Atiras napisał:
Wiecie co? A poczytajcie sobie Księgę Hioba... To a propos cierpienia od Boga itd. Czy Hiob sobie podciął żyły? Rzucił się z przepaści? Przebił mieczem?! Ale zanim coś na to odpiszecie przeczytajcie całe!
[snapback]41841[/snapback]
Przeczytałem. Długo to trwało ale przeczytałem całe.
Z tekstu zdaje się wynikać, że po prostu pragnął Bóg pochwalić się przed Szatanem. I badali razem: ile też wydzierży wierny człowiek imieniem Hiob. Dołożymy mu jeszcze? No i popatrz: wytrzymał... Stąd i chwała Boża, i cześć człowieka, i klęska Szatana. Ogromnie dydaktyczne, czyż nie?
Osobiście nie jestem w stanie przyjąć, aby było to objawienie jakiejś prawdy o Bogu. Nie może mi się w głowie pomieścić, aby Bóg wchodził w konszachty z Szatanem i wspólnie badali: ile też człowiek nieszczęsny może wytrzymać. Nie potrafię uwierzyć, aby Bóg miał się chełpić przed Szatanem bolesną wiernością człowieka albo też, by pragnął błysnąć mu w oczy chwałą zbudowaną z cierpień niewinnych.
Jest też w tej przypowieści happy end, pogodne niby zakończenie dramatycznej sprawy Hioba:
"A przyczynił Pan w dwójnasób wszystkiego, cokolwiek Hiob posiadał. A bracia jego wszyscy przyszli do niego... itd. [...] A Hiob żył potem sto czterdzieści lat i widział synów swoich i synów synów swoich aż do czwartego pokolenia..."
Można komuś połamać stół albo krzesło, a potem zwrócić w dwójnasób i rzec: oto wynagrodziłem krzywdę. Można zabrać wołu albo owcę a potem zwrócić w dwójnasób i nie stanie się nic. Lecz żadna nowa kobieta nie będzie nigdy tą, z którą Hiob wchodził w życie, a która w obrzydzeniu i lekceważeniu rzuciła go, chociaż kochał ją Hiob. A żadne nowe dziecko, choćby najpiękniejszepsze, nie będzie podobne tym (choćby nie najlepszym), które zginęły, przygniecione węgłami walącego się domu. Bo dzieci nie są sprzętem ani owcami ze stada.
I nie jest prawdą, że zawsze wszystko można zacząć od nowa.
Ten, który spisywał Księgę Hioba, chciał powiedzieć na pewno prawdę: że otrze Bóg wszelką łzę i bólu już więcej nie będzie. I ja w to wierzę. Mniemam jednak, że spisywacza Księgi Hioba zawiodła wyobraźnia: jego happy end wydaje się zbyt płaski i za bardzo ludzki, aby mógł być prawdą o miłosierdziu Bożym.