ETAP I
Jestem w akademiku, leżę na łóżku. Ciężko powiedzieć czy był to już sen, ale nagle w jednym momencie znalazłem się w zupełnie innym miejscu.
ETAP II
Stoję przed blokiem w miejscowości, w której mieszkałem do 11 roku życia. Widzę stojące niedaleko bloku nasze stare chlewiki. Jak byłem mały wszyscy mieszkańcy bloków trzymali tam swoje różne rzeczy, obecnie przerobione są na garaże dla samochodów. Początkowo zauważam tylko moich rodziców naprawiających dach. Jak to zazwyczaj bywa na początku byłem lekko zdezorientowany. W dodatku bez kontroli nad swoją osobą zwróciłem się do mamy – Jak dobrze wrócić do domu i trochę popracować.
Naprawa dachu wyglądała co najmniej dziwnie. Polegała na pomalowaniu blacho-dachówki jakąś gęstą substancją przypominającą smołę. Połowa jednej strony dachu była pomalowana, miałem ją dokończyć. Jeszcze przed rozpoczęciem pracy, rodzice zaczęli polewać wodą całą powierzchnię dachu. Moja osoba strasznie się zezłościła. Skutki były takie, że pomalowana część została uszkodzona, a druga część nienadająca się do pomalowania aż do chwili wyschnięcia. Z podniesionym tonem zapytałem tylko dlaczego to zrobili, ale nie otrzymałem odpowiedzi. Mimo wszystko zacząłem na siłę malować dalszą część dachu.
W tym momencie pojawiła się dziewczyna. Na początku nie widziałem jak dokładnie wygląda. Przechodziła blisko mnie, ale mogłem zauważyć jedynie smukłą sylwetkę jej ciała i jasne, dość długie włosy. Zszedłem z drabiny. Ona odwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie. W tym momencie zobaczyłem wyraźnie jej oczy, a za chwilę całą twarz. Często śnią mi się osoby, które jak mi się tylko wydaje nigdy nie spotkałem. Tą dziewczynę chyba sam stworzyłem w tej chwili ponieważ była bardzo podobna do pewnej aktorki, którą widziałem w filmie, który zresztą oglądałem dzień wcześniej.
Wracając do snu.., dziewczyna spojrzała na mnie, następnie się odwróciła i weszła do chlewika naprzeciwko. W śnie odpowiedziałem sobie, że jest o córka sąsiadów. Ja w tym momencie poszedłem malować dach z drugiej strony budynku, bo frontową stronę jakimś cudem miałem już skończoną.
ETAP III
Ciężko jest teraz opisać co się stało ponieważ widzę jedynie zamglone obrazy.. Akcje dzieje się dalej w korytarzu pomiędzy rzędami chlewików. Jestem razem z kilkoma kumplami ze studiów oraz z dziewczyną którą wcześniej zobaczyłem. O dziwo ja, ta dziewczyna i moi kumple zachowujemy się tak jak starzy znajomi. Gadamy, śmiejemy się, ale bardzo szybko coś zaczęło się dziać. Wszyscy tak jakby się zlękli. Czuliśmy że musimy się schować. Zobaczyłem samochód. I naprawdę nie wiem dla czego ale wszyscy wpadliśmy na pomysł aby udawać drogę. Tak, taką zwykłą drogę asfaltową. Ja i moi koledzy byliśmy ubrani na czarno więc położyliśmy się na ziemi w różnych miejscach na plecach udając asfalt. Dziewczyna była ubrana na biało, położyła się mniej więcej na środku korytarza i udawała pas ruchu. Jako że w śnie moja osoba koncentrowała głównie uwagę na dziewczynie leżałem niedaleko niej.
Sen w tym momencie stawał się coraz mniej logiczny. Tak świetnie udawaliśmy drogę, że moi kumple po kolei zaczęli znikać, tak jakby wtapiali się w otoczenie(dosłownie). Zostałem tylko ja z tą dziewczyną. W tej chwili stało się coś niesamowitego, otrzymałem kontrolę nad swoją osobą, tzn. miałem niewielką świadomość że śnię i mogłem poruszać swoją postacią. Nie miałem jednak wpływu na dalszy rozwój wydarzeń.
Wszedłem do jej chlewika ponieważ ‘czegoś’ potrzebowałem[***], a tylko ona była i miała klucz do swojego chlewika. W jej chlewiku było bardzo czysto, wszystko poukładane i wysprzątane. Piszę to bo we śnie zwróciłem na to uwagę. Ona zaczekała na zewnątrz. Wychodząc spotkałem swojego tatę który mówi aby przyszedł do ‘nich’. Okazało się że na zewnątrz było sporo osób i odbywało się jakieś spotkanie, wspólne grillowanie. Patrzę się tak na wszystkich, ale nigdzie nie widzę dziewczyny. Oglądam się za siebie i nie wiedziałem gdzie się podziała.
ETAP IV
W oddali widzę swoją wioskę w której przed chwilą byłem. Pogoda zrobiła się pochmurna. Chmury i niebo miały miedziany kolor, wokół pełno szarości. Jestem na dworcu kolejowym, który w rzeczywistości nie istniej w tamtym miejscu. Patrzę wzdłuż peronu, a tam pełno ludzi, głównie młodych. Wszyscy podekscytowani jakby jechali na jakąś wycieczkę czy coś w tym stylu.
W tłumie dostrzegam dziewczynę, chcę do niej podejść, ale słyszę nadjeżdżający pociąg. Był to pociąg towarowy. Coś mi mówi że mam na niego wskoczyć i odjechać, jednak nie widziałem większego sensu więc tego nie zrobiłem. Pociąg długo przejeżdżał, miał sporo wagonów. Ostatni wagon nie był zaczepiony do pozostałych i jechał z 2-3 metrową przerwą od pozostałych. Wyglądało to tak jakby przed chwilą się oderwał i po prostu rozpędzony jeszcze powoli podążał za pozostałymi wagonami. Było pełno ludzi, ale nikt nie zauważył tego ostatniego wagonu. Jakoś bardzo mi zależało aby ktoś mi uwierzył, że taka sytuacja naprawdę miała miejsce. Nie wiem po co, ale chciałem to jakoś udowodnić i w tym momencie pociąg nagle się zatrzymał, a zaraz potem było słychać uderzenie wagonika który powoli jeszcze się toczył. Osoby stojące najbliżej mnie uznali że mówiłem prawdę.
Moja osoba we śnie była bardzo szczęśliwa że ktoś w to uwierzył. Zrobiła się miła atmosfera, lecz nie na długo, ponieważ z tej samej strony przyjeżdża ten sam pociąg, tak jakby zatoczył gdzieś koło i wrócił na tą samą stację, lecz działo się to wszystko w krótkim czasie. Pociąg wyglądał tym razem trochę inaczej. Wyglądał na uszkodzony, niektóre blachy były powyginane. Tym razem pociąg zatrzymał się na stacji i posiadał kilka wagonów osobowych z których wyskoczyli uzbrojeni żołnierze. Zapanowała panika, wszyscy przerażeni zaczęli uciekać w różne kierunki.
ETAP V
Błyskawicznie znalazłem się koło chlewików i zobaczyłem jadący za mną samochód, dokładnie taki jaki widziałem wcześnie podczas spotkania z kuplami i dziewczyną. Kierowcą był jeden z żołnierzy z tamtego pociągu. Znajdowałem się w korytarzu pomiędzy chlewikami, nikogo nie było, a ja byłem w pułapce. W kieszeni wyczułem jednak jakieś klucze. Zrozumiałem że muszą być one do mojego chlewika. Samochód był bardzo blisko, ale byłem spokojny i czułem że mam dużo czasu. Udało mi się wejść. Szybko zamknąłem się i w tym momencie samochód uderzył z impetem w drzwi.
ETAP VI
Sytuacja się uspokoiła, już nie obchodziło mnie to co się przed chwila stało. [***] Zacząłem zwiedzać swój chlewik. Wglądał inaczej niż go sobie zapamiętałem. W jednym z rogów pomieszczenia podłoga się zawalała i o mało bym nie wpadł do piwnicy, o której wcześnie istnienia nie miałem pojęcia.
Zauważyłem też stare drzwi zagrodzone różnymi starociami i belkami. Zrobiłem przejście i postanowiłem je otworzyć. Już na samym początku dobiegały dziwne odgłosy z tego ukrytego pomieszczenia. Szybkim ruchem otworzyłem drzwi i niespodziewanie w moją stronę wyskoczył wąż. Węża pamiętam bardzo dokładnie, nie należał do największych, miał z metr długości, lecz najgorsze byłe jego jaskrawe oczy i błyszczące łuski mieniące się raz na czerwony raz na zielony kolor. Upadł dokładnie przede mną. Zrobiło się dosyć ciemno. Czułem jakby mi ten wąż wchodził w prawą nogawkę. Złapałem za spodnie w okolicy kolana i wyczuwałem że trzymam tego gada. Zacząłem go dusić, zaczynałem lekko panikować, zrobiło się kompletnie ciemno, przewróciłem się. Zamknąłem oczy…
ETAP VII
Zamknąłem oczy, a gdy je otworzyłem ujrzałem tatę, siostry, tą dziewczynę i jakiegoś kolesia który jak sobie wmówiłem w śnie był sąsiadem.
Nie wiem jakim sposobem ale znowu znalazłem się przed chlewikiem. Wąż był martwy. Wszyscy się cieszyli że udało mi się go pokonać. Niebo się rozpogodziło, wyszło Słońce. Wszystko wydawało się wrócić do normalności.
Jeszcze pamiętam że chciałem zagadać do tej dziewczyny bo nawet nie wiedziałem jak ma na imię. Przy próbowaniu wstawania z ziemi i podejścia do niej zacząłem się przebudzać i gdy wydawało mi się że chce mi coś powiedzieć obraz się oddalał i na końcu znikł.
Ja się obudziłem, przekręciłem się w łóżku a Słońce trafiło we mnie headshot’a z promieni na Dzień Dobry.