Ojciec pracuje na budowie od zawsze kiedy pamiętam i od zawsze zdarza mu się upijanie do nieprzytomności. Z moją mamą małżeństwem są od 19 lat i ona to toleruje. Jednak jest chora na nadciśnienie i jakiekolwiek zdenerwowanie prowadzi do drgawek i do tego że musimy wzywać pogotowie - to jest okropne. Zawsze myślałam ze jestem silna... Ale nie potrafie znieść widoku pijanego ojca i matki która tak bardzo sie zadręcza. W sobote poszłam z mamą na zakupy gdy wróciłyśmy zobaczyłyśmy samochód taty... ucieszyłam sie nawet bo nie było go tydzień. Weszłyśmy do domu i zobaczyłyśmy ojca ze świecącymi sie oczami i ledwo kontatującego. No ale ten widok nie był taki zły bo czasami potrafił się tak upić, że ciężko go było z samochodu wyprowadzić. A przez następne dni trzeba było go pilnować, zeby nie polazł do sklepu albo do sąsiada i wstydu nie narobił. Pamiętam, ze nie raz musiałam go zamykać w pokoju zeby nie wyszedł i nie raz też wylałam albo schowałam mu alkohol wtedy robił straszne afery i chciał bić mojego brata. Przyzwyczaiłam sie ale było mi strasznie źle... przez długi czas nikomu o tym nie mówiłam - chyba ze wstydu, aż pewnego dnia opowiedziałam wszystko koleżance i chyba mi ulzyło. Ale to nie mineło on znowu co jakiś czas powtarzał to samo a my po wszystkim udawaliśmy, ze wszystko jest ok... W sobote mama nie wytrzymała wykrzyczała mu wszystko powiedziała, ze tylko dlatego nie wypier*** go jeszcze z domu bo jego mataka jest umierająca i nie zniosłaby tego, ze jej syn tak samo jak mąż pije nałogowo, zagroziła mu rozwodem i powiedziała, ze ma dość i ze to ostatni raz poparłam ją w tym... Nie wiem czy cos sie zmieni ale wątpie dla niego zawsze ważniejszy był alkohol od nas. Chyba nie prosze o rade bo nie ma po co on się nie zmieni ale mama tego długo nie wytrzyma... a ja mu w życiu nie daruje tego co nam zrobił!!!