Potrzebuje obiektywnej oceny sytuacji

K

kate2

Guest
Egocentryczka napisał:
Denerwują ją twoi rodzice? Ale czy ona sobie nie zdawała sprawy z tego, że powinna ich zaakceptować, bo to ona wchodzi do rodziny? Nie mogę...
Akceptacja to jedno a chęć budowania dobrych relacji to drugie. Czasem da się tylko uaktywnić to pierwsze bo niestety zdarza się, że rodzice/ tesciowie bywają toksyczni i mają chętkę układać życie młodym, wtedy trzeba jednoznacznie się od tego odciąć i zacząć układać życie po swojemu ze współmałżonkiem.

Wola troski o poprawnośći i dojrzałość relacji powinna być z dwóch stron. Czasem synowa/zięć bardzo się starają a teściowie i tak mają te wysiłki w nosie.




Anonimous napisał:
Wybrałem na swoją kobietę swój własny ideał piękności i nie widzę innych kobiet przy sobie :/ Pewnie to mój błąd ;/.
Jest taka piosenka Krajewskiego :) : ,,Przemija uroda w nas,
w zdumieniu i w oczach gwiazd,
Przemija uroda jak nagła pogoda,
jak zima w La Paz.''

Bardzo czesto te kobiety które są swiadome swojej urody i same nią zachwycone mają poczucie, że mężczyzźni muszą się nie lada siłą i wytrwałością wykazać by je zdobyć i zdobywać już cały czas :) Jakby to była wartość sama w sobie. Owszem, dobrze jest mieć przy sobie kobietę zadbaną i pełną uroku ale wazne by ten urok pochodził także z wnętrza bo tylko wtedy uda się stworzyć coś dobrego i trwałego.



Anonimous napisał:
Kiedy inne dziewczyny razem coś działały i robiły drinki itp ona siedziała wyobcowana.
Może po prostu towarzystwo jej nie odpowiadało. Uważaj, byś nie wykoślawiał Jej wizerunku do tego, co Ci się w głowie buduje :)



Anonimous napisał:
Podsumowując na pewno wezmę urlop, zorganizuje jakiś wyjazd ze znajomymi żeby nie być sam i nie myśleć tylko o całej sytuacji.
Odpoczynek i dobry klimat do refleksji bardzo wskazane ale uciekanie pzred sobą samym, przed tym co czujesz i co przeżywasz już nie. Nie uciekaj w towarzystwo dla zagłuszenia tego, co w sobie nosisz. Zatrzymaj się, pochyl nad tym, podumaj i pozwól temu, co myslisz i uważasz wypłynąć na wierzch.
 

ActiveAngel

Discoverer of new theories
Dołączył
30 Maj 2015
Posty
509
Punkty reakcji
21
Wiek
35
Miasto
Universe
Ja za to uważam, że takie rygorystyczne metody doprowadzą do rozpadu związku. Tu potrzebna jest szczera rozmowa w miłej atmosferze, tolerancja i szacunek wzajemny. Nie krzycz na nią. Nie ubliżaj jej. Nie pokazuj swojej wyższości, bo to ją doprowadzi do rozpaczy.

Moim zdaniem twoja dziewczyna była człowiekiem z ambicjami, miała marzenia i nimi żyła. Poznała idealnego człowieka- Ciebie. W planach na pewno miała spełnianie marzeń i realizacje celów u boku człowieka, którego kocha. Tak długo było Wam dobrze i była z Tobą , to oznacza, że miała poważne plany co do Ciebie. Ślub, dzieci i szczęśliwe życie. Rosła w piórka. Gdyby nie miała marzeń, to nie poszłaby na studia ...

Jej wyobrażenia na pewno były takie: Będziemy razem, będziemy mieć fajne dobrze płatne prace, które dadzą nam pewną niezależność, bo która dziewczyna lubi prosić nie? Życie zaczyna się po dwudziestce. Cały świat stoi otworem.

Jednak Life is brutal i właśnie ta brutalność życia doświadczyła ją najbardziej. Dlaczego?



Anonimous napisał:
Jesteśmy razem od liceum (bez przerw), później były studia itd, tu wszystko było ok, chemia się zgadzała że tak powiem. Potem ja rzuciłem studia i zająłem się programowaniem żeby nas utrzymać bo chcieliśmy mieszkać sami. I tak sobie pracowałem 2 latka robiłem doświadczenie i zdobywałem wiedzę dość szybko bo było to moją pasją. W między czasie moja ukochana kończyła studia.
Zobacz jechaliście na tym samym wózku. Byliście na równym poziomie... --> Ty rzuciłeś studia a ona studiowała dalej ( jej wartość i samoocena rosła )



Anonimous napisał:
Po mgr. sie obudziła że to nie do końca dużo jej dało i że czas do pracy. Znalazła robotę w sklepie w galerii handlowej.
Widziała m, że ty pracujesz, wiec nie chciała być w twoich oczach gorsza. Złapała się każdej pracy by Ci jakoś dorównać ( Coś zakłóciło jej wewnętrzną równowagę, to myśl, dyplom mgr to za mało)



Anonimous napisał:
Siana wielkiego z tego nie miała ale miała to dla siebie na rozwalenie (każda kobieta potrzebuje wydać trochę "na siebie") rozumiałem to i dalej zapierdalałem na nas.
W tym momencie dotarło do niej, że zaczyna dziać się coś złego a jej wartość( w twoich i jej oczach) zaczyna spadać...



Anonimous napisał:
Po jakiś 5-6 miechach rzuciła tą robotę i siedziała w domu potem po 6-7 miechach zaczęła planować swój własny biznes i tak nic nie otworzyła, miała też prace zdalna ale nie lubiła jej. A w miedzy czasie zmieniło się dużo w moim życiu bo z racji doświadczenia założyłem firmę, zmieniłem prace mam wielu klientów.
Ten spadek jej wartości i rosnący poziom twojej wyższości nad nią spowodował, że musiała rzucić pracę, która nie dawała jej korzyści tzn. nie podnosiła jej reputacji w twoich oczach. Zdała sobie sprawę, że powoli stacza się ( pomimo wykształcenia). Stąd pomysł na założenie własnego biznesu, bo tylko tak mogłaby Ci dorównać.



Anonimous napisał:
Niestety tu mój czas dla nas się skończył tzn z jej punktu widzenia. Bo generalnie średnio 2 razy w miechu chodziliśmy do restauracji, dostawała drogie prezenty i mogła zawsze na mnie liczyć czy z tym biznesem czy z jakąkolwiek inna rozterka (zawsze próbowałem ją jakoś pocieszyć). Dodatkowo nie brakowało jej nic, oczywiście według niej to ona nic nie miała :/.
Brakowało jej, zaufaj mi. Brakło jej szczęścia. Pewnie nie raz myślała " Ci się udało. Cieszysz się , kupujesz mi drogie prezenty, ale nawet nie wiesz jak mnie to boli, że nie mogę ci się odwdzięczyć.... Kiedyś mnie rzucisz, bo na co ci taka niedojda jak ja, która nic nie potrafi... pomimo studiów jestem gorsza od Ciebie, pod każdym względem... Masz pracę, a Ja? Niebawem już w ogóle o mnie zapomnisz... "



Anonimous napisał:
Z tego co czytacie powyżej można rzeczywiście wysnuć że zatraciłem się w pogoni za kasą ale musicie zrozumieć że mieliśmy w planach budowę domu zakup działki , dzieci, ślub i tylko ja miałem prace więc jakoś musiałem na to zarobić żeby spać spokojnie. Ale tez nie jest tak że ja nie chciałem nigdzie jeździć ani spędzać z nią czasu bo byliśmy w Paryżu, Berlinie z 3 razy i w Chorwacji + wiele wyjazdów do rodziny, sylwester itp itd w ciągu ostatnich 1,5 roku. Z mojego punktu widzenia plan był napięty i wszystko było ok. Teraz można zapytać co się zmieniło?
Jeśli podczas tych wyjazdów, to ty rozporządzałeś kasą a ona musiała Cię prosić, to tylko niszczyłeś jej poczucie wartości... Mam nadzieję, że tak nie było.



Anonimous napisał:
Jakieś 5 miechów temu wyjechaliśmy podbijać Anglię, wszystko spoko ale trafiły się słabe warunki, które szybko zmieniliśmy :) Wynająłem nam cały dom i wszystko było już ok, do czasu odwiedzin moich rodziców.
Ty wynająłeś, czy wynajęliście razem? Ona może naprawdę czuć się niezręcznie...



Anonimous napisał:
Oni namieszali dość sporo ponieważ mają problem z tym że moja narzeczona nie dba o porządek w domu, obiady itp ale kurcze żyjemy w XXI wieku i ja nie szukam kury domowej ale moja matka tego nie rozumie bo jest innej daty.
Teraz postaw się w ciele swojej ukochanej. Masz ambicje ( jeszcze ich trochę zostało pewnie), marzyło Ci się , że zostaniesz kimś, ale no niestety tak los się potoczył, że egzystujesz w cieniu tej drugiej osoby, jesteś gorszy, do niczego się nie nadajesz ( tak sadzisz), nawet studia nie uczyniły Cie lepszym. Czujesz się jak chodząca niedoskonałość , na którą wielu patrzy krytycznie. Nic Ci się nie udaje. Samoocena maleje, pewność siebie też spada wykładniczo, każdego dnia szybciej... I nagle słyszysz jak rodzice twojej doskonałej połówki każą Ci jej służyć, co uświadamia ci kim tak naprawdę jesteś, że to ona ma nad tobą przewagę we wszystkim i tym samym wbili Ci przysłowiowy gwóźdź do trumny czy nóż w plecy.
W tym momencie z Magistra degradowała na służącą, sprzątaczkę, pokojówkę... Stracone nadzieje...



Anonimous napisał:
Dlatego też rozumie tu swoją że nie znosi moich rodziców, lecz tą nienawiść przelała na mnie i tak się wszystko posypało...
Pokaż jej w dobitny sposób , że twoja Mama się myli. Powiedz swojej mamie , przy swojej dziewczynie, prosto i dobitnie, że twoja dziewczyna nie będzie żadna kura domową. Wyszczególnij w tej rozmowie, to że twoja dziewczyna jest mądra, inteligentna, że taka dziewczyna to prawdziwy skarb. Że to nie jest jej wina , że się jej coś nie udało, że ma ogromny potencjał by zostać kimś, że Ty w to mocno wierzysz.
Takie słowa dodały by jej pewności siebie i myśl, że jeszcze jest szansa, że w nią nie zwątpiłeś jeszcze. :)



Anonimous napisał:
Generalnie mam lekki żal do niej że rzeczywiście nie dba o nic, tzn powiem tak że dba o taki lekki ład ale porządek jest dopiero po tym jak ja w weekend ogarnę dom i na kolanach wyczyszczę wszystko.
Może po prostu łapie ja depresja, albo po prostu jest załamana i zbuntowana. Sądzę, że ten bez ład w domu, to manifestacja. Ona daje ci jasno do zrozumienia, że: " Nie po to się edukowałam by służyć, sprzątać, prać, zmywać i gotować" " Może jak zaczniesz sprzątać to mnie zrozumiesz" " Zrozum mnie w końcu i pomóż mi bo ja już nie daję rady... Nie widzę dla siebie przyszłości!"



Anonimous napisał:
I tak wiem że kobieta nie jest od sprzątania nie jestem tego typu facetem tylko chciałbym widzieć że pomaga mi w utrzymaniu tego co mamy, że widzi ile ja pracuje na nas i że to docenia że nie mamy takich problemów jak dużo naszych znajomych którzy muszą brać wszystko na kredyt.
To powiedz jej to, ale dodaj jeszcze koniecznie, że na razie do puki nie znajdzie jakiejś dobrej fuchy, bo wiesz , że czujesz, że to nastąpi lada dzień, bo taka mądra, inteligentna i piękna dziewczyna jak ona to chodzący skarb.
Dziewczyny lubią komplementy , to buduje w nas motywacje do działania :)



Anonimous napisał:
Wiem tylko że bardzo mocno ją kocham i że to wszystko nie miało większego znaczenia do póki ona czuła to co ja do niej ale własnie nie dawno mnie uświadomiła że już nie wie co czuje. Dlatego zaproponowałem wspólny wyjazd itp itd, ale ona nie chce bo chce szukać pracy teraz, bo ma prace tymczasową od jakiegoś miesiąca ale z niej nie jest zadowolona. W sumie to liczyłem że tutaj w końcu znajdzie coś co jej sprawi przyjemność i zacznie mnie wspierać w kosztach utrzymania tak że będę mógł zrezygnować z dodatkowych prac, chociaż do póki się dziecko nie pojawi tak żeby nacieszyć się sobą, sorry my nawet o tym wiele razy rozmawialiśmy i razem tak planowaliśmy.
Mam nadzieję, że to co wyżej pisałam pomoże ci celnie odpowiedzieć na to pytania które cię dręczą i zrozumieć dlaczego nie chce wyjazdów, tylko woli pracę...
Moja drobna sugestia... Chcesz ją uszczęśliwić? To nie zabieraj jej w podróże na których musisz ją utrzymywać. Nie kupuj jej prezentów , których ona nie ma jak odwzajemnić... Po prostu zakasuj rękawy i weź się do działania człowieku, bo ją stracisz! Ona tego chce - Znajdź jej dobrą fuchę, prace na jej poziomie , dobrze płatną! Wtedy zobaczysz ten błysk w jej oku i będziesz wiedział, że dałeś jej coś więcej... Ocaliłeś jej życie :)
 
E

Elen

Guest
ActiveAngel napisał:
Ja za to uważam, że takie rygorystyczne metody doprowadzą do rozpadu związku. Tu potrzebna jest szczera rozmowa w miłej atmosferze, tolerancja i szacunek wzajemny. Nie krzycz na nią. Nie ubliżaj jej. Nie pokazuj swojej wyższości, bo to ją doprowadzi do rozpaczy.
A gdzie on napisal ze jej ubliza i pokazuje swoja wyzszosc? Moze tym ze to on robi obiad i sprzata mieszkanie ...co? No nie przesadzajmy. I nie rob z niej pokrzywdzonej "sierotki Marysi."
 
K

kate2

Guest
ActiveAngel ale dramaturgię ułożyłaś :D




ActiveAngel napisał:
Po prostu zakasuj rękawy i weź się do działania człowieku, bo ją stracisz! Ona tego chce - Znajdź jej dobrą fuchę, prace na jej poziomie , dobrze płatną!
O rety. I co jeszcze??? :)

Motywacja i wspieranie to szlachetna rzecz ale nie da się wziąć drugiego człowieka na garba ;) i go nieść całe życie by czasem nie wpadł w depresję.
 
E

Elen

Guest
ActiveAngel napisał:
Może po prostu łapie ja depresja, albo po prostu jest załamana i zbuntowana. Sądzę, że ten bez ład w domu, to manifestacja. Ona daje ci jasno do zrozumienia, że: " Nie po to się edukowałam by służyć, sprzątać, prać, zmywać i gotować" " Może jak zaczniesz sprzątać to mnie zrozumiesz" " Zrozum mnie w końcu i pomóż mi bo ja już nie daję rady... Nie widzę dla siebie przyszłości!"
Depresja... ? :D Skoro nie po to sie edukowala, to proponuje zeby On urodzil za nia dziecko, sprzatal i gotowal i niech jeszcze sprzata pyl spod jej nog... bo ona ma dyplom. A ja mysle, ze dziewczyna jest sprytna i wyrachowana, bo jakos te jej "ambicje" nie przeszkodzily jej skwapliwie korzystac z jego pieniedzy, kupowac ciuchy i zyc jak chce. Wybacz moja droga... ale ja i wiele osob tez maja mgr i jakos to nie wadzi mi w prowadzeniu domu, oraz wykonywaniu roznych prac. Jesli uwazasz ze wykonywanie takich prac uraga ludziom z dyplomem, to chyba bardzo sie mylisz. Znam ludzi z tytulem profesorow ktorzy maja domy, dzialki, ogrody i zyja normalnie. Zwiazek to wspolna praca obu stron. No chyba ze... ktos chce miec "pania" a nie zone i matke dzieciom. A robic "kariere" nikt jej nie zabrania. Ludzie musza sie dobrac! Z tego co kolega tu pisze, to ewidentnie rozmijaja sie w podstawowych kwestiach zyciowych. Ale to oczywiscie jego zycie i do niego nalezy wybor.

ActiveAngel napisał:
.. Po prostu zakasuj rękawy i weź się do działania człowieku, bo ją stracisz! Ona tego chce - Znajdź jej dobrą fuchę, prace na jej poziomie , dobrze płatną! Wtedy zobaczysz ten błysk w jej oku i będziesz wiedział, że dałeś jej coś więcej... Ocaliłeś jej życie :)
Z tego co pamietam, to zapytal ja wprost ostatnio i stwierdzila, ze nic do niego nie czuje. To wystarczy. Mam pytanie- a KTO ocali jego zycie? Kto sprawi ze chlopak zacznie sie usmiechac i poczuje sie doceniony i kochany?! Odpowiem Ci- KTOS KTO BEDZIE GO KOCHAL. Zastanow sie, co by sie stalo, gdyby on sie nagle rozchorowal...czy ona bedzie mu wsparciem? Hm...
 
K

kate2

Guest
ActiveAngel napisał:
Powiedz swojej mamie , przy swojej dziewczynie, prosto i dobitnie, że twoja dziewczyna nie będzie żadna kura domową. Wyszczególnij w tej rozmowie, to że twoja dziewczyna jest mądra, inteligentna, że taka dziewczyna to prawdziwy skarb.
Mądre, inteligentne osoby też są kurami domowymi :) Jesli prowadzenie domu, wypełnianie obowiązków żony, matki i pani domu jest okreslane byciem kurą domową to ja nią jestem w rzeczy samej :) I dobrze mi z tym.
I mojemu mężowi również :)



Elen napisał:
Depresja... ? :D Skoro nie po to sie edukowala, to proponuje zeby On urodzil za nia dziecko, sprzatal i gotowal i niech jeszcze sprzata pyl spod jej nog... bo ona ma dyplom. A ja mysle, ze dziewczyna jest sprytna i wyrachowana, bo jakos te jej "ambicje" nie przeszkodzily jej skwapliwie korzystac z jego pieniedzy, kupowac ciuchy i zyc jak chce. Wybacz moja droga... ale ja i wiele osob tez maja mgr i jakos to nie wadzi mi w prowadzeniu domu, oraz wykonywaniu roznych prac. Jesli uwazasz ze wykonywanie takich prac uraga ludziom z dyplomem, to chyba bardzo sie mylisz. Znak ludzi z tytulem profesorow ktorzy maja domy, dzialki, ogrody i zyja normalnie. Zwiazek to wspolna praca obu stron. No chyba ze... ktos chce miec "pania" a nie zone i matke dzieciom. A robic "kariere" nikt jej nie zabrania. Ludzie musza sie dobrac! Z tego co kolega tu pisze, to ewidentnie rozmijaja sie w podstawowych kwestiach zyciowych. Ale to oczywiscie jego zycie i do niego nalezy wybor
Posumowałam Twój komentarz punktem.
 

Egocentryczka

Nowicjusz
Dołączył
11 Październik 2011
Posty
103
Punkty reakcji
4
ActiveAngel, ona też się powinna starać, by go nie stracić... a chyba już to zrobiła. Związek to starania obojga. Poza tym, Twój post wygląda trochę idealistycznie. Nie broń na siłę tej kobiety, skoro spieprzyla sobie sama sprawę. On się starał, robił co mógl... a ona co? Przykre to jest.
 

ActiveAngel

Discoverer of new theories
Dołączył
30 Maj 2015
Posty
509
Punkty reakcji
21
Wiek
35
Miasto
Universe
Elen napisał:
A gdzie on napisal ze jej ubliza i pokazuje swoja wyzszosc? Moze tym ze to on robi obiad i sprzata mieszkanie ...co? No nie przesadzajmy. I nie rob z niej pokrzywdzonej "sierotki Marysi."
Miałam na myśli takie podpowiedzi jak ta poniżej, które zapewne, nie pomogą tej dziewczynie. To tylko pogłębi brak zrozumienia. Ona cierpi a ukochany ją jeszcze wyrzuca jak śmiecia.



Elen napisał:
Looo.... niezle. To w takim razie popros ja zeby raczyla sie od Ciebie wyprowadzic jak najszybciej. I daj jej konkretny termin. Ps. Przystopuj z tym odchudzaniem, jedz normalnie, bo odbije sie to na zdrowiu.


kate2 napisał:
Motywacja i wspieranie to szlachetna rzecz ale nie da się wziąć drugiego człowieka na garba ;) i go nieść całe życie by czasem nie wpadł w depresję.
Nie chodzi mi o to, by ją całe życie prowadził za rękę jak dobry anioł stróż, ale chodzi o to by pomógł jej wyjść z dołka i pomóc zacząć by dalej już pociągnęła sama.



Elen napisał:
Depresja... ? :D Skoro nie po to sie edukowala, to proponuje zeby On urodzil za nia dziecko, sprzatal i gotowal i niech jeszcze sprzata pyl spod jej nog... bo ona ma dyplom. A ja mysle, ze dziewczyna jest sprytna i wyrachowana, bo jakos te jej "ambicje" nie przeszkodzily jej skwapliwie korzystac z jego pieniedzy, kupowac ciuchy i zyc jak chce.
Sadzę, że jak by robiła to co kocha to i miała by motywacje by sprzątnąć wspólne gniazdko i ugotować ukochanemu obiadek.



Elen napisał:
Wybacz moja droga... ale ja i wiele osob tez maja mgr i jakos to nie wadzi mi w prowadzeniu domu, oraz wykonywaniu roznych prac. Jesli uwazasz ze wykonywanie takich prac uraga ludziom z dyplomem, to chyba bardzo sie mylisz. Znam ludzi z tytulem profesorow ktorzy maja domy, dzialki, ogrody i zyja normalnie.
Nie rozumiesz mnie Elen. Gdyby miała pracę na którą zasługuje i nie była tylko utrzymanką, to wtedy z pewnością robiła by wszystko to co ci ludzie o których piszesz i to z przyjemnością.



Elen napisał:
Zwiazek to wspolna praca obu stron. No chyba ze... ktos chce miec "pania" a nie zone i matke dzieciom. A robic "kariere" nikt jej nie zabrania. Ludzie musza sie dobrac! Z tego co kolega tu pisze, to ewidentnie rozmijaja sie w podstawowych kwestiach zyciowych. Ale to oczywiscie jego zycie i do niego nalezy wybor.
Uważam , że ona po prostu czuje się nikim, czuje się gorsza, a nie że marzy jej się kariera i paniusiowanie. Ona po prostu chce się spełnić życiowo, ale nie ma tej siły przebicia i przez to coraz bardziej się zatraca. Dlatego cała nadzieja dla niej jest w jej chłopaku, bo widać, że to naprawdę dobry człowiek :)



Elen napisał:
Z tego co pamietam, to zapytal ja wprost ostatnio i stwierdzila, ze nic do niego nie czuje. To wystarczy.
Nie wierzę w jej słowa. To zdołowana dziewczyna.



Elen napisał:
Mam pytanie- a KTO ocali jego zycie? Kto sprawi ze chlopak zacznie sie usmiechac i poczuje sie doceniony i kochany?! Odpowiem Ci- KTOS KTO BEDZIE GO KOCHAL. Zastanow sie, co by sie stalo, gdyby on sie nagle rozchorowal...czy ona bedzie mu wsparciem? Hm...
Sadze, że ona go kocha, ale przeżywa trudny okres w życiu.
On ją też kocha, dlatego tu pisze, by uratować ten związek.
Jednak brakuje im nieco empatii.
On nie rozumie , że ona czuje się gorsza , niedowartościowana itp.
Ona nie rozumie tego, że on musi pracować by mogli godnie żyć.
Gdyby jej udałoby się znaleźć godną pracę, on pracował by mniej i więcej czasu spędzali by razem.
Będąc równymi sobie i ona czuła by się dowartościowana a on by sobie odpoczął.



kate2 napisał:
Mądre, inteligentne osoby też są kurami domowymi. Jesli prowadzenie domu, wypełnianie obowiązków żony, matki i pani domu jest okreslane byciem kurą domową to ja nią jestem w rzeczy samej. I dobrze mi z tym. I mojemu mężowi również :)
Ale są osoby, które pragną realizować się w życiu zgodnie z tym co kochają...
Egocentryczka napisał:
ActiveAngel, ona też się powinna starać, by go nie stracić... a chyba już to zrobiła. Związek to starania obojga. Poza tym, Twój post wygląda trochę idealistycznie. Nie broń na siłę tej kobiety, skoro spieprzyla sobie sama sprawę. On się starał, robił co mógl... a ona co? Przykre to jest.
Przecież pracowała i stara się o pracę. Chciała nawet założyć własny biznes, ale widocznie jest coś co ją blokuje i nie potrafi się przebić. Może powinna pogadać sobie z psychologiem. Jednak sadzę , że najlepszym psychologiem jest dla niej jej chłopak...
 
E

Elen

Guest
ActiveAngel napisał:
Mam pytanie- a KTO ocali jego zycie? Kto sprawi ze chlopak zacznie sie usmiechac i poczuje sie doceniony i kochany?! Odpowiem Ci- KTOS KTO BEDZIE GO KOCHAL. Zastanow sie, co by sie stalo, gdyby on sie nagle rozchorowal...czy ona bedzie mu wsparciem? Hm...
Sadze, że ona go kocha, ale przeżywa trudny okres w życiu.
On ją też kocha, dlatego tu pisze, by uratować ten związek.
Jednak brakuje im nieco empatii.
On nie rozumie , że ona czuje się gorsza , niedowartościowana itp.
Ona nie rozumie tego, że on musi pracować by mogli godnie żyć.
Gdyby jej udałoby się znaleźć godną pracę, on pracował by mniej i więcej czasu spędzali by razem.
Będąc równymi sobie i ona czuła by się dowartościowana a on by sobie odpoczął.


Chciała nawet założyć własny biznes, ale widocznie jest coś co ją blokuje i nie potrafi się przebić. Może powinna pogadać sobie z psychologiem. Jednak sadzę , że najlepszym psychologiem jest dla niej jej chłopak...
Hm....a przeszlo mi to przez mysli. O tym ze on ja kocha to ja wiem. nie mam zadnych watpliwosci. A co ona naprawde czuje? tego nie wiemy, bo ani ja ani Ty nie siedzimy w jej skorze. Mamy tez relacje tylko jego. Tu sie zgodze. A moze ona ma do niego jakies swoje pretensje. Na pewno ma. No ale nie bede tu wnikac w jej psychike, tylko w zachowanie. A zachowaniem mowi wyraznie ze- nie zalezy jej na nim. Moim zdaniem powinni sie rozstac na jakis czas, byc moze zatesknia za soba.. jesli nie... trudno. Sama musi dojsc ze soba do ladu, nikt tego za nia nie zrobi.
 

ActiveAngel

Discoverer of new theories
Dołączył
30 Maj 2015
Posty
509
Punkty reakcji
21
Wiek
35
Miasto
Universe
Każdy ma inny charakter, każdy ma swoje wady i zalety niektórzy są egocentrykami, inni altruistami. Jednak jeśli pomimo wad tak długo ze sobą wytrzymali... to powinni być razem. :)
 

Anonimous

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2015
Posty
21
Punkty reakcji
0
Hej,

Zgadzam sie w 100% że mojej ukochanej brakuje spełnienia, tzn ona chciałaby czuć się niezależną. Ja zawsze powtarzałem jej że mój sukces to też jest jej osiągniecie bo za to co oszczędzam zbudujemy sobie przyszłość (tak jak pisałem wcześniej, działka, dom ...). Ona jest młodą osobą więc ze szczerego serca pchałem ją do osiągnięcia czegoś i dużo w tym pomagałem. Np.: kilka lat robiłem zdjęcia na bloga itp itd... W każdej ze swoich prac nigdy sie nie cieszyła a tylko męczyła. Wiem że praca sama w sobie nie jest fajna ale jak komuś nie odpowiada to powinien zrobić cokolwiek żeby zmienić a niestety było tylko narzekanie. Ja jej tak na prawdę z pracą nigdy nie cisnąłem, tzn mówiłem żeby poczekała i znalazła sobie coś fajnego z czego się będzie cieszyć, ale ją ostro jej rodzice męczyli o tą prace znaczy pytali sie czy już coś znalazła co dzwonili i tutaj ten brak dystansu spowodował że ona myślała że oni sie czepiają. Próbowałem jej wyjaśnić że to nie o to chodzi i żeby szukała coś z czego będzie dumna ale to nic nie dawało :/ Dla mnie generalnie mogła nie pracować, lecz wiedziałem że ona nie nadaje się na panią domu i że będzie jej ciężko w tej roli a nawet jak sie odnajdzie to w przyszłości mi wypomni że zmarnowała sobie życie. Po za tym jak nie pracowała to nie potrafiła ogarnąć mieszkania, pozmywać, ugotować. Bo nawet z wdzięczności za to że ja pracuje na nas i nie mam czasu mogła coś zrobić a nie czekać na weekend aż razem to ogarniemy. Jednak to pikuś dla mnie był i sprawiał tylko że czasami chodziłem naburmuszony ;). (tak mój błąd bo powinienem nie nosić tego i porozmawiać). Ja nie wiem jak wy ale ja odkąd mamy ten dom i mam większe luzy z klientami to się zaraz zaczynam nudzić i coś ide ogarnąć, więc tym bardziej mnie zastanawia co ona robiła z tym czasem... Masakra... Dobra bo zaraz wyjdzie że ja się robię na idealnego bo nie jestem. Zepsułem to że nie słuchałem jej narzekania chociaż ostatnio przeczytałem dobry wpis na jakiś blogu (nie mogę znaleźć), który opisywał psychikę kobiety własnie ciągle narzekającej swojemu wybrankowi. Podsumowując ten wpis chodziło o to że facet nie czyta w myślach i kobieta jasno powinna mówić czego chce a nie narzekać i sądzić że "jak kocha" to się domyśli. U nas niestety słyszałem narzekanie dość często i tu był mój błąd że je ignorowałem. Do tego jeszcze sie odniosę do wpisu o drogich prezentach i faktu że ona się zle czuje że nie może mi takich sprawić. Ja jej zawsze powtarzałem jak sie pytała co bym chciał dostać, że ja nie chce żadnych prezentów i że najlepszy na świecie prezent jaki może mi zrobić to ona ubrana w samą kokardę ;).

Prawda jest taka że oboje nie pracowaliśmy nad związkiem i ja to widzę i z chęcią bym to zmienił, lecz ona już nie chce. Mówi że potrzebuje przerwy itp itd. Tylko ja nie wiem ile ja wytrzymam w tym wspieraniu jej żeby wyszła na prostą, bo na prawdę mam jedynie ochotę się w nią wtulić i zapomnieć o tym wszystkim !!
 
K

kate2

Guest
Anonimous napisał:
Generalnie mam lekki żal do niej że rzeczywiście nie dba o nic, tzn powiem tak że dba o taki lekki ład ale porządek jest dopiero po tym jak ja w weekend ogarnę dom i na kolanach wyczyszczę wszystko. Pewnie przez to że zawsze bałem sie o takach rzeczach z nią gadać, tzn zwracać jej uwagę że wszędzie są jej ciuchy porozwalane np. powodowało to że chodziłem trochę oziębły i gburowaty.
Piszesz, że kobieta powinna uzewnętrznić swoje uczucia i potrzeby a nie czekać aż meżczyzna się domysli. To prawda: często kobiety uciekają się do takiego własnie sposobu : milczą, lub są w kontakcie chłodne aby niejako dać do zrozumienia , że coś jest nie tak i mężczyzna powinien tu wykazać czujność i szybko odpowiedzieć na taka sytuaację. Zacytowałam fragment Twojej wypowiedzi, gdzie Ty postąpiłeś podobnie. Choć pewnie z innych powodów. Bałeś się utraty swojej Lubej więc wszystko się w Tobie gotowało ale siedziałeś cicho i ozięble :)
Jak widzisz: nie jest to skuteczny sposób rozwiązywania problemów. W związku trzeba wszystko wykładać na stół i oglądać problem z każdej strony. Nawet jeśli jest to jakaś pierdoła. Bardzo częste takie nie przedyskutowane pierdoły są powodem cichych konfliktów i oddalania się od siebie.
Nawet nie zapytałeś dlaczego nie sprzatnęła w wolnej chwili? Być może jest tak jak sugeruje Active Angel: Ten bałagan to pewna forma agresji ze strony Twojej narzeczonej z powodu tego, iż Ty pracujesz i praca ta przynosi Ci nie tylko dochód ale także satysfakcję. A ona siedzi w domu i nie wie, co zrobić ze swoim życiem.

Rozumiem, że podjęła Ona decyzję o rozejściu się . Tak? Czy to raczej prowokacja do gruntownych rozmów w Waszym życiu?

Czy jest praca która by dawała Jej radość i przyjemność? Pytałeś Ją o to?


ActiveAngel napisał:
Jednak jeśli pomimo wad tak długo ze sobą wytrzymali... to powinni być razem. :)
Nie chodzi o wytrzymywanie Angel. To byłoby dla mnie straszne , gdybym musiała ,,wytrzymywać'' z moim mężem :) Ma być miłość i pasja ( tak naywam wolę kochania i pragnienie uszczęsliwiania tej drugiej osoby). Na dobre i złe.

Znam przypadki osób które były ze sobą 10 lat i związek się rozpadł. Po czym weszli za jakiś czas w inny i zapieczetowali go zaraz ślubem. Czy ten drugi okazał się lepszy od popzredniego? Jeden tak, drugi nie. Wszysto zależy od tego czy ktoś potrafi ze sobą zrobić porządek. Jeśli umie i chce pracować nad zmianą siebie dla dobra wspólnego są duże szanse na zbudowanie czegoś trwałego. Jesli będzie tylko wymagał od drugiego by tamten się jakoś dostosował do niego to relacja się nie uda. I może sobie szukać i pzrebierać nie wiedząc, że on sam jest dla siebie przeszkodą w drodze do szczęścia.
 
E

Elen

Guest
Nie Kate2 ona nie podjela zadnej decyzji o odejsciu, bo sie poki co nie wyprowadzila. Ona bardzo dobrze wie, ze on ja kocha i ma do niej slabosc...nie bede wnikac na jakim tle, bo to zbyt intymne. Ona mowi "nie", bo to emocjonalny szantaz. I dobrze wie, ze jemu sie swiat usuwa spod stop i zrobi wszystko zeby nie odeszla.
 

Anonimous

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2015
Posty
21
Punkty reakcji
0
kate2 napisał:
Rozumiem, że podjęła Ona decyzję o rozejściu się . Tak? Czy to raczej prowokacja do gruntownych rozmów w Waszym życiu?
Tak to ona i rozmawialiśmy ale ona nie wierzy że coś się zmieni.



kate2 napisał:
Czy jest praca która by dawała Jej radość i przyjemność? Pytałeś Ją o to?
Wielokrotnie ale ona sama nie wie :/



kate2 napisał:
Zacytowałam fragment Twojej wypowiedzi, gdzie Ty postąpiłeś podobnie. Choć pewnie z innych powodów. Bałeś się utraty swojej Lubej więc wszystko się w Tobie gotowało ale siedziałeś cicho i ozięble
No jakbyś mnie znała :) Tzn. bałem sie strasznie jak zareaguje jak zwrócę jej uwagę i chciałem uniknąć kłótni.
 
E

Elen

Guest
Anonimous napisał:
Ja jej zawsze powtarzałem jak sie pytała co bym chciał dostać, że ja nie chce żadnych prezentów i że najlepszy na świecie prezent jaki może mi zrobić to ona ubrana w samą kokardę ;).

Prawda jest taka że oboje nie pracowaliśmy nad związkiem i ja to widzę i z chęcią bym to zmienił, lecz ona już nie chce. Mówi że potrzebuje przerwy itp itd. Tylko ja nie wiem ile ja wytrzymam w tym wspieraniu jej żeby wyszła na prostą, bo na prawdę mam jedynie ochotę się w nią wtulić i zapomnieć o tym wszystkim !!
Aha... skoro tak sie sprawy maja, to udziele Ci juz ostatniej mej rady w tym temacie- skoro tak ja kochasz jak mowisz, to proponuje Ci 1. zatrudnic kogos do sprzatania i gotowania 2. nianie do dziecka, jesli sie ono pojawi 3. porozmawiac z rodzicami powaznie i zakazac im stanowczo czepiania sie twej kobiety i pytan o prace, powiedz im ze- jest jaka jest a Ty ja kochasz. 4. I pozwol jej zyc jak chce, bez pretensji, skoro wystarcza Ci jej sama obecnosc i to Cie uszczesliwia. **** A teraz najlepsze- pedz do sklepu, kupuj pierscionek zareczynowy, zapros ja na kolacje czy co tam chcesz i ... popros ja zeby za Ciebie wyszla,, bo nie mozesz bez niej zyc. Serio! Jesli sie zgodzi, to zapewne bedziesz w niebie. Moze taki wlasnie przelom jest wam potrzebny w zwiazku. Jesli odmowi, tzn ze nie blefowala i jednak jest idiotka. W takiej sytuacji wystaw ja za drzwi. Woz albo przewoz. Tyle mego. Koncze temat. Powodzenia.
 
K

kate2

Guest
Elen napisał:
Nie Kate2 ona nie podjela zadnej decyzji o odejsciu, bo sie poki co nie wyprowadzila. Ona bardzo dobrze wie, ze on ja kocha i ma do niej slabosc...nie bede wnikac na jakim tle, bo to zbyt intymne. Ona mowi "nie", bo to emocjonalny szantaz. I dobrze wie, ze jemu sie swiat usuwa spod stop i zrobi wszystko zeby nie odeszla.
Też idę tym tropem ale chciałam wiedzieć co napisze autor watku.



Anonimous napisał:
Tzn. bałem sie strasznie jak zareaguje jak zwrócę jej uwagę i chciałem uniknąć kłótni.
W normalnym związku nie da się uniknąć kłótni . Spotykają się ze sobą dwa światy: kobiecy i męski. Ponadto dwie osobowości z róznymi doświadzceniami i cechami charakteru. Nie da się uniknąć iskr.

Według mnie źle się dzieje tam gdzie jest cisza. Każdy siedzi we własnym świecie i nie ma kontaktu tak naparwdę ani z samym sobą ani z tą drugą osobą. Wziąłeś sobie urodziwą kobietę i będziesz ją teraz trzymał w szklarnianych warunkach by od ciebie nie odeszła? Jak ona ma poznać Ciebie, Twoj wewnętrzny świat, to, co myślisz, co lubisz, czego nie tolerujesz jesli ty z lęku pzred utratą tej osoby tłamsisz samego siebie?
 

Anonimous

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2015
Posty
21
Punkty reakcji
0
Elen napisał:
A teraz najlepsze- pedz do sklepu, kupuj pierscionek zareczynowy, zapros ja na kolacje czy co tam chcesz
Już od roku jesteśmy zaręczeni ;)



Elen napisał:
zakazac im stanowczo czepiania sie twej kobiety i pytan o prace
O prace czepiaja sie jej rodzice.



Elen napisał:
Woz albo przewoz. Tyle mego. Koncze temat. Powodzenia.
No fakt jest taki że porozmawiam z nią dziś że ja sie nie poddam i że będę walczył i zmieniał. Będę szczery i będę mówił co mi sie podoba i prawił komplementy bo w końcu ona jest tą najwspanialszą. Jeśli nie chce to sie wyprowadzi a jeśli zaakceptuje tą zmiane to raczej nam sie poukłada. Ja już pogodziłem sie z utrata ale wiem że nie wybaczyłbym sobie jakbym w przyszłości zobaczył jej zdjęcia i wiedział że nawet nie spróbowałem ;)
 
K

kate2

Guest
Anonimous napisał:
nie wybaczyłbym sobie jakbym w przyszłości zobaczył jej zdjęcia i wiedział że nawet nie spróbowałem ;)
A ja myslałam że próbowałeś 8 lat :pokrecony:
Anonimous napisał:
No fakt jest taki że porozmawiam z nią dziś że ja sie nie poddam i że będę walczył i zmieniał. Będę szczery i będę mówił co mi sie podoba i prawił komplementy bo w końcu ona jest tą najwspanialszą.
A co ona zrobi ze swej strony? Będzie tylko biernie patrzyła i punktowała bądź nie Twoje wysiłki?

Dla mnie komplementy dawane pod jakąś presją nie miałaby żadnej wartości ani nie sparwiały w związku z tym przyjemności.
 

Anonimous

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2015
Posty
21
Punkty reakcji
0
kate2 napisał:
A ja myslałam że próbowałeś 8 lat

Troche racji w tym jest ;)



kate2 napisał:
Dla mnie komplementy dawane pod jakąś presją

Ja jej powiem po prostu że będę sie zachowywał tak jakbym chciał sie zachowywać w idealnym związku. Dam sobie miesiąc (co to przy 8 latach) i jeżeli rzeczywiście to ja będę się tylko starał i nie zobaczę żadnej zmiany w jej zachowaniu to wtedy będę musiał być stanowczy ;) I nie chodzi o to że będę za nią teraz biegał na palcach. Wręcz przeciwnie będę z nią szczery do bólu i będę starał sie doceniać to co robi. Zawsze doceniałem ale nie mówiłem!
Ja też dzięki wam zrozumiałem że musimy współpracować i każde z nas musi być doceniane. Dlatego sam do siebie muszę mieć szacunek i będę obserwował czy mnie doceni jak nie to też mi wiele pokaże i na pewno jej o tym powiem.
 
K

kate2

Guest
@[member='Anonimous'], dostałeś trochę obiektywnych opinii na temat poruszonego przez Ciebie problemu. Czy Ci się to przyda i czy w ogóle zechcesz z tego skorzystać to zależy od Ciebie . Na moje oko mimo wszelkich twoich deklaracji uważam, że bardziej Ty bez niej niż Ona bez Ciebie nie możesz żyć. Jesli Twój lęk przed Jej utratą i przed samotnością będzie większy od trzeźwej oceny sytuacji to z czasem zgodzisz się na wszystko by Ją przy sobie utrzymać i nie być samemu. Ale to moje refleksje po tym temacie i nie musisz się z nimi zgadzać.

Dużo spokoju życzę i mądrych decyzji. Powodzenia.
 
Do góry