Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Teoria ewolucji przeczy w ten sam sposób, teorii wielkiego wybuchu, jak i Księdze Rodzaju. Czyli nijak.
 

sonic hedgehog

Nowicjusz
Dołączył
30 Wrzesień 2010
Posty
304
Punkty reakcji
9
Wiek
35
Miasto
Poznań
Jak teoria ewolucji przeczy teorii wielkiego wybuchu, Lobo?

Witam nurtuje mnie pytanie dlaczego są takie rozbieżności na temat powstawania świata i człowieka.
Już od szkoły podstawowej "mąci" sie w głowach dzieciom różnymi teoriami tj.
Religia-Świat stworzył Bóg
Fizyka-"wielki wybuch"
Biologia-ewolucja

Więc jak to w końcu waszym zdaniem jest?
Może prościej było by uzgodnić jedną teorie a nie mieszać dzieciakom w głowach?
Odpowiadając na pytanie:

Fizyka głosi teorię wielkiego wybuchu, czyli teorię próbującą opisać początek czasu i wszelkiej materii.
Na biologii jest teoria ewolucji, opisująca, jak z prostych form organicznych dziś na świecie mamy tak olbrzymią bioróżnorodność. Teoria ewolucji nie opisuje początku materii, nie wchodzi w kompetencje fizyce, dlatego nie rozumiem, jak te dwa przedmioty mogą komuś mącić w głowie?

Religia to osobny temat i mogę jedynie subiektywnie się wypowiedzieć, że uważam, że "przedmiot" ten nie powinien istnieć w szkole, a być ewentualnie nauczany w kościele, gdzie jego miejsce. To religia stoi w opozycji do nauk przyrodniczych i w moim odczuciu jest jedynym powodem konsternacji wśród uczniów.
 

szpak123

Bywalec
Dołączył
16 Październik 2007
Posty
3 102
Punkty reakcji
43
Wiek
54
Miasto
kędzierzyn
Przestań Lobo pleśc bzdury ,tylko dla tego ,że kosciół uznaje TE ,nie którzy z was dopasowują to otaczającej rzeczywistości .


Rdz 2:7
7. wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą.

[font="verdana][u]
[/u][/font][/size]
[size=2][font="verdana][u]teraz przykład waszego bełkotu-Czyli : proch ziemi (inaczej pierwiastki nieorganiczne) + INTELIGENCJA = Istota żywa
[/u][/font][/size]
[font="verdana][size="2"]
mruga.gif
[/font]
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Tchnienie życia to inteligencja? Ciekawa interpretacja.
 

ekaw2

Nowicjusz
Dołączył
13 Listopad 2007
Posty
3 524
Punkty reakcji
23
Wiek
67
Miasto
Wrocław-Ślęża
Świat naukowców ateistów, naukowców wierzących, zwolennikw teori wywodzących się z Biblii czy antybiblijnych w zasadzie nie rózni sie w ocenie powstania świata.. jedni i drudzy twierdza ,że jakieś wydarzenie dało początek naszemu wszechśwaitowi...
Róznica tkwi w nazewnictwie..Wielki WYbuch, czy Bunt w Niebie, czy jak tam jeszcze któs zechce nazwac...
coś sie zdarzyło w czsie i przestrzeni .... CO ? jak kto wedlug swojej wiary( nie wiara to tez wiara)uzna... wszystkie teorie wymagaja wiary...
Jest jeszcze jedna róznica i ta chyba zasadnicza między teoriami... Teoria kreacjonizmu nadaje celowośc temu co się wydarzylo...
jesli cos nie ma sensu i celu to nie warto tego ruszac, prawda?
Nikt nie widzialby sensu w ruszeniu czegokolowiek i czym kolwiek. Bo po co???
Aha mutacje to nie ewolucja... po kilku pokoleniach zanikaja... nikt nie udowodnił powstawania nowych metabolizmów i całkiem nowych komórek i tkanek z prymitywniejszych form...
 

Apostatae

Nowicjusz
Dołączył
27 Grudzień 2010
Posty
117
Punkty reakcji
5
Wiek
30
@dawid781
Już od szkoły podstawowej "mąci" sie w głowach dzieciom różnymi teoriami tj.
Religia-Świat stworzył Bóg
Fizyka-"wielki wybuch"
Biologia-ewolucja
Istnieję teoria łącząca te trzy części, one siebie nie wykluczają. Dobrze, że mąci się dzieciom trzema, a nie jedną tezą, ponieważ uczy ich to myślenia, skłania do refleksji i pomaga ukształtować swój światopogląd. Ponadto teoria wielkiego wybuchu próbuję wyjaśnić początek, powstanie świata, a teoria ewolucji powstanie, wymieranie, zmienianie się organizmów.
Może prościej było by uzgodnić jedną teorie a nie mieszać dzieciakom w głowach?
Było by prościej, bo zmniejszyłoby to kłótnie w tym temacie. Jednak trudniej jeżeli zależy nam na poznaniu prawdy.

@agar

Świat naukowców ateistów, naukowców wierzących, zwolennikw teori wywodzących się z Biblii czy antybiblijnych w zasadzie nie rózni sie w ocenie powstania świata.. jedni i drudzy twierdza ,że jakieś wydarzenie dało początek naszemu wszechśwaitowi...
Róznica tkwi w nazewnictwie..Wielki WYbuch, czy Bunt w Niebie, czy jak tam jeszcze któs zechce nazwac...
coś sie zdarzyło w czsie i przestrzeni .... CO ?
A co z teorią, że świat nie powstawał, tylko istniał zawsze w pewnej formie, która to się zmieniała, aż do aktualnej i nadal zmienia się? Jak widzisz nic nie musiało się zdarzyć.
 

mario1000

Nowicjusz
Dołączył
6 Grudzień 2010
Posty
231
Punkty reakcji
8
Świat naukowców ateistów, naukowców wierzących, zwolennikw teori wywodzących się z Biblii czy antybiblijnych w zasadzie nie rózni sie w ocenie powstania świata.. jedni i drudzy twierdza ,że jakieś wydarzenie dało początek naszemu wszechśwaitowi...

Tak, ale "zwolennicy teorii wywodzących się z Biblii" w to wierzą bo ich teorie wywodzą się z Biblii. Naukowcy tak twierdzą bo potwierdzają to dotychczasowe (co nie znaczy, że już pewne) obserwacje.

Logicznie rzecz biorąc co zauważa Apostatae równie dobrze bez początku (jak Bóg) może być wszechświat (ale nie musi).

Róznica tkwi w nazewnictwie..Wielki WYbuch, czy Bunt w Niebie, czy jak tam jeszcze któs zechce nazwac...

Jeżeli masz na myśli konkretne fizyczne wydarzenie sprzed 14 miliardów lat to możesz je też nazywać Palcem Wielbłąda byle byś wytłumaczył o co Tobie chodzi. Ale po co zmieniać nazwę, którą rozumieją wszyscy ?

coś sie zdarzyło w czsie i przestrzeni .... CO ? jak kto wedlug swojej wiary( nie wiara to tez wiara)uzna... wszystkie teorie wymagaja wiary...

Naukowiec będąc naukowcem nie może w coś po prostu wierzyć i pozwalać żeby to wpływało na jego teorie. Tego wymaga metodologia.

Jest jeszcze jedna róznica i ta chyba zasadnicza między teoriami... Teoria kreacjonizmu nadaje celowośc temu co się wydarzylo...
jesli cos nie ma sensu i celu to nie warto tego ruszac, prawda?
Nikt nie widzialby sensu w ruszeniu czegokolowiek i czym kolwiek. Bo po co???

Dlaczego ? Dla mnie osobiście świat z Bogiem nie ma sensu. To, że świat jest tylko jakimś testem czy będę postępować tak jak Bóg chce i nic co tu zrobię nie ma tak naprawdę sensu jest smutną wizją. Wole ten świat który istnieje, z ludźmi i całym jego bogactwem. Nawet jakby się okazało, że Bóg istnieje i dał mi pozwolenie na walenie ludzi po mordzie to i tak bym tego nie robił. Tak samo jak żałosne wydaje mi się, że ktoś pomaga ubogim, żeby pójść do nieba. Gdzie tu altruizm ? Jak ja komuś pomagam tracę ziarenka piasku z klepsydry życia które nie wrócą i to jest znacznie cenniejsze w moim mniemaniu. Ale może Bóg który zrzucił ludzi do piekła, zapłodnił sobą kobietę, ukrzyżował się, zmartwychwstał, żeby pokazać miłosierdzie i wróci ukarać niewiernych na wieczne męki daje jakiś sens ? Tylko powiedz mi jaki ? Dla mnie go odbiera.

Oczywiście w nauce nie ma miejsca na myślenie życzeniowe. Jeżeli coś wygląda tak a nie inaczej to nie możemy budować fałszywych teorii bo tak byłoby nam wygodniej żyć.

Aha mutacje to nie ewolucja... po kilku pokoleniach zanikaja... nikt nie udowodnił powstawania nowych metabolizmów i całkiem nowych komórek i tkanek z prymitywniejszych form...

Jak to nie ? Np jedna z mutacji powoduje anemię sierpowatą. W Europie występuje rzadko ale wśród czarnoskórych mieszkańców USA znacznie częściej. Dlaczego ? Dlatego, że chroni przed śmiertelną w Afryce malarią. Jeżeli dana mutacja jest korzystna (np obfita produkcja mleka u krowy) i środowisko takiej cechy wymaga to oczywiste jest, że zostanie ona przekazana dzięki DNA.
 

sonic hedgehog

Nowicjusz
Dołączył
30 Wrzesień 2010
Posty
304
Punkty reakcji
9
Wiek
35
Miasto
Poznań
Wybacz, Lobo, źle zrozumiałem Twoją wypowiedź. W takim razie inaczej - dlaczego teoria ewolucji nie przeczy księdze rodzaju?

Aha mutacje to nie ewolucja... po kilku pokoleniach zanikaja... nikt nie udowodnił powstawania nowych metabolizmów i całkiem nowych komórek i tkanek z prymitywniejszych form...
Wróć do szkoły, na biologię. Kolejny raz potwierdza się moja teza - największą tragedią teorii ewolucji jest jej niezrozumienie. Później laicy głoszą takie brednie.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Wybacz, Lobo, źle zrozumiałem Twoją wypowiedź. W takim razie inaczej - dlaczego teoria ewolucji nie przeczy księdze rodzaju?


Wróć do szkoły, na biologię. Kolejny raz potwierdza się moja teza - największą tragedią teorii ewolucji jest jej niezrozumienie. Później laicy głoszą takie brednie.
Zgadzam, się co do ostatniego zdania. A co do pierwszego, to sporo już w tym temacie pisałem. Mogę je odwrócić. Dlaczego niby przeczy? Genesis nie jest podręcznikiem biologii. Zawiera zresztą dwa opisy. Ewolucja nie przeczy istnieniu Stwórcy i jego planu. Ewolucja to tylko mechanizm narzędzie. Oczywiście można się przyczepić, że narzędzie to da sobie radę i bez obsługi. Tak, istnienie Stwórcy to kwestia wiary. Nauka do niego nie dojdzie, zresztą bardzo dobrze, i też jest to niemożliwe, choćby z tego względu, że go nie poszukuje. Nie wiedomo jak Bóg ingeruje w ten mechanizm, ale jeśli sam stworzył prawa przyrody, to przecież może to zrobić dowolnie.
 

sonic hedgehog

Nowicjusz
Dołączył
30 Wrzesień 2010
Posty
304
Punkty reakcji
9
Wiek
35
Miasto
Poznań
Lobo, nigdy nie mów nigdy. Być może kiedyś nauka będzie potrafiła dowieść istnienia lub nieistnienia boga. 500 lat temu ludziom nie śniły się rzeczy, które dziś robimy. Musisz mieć na uwadze, że nasza wyobraźnia jest ograniczona rzeczywistością, w jakiej żyjemy.
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
Nie wiem czy jest to w ogóle w możliwości nauki, która jest pod wieloma względami ułomna. Musi sobie nakładać ograniczenia, których nie nakłada na siebie wiara. Jeśli nauka znajdzie dowód na istnienie/ nie istenienie czegokolwiek metafizycznego to musi wprowadzić nowy byt, który nie istnieje do tej pory w naukach przyrodniczych. Będzie za wszelką cene szukać bardziej skomplikowanych hipotez na wyjaśnienie niezrozumiałego zjawiska niż przyjąc teorię istnienia Boga. Nauki przyrodnicze w ogóle mają wielki problem z dowodami. Właściwie to zbiór teorii, z wielką awersją do jakichkolwiek twierdzeń i praw. Jeśli nawet stworzy się w niej prawa, to zaraz okazuje się, że są prawdziwe, ale w jakimś ograniczonym zakresie.
Ale masz racje, nie wiadomo jak będzie wyglądać nauka za 500 lat, ta sprzed 500 lat nie przypominała dzisiejszej.
 

szpak123

Bywalec
Dołączył
16 Październik 2007
Posty
3 102
Punkty reakcji
43
Wiek
54
Miasto
kędzierzyn
Och Lobo,Nauka tak na prawdę zaczęła się wyzwalać od doktryn wiary kilkaset lat temu i jeszcze nawet dzisiaj nie jest od nich w pełni wyzwolona.
Nowoczesne dziedziny związanie z teorią względnosci, cząsteczkami elementarnymi, mechanika kwantową itd maja zaledwie kilkadziesiąt lat niektóre kilkanaście. Tak naprawdę to tylko liznęliśmy prawdziwą istotę wszechświata. Dopiero raczkujemy. A już jesteśmy niecierpliwi i chcemy znać wszystko. To ze nauka nie jest w stanie udzielić jednoznacznej i wystarczająco przekonywującej odpowiedzi na wszystkie pytania staje się dla nas dowodem, ze jest bezradna. Ze nie potrafi. Tak na szybko i w jednym zdaniu, bez wątpliwości to można tylko w jeden sposób. To sprawa Boga i ch!!! tylko po co nam wtedy to wszystko??? Cała ta nauka, Wiedza??? A nawet te kompjutery na których piszemy? jak by B. chciał byśmy je mieli to by je stworzył. Na drzewach by rosły. Powiadam Wam zaiste, nic tylko Bóg , No i krasnoludki!!!
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
[font="verdana] To sprawa Boga i ch!!! tylko po co nam wtedy to wszystko??? Cała ta nauka, Wiedza??? A nawet te kompjutery na których piszemy? jak by B. chciał byśmy je mieli to by je stworzył. Na drzewach by rosły. Powiadam Wam zaiste, nic tylko Bóg , No i krasnoludki!!![/font]

Niby dlaczego? Nie rozumiem Twojego toku myślenia.

Co do nauki, jeśli zakładamy, że będzie się rozwijać liniowo i bez końca, to można być dużo bardziej optymistycznym. Nauka może natrafić na rożne przeszkody wewnętrzne i zewnętrzne.
 

szpak123

Bywalec
Dołączył
16 Październik 2007
Posty
3 102
Punkty reakcji
43
Wiek
54
Miasto
kędzierzyn
Niby dlaczego? Nie rozumiem Twojego toku myślenia.

Co do nauki, jeśli zakładamy, że będzie się rozwijać liniowo i bez końca, to można być dużo bardziej optymistycznym. Nauka może natrafić na rożne przeszkody wewnętrzne i zewnętrzne.

Nie rozumiesz ,bo ty jesteś wierzący.Absolut ,Bóg czy wszechmocny mógł nam ludziom to wszystko dać już 4miliardy lat temu (czemu nie dał?)Z zapchaj dziurą juz tak jest, po prostu nie ma sensu zawracać sobie tym głowę. Skoro jest to ponad naszymi prawami, zmysłami i z samej istoty niepoznawalne już samo to staranie się o poznanie tego jest wewnętrznie nieracjonalnie i bezcelowe. Gdyby jednak jakimś cudem udało by się choć trochę tego liznąć tej wiedzy o tym czymś to jako istniejące poza naszym czasem, przestrzenią i prawami ta wiedza będzie nie tylko nie przydatna ale i niezrozumiała.
Poświęcanie zaś czasu i potencjału naukowego, twórczego na rozwiązywanie problemów, które się zapętlają w nieskończoność i pomimo zaangażowania nieskończonych środków w nieskończonym czasie są tylko nierozwiązywalne ale nawet nie dadzą potwierdzenia celowości tych badań (bo zawsze mogę zadać pytanie a co dalej, a udowodnij kolejnego teragigasuperenadabsolutnego ducha, a kto go stworzył i po co?) jest nie tylko irracjonalne ale nawet zbrodnicze bo od tej kromki z masłem odrywa. Jest marnotrawstwem. Odpowiedzi na 100% nie da a badania tego co możliwe do poznania opóźni (chociaż nie zawsze to możliwe masełko na chlebek da, czasami nic, a jeszcze kiedy indziej solidnego klapsa).

I właśnie dlatego nie warto zaprzątać sobie tym głowy. Nawet jeżeli ten Absolut czy Absoluty istnieją. I co o z tego, ze istnieją? A ch.j im w d..ę i kawałek szkła. Skoro są z definicji niepoznawalne, ich prawa nie są naszymi, ich zrozumienie nic nam nie da, a raczej jest niemożliwe, inaczej nawet jednoznacznej odpowiedzi czy są czy nie można uzyskać - to poprostu szkoda czasu!!!!
Inaczej, bez takiego olewania musielibyśmy tworzyć bezlik instytutów i dziedzin naukowych.:
Instytut badań Krasnoludków;
Akademia Olimpu, hybryd i herosów;
Wyższa Szkoła Nauki o trollach:
Uniwersytet Jasnowidzenia, Wiedźm, Czarowników i Duchów imieniem Harry Potter'a;
itd co tylko sobie wyśnisz tylko.
Więc lepiej całe to tałatajstwo olać wielkim srebrnym łukiem...
A może kiedyś za miliony lat jak będziemy prawie bogom lub krasnalom równi coś z tego wora można będzie wyjąć... a nuż się przyda... np. szklana kula.

Oczywiście każde myślenie ma sens, ale jedynie wówczas kiedy jest jakakolwiek szansa na dojście do jakikolwiek konstruktywnych wniosków.
Z wykazanych przeze mnie powyżej paradoksów (manowców) myślenia nie da się, po prostu fizycznie a nawet matematycznie i logicznie, nie da dojść do jakiejkolwiek odpowiedzi pomimo zaangażowania nieograniczonych środków materialnych i intelektualnych w nieskończonym czasie. Więc taki problem jest nierozwiązywalny w swojej istocie. A takich podobnych problemów można również stworzyć w nieskończoność - krasnale, elfy, meduzy, harpie, Sety, Ozyrysy, centaury, cyklopy, pegazy, myszki Miki i kaczory Donaldy...

[font="verdana][size="2"]
[/size][/font]
 

Revlix

Nowicjusz
Dołączył
18 Sierpień 2011
Posty
9
Punkty reakcji
0
Miasto
Łódź
W wulkanicznym Tyglu
Niezwykła była scena narodzin naszego człowieczeństwa. Jej arenę stanowiła wschodnia krawędź kontynentu afrykańskiego, przecięta uskokiem Wielkich Rowów Afrykańskich, rozciągających się od północnej Etiopii, przez Wyżynę Wschodnioafrykańską, aż po Mozambik. Rowy powstały w wyniku ruchów tektonicznych w epoce geologicznej zwanej trzeciorzędem (65-62 milionów lat temu), a zjawiskom tym towarzyszyły gwałtowne wybuchy wulkanów, erupcje lawy i pożary roślinności. Uczeni twierdzą, że towarzyszące tym procesom emisje pierwiastków radioaktywnych wywarły decydujący wpływ na powstanie człowieka, powodując zmiany w kodzie genetycznym ssaków naczelnych (różnych odmian małp), prowadzące do powstania różnych istot człowiekowatych (hominidów), z których wyłonił się człowiek (homo).
Bezogonowa Małpa Południowa
Z punktu widzenia systematyki zoologicznej człowiek współczesny jest gatunkiem należącym do typu strunowców, podtypu kręgowców, gromady ssaków, rzędu naczelnych, podrzędu małp wąskonosych i rodziny człowiekowatych. Jedynym żyjącym przedstawicielem tej rodziny jest człowiek współczesny (Homo sapiens sapiens), który wyniszczył większość konkurujących z nim gatunków. Zanim do tego doszło w rodzinie człowiekowatych ton nadawały istoty uznawane za bezpośrednich przodków człowieka, ale bardziej zbliżone do małp. Ich kostne szczątki pierwszy odnalazł w okolicach Johannesburga w 1924 r. południowoafrykański pal etnolog Raymond Dart. Małpie cechy owej istoty uznał za niepodważalne, dlatego nazwał ją Australopithecus africanus – małpą południowoafrykańską (łac. Australis – południe, gr. pithekus – małpa). Wśród cech wskazujących na uczłowieczenie australopiteka R. Dart wyróżnił dwie – większą niż u małp pojemność mózgoczaszki (ok. 400 centymetrów sześciennych), oraz, na co wskazywała budowa miednicy, nie małpi, lecz dwunożny sposób poruszania się.
Dziadek do orzechów

Homo Erectus
W latach trzydziestych XX w. poszukiwania skamieniałych form praludzkich na terenie Kenii i Tanzanii rozpoczął Louis Leakey z żoną Marry. Dziś dzieło to kontynuuje ich syn Richard. Najsławniejsze odkrycia L. Leakeya pochodzą z wąwozu Olduwai, położonego na skraju wielkiego Serengeti w Tanzanii, gdzie zwierzęta żyją w takich samych warunkach, jak za czasów australopiteków. Tam właśnie w 1959 r. L. Leakey natrafił na liczącą prawie dwa miliony lat czaszkę istoty praludzkiej o masywnych kościach, potężnych szczękach (stąd żartobliwy przydomek tej istoty – nutcrakerI – dziadek do orzechów) i proporcjonalnie bardzo małym mózgu. Istotę tę nazwał Zinjanthropus boisei – na cześć średniowiecznych, rodzimych mieszkańców Afryki Wschodniej, w źródłach arabskich nazwanych Zindż. Obecnie jest ona zaliczana do rodziny australopiteków i nosi nazwę Autralopithecus robustus – australopitek masywny.
Diamentowa Lucy w obłokach
W 1974 r. nastąpiło odkrycie kolejnej formy australopiteka. Amerykanin Donald Johanson, prowadzący poszukiwania w Kraju Afarów (Północna Etiopia), natrafił na jak dotąd najbardziej kompletny szkielet ( z 207 kości odnaleziono 47) drobnej, smukłej istoty płci żeńskiej. Nadano jej nazwę Australopithecus aferansis, jednak za sprawą będącej wówczas przebojem w obozie odkrywców piosenki Beatlesów „Lucy in the sky with Diamonds ” weszła ona do historii nauki jako Lucy. Wiek kości określano na podstawie zawartości w nich izotopów argonu i potasu na około 3,2 miliona lat, wzrost istoty oszacowano na ok. 1 m, wagę zaś na mniej niż 30 kg. Jak na naszego przodka nie była więc imponująca. Badania prowadzone w Kraju Afarów doprowadziły do odnalezienia szczątków jeszcze 13 innych osobników odmiany australopithecus afarensis. Nazwano je Pierwszą Rodziną, i ustalono, że osobniki płci męskiej były masywniejsze i bardziej wyrośnięte. Mąż Lucy mógł mierzyć 140 cm i ważyć ok. 40 kg.
Adam i Ewa na spacerze
Budowa anatomiczna Lucy wskazywała na jej dwunożność, lecz przy zachowaniu umiejętności wspinania się na drzewa, o czym świadczyły chwytne dłonie i silne kciuki. Już jednak w 1978 r. miało miejsce odkrycie, które jednoznacznie, które jednoznacznie potwierdziło dwunożny sposób poruszania się australopiteków. Dokonała go M. Leakey, która w rejonie Laetoli w Tanzanii natrafiła na 70 odcisków stóp istot, o których budowie wprawdzie nic nie wiemy, ale które datowano sprzed 3,3 miliona lat, a więc na czasy prawie współczesne Lucy. Badania wykazały, że ślady te, odciśnięte w skamieniałym pyle wulkanicznym, były dziełem dwóch osobników, kobiety i mężczyzny, których stopy niczym nie różniły się od naszych, były tylko mniejsze.
Człowiek zręczny
Louis Leakey uważał, że już Zindż należał do rodziny ludzkiej, dlatego w jego nazwę wpisał greckie słowo anthropos – człowiek. W 1964 r. musiał przyznać się do pomyłki, gdy z warstw geologicznych w wąwozu Olduwai, pochodzących sprzed 2,5 miliona lat, wydobyto nadzwyczaj człowieczą czaszkę z płaską twarzą i rozwiniętym mózgiem, którego objętość (ok. 770 cm sześciennych) była dwukrotnie większa niż u australopiteków. W 1972 r. z osadów nad jeziorem Turkana – które nosiło jeszcze wówczas kolonialną nazwę Jeziora Rudolfa – wydobyto podobną czaszkę, wspaniale zachowaną i bez wątpienia ludzką. Stwierdzono też, że istoty, do których należały kości, jako pierwsze wytwarzały narzędzia kamienne, i między innymi dlatego obdarzone zostały dumną nazwą Homo habilis – człowiek zręczny.
Władca ognia
Następcą człowieka zręcznego w ewolucji rodzaju ludzkiego był Homo erectus – człowiek wyprostowany, pierwszy w naszej historii, który posiadł umiejętność wykorzystywania ognia. Był też wytwórcą efektownych, kamiennych tłuków pięściowych w kształcie serca i zgrzebeł służących do wyprawiania skóry zwierząt. Dzięki tym wynalazkom oraz rozwiniętej inteligencji (objętość jego mózgu sięgała 1200 cm sześciennych) stał się również pierwszym kolonizatorem, opuścił Afrykę i powędrował do Azji oraz Europy (ślady jego pobytu są także w Polsce), ale odkrycia archeologiczne wskazują, że ojczyzną człowieka wyprostowanego była Afryka, gdzie pojawił się ok. 1,7 mln lat temu.
Pożegnanie z Afryką
Najnowsze odkrycia wskazują, że właśnie na czarnym lądzie dokonał się ostatni etap ewolucji hominidów, której owocem jesteśmy mu – ludzie współcześni. Teoria nosząca nazwę „mitochondrialnej Ewy” albo „Czarnej Pramatki” oparta na analizie zapisu genetycznego DNA zawartego w mitochondriach (drobinach białka występujących w komórkach) współczesnych kobiet z całego świata (DNA mitochondrialne dziedziczone jest wyłącznie w linii matki), pozwoliła ustalić, że cała populacja ludzka wywodzi się od jednego, zrekonstruowanego teoretycznie przodka – kobiety, która żyła około 200 tysięcy lat temu w Afryce. Do tej hipotezy nawiązuje inna, opracowana przez archeologów, która wbrew wcześniejszej teorii, głoszącej równoczesne wyłonienie się Homo sapiens z Homo erectus w kilku miejscach globu (tzw. teoria wieloregionalana), dowodzi, że człowiek współczesny powstał w jednym miejscu, skąd podjął kolonizacje innych kontynentów. Teoria ta nosząca nazwę „Pożegnanie z Afryką” nawiązującą do głośnej książki Karen Blixen, jest obecnie najlepiej udokumentowana i zakłada, że człowiek współczesny powstał ok. 200 lat temu a Afryce, sto tysięcy lat później zaś podjął po raz kolejny ( po swym przodku – człowieku wyprostowanym) ekspansję do Europy i Azji. W Europie pojawił się przed mniej więcej 35 tysiącami lat i – pod nazwą człowieka z Cro-Magnon – jeszcze do niedawna był uważany w nauce za najstarszą odmianę Homo sapiens, ląd europejski zaś za jego kolebkę.
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
Revlix na przyszłość, sprawdź czy temat już istnieje, nie lubię dawać warnównie
i nie bierz przykładu ze szpaka (co do formy wypowiedzi)


to co napisałeś, można by opatrzyć, jednym jeszcze słowem: prawdopodobnie
 

BLyy

Bywalec
Dołączył
18 Styczeń 2010
Posty
392
Punkty reakcji
32
Teoria wielkiego wybuchu w niczym nie przeczy teorii ewolucji. Nigdy nie spotkałem naukowca ewolucjonistę który by coś takiego twierdził.
 

Crow0

Bywalec
Dołączył
21 Wrzesień 2008
Posty
662
Punkty reakcji
38
Miasto
Katowice

to co napisałeś, można by opatrzyć, jednym jeszcze słowem: prawdopodobnie


Tak samo jak "Misję" Desmarqueta uznać za wiarygodną, a opisy powstania świata z tej durnej ksiązki uznać za prawdopodobne.

Naukowcy starają się przybliżyć nam nasze początki. Rozumiem, że nie każdemu podoba się fakt, iż możemy pochodzić w dalekiej linii od małp/hominidów, ale to żadne powód do wstydu. Dla wierzącego i tak może wyglądać droga Boga do stworzenia człowieka. Nie powstaliśmy przecież z niczego, tak zwyczajnie spadając z nieba.
 
Do góry