JSK - wiersze

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Rozterka

W przyćmionym oświetleniu, po krawędziach stołu,
Myśl luźno rozsypaną w kąt zdmuchnąć potrzeba,
Nie udał się dziś wcale słów dobór i połów,
I wiersz nie napisany przyjdzie mi pogrzebać.

Rwą się w strzępy przenośnie, inwersje gdzieś giną,
Szyk się miesza, rytm gubi i całość się łamie,
A miało być tak pięknie i wiersz miał tak płynąć,
By uwieść czytelnika i wbić się mu w pamięć.

Myśli wzajem się plączą, zapalają, gaszą,
Na nic czarna linijka założeń konspektu,
I pusta biała kartka leży oczy strasząc,
Jak wyrzut indolencji, niemoc intelektu.

Czemuż ranisz mnie Muzo myśli mych obłędem?
Opuszczony przez ciebie czyż poetą będę?
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Zniechęcenie

Nie potrafię wód żadnych suchą przebyć nogą,
Odwzajemniać uśmiechów, witać twarzą jasną,
Nie potrafię wybaczyć ni sobie, ni wrogom,
Coś we mnie popękało i z łoskotem trzasło.

Sam zostałem. Na jakimś przeogromnym placu,
Gdzie słońce pot wyciska z rozgrzanej nawierzchni,
W niebyt odprowadziłem zmyślonych przyjaciół,
W oddal co nie istnieje i nawet się nie śni.

Nie mogę się odnaleźć nawet wiosną, w maju,
Ociężało mi serce pośród myśli nagich,
Jakbym dotarł do własnej niemocy rozstajów
Jakby już mi zabrakło do życia odwagi.

A czas nieubłaganie dzień za dniem wciąż kruszy,
Siedzę znieruchomiały – a cień się poruszył.
 

Tiana

Nowicjusz
Dołączył
8 Marzec 2009
Posty
462
Punkty reakcji
0
Dziwne, już pisałam posta kilka dni temu na temat tego wiersza i go wcięło :niepewny:
To ponawiam raz jeszcze: "Zniechęcenie" - rewelacja!
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Malutkie szczęście

Można powiedzieć, żem szczęśliwy
W słonecznych siedząc już altanach,
Gdy nocnych doznań syt – kochliwych,
Spokojnie piję kawę z rana

Świat mi przebiega w twoich włosach,
W ciepłym uśmiechu i w rozmowie,
Dym się rozściela z papierosa,
Poczekaj – sen ci swój opowiem…

Bo dryfowałem dziś swobodnie
Łodzią co nurt ją tylko niesie,
Lecz było jakoś trochę chłodniej
Codziennych brakło mi uniesień.

A chłód - to był poranka powiew,
Co z sennej wyrwał mnie zabawy
Więc zakończenia nie dopowiem,
Komuś się dośni, kto ciekawy.

A dobrze z tobą mi przy stole,
W altanie, co się w bzy otula,
Podziwiać kwiatów jasny fiolet,
Nad własnym szczęściem się rozczulać.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Do Matki

Na kredowym papierze, w półmrok zanurzony,
W bezradnej posępności, wśród przeszłych przywidzeń,
List piszę, choć w około leżą puste strony,
Zza mgieł mi się przyglądasz, a ja nic nie widzę.

Tkwisz w każdych przypomnianych zdarzeniach, przeżyciach,
Siwe włosy w poświacie co skryła się w chmury,
Jeszcze statkiem mych zdarzeń sterujesz z ukrycia,
I płaczesz w dniach radości, płaczesz w dniach ponurych..

Czas oświetla wspomnienia coraz mniejszym blaskiem
W ciszy którą stworzyłem nie mogę Cię słyszeć,
Na twarz dzisiaj zakładam karnawału maskę,
Bo przecież dziś radosny list do Ciebie piszę.

Opowiem o sukcesach, porażkach i trwogach.
Potem drugi napiszę, ze skargą - do Boga.
 

e_moll_ka

Nowicjusz
Dołączył
6 Styczeń 2009
Posty
250
Punkty reakcji
8
Wiek
62
Do Matki

Na kredowym papierze, w półmrok zanurzony,
W bezradnej posępności, wśród przeszłych przywidzeń,
List piszę, choć w około leżą puste strony,
Zza mgieł mi się przyglądasz, a ja nic nie widzę.

Tkwisz w każdych przypomnianych zdarzeniach, przeżyciach,
Siwe włosy w poświacie co skryła się w chmury,
Jeszcze statkiem mych zdarzeń sterujesz z ukrycia,
I płaczesz w dniach radości, płaczesz w dniach ponurych..

Czas wspomnienia coraz mniejszym blaskiem
W ciszy którą stworzyłem nie mogę Cię słyszeć,
Na twarz dzisiaj zakładam karnawału maskę,
Bo przecież dziś radosny list do Ciebie piszę.

Opowiem o sukcesach, porażkach i trwogach.
Potem drugi napiszę, ze skargą - do Boga.
:eek:k: :eek:k: :eek:k: i więcej :)
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Mój Kraków

Na Plantach zieleń krzewów czarem mroku skryta,
Noc się z brzaskiem o czas swój, o chwilę - frymarczą,
Karuzela się kręci w stukonnych kopytach,
Madonny posmutniałe w latarń blasku tańczą.

W zaczarowaniu Szewskiej, w zaułku bezpiecznym,
Dźwięk się jakiś zatrzymał na murach, na drutach,
Jakby nowych akordów szukał tu Konieczny,
Jakby swoją balladę chciał ćwiczyć Grechuta.

Piotr Skrzynecki przez Rynek do Piwnicy spieszy,
Z Grodzkiej późna dorożka jak zaczarowana,
W Jaszczurach się poeta uznaniem ucieszył,
Wzajemną wyznał miłość Muzie – na kolanach.

I na Brackiej nie pada, maszkarony suche
Nic mi nie opowiedzą, ja im nic nie powiem,
Może tylko, że zawsze jestem z nimi duchem,
Że z tym miastem, to jakbym z panną był – po słowie.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Późny wieczór – noc prawie.

Jakaś nostalgia bezimienna
W nieokreśloność mnie zagarnia,
Wwierca się w uszy z wieży hejnał
Cisza rozświetla się w latarniach.

Nocny przechodzień krokiem żwawym
Takt wystukuje na chodniku,
W „Bankowej” już nie dają kawy,
Pusto w „Fafiku”, w „Lajkoniku”.

Żaba w fontannie skamieniała,
Za dnia wrzucone grosze liczy,
Na Jagiellońskiej – gry patałach,
Jeszcze z uporem akord ćwiczy.

Siedzę na schodkach, tuz przy Siennej,
Pośród nostalgii, co niezmienna,
I w atmosferze miasta – sennej,
Dreszczem przez ciało biegnie hejnał.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Wszystko (sonet angielski)

Wszystko ktoś już napisał, wszystko ubrał w słowa,
Wydarł ze mnie, co męczy, w noc bezczelnie głuchą,
To, co moje, ktoś wcześniej w swoim wierszu schował,
Zwrotkami czarna północ pokłony śle duchom.

Wszystko kalką wydarzeń, które już za nami,
Już kochał ktoś tak samo, złorzeczył, przeklinał,
W czarowność świat owinął, omamił słowami,
Lub z układną pokorą wiersz przed kimś ugina.

A przecież wciąż to samo co z myśli przejęte,
Rozluźnione gorsety w zbiorach nowych znaczeń,
Wiwisekcja wnętrzności spod skorupy zdjętej,
Istnienia wciąż te same, nazwane inaczej.

Gdy niemodne, co z pięknem wiązało moc ducha,
Może lepiej zamilknąć i innych posłuchać?.
_________________
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Jesienna nostalgia

Zjesienniłem się cały, powłoka i szkielet,
Wspomnienie letniej jawy czas już gdzieś zasuszył,
Czuje się jak niechciane pod parkanem ziele,
Z przebarwieniem na ciele, z pożółkłością duszy.

Osnułem się w chmur własnych szaroburą togę,
Zimny jestem i mokry jak deszczowy płaczek,
Jakiś dzwon dudni we mnie na strach czy też trwogę,
Patrzę w to czego nie ma i wiem - nie zobaczę..

W parku wiatr się dziś pastwi nad zerwanym liściem,
Lepkim, ciężkim, leniwym od chłodnej wilgoci,
Cóż ze mógłby zatańczyć czerwono-złociście,
Brak mu przecież promienia co mógłby go złocić.

Jak ten liść się dziś czuję rdzawy i ponury,
Nieprzyjazne mam światu spojrzenie pochmurne,
Choć może tli się we mnie, w cząstkach poniektórych,
Chęć, by sobie choć noce – rozbawić nokturnem.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Niewypał.


Co ja się będę wysilał
Pół nocy nie spał i „szczypał”.
Napiszę wierszyk dziś prosty,
Ot, taki wierszyk – niewypał.

Zechcą przeczytać niektórzy,
Odkopią, rzekną: o, zgrozo,
To jest infamis poezji –
I prędko w kąt go odłożą.

A zdarzyć może się także
Kto nie chce, niechaj nie wierzy,
Wierszykiem zajmą się skrzętnie
Zaprzyjaźnieni saperzy.

Ostrożnie strofy zamiotą,
I z szufli prosto pod kuchnię,
Bo może wierszyk coś skrywa,
I nie spalony wybuchnie.

A tak ryzyko jest żadne,
Błahostka z dymem uleci,
A autorowi na forum:
Uwaga – proszę nie śmiecić.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
W hołdzie dla twórczości Leśmiana - popełniłem

Senne uczucie

Wyśniona nocą, dobrym snem, w zamkniętej szczelnie wieży marzeń,
Nadzieją nocną obudź mnie, do romantycznych prowadź zdarzeń.
Przyjdź ukochana, otwórz drzwi i ugaś serce rozpalone
W żar namiętności śnionych wejdź, w myśli co wiecznie są szalone.

Wejdź ukochana w serca drzwi, własną nagością otoczona,
W skorupę ciała, w moje sny, w oczekujące me ramiona.
Muślinem marzeń tkany szal zarzucę na twe nagie ciało
We wszechświat cały wwiozę cię choćby wszechświata było mało.

W całym bezkresie będę cię rozpieszczał pieszczot namiętnością
I nie rozróżni czarna noc co uniesieniem, co miłością.
I nie rozróżni czarna noc gdy runę uczuć swych nawałem,
W konwulsji drganiach, braku tchu - co tu jest duchem a co ciałem.

Z marzeń wyzwolę dobry sen, w zaświaty wejdę ja przedziwne,
W rozkoszy błyszczy twoja twarz i błyszczą twoje oczy piwne.
W doznaniu spełnię marzeń stos co wyobraźnię wciąż przewierca,
Do snu dziś jedno smutne szło, a rano - dwa gorące serca.

Nieokiełznanych czynów żar, biegnie pieszczota za pieszczotą,
Nie może zgadnąć ciemna noc co jest marzeniem, co tęsknotą.
Nie może zgadnąć ciemna noc gdy usta w pocałunkach zwarte
W którym bezkresie miłość trwa, w którym wszechświecie drzwi otwarte.

I w wieży marzeń pęka mur co go rozbija młot pragnienia,
W szczeliny ruin wgryza się nocą wyśniona chęć spełnienia.
Tuli marzenie nagość swą, w muślinu szal owija ciało,
I w przebudzeniu znika gdzieś, a w wyobraźni... pozostało.

Wieczorem

Jakaś cisza się skrada wieczorem
Słońce sen swój znajduje za borem.
I różowieje niebo,
Dzienny upał osiada,
Ktoś na ławce przycupnął
Coś gada.

Kwiat, co za dnia się pięknem wyzłocił,
Teraz skulił się, skurczył i spocił.
Mgła po cichu opada,
Zwilgotniała rosa,
Idzie drogą pastuszka,
Jest bosa.

Chłodem wieje z nad łąk i z nad pola,
Dreszcz się przemknął po młodych topolach,.
Zapachniała maciejka
Nie bawiąc kolorem,
Jak nawykła nam pachnieć,
Wieczorem.

Oczy nic nie wypatrzą po zmroku,
Figli żadnych, radosnych podskoków,.
Lecz się zjawi chęć taka,
Przemożna ochota,
By dziś jeszcze dosięgła
Pieszczota.

Zgasło niebo, pogasły już zorze,
Nocny motyl przy lampie się bawi
Jaki będziesz, dzisiejszy wieczorze?
Co w pamięci na jutro zostawisz?

W mgłach i rosach kąpany,
W ciszy drzew i kwiatów
Ile ty mi pokażesz,
Swych światów?


Na ścianie

Wisi rama na ścianie, doskonale pusta;
Może był tam obrazek, może gdzieś go "wcięło"?
Może być, że właściciel takie też ma gusta,
Że ten obrys to właśnie samoistne dzieło?

Bo bywa, gdy cień światła w ramę krąg zatoczy,
Jeden kąt zacieniuje a inny rozjaśni,
Oczom się dziwna jakaś forma napatoczy,
Jakby dzieło przestrzenne wisiało tam właśnie.

Zaciekawiony pająk w tej ramy obrysie,
Własną formą sieć utkał w poprzek i na przełaj,
Przekątną wyplatając w subtelnym zarysie,
W modernizmie utrzymał jakość swego dzieła.

Teraz forma zamknięta pytań nie nastręcza,
I obraz tytuł nosi: "Cienka sieć pajęcza".
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Nic nowego (tautogram)

Nic nam nowego nigdy nie napiszę.
Niewładność nocy, niewładna niewola.
Nostalgia nocne nagrywa nokturny,
Nadziei nutą. Nam, nasza niedola.

Nieubłaganie nadchodzą nowości.
Nowa narasta nisza neotyki.
Na narach niosą nowiutkie nargile,
Na nich nowinki. Nowe narkotyki.

Niebiosa nowych narratorów niosą.
Nieudaczników noc najdzie naskalna,
Nieprzyzwoitych nowych nut nadzieja,
Nietuzinkowa. Nie nazbyt nachalna.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Choinka

Dziś choinkę stroił będę razem z Wami,
W dobre słowa, wiele życzeń i w nadzieję
Zbędnych ozdób blichtr nas dziś nie będzie mamił,
Niech się stanie nam to drzewko - czarodziejem.

W szczycie uśmiech, w kształt iglicy choinkowej,
Życzliwości niech obejmą ją łańcuchy,
Zawiesimy piękne bombki, kolorowe
Z naszych pragnień, oczekiwań - takich kruchych.

Rozświetlimy uczuć naszych całe zwoje,
Niechaj zalśnią naszym śpiewom, naszym modłom,
Niech napełnia się domostwo nam spokojem;
W tym zbrataniu wigilijnym z leśną jodłą.

Radość dziecka pierwszą gwiazdkę nam pokaże,
Jakieś wolne jest nakrycie dla przybysza,
I w nastroju zbudowanym z naszych marzeń,
Świat w kolędach rozśpiewanie będzie słyszał.





Święta

Przyprószeni, w śniegu bieli,
Bezszelestnie, po cichutku,
Przylatują dziś anieli,
Pomalutku.

Zapalają lampek krocie,
I w poświacie tej bajkowej
Okrywają nas w pozłocie
Choinkowej.

Białym puchem świat pokryty,
Już migocze gwiazdka z nieba,
I obrusem stół nakryty,
Jak potrzeba.

Alleluja, się rozśpiewa,
Na trzy głosy - niekoniecznie,
W czapach śnieżnych drzemią drzewa,
Śnią świątecznie.

Radość i skupiona mina
Z rak do rąk, opłatkiem białym
Cała dzieli się rodzina,
Połamanym.

Szepczą usta życzeń wiele
Anioł prezent nam przyniesie
I kolędą, jak w kościele,
Się poniesie.

Na choince lampki płoną,
Tęcza w bombkach śni zaklęta,
Spokój serca nam owionął,
Przyszły Święta.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Quo vadis?

W zmierzchu zaczął dojrzewać
Kontur nocnych przywidzeń,
Sczerniał cały pień drzewa,
Ktoś miał przyjść, a nie idzie,
Obce kształty, ulice,
Obce twarze znajomych,
Maszkaron zimnym licem
Tępo we mnie wpatrzony.

Ciało całe zszarzało,
W siebie zgięte - boleśniej,
Cienia brak - to niedbałość,
Na cień może za wcześnie.
Płynie czas, płyną myśli
W szarość ciemną, oddale,
Gdzieś się jasny świat wyśnił,
A ja dalej, wciąż dalej...

Jak nurt rzeki co spiesznie
Katarakty omija,
W przywidzeniach, wśród pieśni
Własny kokon rozwijam.
Tynk obity na ścianach,
Wyobraźnia w łańcuchach,
Mogę nie dojść do rana
- Zagubiłem gdzieś ducha.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Gotowość

Niczego już mi nie potrzeba,
Świeciłem pełnią dużo wcześniej,
Dziś, ułożony w swoich niebach,
Przeglądam przeszłość, jakby we śnie.

Niczego już nie potrzebuję,
Wygasły zmysłów pożądania,
Czas wspomnieniami pokutuje,
Zjawom z przeszłości się odkłaniam.

Jeszcze nić moją przędą Parki,
Jakby na przekór, gdym gotowy,
Z wyprostowanym czekam karkiem,
Na nowy metraż ścian dębowych.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Wyznanie

Wszystkie drogi ci oczyszczę,
Zmiotę żwir i wszelki kamień,
Tchnę w zielenie moc przebłyszczeń,
Mgłą zasnuje grzechów pamięć.

W zapomnieniu czarnych nocy,
W szarych zmarszczkach zwykłych dni,
I w pragnieniu doznań mocnych
Będę tkwił.

Z chmur pozbieram deszcz rzęsisty
Szlifem krople w brylant zmienię,
Tęczy błyskiem przezroczystym,
Porozjaśniam co jest cieniem,

Pustkę każdą ci rozśpiewam,
Ból twój w złoty wniosę las,
Na pachnących złożę krzewach
Trudny czas.

Tylko pozwól wejść w nieznane
Zachęć cichym gestem zmierzchu,
Weź pragnienie które ranem,
Zaśnie cicho wśród szelestów.

Tylko wskaż swój ślad co stale,
Biegnie drogą pełną złud,
Abym rozgrzać mógł choć szalem
Ciała chłód.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Tajemniczość

W nadrealności osadzona
Wśród struktur pełnych niedomówień,
Porozwieszanych na ramionach,
Przez które dreszczy płynie strumień.

W głąb wizji twoich światów sięgam,
Śledząc dziwadła i omamy,
Czasem mnie przeczuć wiedzie wstęga,
Czasem trop widzę rozpoznany.

Gdzieś się zapętla czasoprzestrzeń,
Ginie coś w ziemi, coś na niebie,
Zapach rozpływa się na wietrze,
I czy zrozumiem, sam już nie wiem.

Wciąż jawisz mi się form kaskadą,
Metafizycznym wprost zaklęciem,
Na przekór dobrym i złym radom,
Zgłębiam. I czekam. I nic więcej.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Senne widma

Nie potrzeba zbyt wiele, by ruszyć na żer,
Zadyszanym szeregiem nocnych kościotrupów,
Ktoś trzyma jeszcze wiosła, lecz złamał się ster,
Rwą się szaty na strzępy przy podziale łupu.

Lepiej zamknąć się w sobie, bo straszna to rzecz,
Gdy zmysły przytępione nie słuchają pieśni,
W oczodołach rozbłysnął wykopany miecz,
Jakaś przyszłość się rodzi, o której nikt nie śnił.

Przewrócone ulice, potępiony gmach,
Nie wiozą dostojeństwa puste karawany,
Jednym radość bezzębna, innym tylko strach,
Roztańczyły się mary na placu pijanym.

Brak jest słowa, gdy usta wydalają zgrzyt
Rozzuchwala demony zmęczenie rozumu,
Nikt nie wie, kiedy znowu może nadejść świt,
I czy go zauważy szalona czerń tłumów.
 
Do góry