smutna_królewna
Nowicjusz
Chyba zakochałam się w swoim przyjacielu. Wszystko zaczęło się rok temu. Miałam mu wytłumaczyć angielski na gadu. I tak zaczęliśmy gadać. Wcześniej nie gadaliśmy prawie w ogóle, choć chodzimy do tej samej klasy. No i coraz lepiej nam się gadało. W końcu zaprzyjaźniliśmy się. Jednak wiedziałam, że coś mnie do niego ciągnie. No bo on jest przystojny, zabawny i ma poukładane w głowie. Wszystko się zmieniło w moje urodziny - 27 lipca. Byłam pijana i on też. Zaczęliśmy się do siebie tulić, ale nic więcej. Następnego dnia napisał mi że mu się podobam i tak dalej. Zrobiłam sobie nadzieję, bo się okazało, że on nie szuka dziewczyny. Chciał mnie tylko pocałować. Coraz gorzej nam się gadało, więc stwierdziłam, że szkoda niszczyć taką przyjaźń, bo serio byliśmy jak rodzeństwo, jakbyśmy się znali od lat. Kiedy zaczęła się szkoła wszystko znów wróciło. On niby coś tam ma do mnie... ale nie szuka dziewczyny. Wiele osób mi mówiło, że do siebie pasujemy... I ja też to wiem, ale on nie... Mamy wspólne pasje, tematy... łączy nas bardzo wiele. Mam czekać kolejne dwa lata na niego...? Bo potem stracę go już na zawsze...