Nieśmiertelność to tak miło brzmi, ale co jeżeli nadal czulibyśmy ból? Np. przebywając w płonącym budynku musielibyśmy znosić okropne męki, wiele osób pod wpływem tak ogromnego bólu chciałoby jednak umrzeć.
faktycznie, zwłaszcza jak podałem na przykładzie północnej wierzy WTC ...
więc cuż ... jestem w dwóch kawałkach ale ciagle żyje ... A gdzie jest dusza ? ? ?
a jak zostanie mi pół głowy ... to czy żyje, ale nie pracuje mi mózg ? ? ?
dlatego znacznie ciekawsze jest teoria, o "nieśmiertelności" gdzie człowiek może żyć tak długo, aż nie spotka go przykry wypadek ...
tzw. " wiecznie młody człowiek, który może zginąc ... odwołuje się do swojego wcześniejszego postu ..
Dlatego rodząc się w 1991 roku, moge jeszcze w 2100 wygladać jak 20 latek ... ale w każdej chwili, czy ty za sto czy za 1 000 lat, moge wpaść pod samochód i umrzeć ... mimo, że byłem młody ...
X czasu życia = X możliwości wypadków ...
100 * X czasu życia = 100 * X możliwości wypadków ...
tak to dla mnie wygląda ...
dlatego, traktowałbym to jako " wzgledną nieśmiertelność"
a mówiąc o tym drugim rodzaju ... gdzie odczuwamy ból, ale ciagle żyjemy, tracimy nogę, ręke, głowe, ale pozostajemy nieśmiertelni, jest chyba absurdem ...
wyobrażacie sobie "posiadać" tylko glowe i ciagle żyć ? ? ?
to dopiero niesmiertelność
każdy tak by chciał ...
nie jestem pewny, ale w którymś filmie była podobna sytuacja, bo niesmiertelnych babkach zostały jedynie głowy ... również ciagle niesmiertelne ...