Bianka napisał:
Możesz mi zacytować fragment, w którym odniosłam się do upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego? Nie wiem, może gdzieś przeoczyłam
Zacytowałem. Ale jak się okazuje zrozumiałem co innego niż powinienem.
Bianka napisał:
Moje słowa o "homoseksualizmie i innych niestandardowych praktykach seksualnych" miały na celu zwrócić uwagę na to, iż odkrywanie owych praktyk współcześnie nie jest niczym nowym, że to już było i nikt w tym kontekście prochu nie wymyśla,
Ależ nikt nie twierdzi, że wymyśla coś nowego. Wręcz przeciwnie, twierdzi się i przypomina, że wszelkie zjawiska były znane od zarania dziejów.
Bianka napisał:
a zawłaszcza zwolennicy tzw. nowej lewicy, co w konsekwencji oznacza, iż w pewnych dziedzinach możemy się cofać do czasów zamierzchłych, nie przejmując z tego okresu to co wartościowe (zamiłowanie do sztuki i piękna, filozofii, mądrości) a czerpiąc nie do końca konstruktywne wzorce (na domiar charakterystyczne dla danych cywilizacji, a nam obce, pasujące do zupełnie innego kodu kulturowego).
A cóż to za kod kulturowy? Chrześcijaństwo? Chrześcijaństwo rozpoczęło krucjatę przeciw nawet seksowi oralnemu, więc teoretycznie można powiedzieć, że każda czynność seksualna - w tym masturbacja - jest niezgodna z naszym kręgiem kulturowym. Zamiast tego z naszym kręgiem kulturowym powinny się zgadzać rozmaite gwałty, skoro dopuszczali się ich krzyżowcy.
"Nowa lewica" to z kolei inne klauny - po prostu grupka z innego cyrku. Oni się niekoniecznie cofają - a już na pewno, nie stoją w miejscu. Niemniej jednak proponują rozwiązania destruktywne, to jest gloryfikują coś, co na gloryfikację nie zasługuje. Choć tu i prawica stygmatyzująca dane zachowania również jest w błędzie potępiając konkretne zachowania jednostek - a przy tym również te jednostki.
W przypadku samej walki pomiędzy skrajnymi liberałami a skrajnymi konserwatystami, jest to walka o władzę - a bronią są ludzie, którzy tak naprawdę ani jednych, ani drugich nie obchodzą. To walka o dostęp do koryta, a każdy się posługuje argumentami, które poruszą serca wyborców. No bo przecież trzeba mówić o aspektach społecznych, skoro dotyczą wszystkich. Nie tylko homoseksualistom się oberwie (bo jak na moje oko to ich usytuowanie w społeczeństwie nie jest godne pozazdroszczenia właśnie przez wizerunek jaki wykreowały im media) ale też komuś okazjonalnie palącego trawkę - jedni powiedzą, że to dla relaksu i nikomu nie szkodzi, a drudzy powiedzą, że demoralizuje społeczeństwo, jest zagrożeniem dla porządku, ćpun, wariat, oszołom, pewnie kogoś zabije albo zacznie palić wioski. Ale czy tak naprawdę obchodzi to polityków zarówno z "lewicy" jak i "prawicy"? Nie, to obchodzi tylko idealistów - a idealizm z polityką niewiele ma wspólnego.
Bianka napisał:
Z kolei, jeśli odnosisz się do słów o "skutkach z historii" zawartych w powyższym cytacie, to nie użyłam tego argumentu w kontekście upadku Rzymu, a w odniesieniu do kondycji moralnej i zwyczajowej starożytnych (na różnych etapach, w tym barbaryzacji życia społecznego, obok spraw wielkich i wzniosłych), która siłą rzeczy w późniejszej fazie z pewnością nie przyczyniła się do ewentualnego odrodzenia, ani na płaszczyźnie obyczajowej ani intelektualnej. Co można odczytać (wielu historyków to czyni) jako jeden z czynników destrukcyjnych i nie mam tutaj na myśli stricte homoseksualizmu.
Rozumiem więc. Niemniej jednak na upadek Rzymu złożyło się kilka czynników, z czego ten najbardziej oczywisty jest najczęściej pomijany. Tym czynnikiem jest po prostu inwazja wroga. To tak jakby wziąć dwóch facetów - jednego ważącego tyle co Kamil Stoch, i drugiego ważącego tyle co Mariusz Pudzianowski - i kazać obu podnieść tego drugiego. No i potem pojawiają się szczegółowe rozważania na temat tego, dlaczego Stoch przegrał -nieodpowiednia dieta? Nie, skąd, po prostu dane produkty mu mogły nie smakować - wina produktów i ich składu. Również wina praw fizyki. Pojawiają się rozmaite rozpiski na ten temat, a wniosek nasuwający się od razu i będący jak najbardziej prawidłowym jest pomijany - facet o posturze Stocha jest po prostu zbyt chudy.
Bianka napisał:
Natomiast jeśli już mówimy o wpływach chrześcijańskich, to trzeba jasno stwierdzić, iż owy rozkład nastąpił nieco wcześniej (wyznawcy Jezusa nigdy by nie doszli do swojej pozycji z IV wieku gdyby Cesarstwo było nadal w swej sile, a co do homoseksualizmu, to pragnę przypomnieć, iż pierwsze przymiarki ograniczające miały miejsce już na początku III wieku, zaś do skrajności doszło za Konstantyna, który wprowadził w tym zakresie karę śmierci), chrześcijaństwo odegrało tylko jedną z sił naporu wewnętrznego i to też w nie wszystkich częściach Imperium jak wspomniał Brave (obok m.in. negatywnych czynników ekonomicznych) i sił zewnętrznych. Jeśli twierdzisz (słusznie), że owe praktyki nie miały już miejsca w momencie upadku, to w skutek zmian cywilizacyjnych i wpływów kultury stojącej w opozycji do rzymskich obyczajów. I tak, rdzeń Cesarstwa Rzymskiego, Półwysep Apeniński utracił swą antyczną tożsamość wraz z rozwojem chrześcijaństwa i przyznaniu mu odpowiednich statusów, wokół którego tworzyła się już nowa, znacznie potężniejsza, złożona i kompleksowa Cywilizacja Zachodnia, której jesteśmy częścią.
Ja tu z kolei zaznaczę, że przed pojawieniem się chrześcijaństwa Rzymianie podchodzili do kwestii wyznaniowej dosyć liberalnie. Jeśli się brali za prześladowanie danych grup wyznaniowych to dlatego, że ich wiara kolidowała z prawem rzymskim - tu niech przykładem będą chrześcijanie, którzy jako pacyfiści (wówczas) byli przeciwni odbywaniu służby wojskowej, czy zasiadaniu do posiłku wraz z wyznawcami rzymskiej wiary. To właśnie chrześcijanie, którym za sprawą Konstantyna odpuszczono (przy czym tu mówię eufemistycznie) zaczęli prześladować pogan. Pojawił się wówczas konflikt, którego sami Rzymianie przed pojawieniem się chrześcijaństwa starali się nie rozpętywać.
Bianka napisał:
Bez względu na to jaki mamy do niej stosunek, do jej licznych grzechów i niedociągnięć w wielu aspektach, to opartą (wg Konecznego, Toynbee'ego) na trzech filarach: filozofii greckiej, prawie rzymskim i etyce chrześcijańskiej, ten ostatni filar wprowadził nową jakość cywilizacyjną na nasz kontynent kształtując naszą tożsamość.
Tak, to prawda, choć samo chrześcijaństwo przybiera i przybierało rozmaite formy, ale generalnie zgadza się. Niezależnie od nastawienia do samego chrześcijaństwa.
Bianka napisał:
Aby to stwierdzić musiałbyś być np. pięknym młodzieńcem na greckim sympozjonie. W zależności od pozycji społecznej ówczesnemu mężczyźnie wypadało mieć kobietę (tu raczej do spłodzenia potomka) i męskiego kochanka (do uniesień erotycznych). Zaś w Rzymie stosunki homoseksualne odzwierciedlały m.in. pozycję (zwykle dominującą) jednego mężczyzny nad innym mężczyzną, strona uległa była z kolei redukowana do mięczaka, słabeusza czy męskiej dziwki.
W Rzymie z pozycją kobiet nie było wcale lepiej. Czasem zastanawiam się, co by było gdyby ktoś wynalazł wehikuł czasu i wrzucił do niego wszystkie dzisiejsze "feministki" wysyłając je właśnie do realiów Senatu i Ludu Rzymskiego. Działoby się.
A co do homoseksualizmu to działało to też na zasadzie takiej, że kto był wyżej w hierarchii społecznej ten był dominujący. Choć pozornie może się wydawać, że obecność homoseksualizmu w rzymskim społeczeństwie świadczy o jego seksualnym zliberalizowaniu, to jednak polecam zastanowić się nad sytuacją, gdzie - powiedzmy - rzymski cenzor woli jednak być pasywny, bo to go bardziej kręci, a tu kurcze musi jednak odwrotnie. Podobnie zresztą z lesbijkami.