Witam. Są chyba Dresy i Dresiarze
Albo raczej ludzie, którzy noszą dres i ludzie, którzy są dresem
Dres jest wygodny, małoelegancki w restauracji ale niezastąpiony na hali albo w biegach po parku
Wg mnie "Dresiarze" - ludzie, któzy są dresem
- wzięli się po prostu z osiedlowych siłowni. Cięzko przecież byłoby machać sztangą w kancikowych spodniach i marynarce... No a jak człowiek tam dużo czasu spędza, to poznaje nowych ludzi. Tak rodzą się chyba wszystkie subkultury
Jest jakaś idea (sport) i gromadza się wkoło niej ludzie. Zaczynają stwarzać symbole (ogolona głowa), używać podobnych rzeczy (dresiki), mówić podobnym językiem...
To, że akurat Dresiarze stali się już stereotypem - muskuły na wierzchu, tylko rozumek ciut krótki... zawdzięczamy bezrobociu absolwentów techników i liceów... Nie każdy da radę dostać się na studia. Najczęściej trafia do woja. A potem na siłkę, bo nie ma co robić. Do tego dochodzą dragi, alkohol, itp. No i mamy człowieka będącego dresem.
Nie obrażam ludzi, którzy po prostu lubią siłownie, dbają o ciało, chodzą tam ze znajomymi albo po godzinach lubią spacer w wygodnym dresie. I na pewno nie powiem, że 99,9 % dresów to bezmózgi. Bo są wśród Dresiarzy (ludzi będących dresem
) także wykształceni, którzy jednak preferują argument siły nad siłą argumentu.
A subkultura "Dresiarzy" ewidentnie się do takiego argumentowania nadaje...
BTW - W domu też mam dres... Niebieski, z trzema paskami, z dziurą na kolanie po upadku z roweru