Bishop986
King of Mars
W grupie nastał konsensus. Spośród propozycji przedstawionych przez Tripp'a (w końcu przypomniał sobie żeby się przedstawić) wizja współpracy z grupą szabrowników o wdzięcznej nazwie "Po*ebusy".
Tripp udostępnił im cztery 5 galonowe kanistry na benzynę. W okolicy było kilka aut z mniejszą lub większą ilością benzyny w baku, której uzbierano pełny bak do Doge'a, którym podróżowali i napełniono w pełni kanistry na handel. Po przygotowaniach Hipis zamknął swój dom i wskazał im drogę. Po*ebusy miały rezydować na północy miasteczka w opuszczonym supermarkecie na przedmieściach. Po drodze ich nowy kompan wyjaśnił im jak wygląda obecnie sytuacja w mieście.
-No jeszcze w Maju żyło tutaj kilka rodzin. Lekarz, ten co mieszka za miastem, pomagał jak mógł. No i byli ci z Klasy Kryminalistów. Szabrowali tutaj i w okolicy, ale nie czepiali się wolnych. Oni żyli po swojemu my po swojemu. Potem jakoś pod koniec maja pojawili się ci Po*ebusy. Przyjechali z Alabamy chyba. Zaczęli robić zadymę i wdali się w konflikt z Klasą. Oni są gorsi generalnie bo łatwiej jest u nich o przemoc, ale lubią handlować, więc można na tym polegać. Dzisiaj zostali w sumie tylko szabrownicy, ja i lekarz. Inni wolni wynieśli się.
Ta relacja zajęła całość drogi. Tripp niestety nie mówił zbyt składnie. Często przerywał, zawieszał się albo zaczynał mówić coś o latach siedemdziesiątych kiedy podróżował po Kalifornii i innych zachodnich stanach. Na szczęście nie musieli długo tego słuchać. Po około dwudziestu minutach podjechali pod stary supermarket na Brookwowd Drive. Była to jakaś mała franczyzowa sieć o stanowym zasięgu. "Billos Market & Home". Stary napis wisiał nad wejściem ozdobiony graffiti przedstawiającym głównie członki i czaszki. Wokół budynku rozpościerał się duży parking, po którym kręcili się strażnicy. Byli nieźle uzbrojonymi młodymi ludźmi o punkowym wyglądzie. Ciężko było poznać czy dobrze władają bronią, czy tylko udają twardych, ale było ich na tyle dużo, że ich liczba (Bolt doliczył się 15) odstraszała od sprawdzania tego.
Bez problemu podjechali pod główne wejście. Stojący tam dwaj strażnicy wpuścili ich kiedy Tripp poręczył, że "kolesie są spoko". W środku znajdował się istny barłóg. Pełno gratów przewalało się między legowiskami i czymś na wzór straganów z czego szabrownicy handlowali między sobą najrozmaitszymi towarami. Tripp wypytał kilka osób o Cristal. Imię było tutaj widocznie znane, ale z początku jakoś nie wyglądało na to aby łatwo było ją odnaleźć. Nagle tłum po prostu rozstąpił się ukazując ekstrawagancką postać:
Od razu dało się poznać kto tu rządzi. Z jakiś powodów była to właśnie ta kobieta. Tłum ucichł kiedy podniosła rękę. Aito, Kyle, Alan i Jackey, który w końcu doszedł do stanu, w którym mógł się poruszać stali na przeciw niej przypatrując się całej sytuacji.
-Mają trochę benzyny, którą chcieliby wymienić na pomoc medyczną - pierwszy zagadał Tripp - Dało by radę coś wymyślić? Zgadzacie się?
Cristal przez kilka sekund przyglądał się jeszcze płonącemu przedmiotowi, który trzymała w dłoni. Po chwili jakby ocknęła się i sama zabrała głos:
-A dlaczego nie mam po prostu sobie sama wziąć tej benzyny idioto? Czy ty na prawdę jesteś aż tak przećpany?
-Siostro, przecież wszyscy jesteśmy ludźmi... - Tripp próbował jeszcze przekonać ją, ale...
Wraz z tymi słowami kilku strażników przystąpiło krok w stronę drużyny. Sytuacja była patowa. Wszelkie nie mile widziane ruchy w kierunku broni mogły się skończyć krwawą jatką a w najlepszym wypadku szybką śmiercią. Czyją nie trzeba było tłumaczyć...
[Jackey - minus morfina]
Alan 4 pkt życia; Kyle 6 pkt życia, Jackey 2 pkt życia; Aito 3 pkt życia.
Tripp udostępnił im cztery 5 galonowe kanistry na benzynę. W okolicy było kilka aut z mniejszą lub większą ilością benzyny w baku, której uzbierano pełny bak do Doge'a, którym podróżowali i napełniono w pełni kanistry na handel. Po przygotowaniach Hipis zamknął swój dom i wskazał im drogę. Po*ebusy miały rezydować na północy miasteczka w opuszczonym supermarkecie na przedmieściach. Po drodze ich nowy kompan wyjaśnił im jak wygląda obecnie sytuacja w mieście.
-No jeszcze w Maju żyło tutaj kilka rodzin. Lekarz, ten co mieszka za miastem, pomagał jak mógł. No i byli ci z Klasy Kryminalistów. Szabrowali tutaj i w okolicy, ale nie czepiali się wolnych. Oni żyli po swojemu my po swojemu. Potem jakoś pod koniec maja pojawili się ci Po*ebusy. Przyjechali z Alabamy chyba. Zaczęli robić zadymę i wdali się w konflikt z Klasą. Oni są gorsi generalnie bo łatwiej jest u nich o przemoc, ale lubią handlować, więc można na tym polegać. Dzisiaj zostali w sumie tylko szabrownicy, ja i lekarz. Inni wolni wynieśli się.
Ta relacja zajęła całość drogi. Tripp niestety nie mówił zbyt składnie. Często przerywał, zawieszał się albo zaczynał mówić coś o latach siedemdziesiątych kiedy podróżował po Kalifornii i innych zachodnich stanach. Na szczęście nie musieli długo tego słuchać. Po około dwudziestu minutach podjechali pod stary supermarket na Brookwowd Drive. Była to jakaś mała franczyzowa sieć o stanowym zasięgu. "Billos Market & Home". Stary napis wisiał nad wejściem ozdobiony graffiti przedstawiającym głównie członki i czaszki. Wokół budynku rozpościerał się duży parking, po którym kręcili się strażnicy. Byli nieźle uzbrojonymi młodymi ludźmi o punkowym wyglądzie. Ciężko było poznać czy dobrze władają bronią, czy tylko udają twardych, ale było ich na tyle dużo, że ich liczba (Bolt doliczył się 15) odstraszała od sprawdzania tego.
Bez problemu podjechali pod główne wejście. Stojący tam dwaj strażnicy wpuścili ich kiedy Tripp poręczył, że "kolesie są spoko". W środku znajdował się istny barłóg. Pełno gratów przewalało się między legowiskami i czymś na wzór straganów z czego szabrownicy handlowali między sobą najrozmaitszymi towarami. Tripp wypytał kilka osób o Cristal. Imię było tutaj widocznie znane, ale z początku jakoś nie wyglądało na to aby łatwo było ją odnaleźć. Nagle tłum po prostu rozstąpił się ukazując ekstrawagancką postać:
Od razu dało się poznać kto tu rządzi. Z jakiś powodów była to właśnie ta kobieta. Tłum ucichł kiedy podniosła rękę. Aito, Kyle, Alan i Jackey, który w końcu doszedł do stanu, w którym mógł się poruszać stali na przeciw niej przypatrując się całej sytuacji.
-Mają trochę benzyny, którą chcieliby wymienić na pomoc medyczną - pierwszy zagadał Tripp - Dało by radę coś wymyślić? Zgadzacie się?
Cristal przez kilka sekund przyglądał się jeszcze płonącemu przedmiotowi, który trzymała w dłoni. Po chwili jakby ocknęła się i sama zabrała głos:
-A dlaczego nie mam po prostu sobie sama wziąć tej benzyny idioto? Czy ty na prawdę jesteś aż tak przećpany?
-Siostro, przecież wszyscy jesteśmy ludźmi... - Tripp próbował jeszcze przekonać ją, ale...
Wraz z tymi słowami kilku strażników przystąpiło krok w stronę drużyny. Sytuacja była patowa. Wszelkie nie mile widziane ruchy w kierunku broni mogły się skończyć krwawą jatką a w najlepszym wypadku szybką śmiercią. Czyją nie trzeba było tłumaczyć...
[Jackey - minus morfina]
Alan 4 pkt życia; Kyle 6 pkt życia, Jackey 2 pkt życia; Aito 3 pkt życia.
Bagażnik:
- akumulator samochodowy
- 5 galonów benzyny
- 5 galonów benzyny
- 5 galonów benzyny
- 5 galonów benzyny
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
- akumulator samochodowy
- 5 galonów benzyny
- 5 galonów benzyny
- 5 galonów benzyny
- 5 galonów benzyny
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-