Zwyczajny93
Nowicjusz
Proszę każdego, kto ma coś mądrego do powiedzienia o uważne przeczytanie tego opowiadania, gdyż bardzo mi zależy żeby zrozumieć o co może chodzić. Witam, mam 19 lat i poznałem całkiem przypadkowo w środku komunikacji bardzo fajną dziewczynę, jest starsza o 1 rok i na początku była mną o dziwo bardzo zainteresowana. Wziąłem od niej numer i po 3 dniach zdecydowałem się żeby zacząć do niej pisać smsy. Następnego dnia zaprosiła mnie na Gadu Gadu żebyśmy choć trochę się zapoznali, bo w autobusie rozmawialiśmy tylko jakieś 10 minut. W wyniku rozmowy zaprosiła mnie do siebie do domu, nie znała mnie dobrze, a mimo to gdy do niej przyszedłem była całkowicie sama. Na początku po chwilce nieśmiałośći zaczęliśmy rozmawiać. Rozmawialiśmy bez przerw jakieś 5 h !
Ona pokazała mi w tym czasie wiele fajnych zdjęć, w tym te bardzo prywatne, choć nie oczekiwałem od niej czegokolwiek i byłem tym zdziwiony. W międzyczasie zdążyła (chyba) zażartować, że ja jako facet pewnie na tych zdjęciach widzę tylko te części ciała, które zazwyczaj interesują facetów (niektórym prostakom zainteresowania kończą sie właśnie na tych miejscach) itp, trochę mnie pozaczepiała gilgotkami, ale ja nie myślałem wtedy tylko o jednym co pewnie wielu by przyszło na myśl. Tak naprawdę dopiero potem jak przypomnialem sobie jej spojrzenie i gesty to pomyślałem, że coś takiego mi sugerowała,a może sprawdzała swoje przekonania na temat facetów. Przyszli jej rodzice, przywitaliśmy się i wieczorem pojechałem autobusem do domu. Po 4 dniach znów do niej przyjechałem, tym razem byli jej rodzice obok w pokoju, więc swoboda była trochę mniejsza. Nie lubię z kimkolwiek rozmawiać jeśli ktoś to moze slyszec, a ona też była spokojniejsza. Tak jak wczesniej rozmawialiśmy bez przerw wiele godzin, dogadywaliśmy się idealnie i wszystko było w porządku. Potem nastapił krótki czas kiedy nie mogła się spotkac ze mną w jej domu, wiec zaprosiłęm ją do miasta żebyśmy się razem gdzieś przeszli, a potem pojechali do mojego domu. Ona zaproponowała zakupy, więc się zgodziłem gdyż dawno nie kupowałem sobie żadnych bluz czy jeansów. Tutaj zaczęły się schody.
Ona po skonczonych zakupach powiedziała, że nie lubi jeździć busami (sic!) i przez to nie ma ochoty odwiedzić mojego domku 3 km od miejsca zakupów. To był tak absurdalny argument, że sam nie wiedziałem co odpowiedzieć. Potem w czasie tego samego spotkania zasugerowała, że zamiast sie z nią tak często spotykac powinienem się uczyć do matury, ja powiedzialem ze nie mogę sie przeciez uczyć bez przerw i spotkania mi nie szkodzą. Ogólnie zaczęła także później w czasie rozmów telefonicznych mówić mi w smutku, że nie jest dobrą dziewczyną dla mnie, że mój tata (którego nawet nie poznała) może mieć pretensje o tą roczną różnicę wieku itp.
Wreszcie zasugerowała, że się zakochałem, jak nie zaprzeczylem to powiedziala ze zakochanie to nie kochanie itd. Po tym 3 spotkaniu nastał wielki (2 miesięczny) zastój, az do momentu kiedy pojechalem do niej odebrać małego kota, którego wziąłem na podwórko. Od tego czasu ani razu się nie widzieliśmy, mimo tego, że napisałem matury i mógłbym z nią spędzać dużo czasu. Co prawda ona sie uczy na studia zaoczne, ale nie wierzę, że nie ma nawet chwili zeby się spotkać po ponad miesiacu kolejnej przerwy. W jednym smsie kiedy to z lekkim żalem zapytalem się czemu się nie spotykamy jak wcześniej i napisalem "Nie dałaś mi się nawet wykazać jaki jestem." napisała "Pisząc wykazać masz na mysli seks?" Od początku znajomości nawet na gadu pisała rzeczy w stylu " i co byśmy robili jakbyś mnie zaprosił?"( była wtedy mowa o pustym domku z powodu wyjazdu rodziców w wakacje). Dodam, że jak się zapytalem o co chodzi to powiedziala, że to nie moja wina, że to jej problem. Jak się spytalem czy znajdzie dla mnie czas w wakacje to powiedziała "Nie mogę ci niczego obiecać" Zadzwoniła do mnie kiedyś i opowiadała jakie życie jest złe i jak bardzo go nie lubi, standardowo jaka ona jest niefajna. Okazałem szczere współczucie. Opowiadała mi chyba o wszyskim, nawet o sprawach intymnych. Któregoś razu jak lekko przycisnąłem żeby się spotkac to prawie sie popłakała, uspokoiłem ją, bo było mi bardzo żal, że przeze mnie płacze. Taka dziwna znajomość trwa 5 miesięcy.
Ogólnie mam wrażenie, że traktuje mnie jak jakiegoś napaleńca chociaż ani razu nawet nie myślałem w czasie spotkań żeby coś takiego zaczynać. Szczerze ją cenię, szanuję, ale jestem czasem zdenerwowany, że tak mnie traktuje i nie ma dla mnie czasu zeby się spotykać. Na początku mówiła, że jestem czarujący, miły, kulturalny, ale teraz się sama do mnie nie odzywa. Dodam tylko, że studiuje psychologię, jest bardzo czuła, delikatna, kobieca, dba o siebie, ma mocno zaniżoną samoocenę(jak rozmawiamy to nie akceptuje moich komplementów i cały czas wmawia mi, że jest złą partnerką dla mnie).
Nie wiem dlaczego coś co się zaczynało obiecująco z obu stron stało się z jej strony takie szorstkie, pełne kompleksów i stereotypów o chłopakach. Mam wrażenie, że ktoś podobny do mnie kiedyś ją mocno zawiódł i nie potrafi mi zaufać i wyzbyć się uprzedzeń. Bardzo mi na niej zależy i chciałbym w wakacje jakoś to wyjaśnić i być z nią. To jest całkowicie szczere, nie jestem typem chama.
Dziękuję za wszystkie sensowne odpowiedzi. ^_^
Ona pokazała mi w tym czasie wiele fajnych zdjęć, w tym te bardzo prywatne, choć nie oczekiwałem od niej czegokolwiek i byłem tym zdziwiony. W międzyczasie zdążyła (chyba) zażartować, że ja jako facet pewnie na tych zdjęciach widzę tylko te części ciała, które zazwyczaj interesują facetów (niektórym prostakom zainteresowania kończą sie właśnie na tych miejscach) itp, trochę mnie pozaczepiała gilgotkami, ale ja nie myślałem wtedy tylko o jednym co pewnie wielu by przyszło na myśl. Tak naprawdę dopiero potem jak przypomnialem sobie jej spojrzenie i gesty to pomyślałem, że coś takiego mi sugerowała,a może sprawdzała swoje przekonania na temat facetów. Przyszli jej rodzice, przywitaliśmy się i wieczorem pojechałem autobusem do domu. Po 4 dniach znów do niej przyjechałem, tym razem byli jej rodzice obok w pokoju, więc swoboda była trochę mniejsza. Nie lubię z kimkolwiek rozmawiać jeśli ktoś to moze slyszec, a ona też była spokojniejsza. Tak jak wczesniej rozmawialiśmy bez przerw wiele godzin, dogadywaliśmy się idealnie i wszystko było w porządku. Potem nastapił krótki czas kiedy nie mogła się spotkac ze mną w jej domu, wiec zaprosiłęm ją do miasta żebyśmy się razem gdzieś przeszli, a potem pojechali do mojego domu. Ona zaproponowała zakupy, więc się zgodziłem gdyż dawno nie kupowałem sobie żadnych bluz czy jeansów. Tutaj zaczęły się schody.
Ona po skonczonych zakupach powiedziała, że nie lubi jeździć busami (sic!) i przez to nie ma ochoty odwiedzić mojego domku 3 km od miejsca zakupów. To był tak absurdalny argument, że sam nie wiedziałem co odpowiedzieć. Potem w czasie tego samego spotkania zasugerowała, że zamiast sie z nią tak często spotykac powinienem się uczyć do matury, ja powiedzialem ze nie mogę sie przeciez uczyć bez przerw i spotkania mi nie szkodzą. Ogólnie zaczęła także później w czasie rozmów telefonicznych mówić mi w smutku, że nie jest dobrą dziewczyną dla mnie, że mój tata (którego nawet nie poznała) może mieć pretensje o tą roczną różnicę wieku itp.
Wreszcie zasugerowała, że się zakochałem, jak nie zaprzeczylem to powiedziala ze zakochanie to nie kochanie itd. Po tym 3 spotkaniu nastał wielki (2 miesięczny) zastój, az do momentu kiedy pojechalem do niej odebrać małego kota, którego wziąłem na podwórko. Od tego czasu ani razu się nie widzieliśmy, mimo tego, że napisałem matury i mógłbym z nią spędzać dużo czasu. Co prawda ona sie uczy na studia zaoczne, ale nie wierzę, że nie ma nawet chwili zeby się spotkać po ponad miesiacu kolejnej przerwy. W jednym smsie kiedy to z lekkim żalem zapytalem się czemu się nie spotykamy jak wcześniej i napisalem "Nie dałaś mi się nawet wykazać jaki jestem." napisała "Pisząc wykazać masz na mysli seks?" Od początku znajomości nawet na gadu pisała rzeczy w stylu " i co byśmy robili jakbyś mnie zaprosił?"( była wtedy mowa o pustym domku z powodu wyjazdu rodziców w wakacje). Dodam, że jak się zapytalem o co chodzi to powiedziala, że to nie moja wina, że to jej problem. Jak się spytalem czy znajdzie dla mnie czas w wakacje to powiedziała "Nie mogę ci niczego obiecać" Zadzwoniła do mnie kiedyś i opowiadała jakie życie jest złe i jak bardzo go nie lubi, standardowo jaka ona jest niefajna. Okazałem szczere współczucie. Opowiadała mi chyba o wszyskim, nawet o sprawach intymnych. Któregoś razu jak lekko przycisnąłem żeby się spotkac to prawie sie popłakała, uspokoiłem ją, bo było mi bardzo żal, że przeze mnie płacze. Taka dziwna znajomość trwa 5 miesięcy.
Ogólnie mam wrażenie, że traktuje mnie jak jakiegoś napaleńca chociaż ani razu nawet nie myślałem w czasie spotkań żeby coś takiego zaczynać. Szczerze ją cenię, szanuję, ale jestem czasem zdenerwowany, że tak mnie traktuje i nie ma dla mnie czasu zeby się spotykać. Na początku mówiła, że jestem czarujący, miły, kulturalny, ale teraz się sama do mnie nie odzywa. Dodam tylko, że studiuje psychologię, jest bardzo czuła, delikatna, kobieca, dba o siebie, ma mocno zaniżoną samoocenę(jak rozmawiamy to nie akceptuje moich komplementów i cały czas wmawia mi, że jest złą partnerką dla mnie).
Nie wiem dlaczego coś co się zaczynało obiecująco z obu stron stało się z jej strony takie szorstkie, pełne kompleksów i stereotypów o chłopakach. Mam wrażenie, że ktoś podobny do mnie kiedyś ją mocno zawiódł i nie potrafi mi zaufać i wyzbyć się uprzedzeń. Bardzo mi na niej zależy i chciałbym w wakacje jakoś to wyjaśnić i być z nią. To jest całkowicie szczere, nie jestem typem chama.
Dziękuję za wszystkie sensowne odpowiedzi. ^_^