Szkoła- miejsce gdzie się rozwijamy, czy raczej marniejemy?

Hanadai

Nowicjusz
Dołączył
17 Kwiecień 2012
Posty
801
Punkty reakcji
15
Czarny Lokaj napisał:
a nikt nie zauważa, że ścisłowcom z polskim może być ciężko.
Jako ścisłowiec z bólem serca muszę przyznać rację.

Zawsze jednak można iść programem innym niż matura polska. Istnieje na przykład możliwość zdawania matury międzynarodowej, która pod wieloma względami jest naprawdę atrakcyjna, ale nawet tu trzeba zdawać matematykę przynajmniej na poziomie studies (czyli matura na poziomie końcówki gimnazjum / początku liceum).

Jest jedno ALE. Załóżmy, że jakiś humanista zapragnie sobie studiować prawo zagranicą. W UK mało która uczelnia przyjmie cię bez matematyki - również na kierunek tak ściśle humanistyczny jak prawo. Powiem więcej - w przypadku International Baccalaureate krzywo patrzą nawet na wyżej wspomniane mathematical studies.

Na szczęście w Polsce sytuacja wygląda inaczej.
 

fiaga

Nowicjusz
Dołączył
2 Październik 2009
Posty
179
Punkty reakcji
1
Niewiele wiedziałam o wymaganiach za granicą. Natomiast co do problemów jakie ścisłowcy mają z językiem ojczystym. W moim LO w klasie mat-fiz byli najlepsi olimpijczycy tak z przedmiotów kierunkowych jak i z polskiego czy języków. Byli to po prostu najbystrzejsi ludzie w szkole. I miałam takie własnie przekonanie o ścisłowcach.
 

Huehuecoyotl

Bywalec
Dołączył
20 Wrzesień 2011
Posty
2 732
Punkty reakcji
54
Polskie szkolnictwo, zaczynajac od szczebla najnizszego po studia jest zupelnie oderwane od zycia i rzeczywistosci. Wiekszosc wiedzy wtlaczana tam jest komplenie nieprzydatna w pozniejszym zyciu. Nie mowiac ze umiejetnosci, przygotowania do zycia edukacja panstwowa nie uczy wogole.

Krotko mowiac, strata czasu dla mlodych ludzi, strata pieniedy z podatkow ktore na to ida. Zlodziejstwo, dranstwo... SOCJALIZM.
 

Hanadai

Nowicjusz
Dołączył
17 Kwiecień 2012
Posty
801
Punkty reakcji
15
fiaga, nie jestem taka zła z polskiego, bo zawsze jak się przyłożyłam, to miałam z tego przedmiotu 4-5, jednak zasad pisowni, fonetyki i historii pisarzy uczę się raczej z przykrego obowiązku, aniżeli dla przyjemności...

Ale sama historia - won! :D
A tak poważniej - zwykłe zaśmiecanie głowy. Mija tydzień od sprawdzianu, a ja nie pamiętam, z czego go pisałam. Nauka całego mnóstwa niepotrzebnych dat... Okej, w podstawówce i gimnazjum to ćwiczenie pamięci itp., ale po co mi historia w lo, skoro chcę iść w zupełnie innym kierunku? Dlaczego historia jest obowiązkowym przedmiotem, a taka fizyka już nie? Wyjaśni mi ktoś???
 
Dołączył
25 Marzec 2012
Posty
1 108
Punkty reakcji
186
Historia jest po to abyś - o ile uważasz na lekcjach i nie korzystasz z innego źródła informacji odnośnie niej - poznała wymaganą wersję zdarzeń zaakceptowanej przez MEN.
Dużo faktów z tej naszej najbliższej historii zostały zupełnie okrojone przecież^^.
Nie mówię, że jest to przedmiot którego należy się uczyć, ale gdyby był nauczany inaczej nawet znalazłabym w nim sens.
Ja np. miałam świetnych nauczycieli od przedmiotów humanistycznych - polonistka powiedziała nam, że jako ścisłowcom daje nam labę i zrobi z nami tyle abyśmy zdali (z jej klas wszyscy zdali polski) oraz historyk, który w ogóle nie prowadził dokładnie wg programu - bardziej go poszerzał i omawiał pewne ważne zagadnienia - sprawdzianów czy kartkówek nie mieliśmy, jeśli uczestniliśmy aktywnie w dyskusji.

@fiaga na maturze z języka polskiego jest sprawdzana ortografia czy słownictwo, ale w jakimś stopniu, kolejną rzeczą którą się wymaga jest wiedza na temat wierszy, opowiadań i innych humanistycznych wynalazków, którymi nie chce się zaśmiecać głowy.
 

Hanadai

Nowicjusz
Dołączył
17 Kwiecień 2012
Posty
801
Punkty reakcji
15
Sebastianku, ale dlaczego historia jest obowiązkowa, a fizyka już nie? Ponieważ historia jest WAŻNIEJSZA od fizyki? Przecież fizyka to przedmiot poznawczy, bez niej nie siedziałabyś teraz na krzesełku przed komputerkiem.

Całe szczęście, że ja od historii jestem wolna...

A, z tego, co się orientuję, to po wielu humanistycznych kierunkach jest potem problem z pracą. Tym bardziej nie rozumiem, czemu polski system narzuca wszystkim tę nieszczęsną historię, a tym, którzy rezygnują z przedmiotów ścisłych, proponuje w ramach fizyki, chemii, geografii i biologii taki przedmiot jak "przyroda".

Jak dla mnie nie ma to sensu O_O
 
Dołączył
25 Marzec 2012
Posty
1 108
Punkty reakcji
186
Będę za historią murem o dziwo xD. Pewną wiedzę wypadałoby, nawet "podpreparowaną" posiadać bo większość osób i tak nie interesuje się tym co się dzieje wokół.

Czy historia jest ważniejsza od fizyki?
Nie. Uważam po prostu, że pewną świadomość historyczną wypadałoby posiadać^^.


Przecież fizyka to przedmiot poznawczy, bez niej nie siedziałabyś teraz na krzesełku przed komputerkiem.
Ależ kochana ja to wiem i jeśli może Ci to umknęło to wypowiadam się jako osoba o ścisłym umyśle i na takim kierunku się znajduję^^.
Dla humanistów matematyka na tak niskim poziomie jest udręką, a Ty chcesz ich jeszcze obdarować fizyką ? xD

Przyroda - to jest dopiero jedna wielka mamałyga^^. Jeden z najgorszych wynalazków systemu edukacyjnego.

A, z tego, co się orientuję, to po wielu humanistycznych kierunkach jest potem problem z pracą.
Jest problem z pracą, a o dziwo mimo wszystko na takie kierunki jest mnóstwo chętnych i ciężko się dostać, z kolei na politechnikę przyjmą Cię z otwartymi ramionami, ale z równie wielkim uśmiechem z jakim Cię przyjmowali wywalą Cię jak sobie nie poradzisz^^.

Tym bardziej nie rozumiem, czemu polski system narzuca wszystkim tę nieszczęsną historię, a tym, którzy rezygnują z przedmiotów ścisłych, proponuje w ramach fizyki, chemii, geografii i biologii taki przedmiot jak "przyroda".
To już jest wybór humanistów, że zamiast uczyć się czegoś praktycznego martwią się literaturą, ale cieszmy się bo dzięki temu zachowujemy inność i wbrew pozorom świat pewnie byłby bez nich nudniejszy xD.
 

Hanadai

Nowicjusz
Dołączył
17 Kwiecień 2012
Posty
801
Punkty reakcji
15
Czarny Lokaj napisał:
Uważam po prostu, że pewną świadomość historyczną wypadałoby posiadać^^.
I widzisz? Nie ma sensu, żebym w ogóle czytała dalszą część twojego wpisu, jako że sama nie znasz mojego stanowiska w sprawie.

Rada jest taka - przeczytaj wszystkie moje posty z tego wątku, a potem możemy rozmawiać ;)
 
Dołączył
25 Marzec 2012
Posty
1 108
Punkty reakcji
186
Czytałam temat od samego początku jak tylko powstał, ale to nie znaczy, że muszę mieć pamięć do wszystkich waszych postów. Przeczytałam znowu Twoje posty z pierwszej strony i widzę, że co do świadomości historycznej mamy to samo zdanie.

Ech... nie chce mi się już tego ciągnąć. Żegnam Panią.
 

fiaga

Nowicjusz
Dołączył
2 Październik 2009
Posty
179
Punkty reakcji
1
No cóż... naród pozbawiony historii umiera...
Zgadzam się natomiast z absurdalną nauką j. polskiego. Nie jestem w stanie pojąć po co komu biografia pisarza? Jesli w jakimś utworze odnajdujemy jej wpływ na ów utwór to można wspomniec o tym, że np traumartyczne przezycia z obozu koncentracyjnego wpłynęły na postawę twórcy. Jeśli chodzi o gramatykę, uważam, że poloniści nie potrafią jej uczyć. Teraz chyba już jej nie ma w programie, prawda? Jednak sądzę, że jest ona ważna. Dobrze byłoby pisać gramatycznie w ojczystym jezyku, nieprawdaż?
 

Hanadai

Nowicjusz
Dołączył
17 Kwiecień 2012
Posty
801
Punkty reakcji
15
fiaga napisał:
No cóż... naród pozbawiony historii umiera...
Słusznie. Dlatego historia powinna być obowiązkowa w GIMNAZJUM.
W LICEUM jest się już chyba wystarczająco świadomym historii swojego narodu, prawda? To powinien być czas, w którym uczeń skupia się na umiejętnościach i wiedzy, które pragnie w sobie rozwijać i przyswajać, żeby dobrze napisać maturę. Jeśli w ich ramy nie wlicza się wiedza historyczna... jaki to ma sens?

fiaga napisał:
Jeśli chodzi o gramatykę, uważam, że poloniści nie potrafią jej uczyć. Teraz chyba już jej nie ma w programie, prawda?
Jest (dlaczego miałoby jej nie być?), ale to akurat dobrze, bo słabo mi się robi, gdy ktoś mówi "A tam pisało, że..." (dotyczy gimnazjum).
Co do polonistów. Ja miałam to szczęście, że zawsze trafiała mi się świetna nauczycielka (pomijając panią, która uczyła mnie w czwartej i piątej klasie szkoły podstawowej). Wiem, że nie wszystkim się taka trafia, jednak stwierdzenie, że poloniści nie potrafią uczyć gramatyki, jest naprawdę krzywdzące.

fiaga napisał:
Dobrze byłoby pisać gramatycznie w ojczystym jezyku, nieprawdaż?
Ale ja wychodzę z założenia, że człowiek, który chodził przez sześć lat do podstawówki i trzy lata do gimnazjum, gdzie miał pięć godzin tygodniowo języka polskiego, potrafi pisać w sposób poprawny. Zresztą tak samo możnaby powiedzieć: "Dobrze byłoby znać w dzisiejszych czasach wszystkie procesy zachodzące podczas mitozy, nieprawdaż? Bo w końcu mitoza to proces, który zachodzi również w ciele człowieka, a więc bezpośrednio dotyczy każdego z nas. Mamy nie wiedzieć, co się dzieje z naszym ciałem?" - to samo podejście.

W ogóle kilka dni temu dowiedziałam się, że historia jest obowiązkowa dla każdego ucznia liceum, który się kształci w programie polskim (ale nie musi jej zdawać na maturze). Trochę mnie to zaskoczyło... Sama nie zdaję polskiej matury, ale jeśli jakiś przeciętny uczeń liceum nie znosi tego przedmiotu? Ma się męczyć przez trzy lata? I tutaj pozwolę sobie zadać małe pytanie. Dlaczego w polskim systemie zajęcia z historii są obowiązkowe, a w takim IB, EB czy A-levels już nie?
 

fiaga

Nowicjusz
Dołączył
2 Październik 2009
Posty
179
Punkty reakcji
1
Hanadai, I masz rację! Zgadzam się, że nie trzeba pewnych przedmiotów tłuc przez wszystkie szczeble drabiny nauczania. To co piszesz jest mądre i znakomicie mi odpowiada.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
No cóż... naród pozbawiony historii umiera...
Zgadzam się natomiast z absurdalną nauką j. polskiego. Nie jestem w stanie pojąć po co komu biografia pisarza? Jesli w jakimś utworze odnajdujemy jej wpływ na ów utwór to można wspomniec o tym, że np traumartyczne przezycia z obozu koncentracyjnego wpłynęły na postawę twórcy. Jeśli chodzi o gramatykę, uważam, że poloniści nie potrafią jej uczyć. Teraz chyba już jej nie ma w programie, prawda? Jednak sądzę, że jest ona ważna. Dobrze byłoby pisać gramatycznie w ojczystym jezyku, nieprawdaż?

Biografia pisarza nie funkcjonuje w szkołach jako coś bardzo istotnego, chyba że mowa o kimś pokroju Mickiewicza czy Słowackiego, gdzie ich życie miało wielki wpływ na ich twórczość, i by twórczość zrozumieć trzeba było znać życie. Mimo wszystko nie jest jej znajomość wymagana, ale może pomóc przy odpowiedzi ustnej, gdy chce się wypowiedź ubarwić. Biografii takiego Witkacego jednak nie uczą z naciskiem - jeśli ktoś jest ciekaw, może ją poznać sam, dla samego siebie. W przypadku gramatyki jest tak, że w zasadzie można jej nauczyć kogoś poza lekcjami, ciągle wypominając błędy, że nie "przyszłem" lecz "przyszedłem" - w końcu się nauczy. W szkole jest to przydatne raptem w podstawówce.

Słusznie. Dlatego historia powinna być obowiązkowa w GIMNAZJUM.
W LICEUM jest się już chyba wystarczająco świadomym historii swojego narodu, prawda?

Nie. W gimnazjum większość uczniów to barany, popisujący się przed resztą (mówię głównie o chłopakach). W takim gimnazjum, do którego ja miałem niefart uczęszczać, kolega pytał mnie na sprawdzianie w ostatniej klasie, kim był Stalin. Nazywasz to świadomością historii? Dopiero w liceum człowiek zaczyna dojrzewać nie tylko biologicznie ale też umysłowo i dopiero tam przykuwa większą uwagę na to, co się wydarzyło. W gimnazjum uczą jedynie ogółów. Że była wojna, że wcześniej była jeszcze inna, że były trzy rozbiory Polski i kiedyś był chrzest. W liceum zaczynają wyjaśniać, dlaczego to się wydarzyło i licealista, jako człowiek bardziej rozwinięty umysłowo, zaczyna słuchać zamiast rzucać kredą i czekać na poklask. Przesadą jednak jest, przyznaję, zbyt wielki nacisk na daty wydarzeń, które miały nieznaczny, lub żaden wpływ na nasz naród. Bo po co mi wiedzieć, kiedy miała miejsce bitwa pod Agincourt lub w jakich latach prowadził rebelię William Wallace? Oczywiście, z ciekawości mogę sprawdzić, jeśli mnie interesuje. Ale czy to nie jest sprawa Brytyjczyków? To szkocki bohater narodowy, nie polski, to na ich historię wywarł wpływ, nie na moją. Do bitwy o Anglię czy pod Stalingradem wystarczy mi znać rok. Jest zbyt wielki nacisk na rzeczy mało istotne, podczas gdy nad tymi najważniejszymi nauczyciele skupiają się powierzchownie - bo ich ten etap mało interesuje. W liceum większość to były pierdoły o mezaliansach, o ich skutkach, o tym gdzie siedzieli Habsburgowie. Ale o bitwach, ich przebiegu było mało. Jedyne, o czym raczyła wspomnieć, to że Macedończycy wymyślili sarissy, które były o wiele dłuższe niż włócznie Greków. Potem nawet nie powiedziała, że ludzie nagle zaczęli strzelać z muszkietów. Nie tak powinna wyglądać nauka historii, a obowiązkowa powinna być jedynie historia naszego kraju, a nie drzewo genealogiczne Burbonów.

To powinien być czas, w którym uczeń skupia się na umiejętnościach i wiedzy, które pragnie w sobie rozwijać i przyswajać, żeby dobrze napisać maturę. Jeśli w ich ramy nie wlicza się wiedza historyczna... jaki to ma sens?

Po to żeby napisać maturę... A po co ją piszesz? Bo to jakiś głupi papierek, który zadecyduje o tym, czy dostaniesz się na studia? On ma udowodnić Twoją wiedzę z przedmiotów, o których zadecydowałaś, że są dla Ciebie istotne. A historia, jeśli jest Ci niepotrzebna na maturze - no, innym jest. Inni chcą ją znać. A raczej specjalnych indywidualnych nauk w szkole nie będą dawać, bo ktoś w Twojej klasie ścisłowców interesuje się historią i chce poznać przeszłość narodu, a inny nie.

Ale ja wychodzę z założenia, że człowiek, który chodził przez sześć lat do podstawówki i trzy lata do gimnazjum, gdzie miał pięć godzin tygodniowo języka polskiego, potrafi pisać w sposób poprawny.

Ze złego założenia wychodzisz, bo dzieci, w większości banda cwaniaczków myślących, że są dorośli, bo jedną szkołę mają za sobą, nie myślą o nauce. Chodzą bo muszą. Lubią siedzieć na tych przedmiotach, na których można odwalać jakiś cyrk, reszta przedmiotów ich męczy, ale uczą się, bo jednak boją się nauczyciela. A jeśli polonista czy historyk nie potrafi zapanować nad ich "buntem", to nigdy się nie nauczą, że II wojna światowa zaczęła się w 1939 roku, tak jak mój kolega nie wiedział, kim był Stalin.

Zresztą tak samo możnaby powiedzieć: "Dobrze byłoby znać w dzisiejszych czasach wszystkie procesy zachodzące podczas mitozy, nieprawdaż? Bo w końcu mitoza to proces, który zachodzi również w ciele człowieka, a więc bezpośrednio dotyczy każdego z nas. Mamy nie wiedzieć, co się dzieje z naszym ciałem?" - to samo podejście.

Nie to samo, ale nie potrafię wyjaśnić Ci różnicy tak, by było to zrozumiałe i nie będę próbował dopóki nie zauważysz różnicy między wpływem nauk humanistycznych na życie człowieka, a wpływem nauk ścisłych. Które z tych przedmiotów mają wpływ na sposób patrzenia na świat?

W ogóle kilka dni temu dowiedziałam się, że historia jest obowiązkowa dla każdego ucznia liceum, który się kształci w programie polskim (ale nie musi jej zdawać na maturze). Trochę mnie to zaskoczyło... Sama nie zdaję polskiej matury, ale jeśli jakiś przeciętny uczeń liceum nie znosi tego przedmiotu? Ma się męczyć przez trzy lata? I tutaj pozwolę sobie zadać małe pytanie. Dlaczego w polskim systemie zajęcia z historii są obowiązkowe, a w takim IB, EB czy A-levels już nie?

Zadaj odwrotne pytanie, dlaczego tam nie, skoro tutaj tak? Bez znajomości historii, nie ma patriotyzmu. Bez patriotyzmu, nie ma miłości czy szacunku do narodu. Bez tej miłości czy szacunku, gdyby ktoś zaatakował kraj, byłabyś teraz Niemką albo Sowietką, Szwedką lub Turczynką.
 

Hanadai

Nowicjusz
Dołączył
17 Kwiecień 2012
Posty
801
Punkty reakcji
15
Einherjar napisał:
A po co ją piszesz? Bo to jakiś głupi papierek, który zadecyduje o tym, czy dostaniesz się na studia?
Tak. Nie widziałabym sensu w pisaniu jej, gdyby miała mi tylko pokazać, co umiem, a czego nie.

Einherjar napisał:
A historia, jeśli jest Ci niepotrzebna na maturze - no, innym jest. Inni chcą ją znać.
No to inni niech ją sobie zdają i zostawią mnie w spokoju. No chyba że pójdziemy na kompromis, że skoro ja zdaję historię, to inni fizykę.

Einherjar napisał:
Ze złego założenia wychodzisz, bo dzieci, w większości banda cwaniaczków myślących, że są dorośli, bo jedną szkołę mają za sobą, nie myślą o nauce. Chodzą bo muszą.
Tacy trafiają do zawodówek, a po zawodówkach nie ma się matury.

Einherjar napisał:
kolega pytał mnie na sprawdzianie w ostatniej klasie, kim był Stalin. Nazywasz to świadomością historii?
Jedna jaskółka wiosny nie czyni.

Einherjar napisał:
dopóki nie zauważysz różnicy między wpływem nauk humanistycznych na życie człowieka, a wpływem nauk ścisłych. Które z tych przedmiotów mają wpływ na sposób patrzenia na świat?
Nic nie wpłynęło na mój sposób patrzenia na świat tak jak fizyka.

Chyba że "sposobem patrzenia na świat" nazywasz wielogodzinne siedzenie nad wierszem i zastanawianie się, co autor miał na myśli.

Einherjar napisał:
Bez znajomości historii, nie ma patriotyzmu.
To już mówiłam, jako-tako historię zna każdy przeciętny gimnazjalista i nie wmawiaj mi tutaj, że jest inaczej, bo sama przed chwilą gimnazjum skończyłam i wiem, jak to wygląda.

Napisałeś, że w gimnazjum większość chłopaków to "barany". Pomińmy zachowanie, a skupmy się na wiedzy i inteligencji. Na jakiej podstawie tak stwierdzasz? Okej, jako przykład podałeś znajomego, który nie wiedział nawet, kim był Stalin. Tyle że taka osoba to jakiś ekstremalny przypadek, no chyba że to ja jestem jakaś "nienormalna", bo nigdy nie miałam okazji trafić na kogoś równie... niedouczonego. Skoro kolega w ciągu sześciu lat nie zapoznał się z historią tak ważnej postaci, to zapewniam cię, że w ciągu kolejnych trzech nadal nie będzie jej znał.

Einherjar napisał:
Zadaj odwrotne pytanie, dlaczego tam nie, skoro tutaj tak?
Dają możliwość rozwijania się w dziedzinach, w których uczeń rozwijać się chce. I bardzo dobrze, żadnego zmuszania nie ma, grupy są mocno zmotywowane (bo w końcu każdy uczy się swoich ulubionych przedmiotów; z pominięciem angielskiego, polskiego i matmy, bo są one obowiązkowe).

Oczywiście, pozwolę sobie powtórzyć, dotyczy to tylko liceum.

Einherjar napisał:
Bez znajomości historii, nie ma patriotyzmu. Bez patriotyzmu, nie ma miłości czy szacunku do narodu. Bez tej miłości czy szacunku, gdyby ktoś zaatakował kraj, byłabyś teraz Niemką albo Sowietką, Szwedką lub Turczynką.
Rozumiem, że według ciebie to, że naukę historii zakończę dwa lata wcześniej niż przeciętny polski uczniak, uczyni ze mnie dziewczynę niemającą pojęcia o istocie oraz historii własnego narodu, która owego narodu nie szanuje i, kolokwialnie mówiąc, ma go gdzieś?
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Tak. Nie widziałabym sensu w pisaniu jej, gdyby miała mi tylko pokazać, co umiem, a czego nie.

To, że czegoś nie widzisz, nie znaczy że tego nie ma.

No to inni niech ją sobie zdają i zostawią mnie w spokoju. No chyba że pójdziemy na kompromis, że skoro ja zdaję historię, to inni fizykę.

Historia nie jest przymusowa na maturze, bystrzaku.

Tacy trafiają do zawodówek, a po zawodówkach nie ma się matury.

Zaskoczę Cię, geniuszu, ale tak nie jest. W moim wypadku z ośmiu baranów jedynie poszło do zawodówki. Twoja teza obalona. Nie każde liceum, czy technikum ma wysokie wymagania. Ale matura jest wszędzie taka sama.

Jedna jaskółka wiosny nie czyni.

Nie zawsze, gdy zacytujesz jakąś ludową mądrość, będzie ona adekwatna do kontekstu. Ale pozwolę sobie za chwilę zacytować tę Twoją niby-filozofię, by Ci ładnie zobrazować jak się wygłupiłaś, komentując w ten sposób przykład. Przykład jest swoistym reprezentantem grupy, czy to większej czy mniejszej. Grupy. Więc nie, zjadaczu rozumów - nie chodzi tu o jedną jaskółkę.

Nic nie wpłynęło na mój sposób patrzenia na świat tak jak fizyka.

Chyba że "sposobem patrzenia na świat" nazywasz wielogodzinne siedzenie nad wierszem i zastanawianie się, co autor miał na myśli.

Sposobem patrzenia na świat definiują sposób patrzenia na świat. Nie wiem, w jaki genialny nacechowany prawami fizyki sposób to rozumiesz, ale odpowiedź jest zbyt oczywista może, by tak inteligentna jednostka jak Ty, to dostrzegła. Chodzi mi o to, że fizyka, chemia, czy matematyka nie mają wpływu na etykę. Humanizm, jak sama nazwa wskazuje - odnosi się do człowieka. Nie natury. Gdyby wszyscy skupiali się jedynie na naturze, nie różniliby się niczym od hien czy sępów.

To już mówiłam, jako-tako historię zna każdy przeciętny gimnazjalista i nie wmawiaj mi tutaj, że jest inaczej, bo sama przed chwilą gimnazjum skończyłam i wiem, jak to wygląda.

Wow, świetnie. Jestem zdumiony, że już skończyłaś gimnazjum. Nie rozumiem zatem, do czego chcecie doprowadzić krytykując domniemany zawyżony poziom nauczania. By każdy był skazany na bycie idiotą?
Powiem Ci tak, "jedna jaskółka wiosny nie czyni".

Napisałeś, że w gimnazjum większość chłopaków to "barany". Pomińmy zachowanie, a skupmy się na wiedzy i inteligencji. Na jakiej podstawie tak stwierdzasz? Okej, jako przykład podałeś znajomego, który nie wiedział nawet, kim był Stalin. Tyle że taka osoba to jakiś ekstremalny przypadek, no chyba że to ja jestem jakaś "nienormalna", bo nigdy nie miałam okazji trafić na kogoś równie... niedouczonego. Skoro kolega w ciągu sześciu lat nie zapoznał się z historią tak ważnej postaci, to zapewniam cię, że w ciągu kolejnych trzech nadal nie będzie jej znał.

W takim razie nieopłacalnym jest poleganie na Twoich zapewnieniach, bo w momencie uzyskania odpowiedzi zapamiętał. Inne luki w wiedzy - nie mam pojęcia.

Dają możliwość rozwijania się w dziedzinach, w których uczeń rozwijać się chce. I bardzo dobrze, żadnego zmuszania nie ma, grupy są mocno zmotywowane (bo w końcu każdy uczy się swoich ulubionych przedmiotów; z pominięciem angielskiego, polskiego i matmy, bo są one obowiązkowe).

Oczywiście, pozwolę sobie powtórzyć, dotyczy to tylko liceum.

Bardzo wiele ludzi żałuje wyborów dokonanych za młodu. Chyba chcesz za dużo wolności. Przeczekaj sobie ten okres buntu. Był już przerabiany cholera wie ile razy i jakoś nigdy nie przyniósł zamierzonego skutku. Zamierzonego przez was.

Rozumiem, że według ciebie to, że naukę historii zakończę dwa lata wcześniej niż przeciętny polski uczniak, uczyni ze mnie dziewczynę niemającą pojęcia o istocie oraz historii własnego narodu, która owego narodu nie szanuje i, kolokwialnie mówiąc, ma go gdzieś?

Spróbuj myśleć, gdy czytasz. To nie jest trudne. Dopóki się nie nauczysz, spróbuj mnie unikać.
 

Hanadai

Nowicjusz
Dołączył
17 Kwiecień 2012
Posty
801
Punkty reakcji
15
Nie będę z tobą już nigdy dyskutować. Jesteś niewychowanym ignorantem, w dodatku obrażasz ludzi. Pisz nadal te swoje "mąrdości", to inni ludzie szybciej dojdą do takiego wniosku.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
No widzisz, i o to chodzi. Jak się nie ma nic do powiedzenia, to się na siłę nie komentuje. Pominę, że próbujesz odwrócić kota ogonem wyszukując u mnie obelgi, których przecież nie zawarłem. Ty natomiast tak. Udanego Ci życia życzę. By mniejsza ilość ludzi dostrzegała w Tobie to, co ja dostrzegłem. Brzmi jak z harlekina, ale chodzi mi o coś negatywnego.
 

fiaga

Nowicjusz
Dołączył
2 Październik 2009
Posty
179
Punkty reakcji
1
Biografia pisarza nie funkcjonuje w szkołach jako coś bardzo istotnego, chyba że mowa o kimś pokroju Mickiewicza czy Słowackiego, gdzie ich życie miało wielki wpływ na ich twórczość, i by twórczość zrozumieć trzeba było znać życie. Mimo wszystko nie jest jej znajomość wymagana, ale może pomóc przy odpowiedzi ustnej, gdy chce się wypowiedź ubarwić. Biografii takiego Witkacego jednak nie uczą z naciskiem - jeśli ktoś jest ciekaw, może ją poznać sam, dla samego siebie. W przypadku gramatyki jest tak, że w zasadzie można jej nauczyć kogoś poza lekcjami, ciągle wypominając błędy, że nie "przyszłem" lecz "przyszedłem" - w końcu się nauczy. W szkole jest to przydatne raptem w podstawówce.
Hm... studiowałam taki śmieszny kierunek, na którym musiałam zdawać egzaminy z historii literatury. Przy okazji literatury tzw. staropolskiej (od antyku po koniec baroku) dowiedziałam się, że najważniejsza jest zanjomośc biografii danego twórcy oraz, że bez owej znajomości jestem zerem i mam 2 wpisana do indeksu. Egzaminator potrafił pytac o dzienne daty wyjazdów Kochanowckiego do Włoch, a ten Kochanowski był tam 3 razy, wiec 6 nikomu do niczego niepotrzebnych dat nalezało wkuc na pamięć. Z tego co wiem, jego (profesora) następca na katedrze egzaminuje dokładnie tak samo. Więc proszę mi nie mówić, że to rzadkie i okazjonalne.
Biografia pisarza nie funkcjonuje w szkołach jako coś bardzo istotnego, chyba że mowa o kimś pokroju Mickiewicza czy Słowackiego, gdzie ich życie miało wielki wpływ na ich twórczość, i by twórczość zrozumieć trzeba było znać życie. Mimo wszystko nie jest jej znajomość wymagana, ale może pomóc przy odpowiedzi ustnej, gdy chce się wypowiedź ubarwić. Biografii takiego Witkacego jednak nie uczą z naciskiem - jeśli ktoś jest ciekaw, może ją poznać sam, dla samego siebie. W przypadku gramatyki jest tak, że w zasadzie można jej nauczyć kogoś poza lekcjami, ciągle wypominając błędy, że nie "przyszłem" lecz "przyszedłem" - w końcu się nauczy. W szkole jest to przydatne raptem w podstawówce.



Nie. W gimnazjum większość uczniów to barany, popisujący się przed resztą (mówię głównie o chłopakach). W takim gimnazjum, do którego ja miałem niefart uczęszczać, kolega pytał mnie na sprawdzianie w ostatniej klasie, kim był Stalin. Nazywasz to świadomością historii? Dopiero w liceum człowiek zaczyna dojrzewać nie tylko biologicznie ale też umysłowo i dopiero tam przykuwa większą uwagę na to, co się wydarzyło. W gimnazjum uczą jedynie ogółów. Że była wojna, że wcześniej była jeszcze inna, że były trzy rozbiory Polski i kiedyś był chrzest. W liceum zaczynają wyjaśniać, dlaczego to się wydarzyło i licealista, jako człowiek bardziej rozwinięty umysłowo, zaczyna słuchać zamiast rzucać kredą i czekać na poklask. Przesadą jednak jest, przyznaję, zbyt wielki nacisk na daty wydarzeń, które miały nieznaczny, lub żaden wpływ na nasz naród. Bo po co mi wiedzieć, kiedy miała miejsce bitwa pod Agincourt lub w jakich latach prowadził rebelię William Wallace? Oczywiście, z ciekawości mogę sprawdzić, jeśli mnie interesuje. Ale czy to nie jest sprawa Brytyjczyków? To szkocki bohater narodowy, nie polski, to na ich historię wywarł wpływ, nie na moją. Do bitwy o Anglię czy pod Stalingradem wystarczy mi znać rok. Jest zbyt wielki nacisk na rzeczy mało istotne, podczas gdy nad tymi najważniejszymi nauczyciele skupiają się powierzchownie - bo ich ten etap mało interesuje. W liceum większość to były pierdoły o mezaliansach, o ich skutkach, o tym gdzie siedzieli Habsburgowie. Ale o bitwach, ich przebiegu było mało. Jedyne, o czym raczyła wspomnieć, to że Macedończycy wymyślili sarissy, które były o wiele dłuższe niż włócznie Greków. Potem nawet nie powiedziała, że ludzie nagle zaczęli strzelać z muszkietów. Nie tak powinna wyglądać nauka historii, a obowiązkowa powinna być jedynie historia naszego kraju, a nie drzewo genealogiczne Burbonów.



Po to żeby napisać maturę... A po co ją piszesz? Bo to jakiś głupi papierek, który zadecyduje o tym, czy dostaniesz się na studia? On ma udowodnić Twoją wiedzę z przedmiotów, o których zadecydowałaś, że są dla Ciebie istotne. A historia, jeśli jest Ci niepotrzebna na maturze - no, innym jest. Inni chcą ją znać. A raczej specjalnych indywidualnych nauk w szkole nie będą dawać, bo ktoś w Twojej klasie ścisłowców interesuje się historią i chce poznać przeszłość narodu, a inny nie.



Ze złego założenia wychodzisz, bo dzieci, w większości banda cwaniaczków myślących, że są dorośli, bo jedną szkołę mają za sobą, nie myślą o nauce. Chodzą bo muszą. Lubią siedzieć na tych przedmiotach, na których można odwalać jakiś cyrk, reszta przedmiotów ich męczy, ale uczą się, bo jednak boją się nauczyciela. A jeśli polonista czy historyk nie potrafi zapanować nad ich "buntem", to nigdy się nie nauczą, że II wojna światowa zaczęła się w 1939 roku, tak jak mój kolega nie wiedział, kim był Stalin.



Nie to samo, ale nie potrafię wyjaśnić Ci różnicy tak, by było to zrozumiałe i nie będę próbował dopóki nie zauważysz różnicy między wpływem nauk humanistycznych na życie człowieka, a wpływem nauk ścisłych. Które z tych przedmiotów mają wpływ na sposób patrzenia na świat?



Zadaj odwrotne pytanie, dlaczego tam nie, skoro tutaj tak? Bez znajomości historii, nie ma patriotyzmu. Bez patriotyzmu, nie ma miłości czy szacunku do narodu. Bez tej miłości czy szacunku, gdyby ktoś zaatakował kraj, byłabyś teraz Niemką albo Sowietką, Szwedką lub Turczynką.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
To w końcu mówimy o studiach, czy o poprzednich szkołach, bo już się gubię. Jedna nawija o maturze i gimnazjum, do tego się odnoszę, a teraz mi z kierunkami studiów wyskakujesz.
 

fiaga

Nowicjusz
Dołączył
2 Październik 2009
Posty
179
Punkty reakcji
1
Wg mnie o wszelakich, a skoro na wyższej są takie praktyki, to na poprzednich szczeblach jest lepiej? No weź...
 
Do góry