Dlaczego ludzie w Polsce tak bardzo boją się wprowadzenia owadów do diety?

Siennna

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2023
Posty
1 529
Punkty reakcji
87
Przecież od wieków z powodzeniem jedzą wymioty pszczół, krowi organ na kupę czy nadpsutą, śmierdzącą kapustę?
A ostatnio nawet krewetki, małże i ośmiornice, których nie jedli wcześniej.
 

Gulden

Bywalec
Dołączył
24 Kwiecień 2023
Posty
295
Punkty reakcji
40
Moim skromnym zdaniem, skuteczną ANTYREKLAMĄ jedzenia owadów, i reszty tego, co obecnie ma być modne, i co z uporem maniaka wciskają nam za pośrednictwem TV, mediów, jest niejaka Spurkowa, i reszta podobnych jej zuchów.
Wystarczy mieć choć przez chwilę "przyjemność" wysłuchania tego, co oni wygadują, i już zaczyna człowiek nie wiedzieć czemu rozumieć, że te owady to coś niezdrowe są.
Niekorzystnie wpływają na mózg, wręcz wymóżdzają.
 

Siennna

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2023
Posty
1 529
Punkty reakcji
87
Spurkowa do weganka. Robali raczej nie ruszy.
Azjaci jedzą owady i są w czołówce pod względem inteligencji.
 

pan k

Bywalec
Dołączył
7 Lipiec 2011
Posty
3 443
Punkty reakcji
106
Miasto
Dąbrowa Górnicza
Robaki Europie kojarzą się
Nędzą i głodem i cynizmem
Elit które żyją luksusie a lud nędzy.
Tego powodu budzą wymioty.
Urojonymi środowiskami dewiantów
Które propagują urojone diety a
Zwykle osoby nie są wstanie zjeść.
Plus UE która daje fikcyjne stanowiska
Za miliony a ludzie by żyło im
Się dobrze mają jeść robaki.
 
Ostatnia edycja:

Siennna

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2023
Posty
1 529
Punkty reakcji
87
Czyli brak zaufania do elit połączony z lękiem, że owady miałyby wyprzeć inne pożywienie, zamiast je tylko urozmaicić?
Spotkałam się gdzieś z teorią, że ludzie są uprzedzeni do takiej żywności, ze względu na podświadome, utrwalone w zbiorowej pamięci pokoleń kojarzenie owadów z epidemiami. To ma sens.
Dlatego, warto zamiast straszyć, informować, jak hodowane są owady spożywcze i jakie muszą spełniać normy. Choć to pewnie pole do nadużyć, jak wszędzie.
Tymczasem w Chinach od dawna jada się smażone karaluchy, ale tylko czyste- ze specjalnych hodowli.
W Meksyku na targu można spotkać jaja komara, pastę z mrówek- podobno smakuje trochę, jak kwasek cytrynowy.
Więc jest to w dużej mierze kwestia przyzwyczajenia.
Wielu obcokrajowców wzdryga się z obrzydzeniem na nasze przysmaki- np. na wspomnianą wyżej kiszona kapustę.
A z drugiej strony dzięki wiecznemu poszukiwaniu w krajach zachodnich sposobu na szczupła sylwetkę i na przykład za sprawą coraz większej popularności Korei, zachód zaczyna się do tych kiszonek przekonywać.
Główną potrawą Koreańczyków jest przecież kimczi- kiszona kapusta, którą dodają niemal do wszystkiego przeważnie w wersji bardzo pikantnej, ale nie tylko. Ja uwielbiam pikantną kuchnię, więc ta wschodnioazjatycka szczególnie mi odpowiada.
W Korei nie spróbowałabym tylko żywej ośmiorniczki, grożącej uduszeniem się. Podobnie jak ryby fugu w Japonii, choćby mnie zapewniano, że przygotował ja najbardziej wykwalifikowany szef kuchni w całym kraju. (Ileż Japończyków umarło przez tę rybę po II wojnie światowej, gdy z głodu wygrzebywali ze śmietników przy restauracjach resztki jedzenia.)
Ta ryba uchodzi tam za wielki rarytas. Ponoć bardzo smaczne mięso. Trujące ma tylko, bodaj narządy płciowe i wątrobę, które znający się na jej przygotowaniu kucharz starannie i umiejętnie wycina.
Jest to taki przysmak z dreszczykiem, podnoszący adrenalinę. Japończycy i Koreańczycy uwielbiają takie dziwactwa. Może to wynika z przepracowania?
A i jeszcze wymiękłabym raczej przy tarantuli z Kambodży.
U nich też jest to dosyć świeża potrawa. Od czasów zbrodni czerwonych khmerów, gdy doprowadzili do takiego głodu, ze ludzie jedli trupy i hiacynty wodne. Aż wpadli na pomysł, że można by spożytkować żyjące w dżungli ogromne pająki, których było akurat pod dostatkiem. Ta potrawa się przyjęła i do teraz jest popularną przekąską w tym kraju.
- smażony na patyku wielki pająk nie obrany nawet z tych włosków
Ja rozumiem, że ,,Z głodu Cygan kurę zjadł'' jednak mam nadzieję, że sama nigdy aż tak głodna nie będę...
Reszty w granicach rozsądku mogę spróbować. A nóż mi zasmakuje.;)
 

Gulden

Bywalec
Dołączył
24 Kwiecień 2023
Posty
295
Punkty reakcji
40
Co tu dużo gadać, oprócz owadów, i całej reszty, co wcinają azjaci, to pewnie i kluczowym składnikiem ich diety, wpływającej na ich wysokie IQ, jest fakt, że spożywają również psiaki i koty, ba, uważają je za przysmak.
U nas, to jeszcze nie dość jest spopularyzowane, wiadomomo, Ciemnogród, dopiero dochodzimy do odpowiednich standartów.
W ramach szlusowania do postępowego świata, należy zacząć promować potrawy z kotków, i psiaków, w Polsce.
Azjatom IQ od tego wzrasta, niech i nam się podniesie.
Jakiś kuchcik-celebryta powinien się podjąć tego wyzwania, i zrobić cykl programów kulinarnych w TV.
Oglądalność, gwarantowana.
 

glowonog

feniks
VIP
Dołączył
14 Maj 2017
Posty
1 863
Punkty reakcji
160
Azjaci jedzą owady i są w czołówce pod względem inteligencji.
Serio myślisz, ze to ma wpływ? XD Ta różnica wynika ze sposobu edukacji i wychowania.

Przecież od wieków z powodzeniem jedzą wymioty pszczół, krowi organ na kupę czy nadpsutą, śmierdzącą kapustę?
A ostatnio nawet krewetki, małże i ośmiornice, których nie jedli wcześniej.

Co kraj to obyczaj. Ja np. nie mam nic przeciwko spróbowaniu robaków, co prawda byłem w krajach gdzie się takie cuda jada, ale jakoś wtedy widziałem smaczniejsze rzeczy (jak choćby te krewetki). Robaki ciężko jest natomiast przyrządzić tak, by były smaczne (wiedza, jak już się domyślasz nie jest z autopsji, tylko artykułów i reportaży) oraz mają one jeszcze jedną wadę (wg niektórych zaletę) - mają olbrzymią zawartość białka.

Dlaczego olbrzymia zawartość białka to problem? Ano dlatego, że z ilością białka w diecie nie wolno przesadzić (grozi to chorobą białkową i nie mam tu na myśli właściciela serwisu wykop.pl 😅 ).

Robakami zatem się nie najesz tak jak wołowiną, wieprzowiną, czy drobiem. Po prostu wrzucisz kilka do makaronu, albo ryżu.


Osobiście jem mięso, bo lubię jeść mięso. Smak takiej kiełbaski z jelenia nie może być porównywalny ze smakiem karalucha i nie jest to kwestia tego, że "Polacy się boją" - Polacy jedzą co chcą jeść i nie maja ochoty na robaki. Czy to źle? Nie uważam, by to było źle. Wolność Tomku w swoim domku.
 

Siennna

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2023
Posty
1 529
Punkty reakcji
87
Serio myślisz, ze to ma wpływ? XD Ta różnica wynika ze sposobu edukacji i wychowania.
Serio myślę, że żaden. To było a propos tego, co napisał żartobliwie Gulden, jakoby jedzenie owadów obniżało inteligencję podając przykład Spurek.:)
Co kraj to obyczaj. Ja np. nie mam nic przeciwko spróbowaniu robaków, co prawda byłem w krajach gdzie się takie cuda jada, ale jakoś wtedy widziałem smaczniejsze rzeczy (jak choćby te krewetki). Robaki ciężko jest natomiast przyrządzić tak, by były smaczne (wiedza, jak już się domyślasz nie jest z autopsji, tylko artykułów i reportaży) oraz mają one jeszcze jedną wadę (wg niektórych zaletę) - mają olbrzymią zawartość białka.
Moja babcia uważa, że krewetki to robaki. Przypominają jej pędraki:) A ja krewetki uwielbiam.:cool:
Dlaczego olbrzymia zawartość białka to problem? Ano dlatego, że z ilością białka w diecie nie wolno przesadzić (grozi to chorobą białkową i nie mam tu na myśli właściciela serwisu wykop.pl 😅 ).

Robakami zatem się nie najesz tak jak wołowiną, wieprzowiną, czy drobiem. Po prostu wrzucisz kilka do makaronu, albo ryżu.
Uważam, że robaki mogą urozmaicać dietę nie zastąpić mięso. To pewnie z czasem zaczną produkować na masową skalę sztucznie w laboratorium. Już mają jakieś udane próby.
Osobiście jem mięso, bo lubię jeść mięso. Smak takiej kiełbaski z jelenia nie może być porównywalny ze smakiem karalucha i nie jest to kwestia tego, że "Polacy się boją" - Polacy jedzą co chcą jeść i nie maja ochoty na robaki. Czy to źle? Nie uważam, by to było źle. Wolność Tomku w swoim domku.
Ja również. Mam grupę krwi 0- najbardziej mięsożerną ze wszystkich. Podobno grupę ,,myśliwych i przywódców'':cool:🤣 Do tego w dzieciństwie miałam chorobę trzustki i musiałam być na diecie ubogoresztkowej. Musiałam jeść chude mięso właśnie, bo chorzy na trzustkę nie tolerują strączków. Ja zresztą ich nie znoszę. Zwłaszcza biała fasola przyprawia mnie o mdłości.
Teraz już mogę jeść i pić, co chcę, ale do tej pory zostało mi kilka rzeczy, które mogą dziwić u kobiety. Np. nie znoszę słodkich alkoholi, wina, drinków.
Jak alkohol to u mnie tylko czysta, łycha albo piwo wchodzi w grę. Nie przepadam nawet za szampanem w Sylwestra. I nigdy alkohol u mnie nie idzie w parze ze słodkim jedzeniem.
Słodycze, desery lubię. Ale albo one, albo alkohol.
Ale owadów chętnie bym spróbowała. Na takiej samej zasadzie, jak owoców morza. I myślę, że będzie z nimi podobnie jak z owocami morza. Za 2 pokolenia przestanie to kogokolwiek dziwić.:)
 

Siennna

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2023
Posty
1 529
Punkty reakcji
87
Jakiś kuchcik-celebryta powinien się podjąć tego wyzwania, i zrobić cykl programów kulinarnych w TV.
Oglądalność, gwarantowana.
Raczej murowany bojkot i raban na cały kraj. W Polsce za dużo psiarzy, a główny kociarz sprawuje rządy.;)
 

glowonog

feniks
VIP
Dołączył
14 Maj 2017
Posty
1 863
Punkty reakcji
160
Mam grupę krwi 0- najbardziej mięsożerną ze wszystkich. Podobno grupę ,,myśliwych i przywódców'':cool:🤣
To mamy ze sobą coś wspólnego :cool: Nawet czasem się nią dzielę.

I myślę, że będzie z nimi podobnie jak z owocami morza. Za 2 pokolenia przestanie to kogokolwiek dziwić.
One w ogóle mają wiele wspólnego z owocami morza, owoce morza uchodzą za jakieś rarytasy, a to po prostu są te żyjątka, które najłatwiej jest złapać. Na Sycylii widziałem jak gość łowi małże i ostrygi. Zakłada wodery (wtedy była zimna woda, to był marzec), zarzuca sieć na plecy i sobie chodzi wzdłuż brzegu. Po prostu kiedyś to było jedzenie dla biedoty, które stało się popularne w innych częściach świata (tak samo kawior był jedzeniem dla biednych rybaków, którzy sprzedawali mięso, bo potrzebowali pieniędzy).
 

Gulden

Bywalec
Dołączył
24 Kwiecień 2023
Posty
295
Punkty reakcji
40
-sienna-
Odwrotnie!
Właśnie jak jakiś zuch, zacznie cykl o potrawach z kota,czy psiaka, to PRZETRZE szlak, i będzie miał ogromną oglądalność, jako prekursor dobrych nawyków kulinarnych!
Trzeba uświadamiać ciemnogrodzian, co jest dobre, trendy a nawet smaczne!

Ogólnie rzecz biorąc, KAŻDY, ale to każdy posiadacz kota, to ani chybi kryptopisowiec.
I tego się należy bezapelacyjnie trzymać.
 

Siennna

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2023
Posty
1 529
Punkty reakcji
87
Za dużo by się nie nagotował. W Polsce zaraz miałby prokuraturę na karku. Poważnie też byłby zagrożony linczem ze strony obrońców praw zwierząt.;)
 

Gulden

Bywalec
Dołączył
24 Kwiecień 2023
Posty
295
Punkty reakcji
40
I to właśnie boli, a nawet uderza.
Skala zapóżnienia, zapaści, a nawet kompletnego ciemnogrodztwa Polaków.
Nie chcą za Boga przyjać nowych trendów,w tym układzie- żywieniowych, zgodnych z oficjalnym postępem.
No bo jak, jakoś tam przełkną robale czy inne trutnie, którymi się gdzieś tam zajadają.
Ale psiaka, czy kociaka to już nie?
Nieładnie, niepostępowo!
Pewnie nawet świńki morskiej do ust nie wezmą...
 

Gulden

Bywalec
Dołączył
24 Kwiecień 2023
Posty
295
Punkty reakcji
40
No jak to GDZIE? W Chinach mnóstwo ludzi spożywa kociaki i psiaki, i NIKT w tym nie widzi nic zdrożnego, kulinaria tam takie mają, prawda?
Ba, to ogromna, z tradycjami cywilizacja, grzech ich nie naśladować.
A i w Korei Południowej nieżle na tym wychodzą, bo jako składnik ich menu, pozytywnie wpływa to na IQ, co łącząc z całkiem dobrym, systemem edukacyjnym, przynosi to obfite efekty.
I należy to w końcu zaszczepić w Europie, na czele z Polską, która jest opóżniona w światowych, postępowych trendach. znacznie.
Ba, powinien nastapić efekt synergii społecznej, i w ramach rewanżu, te kraje powinni szczepić u siebie postępowe idee multi kulti i w końcu zacząć szanować kulturę LGBT, związki płci wszelakich, a nawet w kohabitacji ze zwierzętami.
Należy łamać w końcu sterotypy, i zacząć traktować nie tak dawno udomowione zwierzęta, jako składnik menu.
 
Ostatnia edycja:

Siennna

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2023
Posty
1 529
Punkty reakcji
87
Chiny reprezentują świat postępu, czy usiłują do niego równać?
Tam jest to pozostałość dawnej tradycji. Czyli coś od postępu odwrotnego.
Świat postępowy zdaje się przeginać w drugą stronę. Np śluby zwierząt, ubranka z diamencikami, a nawet próby nadania statusu osoby małpie.
 

Gulden

Bywalec
Dołączył
24 Kwiecień 2023
Posty
295
Punkty reakcji
40
Warto się rozejrzeć, poczytać opracowania, analizy i prognozy, wskażniki ekonomiczne, tyczące poziomu rozwoju choćby sektora IT, infrastruktury, stanu budzetu...bo dojrzeć, że Pekin to już chyba od pewnego czasu jest liderem, jeśli chodzi nie tylko o gospodarkę, przemysł, ale i o jeśli chodzi rozwój cywilizacyjny, i poziom, standart życia swych obywateli.
Ot, taka mała dygresja...

Co do trendów idących z zachodu, to należy je przyjąć, bo tak trzeba, i dzięki temu rozwiniemy się jako ludzie, społeczeństwo.
Od tego odwrotu nie ma, być nie może.
Każdy kto rozumuje inaczej, to ciemnogrodzki ksenofob.
 

Siennna

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2023
Posty
1 529
Punkty reakcji
87
Nadal jadanie psów jest w Pekinie przejawem tradycji, nie postępu. Postęp, to nowość, nie coś, co trwa od wieków.
 

Gulden

Bywalec
Dołączył
24 Kwiecień 2023
Posty
295
Punkty reakcji
40
No właśnie w tym rzecz.
Chińczycy i ich sąsiedzi, od dawna wcinają psiaki i kociaki, traktują to jak należy, czyli jako żródło białka, błonnika, kalorii, czy czego tam jeszcze.
Ba, okazuje się, że to nie jest szkodliwy pokarm, gdyż tyle ich, jak mrowia.
Tylko zapóżniony w tym zakresie zachód, zamiast naśladować ich wzorce, wynosi te futrzaki na piedestał, zamiast czynić z nich honrowe dania, na swoich stołach.
My zaś, jako zachód, zaszczepmy im obecnie modne wzorce kulturowe, choćby te obyczajowe, oraz płciowe.
Taka synergia powinna przynieść obopóle korzyści.
 
Do góry