Dezerterze, mówiąc że buddyzm nie jest religią mam na myśli istotę nauk samego Buddy - a nie to, co z jego naukami uczyniono po jego śmierci.
Nie studiowałem tego tematu nazbyt dogłębnie, niemniej przez wszystkie lata mego życia co nieco informacji przez głowę mi się przewinęło.
Według moich odczuć i skromnej, przyznaję, wiedzy - Budda nie dowodził istnienia Boga ani też nie twierdził, że Go nie ma.
Nie próbował też występować jako bóg, awatar boga etc. Raczej wskazywał metody wyzwolenia się z ogólnej
maji w celu pozyskania prawidłowej optyki "postrzegania rzeczy".
Dygresyjka malutka:
Europejczyk niewiele wie o filozofiach i religiach wschodu - jawią mu sie jako ten "cukierek słodki", stąd wiele uproszczeń, idealizmu, nieporozumień i przekłamań.
Nasze chrześcijaństwo jest zakorzenione, oswoiliśmy się z nim - nawet ci, którzy je odrzucają traktują je jako coś swojskiego, taki "swój wróg". Widać to nawet wśród tzw. "elyt"
- są bezradne w krytycznym spojrzeniu na buddyzm, islam i wszystko to, co nie jest europejskie. Łatwiej im zatem "bić" chrześcijan - każdy Europejczyk świetnie skrytykuje polityków, Kościół Katolicki, Biblię - ale wobec tradycji Wschodu jest z reguły infantylnie bezradny.
Z samej obserwacji Forumowiska możesz jednak zauważyć, że w tak swojskim temacie, jak chrześcijaństwo, wielu jest równie bezradnymi i ulega jedynie złudzeniu posiadania wiedzy.
Oczywiście - całkowicie moim prywatnym zdaniem, całkowicie...
Pozdrawiam wszystkich - ja.