Nie jestem psychiatrą. Nie jestem aż takim kozakiem, żeby studiować medycynę, a potem ją ukończyć. Z pewnego względu jednak mam temat w wystarczającym stopniu ogarnięty.
Jeszcze tak zapomniałem dodać do poprzedniego posta.
Jeśli ktoś zacznie brać leki, musi je brać cały czas i w żadnym wypadku nie odstawiać, nie zmniejszać ani nie zwiększać dawki na własną rękę. To ustala lekarz, aczkolwiek jeśli ktoś zacznie brać leki, to zbyt szybko raczej ich nie odstawi. Aczkolwiek, z tego co słyszałem, pomagają. Niektórym. Bo również ich odpowiednie dobranie może okazać się kłopotem. Na jednego zadziałają, na drugiego nie. Nie mam jednak pojęcia od czego to zależy. Być może od tego, co się w tych lekach znajduje i w jakich ilościach a dany osobnik po prostu na takie ilości wykazuje odporność. Lub na istotny element składu.
Druga sprawa, depresji nie da się wyleczyć. Tutaj jest jak z astmą. Da się doprowadzić do stanu, gdy nie odczuwa się na stałe stanów depresyjnych, jednak po jakimś czasie mogą, aczkolwiek nie muszą, powrócić. I wtedy wracamy do punktu wyjścia.
Przyczyny nie da się wyleczyć lekami. One mogą jednak być przydatne w psychoterapii. Z tego, co słyszałem lekarze oraz psycholodzy często doszukują się przyczyny depresji, ale pacjent sam może nie zdawać sobie sprawy z tego, co nią jest. Wówczas zbiera się czas na wspomnienia, pytają o dzieciństwo i tak dalej. Wielu ludzi myśli, że przyczyna pojawiła się mniej więcej w tym samym czasie co choroba, ale tym powodem mogły być chociażby problemy w szkole podstawowej, wyśmiewanie się z ucznia (pacjenta), gardzenie nim, co zachwiało jego samooceną i pewnością siebie. A choroba sama w sobie mogła się pojawić wskutek tejże właśnie samooceny. Gdy już znajdą problem, wówczas starają się odpowiednio naprostować sytuację. Mówiąc, że można przyczynę wyleczyć, solidnie naginasz fakty niestety, bo żadne leki nie wymażą przeszłości. Mogą jednak, jak słusznie mówisz, sprawić, iż człowiek nie będzie się tym przejmował. Na tym właśnie mniej więcej polegają leki, ale one są różne. Niektóre człowieka przymulają, inne pobudzają do działania.
EDIT:
Wiesz, to właśnie jest tragedia. Rozumiem, do psychiatrów chodzą również ludzie o problemach takich, które wymagają hospitalizacji w trakcie ich nasilenia. Ale chodzą też tacy, którzy nie są niebezpieczni dla otoczenia, a chcą po prostu być szczęśliwi. Teraz jednak jest lepiej, być może dlatego, że więcej się mówi o chorobach psychicznych. No i jest internet.