ja nie mam przyjemnych doswiadczen z lekarzami kobietami. czy to ginekolog czy onkolog. w twoim wieku rowniez - zanim poszlam do lekarza mezczyzny - myslalam ze bede sie krepowac. ale kiedy wchodzilam do gabinetu, nie widzialam w nim mezczyzny, a...czlowieka, ktory jest po to, zeby mi pomoc. sa delikatniejsi, chetniej ze mna rozmawiaja, uswiadamiaja mnie.
Też wolę lekarza mężczyznę, i przede wszystkim też dlatego, że są ...
delikatniejsi. Hehe, zabawnie to brzmi gdy to mówi facet.
Piękne lekarki rajcujące facetów to ... tylko na filmach.
Czasem po prostu odnosiłem wrażenie, że facet lekarz koncentruje się na tym, aby tego bólu po prostu nie zadawać, natomiast kobieta często trywializuje ból i mówi: "no przecież to wcale nie boli, zresztą co to dla takiego mężczyzny"
Zamiast sama się przyłozyć to oczywiście zwala poczucie hmm winy (że raczył w ogóle pisnąć) na pacjenta i myśli, że głupią gadką szmatką zatuszuje swoje niedoróbki. Jak ide do lekarza to guzik mnie to obchodzi czy jestem facetem i kobietą. Ide tam żeby mnie lekarz naprawił, ale nie mam tam ochoty wyć wniebogłosy, albo nie wyć bo przecież co to znaczy lekki ból dla prawdziwego mężczyzny
Np. taki standardowy przykład gdzie zdecydowanie wolę faceta to ... dentysta. Czasem mam wrażenie, że niektóre kobiety wychodzą z założenia, że skoro same sporo wycierpiały (np. ciąża) to każdy inny ból w porównaniu do tego to jest pikuś, więc nie ma sensu nad tym się rozwodzić tylko jadą z koksem, i mają gdzieś, że pacjentowi ciemno się robi przed oczami
(jasne, trochę przejaskrawiam tutaj, ale wydaje mi się , że facet-lekarz próbuje zrobić więcej, aby po prostu bólu nie zadawać)