Ursus91
Animożerca
Wszyscy żyją w czasach ostatecznych. I tak i tak umrzemy xD. A to czy podczas końca świata czy podczas imprezy u kupla co za różnica? Nie mamy na to wpływu, więc po co się przejmować.
Ja myślę, że rząd uprzedziłby jakoś ludzi. Powinniśmy dać sobie szansę możliwego przeżycia. Podobno jacyś ludzie zaczęli już budowę bunkrów. A poza tym jeśli naprawdę rząd nie chce, abyśmy cokolwiek wiedzieli, to czemu milczy? Plotek i rozważań na temat 2012 roku coraz więcej, a nikt nawet nie próbuje obalić tej teorii. Nie piśnie słowem na ten temat. Jeśli rządy chciałyby zachować to w tajemnicy, to starałyby się chociaż uspokoić ludzi, aby ci nie siali paniki na prawo i lewo. Chociaż jeśli koniec świata ma być to będzie, jeśli już to nic nam nie pomoże. Chociaż ja nadal mam nadzieję, że te wszystkie insynuacje to bujda na resorach.Niby tak niby nie. Teraz jest względny spokój. Ale wyobraźcie sobie co będzie gdy nadejdzie 2011. Przez takie nagłaśnianie tej sprawy ludzie mogą znów panikować i wkradnie się lęk. Ale mnie zastanawia jedna sprawa. Rządy. Gdyby koniec świata miał naprawdę być w 2012 i naukowcy i inni mądrzy ludzie potrafili by znaleźć na to silne dowody to moim zdaniem do mas nie trafiłaby ta informacja. Nie wiele wiedzielibyśmy na ten temat i nie byłoby to takie nagłośnione. Bo ludzie nie powinni wiedzieć o takich rzeczach. Więc moim zdaniem ten jak i inne końce świata są przereklamowane i sami chcemy przewyższyć siły wyższe i udowodnić sobie, że potrafimy wskazać ten dzień.
Ja myślę, że rząd uprzedziłby jakoś ludzi. Powinniśmy dać sobie szansę możliwego przeżycia. Podobno jacyś ludzie zaczęli już budowę bunkrów. A poza tym jeśli naprawdę rząd nie chce, abyśmy cokolwiek wiedzieli, to czemu milczy? Plotek i rozważań na temat 2012 roku coraz więcej, a nikt nawet nie próbuje obalić tej teorii. Nie piśnie słowem na ten temat. Jeśli rządy chciałyby zachować to w tajemnicy, to starałyby się chociaż uspokoić ludzi, aby ci nie siali paniki na prawo i lewo. Chociaż jeśli koniec świata ma być to będzie, jeśli już to nic nam nie pomoże. Chociaż ja nadal mam nadzieję, że te wszystkie insynuacje to bujda na resorach.
Długa Rachuba
Długa Rachuba (zwana po angielsku long count) to niezwykle prosty kalendarz. Cała jego filozofia polega na odliczaniu dni od pewnego momentu w przeszłości. To tak jakbyśmy czas od narodzin Jezusa liczyli w dniach, a nie w latach, czyli np. podawali datę swojego urodzenia po prostu jako liczbę dni, które upłynęły od narodzin Jezusa.
Mimo tej niesamowitej prostoty używana niegdyś przez Majów Długa Rachuba wydaje się Europejczykom bardzo skomplikowana. Wszystko przez sposób w jaki zapisywano liczbę dni.
Twórcy kalendarza, którymi najpewniej nie są Majowie, ale inny lud Środkowej Ameryki (naukowcy najczęściej wskazują na Olmeków), zastosowali tu zmodyfikowany system dwudziestkowy, czyli polegający na liczeniu dwudziestkami, a nie dziesiątkami, jak my to robimy. Zasada jego działania nie jest skomplikowana, ale osobom, które nie potrenują liczenia w ten sposób, może sprawiać kłopoty.
Zacznijmy więc od dnia, który Majowie zwali kin. 20 kin tworzy jeden winal, czyli okres 20-dniowy. Kolejna jednostka to tun, który składa się z 18 winali, co daje 360 dni. I właśnie ta 18-tka jest modyfikacją systemu dwudziestkowego. Na mój gust miała ona na celu przybliżenie długości okresu tun do roku słonecznego, który miał 365 dni (rok taki Majowie stosowali w innym swoim kalendarzu zwanym haab). Kolejny okres to katun, który tworzy 20 tun (7200 dni), a ostatni to baktun złożony z 20 katunów (144 000 dni). Poniżej powtórka w formie tabeli. Ostatnia liczba podaje liczbę lat roku słonecznego:
1 kin = 1 dzień = 0,0027 roku
1 winal = 20 kinów = 20 dni = 0,055 roku
1 tun = 18 winali = 360 dni = 0,986 roku
1 katun = 20 tunów = 7200 dni = 19,71 roku
1 baktun = 20 katunów = 144 000 dni = 394,3 roku
Datę zapisuje się podając po kolei liczbę baktunów, katunów, tunów, winali i kinów, które upłynęły od wybranego dnia w przeszłości, co dla dzisiejszego dnia wygląda następująco przy zapisie naszymi cyframi: 12.19.16.15.09. Dla Majów data ta wyglądałaby następująco (kreski i kropki to liczby, glify przedstawiają okresy; skorzystałem ze strony http://www.pagetworld.co.uk/mayan.php)
16 listopada 2009 w dlugiej rachubie
Rozkładając tę datę na czynniki pierwsze mamy: 12 baktunów (1 728 000 dni), 19 katunów (136 800 dni), 16 tunów (5760 dni), 15 winali (300 dni) i 9 kinów (9 dni), czyli łącznie 1 870 869 dni od wybranego dnia w przeszłości. Przejdźmy zatem do tego dnia.
Majowie zapisywali go na dwa sposoby: 13.0.0.0.0 albo też 0.0.0.0.0 (dla prostoty pozostanę przy naszych liczbach). Po wielu latach starań i poznawania Długiej Rachuby naukowcy wyliczyli, że w naszym kalendarzu tym dniem początkowym jest 11 sierpnia 3114 r. p.n.e. (plus minus jeden dzień) Nie mamy pojęcia dlaczego czas w Długiej Rachubie liczono od tego dnia. Nie wiemy też kiedy zaczęto ją stosować. Najstarsze zapisane w niej daty zachowały się na odkrytych w Meksyku stelach z lat 30. I wieku p.n.e. Jedną z nich znaleziono w olmeckim mieście Tres Zapotes, a drugą w Chiapa de Corzo w Chiapas (stanowisko to leży poza terenami Olmeków, ale znalezione tam zabytki cechują się niezwykle silnymi wpływami ich kultury).
Majowie bardzo chętnie używali Długiej Rachuby do zapisywania ważnych dla nich dat. Dlatego też wiele wydarzeń z ich dziejów możemy dużo dokładniej umieścić w czasie, niż to, co działo się wówczas w Europie. Niestety Długa Rachuba stała się jedną z ofiar upadku klasycznej cywilizacji Majów. Ostatnie daty zapisane tym systemem pochodzą z 909 i 910 r. n.e. Dopiero około tysiąc lat później przywrócili go do życia europejscy i amerykańscy naukowcy.
Zajmijmy się teraz słynnym już 21 grudnia 2012 r. Tego dnia w Długiej Rachubie znów będzie 13.0.0.0.0. Jak próbują nas przekonać różni prorocy z nurtu New Age dojdzie wówczas do katastrofy. Majowie jednak nie wiązali z tym dniem żadnych wyjątkowych zdarzeń. Co więcej znaleziono wśród inskrypcji Majów takie, które odnoszą się do czasów po ponownym 13.0.0.0.0. Znamy np. wzmiankę z Palenque o mającym nastąpić zakończeniu pierwszego okresu zwanego piktun złożonego z 20 baktunów, a więc 2 880 000 dni. Będzie to 13 października 4772 r. Ze wzmianki jasno wynika, że i wówczas świat się nie skończy. Wzmianka ta oznacza też, że najwyraźniej Majowie nie uważali 13 baktunów za jakiś specjalny okres skoro piktun składa się z 20, a nie 13 baktunów. Tym samym 21 grudnia 2012 nie jest końcem wielkiego cyklu, a jedynie jednego z wielu baktunów. Ostatni baktun (dwunasty) zakończył się 18 września 1618 r. Świat to przetrwał. I końce kolejnych okresów też przetrwa, gdyż tak naprawdę Długa Rachuba nie ma końca.