Wiem,ze bylo juz kilka PODOBNYCH tematow.Ale ja chce was poprosic o opinie, nie czy boicie sie smierci, czy boicie sie straty bliskich itp, itd.Pomyslcie - juz teraz jestesmy wlaczeni w wiecznosc.Jakakolwiek-niezaleznie czy po smierci bedziemy cialem lezacym w grobie, czy moze pojdziemy do naszego nieba itp, itd.Czy nie przeraza was mysl, ze to nigdy sie nie skonczy???A jesli bylby jakis koniec, to co potem???Czy boicie sie tak trwac,trwac, nawet w raju,w ktorym niczego nie brakuje???Pomyslcie-przeciez to nie jest tak,ze zyjemy 60-70 lat,umieramy,i koniec.Nawet jesli nie ma zycia po smierci,to jest jak wieczny sen,z ktorego sie nie wybudzimy...Tak wiec czy boicie sie nieskonczonosci???