odysie, szanuj moj czas, poprosilem o dowody zachwiania bilansu energetycznego ziemi, a ty z czyms takim, bez jaj to nie twoj poziom...
To jest dowodem pośrednim. Bezpośrednim jest natomiast obecny wzrost temperatur na naszej planecie (czy jak kto woli "globalne ocieplenie"). Tak tak panowie, ono jest faktem. Było nim od miliardów lat. Za mit można uznać olbrzymi wpływ człowieka na ten proces. Negatywne oddziaływanie na naszą planetę upatruje bardziej w wycinaniu lasów deszczowych i ogólnym niszczeniu fauny i flory naszej planety.
Ziemia rządzi się swoimi prawami i nawet ludzie, z całą swą potęgą, tych praw nie zakłócą. Mogą co najwyżej pogłębić pewne zjawiska, lecz wcześniej czy później i tak przegramy z naturą i nic nadzwyczajnego w tym nie widzę. O ile jestem zwolennikiem sozologii (ekologia to o wiele szersze pojęcie), o tyle kategorycznie sprzeciwiam się wszelkiego rodzaju ekoterrorowi, na który zapanowała obecnie moda, gdyż wiąże się z olbrzymimi pieniędzmi. Fakt jest taki, że bez gazów cieplarniany i efektu cieplarnianego nie byłoby możliwe życie na Ziemi, gdyż temperatura była by zbyt niska.
a ty myślisz, że ten węgiel w ziemi to skąd się wziął ? poza tym zastępowanie dżungli, która gnije polami np soi wcale nie zmniejsza o dziwo jakoś bardzo potencjału wytwarzania O2, poza tym jeden wybuch wulkanu wyrzuca więcej CO2 niźli ludzka cywilizacja w ciągu roku, a jak kiedyś lubiły wybuchać wulkany, no no no,
Niektóre okresy Ziemi charakteryzują się wyjątkową aktywnością wulkaniczną. W wyniku sprzyjających warunków (duże stężenie CO2, odpowiednie nasłonecznienie, temperatura itp.) w okresie dewonu i karbonu zaczęła rozwijać się bujnie roślinność lądowa. Asymilowała ona węgiel znajdujący się w atmosferze, zwiększając jednocześnie stężenie tlenu (w krabonie wynosiło on nawet do 35%). Jednakże w wyniku wielu czynników (spadek stężenia węgla w atmosferze, ruchy tektoniczne, zalewania lasów wodą- stąd węgiel) nastąpił bardzo szybki spadek bogactwa roślinnego na Ziemi. Odbiło się to na składzie atmosfery, a nawet na ewolucji zwierząt. Udział tlenu w atmosferze obrazuje poglądowo ten wykres. Szczytowa amplituda oznacza środkowy okres karbonu.
Ponownie sugerujesz rzecz wręcz niedorzeczną porównując pola uprawne i las równikowy. Czy Ty zdajesz sobie sprawę z roli lasów deszczowych na naszej planecie??. Wydaj mi się, że nie. Przypomnę Ci, że lasy równikowe są jednym z głównych czynników warunkujących klimat na Ziemi. Dzięki ich bogactwu schronienie znajduje w nich mniej więcej połowa z obecnie nam znanych gatunków zwierząt, choć wiadome jest, że dżungla kryje jeszcze wiele okazów przed ludzkim wzrokiem. Zaopatrują atmosferę w tlen (którego są głównym producentem wbrew tego co mówisz) i wilgoć, chroniąc jednocześnie glebę przed ulewami i regulując dopływy wody do rzek i morza .Wypalając je produkujemy jednocześnie olbrzymie ilości gazów cieplarnianych. Czy to potrafi Twoja soja?. Gwarantuje Ci, że nie. W ciągu każdej sekundy wycina się ok. 1ha lasów deszczowych, a w ciągu roku powierzchnie porównywalną z powierzchnią naszego kraju.
Co do wulkanów- częsty mit, powtórzony w popularnym filmie o globalnym ociepleniu.
Dla porównania podam, że Etna produkuje rocznie ok. 30mln ton CO2, zaś elektrownia w Bełchatowie ok. 34mln ton CO2. Owszem erupcje wulkanów zaburzają nieco ten bilans, lecz po raz kolejny posłużę się porównaniem- w wyniku erupcji Mt Pinatubo w 1991 do atmosfery dostało się ok. 250mln ton CO2 na dany rok erupcji, Polska zaś negocjowała limity CO2 wynoszące 284mln ton CO2/rok. Przypomnę, że erupcje takie zdarzają się kilka razy w stuleciu, człowiek zaś produkuje stałą zwyżkę gazów. Miałyby one o wiele mniejsze znaczenie, gdyby nie dochodziło do tego olbrzymia degradacja roślinności na Ziemi, która na razie stara się bronić innymi sposobami (oceany itp).
Wulkany "lubiły wybuchać", lecz była roślinność, która asymilowała węgiel. Jej pozostałościami są pokłady węgla ropy i gazy. Obecnie uwalniamy ów węgiel, niszcząc jednocześnie roślinność.