ;) ja również tak uważam..

Średnia 3 coś w 3 gimnazjum to słaba średnia, nie oszukujmy się ;)

Co do tego, że ojciec każe.. to źle, że nic Ci nie każe ;) ja muszę robić dużo i za razem mało ;) bo np. jak trzeba tłuczeń rozwieźć po drodze to w tamtym roku rozwiozłem z ojcem 80 ton tłucznia, wykopałem pełno rowów i to w glinie głębokich po pas, porąbanie z 20 metrów drzewa rocznie to norma, że o odśnieżaniu w zimę nie wspomnę ;) a do tego oczywiście prace przydomowe i wgl. niby frustrujące, że ciągle coś robić muszę, a jednak do dobrze, bo wiem co to poczucie obowiązku.. Tobie proponuję, abyś sam sobie zrobił sztuczny obowiązek - siłownie, bądź ćwiczenia domatora ;) ja ćwiczę co drugi dzień + obowiązki ale to nauczy Cię na pewno systematyczności a dodatkowo poprawi wygląd i samopoczucie :p

A i moj dzien to wyglada 7-14 nudna szkola , w ktorej spie , nie mam sily , padam. a potem tv/ps3/PC i tak ciagle w kolko.

to twoja wina. zmień to, bo staniesz się komputerowym lamusem i nic nie osiągniesz.

nie wychodze nigdzie bo gdzie? koledzy z klasy maja wlasne zajecia , nie bede nikogo przymuszal zeby sie spotkac. mam pryszcze no ale kogo to obchodzi , bo rodzicow nie.. nie beda wieli wnukow od mojej strony. nie umiem gadac z ludzmi , boje sie ludzi , a co dopiero miec kolezanke bo zadnej nie mam.

To naucz się wychodzić do ludzi i rozmawiać z nimi poprzez właśnie rozmawianie i wychodzenie ;) " masz pryszcze i nikogo to nie obchodzi " ?? jaja sobie robisz ? jak Ci zależy, aby ich nie mieć to poproś matkę, żeby dała Ci 3.50 na spirytus salicylowy, pójdź do apteki i go kup i smaruj się nim... wielka mi filozofia - dla chcącego nic trudnego ale ty wolisz narzekać i żalić się na forum :p

A klasa gimnazjum taka ze patologia. ciagle jakas ofera . gimnazjum sie rozpada. w 3 klasach na 1 polrocze nikt nie byl wzorowy. no ale coz..... ;s jestem nikim.

jeśli nikt nie był wzorowy, to ty też rozumiem ;) więc tworzysz tą patologię :p nie zganiaj na klasę bo to dziecinada.

a i mysle zeby isc do elektronika...

to ja Ci życzę powodzenia z takim podejściem do elektronika ;) jestem na tym profilu i sa tu tacy, co maja takie podejście do życia jak ty. nie wróżę im więcej, niż 2 zdanych klas. po pierwszym roku z 30 osobowych klas zostaje ok. 20 osób, czasem mniej. w mojej klasie z 32 już się zrobiło 28 uwierz, że do 2 klasy zda max 16. po 1 roku trzeba znać około 100 wzorów z PODSTAW elektrotechniki a po 4 latach do egzaminu zawodowego dopuszczają tylko uczniów 3,4,5,no i 6. średnio zdaje egzamin zawodowy 5-6 uczniów :p

Powiem wprost, tam trzeba zapierniczać i nie ma, że sie nie chce nic robić. Bo tutaj metoda ZZZ jak to w przypadku gimnazjum bywa nie skutkuje ;)
 
B

Blancos

Guest
mysle ze jestem zdolny i mam srednia 3 coś w 3 gim teraz.

No cóż, ja w 3 gimnazjum miałem średnią 5,67, więc z mojej perspektywy Twoja średnia jest bardzo, bardzo słaba. Zwłaszcza, że gimnazjum pod względem materiału jest banalnie proste. Dlatego też radziłbym Ci się tą średnią nie chwalić, bo naprawdę nie ma czym.

Możliwości są dwie - albo jesteś zdolny i cholernie leniwy, albo nie jesteś zdolny. Przykro mi.

a i oczywiscie ja mam 5 z angielskiego

To też średni sukces, jeżeli mam być szczery. Angielski na poziomie gimnazjum to naprawdę podstawy i jeżeli np. oglądasz sobie jakieś filmy, seriale albo grasz w gry po angielsku to w taki sposób opanujesz ten język w takim stopniu, aby bez zbytniego wysiłku te 5 mieć.

A i moj dzien to wyglada 7-14 nudna szkola , w ktorej spie , nie mam sily , padam. a potem tv/ps3/PC i tak ciagle w kolko.

Szkoła jest nudna, fakt, ale gratuluję podejścia. Cóż, nie wiem, czy jesteś zdolny, czy nie, ale powiem Ci jedno - z takim podejściem nigdzie nie zajdziesz. Jak dalej będziesz tak olewatorsko podchodził do nauki to pójdziesz do jakiejś zawodówki/technikum. Oczywiście, po tych szkołach można znaleźć pracę, ale trzeba je ukończyć z dobrym wynikiem, a z Twoim nastawieniem nie masz na to większych szans. Pewnie ostatecznie jakoś to pchniesz i gdzieś się zaczepisz, ale nie sądzę, abyś do czegokolwiek więcej doszedł.

mam pryszcze no ale kogo to obchodzi

Widocznie Ciebie też to nie obchodzi, więc czemu narzekasz?

Trądzik to normalne zjawisko w Twoim wieku - są wynikiem dojrzewania i towarzyszących mu zmian hormonalnych. Wystarczy, że będziesz bardziej dbał o higienę, zamiast siedzieć przed kompem wyjdziesz trochę na słońce, kupisz sobie jakiś płyn do przeczyszczania porów albo tak jak radził kolega spirytus salicylowy i... nauczysz się prawidłowo i w dobrym momencie te pryszcze wyciskać (tak, medycyna zaleca, aby tego nie robić, ale w praktyce jak ktoś umie to jest to naprawdę dobre rozwiązanie), a powinieneś znacznie zmniejszyć problem.

Jeżeli mimo tych zabiegów będziesz miał w dalszym ciągu poważne problemy z cerą to jest taka specjalność medycyny jak DERMATOLOGIA. Zawsze możesz wybrać się do lekarza rodzinnego i poprosić o skierowanie do poradni dermatologicznej.


nie beda wieli wnukow od mojej strony. nie umiem gadac z ludzmi , boje sie ludzi , a co dopiero miec kolezanke bo zadnej nie mam.

Ciężko, abyś miał jakąkolwiek koleżankę jak Twój świat sprowadza się do TV i napierdzielania w gierki... I ciężko, abyś nie bał się ludzi i umiał z nimi rozmawiać, skoro pewnie od dłuższego czasu tego nie robisz.

Wbrew pozorom kontakty międzyludzkie wymagają dużo praktyki. Oczywiście - są jednostki naturalnie bardzo uzdolnione towarzysko, ale większość ludzi musi się nauczyć obcowania z innymi. Jedynie poprzez wyjście z domu nauczysz się jak rozmawiać, jak się nie bać, etc. Z początku będzie trudno, ale z czasem powinieneś być w stanie się przebić.

Moja rada:

1. Przestać pitolić na forum jaki to Ty biedny jesteś i szukać winnych wszędzie, byle nie w sobie.
2. Podejść do siebie krytycznie, określić swoje wady i zastanowić się, co możesz z nimi zrobić.
3. Zacząć nad sobą pracować - wyjść do ludzi, zabrać się w końcu do nauki. znaleźć jakieś zainteresowania (może jakaś książka dla odmiany? też bywają ciekawe), zacząć uprawiać jakiś sport (żeby spędzać czas na świeżym powietrzu), zrobić z trądzikiem to, co radziłem, etc

Specjalnie podkreśliłem punkt 1, ponieważ jest on najważniejszy.
 

amanda02

Nowicjusz
Dołączył
10 Styczeń 2010
Posty
352
Punkty reakcji
8
Miasto
łódzkie
Wiem, że studia też są potrzebne, ale jednak trzeba mieć duże zdolności żeby zostać tłumaczem...
 
M

MacaN

Guest
Jak dalej będziesz tak olewatorsko podchodził do nauki to pójdziesz do jakiejś zawodówki/technikum.
technikum to dobra szkoła ;) jakbym chciał to bez jakiegoś większego problemu dostałbym się do najlepszego LO w mieście ( 9 w Polsce ) ale nic by mi to nie dało ;)

a ogólnie wszystko co napisałeś to racja, a przede wszystkim pierwszy, podkreślony punkt ;) ja uważam, że trzeba zawsze zaczynać od podstaw i później jak zacząć planować i zajmować się szczegółami. akurat w jego wypadku podstawą jest odejście od kompa i TV.
 
B

Blancos

Guest
Macan - nie neguję tego:) Dzisiaj wręcz więcej pracy jest po lepszych szkołach średnich, aniżeli niektórych wyższych:) Niemniej - tam też trzeba się przyłożyć.
 
M

MacaN

Guest
dlatego napisałem mu monolog odnośnie elektronika ;) tam dostać się łatwo ( od niedawna, może to wina niżu demograficznego ? nie wiem sam w sumie, bo jeszcze w 2007 było kilkanaście osób na jedno miejsce tam :p ) ale utrzymać ciężko, tzn. ciężko... wiadomo, jak ktoś jest zdolny to nie jest mu ciężko. ja potrafiłem w gim. w ogóle się nie uczyć a wyrabiać średnie w okolicach 4.. pomimo takich ocen, wszystkie testy kompetencji, konkursy etc. pisałem na równi a nawet lepiej niz uczniowie ze średnią 5.5 i wyżej.. dlatego w technikum sie nudzę na lekcjach ogólnych jak matma, fizyka ale na zawodowych muszę bardzo mocno uważać :p więc osoby mniej zdolne maja naprawdę przerąbane z tych przedmiotów. tam nie można mieć podejścia, że cieszysz się z 5 z angielskiego tam trzeba mieć podejście, że martwisz się z 2 ;)
 
Do góry