Napisałam list do mojego byłego (już) chłopaka
Drogi Pawle!
Nie miałam odwagi powiedzieć Ci tego wprost, liczę na to, że może kiedyś trafisz na ten blog...i dowiesz się całej prawdy na temat powodu naszego rozstania. Od początku.....
Poznałam go na rozpoczęciu roku szkolnego w mojej nowej szkole, jak się później okazało był to mój nowy kolega z klasy, z czego nie ukrywam bardzo się cieszyłam, ponieważ spodobał mi się od momentu kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy, siedział na ławce przed szkołą...w głębi ducha liczyłam właśnie na to, żeby okazało się, że chodzimy do jednej klasy i tak się stało. Przez pierwsze dni nic szczególnego się nie działo, nie rozmawialiśmy ze sobą, chociaż patrzyłam w jego stronę cały czas. Kolejne dni...i integracja klasowa. Coraz bliżej go poznawałam i coraz bardziej mi się podobał, ale miałam Ciebie, i nie miałam odwagi powiedzieć Ci całej prawdy. Zawsze kiedy pytałeś o chłopaków ze szkoły odpowiadałam, że nikt mi sie nie podoba. Bałam się powiedzieć Ci prawdę, nie chciałam Cię stracić... jeszcze nie wtedy. Pewnego dnia wracaliśmy razem w tramwajem ze szkoły, mieliśmy okazję tak naprawdę pogadać, i tak wyglądały kolejne dni. (...) Dzień przed klasową wycieczką, na którą tak bardzo czekałam, wyobrażałam sobie ten czas spędzony z Nim....okazało się, że nie jedzie. Wieczorem zadzwoniłam do Niego do domu, pogadaliśmy, czułam się przy Nim tak jak byśmy się znali od lat, mogłam Mu o wszystkim powiedzieć, pierwszy raz się przy kimś tak czułam. W miejscowości, w której mieszkaliśmy nie miałam zasięgu co za tym idzie żadnego kontaktu z tobą. Źle sie z tym czuje ale pasowała mi taka sytuacja. Było mi tak dobrze, bez tych ciągłych kłótni, bez sprawdzania telefonu. Nie chciałam wracać. (...) Siedziałam z Nim na długiej przerwie jak zwykle przytulona do jego ramienia, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, mogłam mu powiedzieć co tylko chciałam a On mnie zawsze wysłuchał. I wtedy też tak było. I tego dnia, na tej przerwie pocałował mnie...tego co się działo później na lekcjach nie pamiętam bo myślałam tylko o tym pocałunku. Później teoretycznie byłam z Tobą a praktycznie z Nim. Bardzo się bałam zakończyć nasz związek i jednocześnie bardzo chciałam być z Nim. Nie wiem kiedy przestałam Cię kochać. Nie wiem kiedy to sie stało, może od kiedy między nami wszystko zaczęło się psuć...nie wiem, nie jestem w stanie Ci tego powiedzieć. (...) Zerwałam z Tobą, poszłam później do Marty, płakałam... jednocześnie cieszyłam się w głębi duszy, że w końcu uwolniłam się z tego chorego układu miedzy nami. On mnie cały czas pocieszał, pisał , dzwonił. A ja przez cały tydzień nie mogłam się powstrzymać od płaczu, wszystko przypominało mi Ciebie, w końcu byliśmy ze sobą przez 3 lata. Zdążyłam sie do Ciebie przyzwyczaić. Byłeś moją pierwszą prawdziwą miłością, ale ten związek od kilku miesięcy był fikcją więc po co było to dalej ciągnąć..?! Po tygodniu stwierdziłam, że czas zacząć nowe życie. Obcięłam włosy, ty nigdy nie chciałeś się na to zgodzić, zmieniłam kolor pokoju, zrobiłam kolejnego kolczyka. Poczułam, że jednak bez Ciebie też jestem kimś, i że potrafię być szczęśliwa. W czwartek poszłam z Nim na lodowisko (cudowne wyjście) a w piątek 15. grudnia pojechaliśmy na wycieczkę do Drezna. I to był początek naszego związku...spędziliśmy razem sylwestra a kilkanaście dni później powiedziałam mu, że go kocham. To też był jeden z cudowniejszych dni w moim życiu. Jestem z Nim do dzisiaj bardzo szczęśliwa. Przepraszam, że nie miałam odwagi powiedzieć Ci tego prosto w oczy. Bałam się Ciebie. Ale kochałam Cię i zawsze będę Cię wspominać jako moja pierwszą miłość. Bardzo miłe doświadczenie. Dziękuje za wszystkie spędzone mile chwile razem, za Twoją miłość, za wszystko. Żegnaj Paweł!