Gdy próbowałam z nim rozmawiać, o tym jak lubię i co lubię, czego chcę i jak chcę on zawsze zaczyna się ze mnie śmiać i mówi, że wydziwiam…!!
Przedstawiłaś swoje potrzeby, a on to zlekceważył. Nie było rozmowy, próby wypracowania kompromisu. Na razie chodzi o seks. Przenieś się kilka lat do przodu. Chcesz mieć dziecko. "Nie wydziwiaj" - koniec dyskusji. Macie dziecko, chcesz, żeby cię nieco odciążył w pracach domowych. "Nie wydziwiaj". Koniec dyskusji. Jesteś świeżo po porodzie, cesarce, wykończona wyjącym, ząbkującym dzieckiem. On ma ochotę na seks. "Nie wydziwiaj". Kładzie się na tobie, robi swoje, w końcu to tylko pięć minut.
Miłość nie polega na tym, że on kładzie się obok ciebie i tak czule szepcze, że cię kocha. Absolutnie podstawową składową miłości jest szacunek. Możecie się kłócić, polemizować, docierać - ale cala sytuacja nie powinna kończyć się niesmakiem, tylko poczuciem, że zostałaś wysłuchana, zrozumiana i pewnie coś z tego będzie.
Trudno wnioskować z krótkiego opisu sytuacji - ale ja tu widzę bardzo nieciekawy układ. Pan "zawiadowca związku" i ty - istota niższa. Oczywiście, że cię utrzymuje. Nie ma nic milszego dla osoby nie liczącej się z innymi niż zależna od niego ekonomicznie kobieta. On jest skryty i nie potrafi się przed tobą otworzyć? A po dżumę ma się przed tobą otwierać? Otwieramy się przed partnerem, przyjacielem, nie przed osobą, która służy do wyładowania seksualnego, pewnie do prowadzenia domu, którą wychowujemy na osobę typu: "seks oralny za waciki bez gadania".
Czułe słówka, które cię tak ujęły to niewielka cena za posiadanie osoby, nad którą mamy władzę. Myślę, że do ślubu opłaca mu się jeszcze reagować na twoje łzy.
Obym się myliła. Ale sprawdź bardzo dokładnie, czy przypadkiem nie mam racji.
I sorry - ale nie wierzę, że oprócz seksu wszystko jest idealne. Sfera seksualna to integralna część osobowości. Pewne rzeczy po prostu wychodzą najpierw w łóżku. Kochający facet pragnący partnerskiego związku nawet nie próbowałby żartować na temat związku wacików z seksem oralnym.