Ja miałam kiedyś na przełomie podstawówki i gimnazjum (i jeszcze przez całą pierwszą klasę) fazę na koszulki, trampki, naszywki i te sprawy. Po pewnym czasie mi przeszło tak szybko, jak się zaczęło. Po prostu źle już się czułam z tymi dodatkami, stwierdziłam, że nie pasują do mojej osoby i wyglądam jak zbiegły ze swojej trupy cyrkowiec. Teraz stawiam na tradycyjny, kobiecy ubiór, ale miłość do trampek pozostała... :zakochany: Nie wiem czemu, ale bardzo podoba mi się ten fason, ma taki specyficzny charakter, no i oczywiście nieziemska wygoda. A co do subkultury, nie wiem czy można by to jakoś określić, po prostu nosiłam dodatki z zespołami, które lubię, a żadnej ideologii, czy przynależności nie manifestowałam, nie wiem, może subkultura fanów danej grupy? :sexy: