Ja za to uważam, że takie rygorystyczne metody doprowadzą do rozpadu związku. Tu potrzebna jest szczera rozmowa w miłej atmosferze, tolerancja i szacunek wzajemny. Nie krzycz na nią. Nie ubliżaj jej. Nie pokazuj swojej wyższości, bo to ją doprowadzi do rozpaczy.
Moim zdaniem twoja dziewczyna była człowiekiem z ambicjami, miała marzenia i nimi żyła. Poznała idealnego człowieka- Ciebie. W planach na pewno miała spełnianie marzeń i realizacje celów u boku człowieka, którego kocha. Tak długo było Wam dobrze i była z Tobą , to oznacza, że miała poważne plany co do Ciebie. Ślub, dzieci i szczęśliwe życie. Rosła w piórka. Gdyby nie miała marzeń, to nie poszłaby na studia ...
Jej wyobrażenia na pewno były takie: Będziemy razem, będziemy mieć fajne dobrze płatne prace, które dadzą nam pewną niezależność, bo która dziewczyna lubi prosić nie? Życie zaczyna się po dwudziestce. Cały świat stoi otworem.
Jednak Life is brutal i właśnie ta brutalność życia doświadczyła ją najbardziej. Dlaczego?
Anonimous napisał:
Jesteśmy razem od liceum (bez przerw), później były studia itd, tu wszystko było ok, chemia się zgadzała że tak powiem. Potem ja rzuciłem studia i zająłem się programowaniem żeby nas utrzymać bo chcieliśmy mieszkać sami. I tak sobie pracowałem 2 latka robiłem doświadczenie i zdobywałem wiedzę dość szybko bo było to moją pasją. W między czasie moja ukochana kończyła studia.
Zobacz jechaliście na tym samym wózku. Byliście na równym poziomie... --> Ty rzuciłeś studia a ona studiowała dalej ( jej wartość i samoocena rosła )
Anonimous napisał:
Po mgr. sie obudziła że to nie do końca dużo jej dało i że czas do pracy. Znalazła robotę w sklepie w galerii handlowej.
Widziała m, że ty pracujesz, wiec nie chciała być w twoich oczach gorsza. Złapała się każdej pracy by Ci jakoś dorównać ( Coś zakłóciło jej wewnętrzną równowagę, to myśl, dyplom mgr to za mało)
Anonimous napisał:
Siana wielkiego z tego nie miała ale miała to dla siebie na rozwalenie (każda kobieta potrzebuje wydać trochę "na siebie") rozumiałem to i dalej zapierdalałem na nas.
W tym momencie dotarło do niej, że zaczyna dziać się coś złego a jej wartość( w twoich i jej oczach) zaczyna spadać...
Anonimous napisał:
Po jakiś 5-6 miechach rzuciła tą robotę i siedziała w domu potem po 6-7 miechach zaczęła planować swój własny biznes i tak nic nie otworzyła, miała też prace zdalna ale nie lubiła jej. A w miedzy czasie zmieniło się dużo w moim życiu bo z racji doświadczenia założyłem firmę, zmieniłem prace mam wielu klientów.
Ten spadek jej wartości i rosnący poziom twojej wyższości nad nią spowodował, że musiała rzucić pracę, która nie dawała jej korzyści tzn. nie podnosiła jej reputacji w twoich oczach. Zdała sobie sprawę, że powoli stacza się ( pomimo wykształcenia). Stąd pomysł na założenie własnego biznesu, bo tylko tak mogłaby Ci dorównać.
Anonimous napisał:
Niestety tu mój czas dla nas się skończył tzn z jej punktu widzenia. Bo generalnie średnio 2 razy w miechu chodziliśmy do restauracji, dostawała drogie prezenty i mogła zawsze na mnie liczyć czy z tym biznesem czy z jakąkolwiek inna rozterka (zawsze próbowałem ją jakoś pocieszyć). Dodatkowo nie brakowało jej nic, oczywiście według niej to ona nic nie miała :/.
Brakowało jej, zaufaj mi. Brakło jej szczęścia. Pewnie nie raz myślała " Ci się udało. Cieszysz się , kupujesz mi drogie prezenty, ale nawet nie wiesz jak mnie to boli, że nie mogę ci się odwdzięczyć.... Kiedyś mnie rzucisz, bo na co ci taka niedojda jak ja, która nic nie potrafi... pomimo studiów jestem gorsza od Ciebie, pod każdym względem... Masz pracę, a Ja? Niebawem już w ogóle o mnie zapomnisz... "
Anonimous napisał:
Z tego co czytacie powyżej można rzeczywiście wysnuć że zatraciłem się w pogoni za kasą ale musicie zrozumieć że mieliśmy w planach budowę domu zakup działki , dzieci, ślub i tylko ja miałem prace więc jakoś musiałem na to zarobić żeby spać spokojnie. Ale tez nie jest tak że ja nie chciałem nigdzie jeździć ani spędzać z nią czasu bo byliśmy w Paryżu, Berlinie z 3 razy i w Chorwacji + wiele wyjazdów do rodziny, sylwester itp itd w ciągu ostatnich 1,5 roku. Z mojego punktu widzenia plan był napięty i wszystko było ok. Teraz można zapytać co się zmieniło?
Jeśli podczas tych wyjazdów, to ty rozporządzałeś kasą a ona musiała Cię prosić, to tylko niszczyłeś jej poczucie wartości... Mam nadzieję, że tak nie było.
Anonimous napisał:
Jakieś 5 miechów temu wyjechaliśmy podbijać Anglię, wszystko spoko ale trafiły się słabe warunki, które szybko zmieniliśmy
Wynająłem nam cały dom i wszystko było już ok, do czasu odwiedzin moich rodziców.
Ty wynająłeś, czy wynajęliście razem? Ona może naprawdę czuć się niezręcznie...
Anonimous napisał:
Oni namieszali dość sporo ponieważ mają problem z tym że moja narzeczona nie dba o porządek w domu, obiady itp ale kurcze żyjemy w XXI wieku i ja nie szukam kury domowej ale moja matka tego nie rozumie bo jest innej daty.
Teraz postaw się w ciele swojej ukochanej. Masz ambicje ( jeszcze ich trochę zostało pewnie), marzyło Ci się , że zostaniesz kimś, ale no niestety tak los się potoczył, że egzystujesz w cieniu tej drugiej osoby, jesteś gorszy, do niczego się nie nadajesz ( tak sadzisz), nawet studia nie uczyniły Cie lepszym. Czujesz się jak chodząca niedoskonałość , na którą wielu patrzy krytycznie. Nic Ci się nie udaje. Samoocena maleje, pewność siebie też spada wykładniczo, każdego dnia szybciej... I nagle słyszysz jak rodzice twojej doskonałej połówki każą Ci jej służyć, co uświadamia ci kim tak naprawdę jesteś, że to ona ma nad tobą przewagę we wszystkim i tym samym wbili Ci przysłowiowy gwóźdź do trumny czy nóż w plecy.
W tym momencie z Magistra degradowała na służącą, sprzątaczkę, pokojówkę... Stracone nadzieje...
Anonimous napisał:
Dlatego też rozumie tu swoją że nie znosi moich rodziców, lecz tą nienawiść przelała na mnie i tak się wszystko posypało...
Pokaż jej w dobitny sposób , że twoja Mama się myli. Powiedz swojej mamie , przy swojej dziewczynie, prosto i dobitnie, że twoja dziewczyna nie będzie żadna kura domową. Wyszczególnij w tej rozmowie, to że twoja dziewczyna jest mądra, inteligentna, że taka dziewczyna to prawdziwy skarb. Że to nie jest jej wina , że się jej coś nie udało, że ma ogromny potencjał by zostać kimś, że Ty w to mocno wierzysz.
Takie słowa dodały by jej pewności siebie i myśl, że jeszcze jest szansa, że w nią nie zwątpiłeś jeszcze.
Anonimous napisał:
Generalnie mam lekki żal do niej że rzeczywiście nie dba o nic, tzn powiem tak że dba o taki lekki ład ale porządek jest dopiero po tym jak ja w weekend ogarnę dom i na kolanach wyczyszczę wszystko.
Może po prostu łapie ja depresja, albo po prostu jest załamana i zbuntowana. Sądzę, że ten bez ład w domu, to manifestacja. Ona daje ci jasno do zrozumienia, że: " Nie po to się edukowałam by służyć, sprzątać, prać, zmywać i gotować" " Może jak zaczniesz sprzątać to mnie zrozumiesz" " Zrozum mnie w końcu i pomóż mi bo ja już nie daję rady... Nie widzę dla siebie przyszłości!"
Anonimous napisał:
I tak wiem że kobieta nie jest od sprzątania nie jestem tego typu facetem tylko chciałbym widzieć że pomaga mi w utrzymaniu tego co mamy, że widzi ile ja pracuje na nas i że to docenia że nie mamy takich problemów jak dużo naszych znajomych którzy muszą brać wszystko na kredyt.
To powiedz jej to, ale dodaj jeszcze koniecznie, że na razie do puki nie znajdzie jakiejś dobrej fuchy, bo wiesz , że czujesz, że to nastąpi lada dzień, bo taka mądra, inteligentna i piękna dziewczyna jak ona to chodzący skarb.
Dziewczyny lubią komplementy , to buduje w nas motywacje do działania
Anonimous napisał:
Wiem tylko że bardzo mocno ją kocham i że to wszystko nie miało większego znaczenia do póki ona czuła to co ja do niej ale własnie nie dawno mnie uświadomiła że już nie wie co czuje. Dlatego zaproponowałem wspólny wyjazd itp itd, ale ona nie chce bo chce szukać pracy teraz, bo ma prace tymczasową od jakiegoś miesiąca ale z niej nie jest zadowolona. W sumie to liczyłem że tutaj w końcu znajdzie coś co jej sprawi przyjemność i zacznie mnie wspierać w kosztach utrzymania tak że będę mógł zrezygnować z dodatkowych prac, chociaż do póki się dziecko nie pojawi tak żeby nacieszyć się sobą, sorry my nawet o tym wiele razy rozmawialiśmy i razem tak planowaliśmy.
Mam nadzieję, że to co wyżej pisałam pomoże ci celnie odpowiedzieć na to pytania które cię dręczą i zrozumieć dlaczego nie chce wyjazdów, tylko woli pracę...
Moja drobna sugestia... Chcesz ją uszczęśliwić? To nie zabieraj jej w podróże na których musisz ją utrzymywać. Nie kupuj jej prezentów , których ona nie ma jak odwzajemnić... Po prostu zakasuj rękawy i weź się do działania człowieku, bo ją stracisz! Ona tego chce - Znajdź jej dobrą fuchę, prace na jej poziomie , dobrze płatną! Wtedy zobaczysz ten błysk w jej oku i będziesz wiedział, że dałeś jej coś więcej... Ocaliłeś jej życie